Emocje. Społeczne tabu.

in #polish6 years ago


image.png

Wstałem jak zawsze w poniedziałek i do kawy szukałem czegoś do lektury. I trafiłem na doskonały tekst autorstwa @wadera. I nie byłbym sobą, gdybym nie miał swojego zdania. W sensie, że poczułem, że muszę dorzucić swoje pięć groszy. Z perspektywy swoich własnych spostrzeżeń, poglądów i doświadczeń.

Gospodarka emocjonalna

Od zawsze zastanawia mnie jedna kwestia. Nikt nie karze dziecku tworzyć od początku języka, szyć ubrań, wymyślać lekarstw czy jakichkolwiek innych rzeczy, które uznajemy za oczywiste i dostępne. Po prostu czerpiemy z dorobku cywilizacyjnego, żeby wesprzeć i przyspieszyć procesy rozwoju i socjalizacji. Jednak nie robimy tego względem emocji. Każdy emocji musi się uczyć sam, samodzielnie, na własnym doświadczeniu. Mimo tego, że wiemy jak sobie radzić z negatywnymi emocjami, mamy wypracowane przez naukę mechanizmy, nie uczymy tego dzieci. Żyjemy w przekonaniu, że emocje są zbyt osobiste, żeby można było się ich nauczyć. Jest w tym pewna przewrotna hipokryzja. Bo uczymy dziecko, że powinno się gniewać za pewne zachowania, na pewne słowa powinno reagować zniesmaczeniem, pewne działania powinny budzić odrazę i złość. I na tym kończymy edukację emocjonalną. Nikt nie uczy nikogo, jak sobie radzić z efektami tych uwarunkowanych reakcji emocjonalnych. To poważny problem współczesnych społeczeństw. Może się Wam wydawać, że wyolbrzymiam. Ale nie wyolbrzymiam. Wystarczy spojrzeć na to, jak radykalizują się reakcje emocjonalne na prawdę. I jak niektóre środowiska monetyzują oburzenie dla samego oburzenia, bo doskonale zdają sobie sprawę, że ludzie nie są uczeni gospodarowania emocjami. I można to wykorzystać.

Ludzie zbyt późno dowiadują się o tym, ze mogą zarządzać sowimi emocjami. Że istnieje coś takiego jak higiena mózgu, że można rozładowywać negatywne odczucia. I przeważnie dowiadują się o tym jak już jest po ptakach, bo szkody są wyrządzone, emocje wzięły w górę i zaczynają, skumulowane, rządzić naszym życiem. Podejrzewam, że gdybyśmy uczyli, od najmłodszych lat, gospodarowania emocjami, to ilość późniejszych zaburzeń osobowości, zaburzeń emocjonalnych, byłaby dużo mniejsza. Ale tego nie robimy, bo wmówiono nam, że emocje są indywidualne, personalne i nie da się z tym nic zrobić.

Filozofie i terapie

Oczywiście, wczesne przyjęcie właściwej postawy wobec gospodarowania emocjami, może zniwelować konieczność późniejszych terapii czy leczenia farmaceutycznego. I nie twierdzę, ze istnieje jedna jedyna opcja. Nie chcę też nikomu wmawiać, że musi przyjąć całość założeń jakiejkolwiek filozofii traktującej emocje poważnie, zwłaszcza w zakresie zarządzania nimi. Można jednak z niektórych prądów filozoficznych czy religijnych wziąć to, co proponują względem emocji i zastosować to względem siebie. Czy też według tych wskazówek, nauczyć innych jak emocjami zarządzać.

Bo jeśli spojrzymy, na przykład, na filozofię satanizmu laveyańskiego, to, jeśli odrzucimy całe mumbo-jumbo związane ze sprzeciwem wobec religii i satanistycznym czary-mary, to znajdziemy tam dość rozsądne podejście do ekonomii emocji. Otóż według tej filozofii powinniśmy oddawać emocje tam, gdzie one powstają. Chodzi o to, że jeśli czujemy od kogoś miłość, to on ją powinien otrzymać od nas; jeśli coś, co zrobił ktoś inny, nas zdenerwowało, powinniśmy natychmiast te emocje wyrazić (nie w sensie fizycznym, ale chociaż werbalnym). Filozofia ta głosi, że kumulowanie negatywnych emocji jest szkodliwe i powoduje na pewnym etapie ich eksplozję, często nie wobec sprawców i uzasadnionych celów, tylko wobec ludzi nam bliskich. To moim zdaniem dość rozsądne podejście i nie musimy tego fragmentu filozofii wiązać z całym ruchem, żeby korzystać z takich rozwiązań.

Możemy też spojrzeć na diamentową drogę w buddyzmie, która uczy, że wyrzekając się świadomego przezywania emocji, nie będziemy w stanie rozpoznać mądrości, jaka z nich płynie. Pokazuje to jak ważne jest nie tłumienie tego, co czujemy, tylko analizowanie tego i nauka. Całe pokolenia praktykujące takie spojrzenie z pewnością mogłyby wnieść dużo do procesu nauki emocji. Jeśli ktoś by się porwał na zrobienie takiego ruchu – wprowadzenie edukacji emocjonalnej.

Bo nie chce pisać spisków, ale dziś, to, że nie uczymy się od innych, jak radzić sobie z emocjami, jest mechanizmem napędzającym cały przemysł. Psychiatria, psychoterapie, psychologowie są odpowiedzią nauki na narastające problemy z zarządzaniem emocjami we współczesnych społeczeństwach. Te siły mogłyby posłużyć edukacji, ale zmiana dziś byłoby bardzo kosztowna...ale co nie jest kosztowne. Nie piętnuję tych dziedzin nauki i medycyny. One są potrzebne i często są skuteczne. Zwłaszcza, że część zaburzeń ma podłoże genetyczne, organiczne, nie nabyte. Jednak wdrożenie podstaw nauk o emocjach, skąd się biorą, jak się objawiają i jak można sobie z nimi radzić, powinny być obowiązkowym elementem edukacji. Im wcześniejszej, tym lepiej.

Rozwiązałoby to sporo problemów nie tylko osobistych, ale też społecznych. Politykom i wszelkim oszustom, trudniej byłoby manipulować emocjonalnie ludźmi. Człowiek, dlatego, że posiadałby wiedzę, rozumiałby, kiedy manipulacyjnie odwołuje się ktoś, do jego emocji, a kiedy mamy do czynienia z faktami i szczerymi intencjami. Ale to wymagałoby poważnej przebudowy systemów edukacji i w konsekwencji miałoby ogromny wpływ na wiele elementów naszej codzienności – reklamy, polityka, handel – żeby wymienić kilka, musiałyby zmienić metody, bo przestałyby być skuteczne w swoich emocjonalnych grach i strategiach.


Wiele mleka musi się rozlać i wody przepłynąć, żeby ktoś zaczął traktować emocje, jako osobisty zasób, którym należy zarządzać i można się tego nauczyć. Będziemy funkcjonować w micie, że nie wolno tego dotykać, bo to osobista sprawa. I będziemy mieli całe pokolenia ludzi z zaburzeniami emocjonalnymi, roszczeniowe kaleki emocjonalne i furiatów. Trochę demonizuję, ale lekki shock factor jest niezbędny. Nie byłbym sobą. Bo wiem, że gdyby ktoś nauczył mnie wcześniej jak radzić sobie z emocjami, uniknąłbym wielu złych decyzji w życiu i uniknąłbym popełnienia wielu błędów…a tak, sam musiałem się tego nauczyć. Na własny koszt, na własnym przykładzie, często sam ze sobą.


Uważacie, że edukacja emocjonalna jest konieczna?

Dajcie znać w komentarzach!

Dzięki za upvoty, komentarze i resteemy!


Jako, że jest to, w mojej ocenie, rozszerzenie artykułu @wadera, to pozwolę sobie umieścić tag #tematygodnia.

Sort:  

To chyba jest tak, jak z edukacją seksualną - ogromna ilość ludzi ma wewnętrzny opór przed tematem, bo takie się z domu najczęściej wzorce wynosiło: seks to zło, ciało jest złe, mówić o tym - źle, myśleć - źle... masakra jakaś!
Więc nawet, jeśli jest inicjatywa, by te dzieciaki edukować, uczyć je podchodzić zdrowo i bez ekscytacji do tematu... to jest odgórny opór i już. No bo jak to, przyjdzie taki dzieciak do domu i o seksie będzie chciał z rodzicem pogadać! A rodzic nie umie!

Mam wrażenie, że podobnie jest z emocjami czy ogólnie rzecz biorąc - higieną psychiczną. Temat tabu. Wiecie - jak ktoś gada o seksie, to zboczony. Jak gada o emocjach - to psychiczny. Zapewne upraszczam, ale to na potrzeby wywodu. Ja nie liczę na szkoły. W kwestii higieny emocjonalnej edukuję się sama i mam nadzieję, że moja zmiana wpłynie na dzieci, a może i najbliższe otoczenie.

Myślę, że mało który dorosły ma jakąś głębszą wiedzę o emocjach i jak nimi zarządzać. By była w tym zakresie szeroka edukacja w społeczeństwie potrzebne też są... pieniądze, na szkolenia dla nauczycieli lub na wynagrodzenie dla psychologów przeprowadzających edukację. A z tym już trudniej :P

Nie do końca się zgodzę. Praca u podstaw też ma wartość. Pisanie o tym, chociażby tutaj, nauczanie metod, obnażanie mechanizmów,a przede wszystkim - pokazanie, ze to zasób, którym można zarządzać, to już dużo. Kropla draży skałę. Podam Ci przykład własny, ale z nieco innego podwórka. Mam na FB Grupę, gdzie mam około 90 osób. I staram się tam przekazywać ludziom, że warto stosować logikę w dyskusjach, pokazuję jak to procentuje i jak to robić (szkoły tego nie uczą, dlatego mamy tyle hejtu w sieci - ludzie nie potrafią rozmawiać ze sobą). Jak rozpoznawać błędy formalne itd. I potem jak widzę, że ktoś kto jest w tej grupie, strzela w rozmówcę wytykaniem błędów formalnych - to jest super. Więc jeśli możemy pokazać coś i nauczyć czegoś jedną, dwie osoby, one pokażą i nauczą kolejne, to świata nie zbawimy, ale wirus się rozchodzi. I warto to robić. Nie wszystko musi być wprowadzane systemowo i globalnie. Czasem potrzebne jest poświecenie czasu i energii kilku osób, żeby zacząć budować coś, co za jakiś czas stanie się poszukiwaną normą. Ja oczywiście nie mam wiedzy, żeby kompleksowo się tym zająć, ale wiem, że można takie rzeczy robić oddolnie i one procentują, rosną...o ile będą wykonywane konsekwentnie.

Wiedza na temat swoich emocji oraz zarządzania nimi jest na pewno ważna i pomocna w życiu. Jednak zgadzam się z przedmówcą, że pieniądze jakie by pochłonęła ta inicjatywa są ogromne.

Więcej niż kosztują leki i opieka nad chorymi na zaburzenia emocjonalne? Nie wiem. Podobno profilaktyka jest często dużo tańsza niż leczenie objawów.

Ale nie zawsze chodzi o systemowe i globalne ujecie tematu. Czasem początkiem może być wzajemne uczenie się i budowanie, od podstaw, pewnych praktyk, norm.

tu mówiy już o kształtowaniu postaw i to jest za darmo- mozemy to robic we własnym zakresie. Warto pamietac ze skutki beda widoczne za dwa pokolenia a moze i pozniej :)

sneaky-ninja-sword-xs.jpg
Sneaky Ninja Attack! You have just been defended with a 1.90% upvote!
I was summoned by niepoprawny. I have done their bidding and now I will vanish…
woosh


P.S. If you or anyone you know has been a victim of @grumpycat please know that he has been harming people throughout Sōsharumedia (ソーシャルメディア). Stealing the service that I (and other bots) have provided them and hiding behind a facade of stopping bid bot abuse which he clearly has no interest in.
Sneaky Ninja is a very responsible bot, working directly with steemcleaners, actively pursuing spam and abuse on our platform. If you would like to see what steps Sneaky Ninja has taken to fight bid bot abuse see this post and this post. Also know that I am working daily on other solutions.
If you would like to know my personal take on bid bot abuse and why I do not agree with the 3.5 day rule, see this post

Grumpycat is a villain that must be stopped to protect our freedoms here on steemit!

resist grumpycat
There is a resistance that has formed to counter his tyranny.

If you would like to take an active role in stopping this menace and helping other victims like yourself...
Learn More Here
Kusari-Profile-small.jpg

I have also summoned my love, Kusari to offer some limited help to victims like you.
See Here

I to jeszcze jak. Zakładam, że 90% decyzji jakie ludzie podejmują biorą swoje źródło w emocjach. 90% dlatego, że sam uzyskałem taki wynik. Bez emocji oczywiście nie da się normalnym ludziom żyć, więc niech przynajmniej nie krzywdzą otoczenia wybuchami zdenerwowania a do tego potrzebny jest odpowiedni trening.
Emocje to nie jest do końca temat tabu, bo w życiu często się go porusza, jednak jedyną radą jaką się najczęściej słyszy to: wypłacz się, ewentualnie wytłum to w sobie.

Otóż według tej filozofii powinniśmy oddawać emocje tam, gdzie one powstają.

To bardzo ciekawe podejście. Ale (zawsze jest jakieś ale) mam jednak wątpliwości. Otóż przynajmniej u mnie jest tak, że największe emocje wzbudzają we mnie osoby mi najbliższe. Bo jakie emocje może we mnie wzbudzić osoba, której nie znam, albo nawet kolega z pracy? Co najwyżej poirytowanie. Za to osoba naprawdę mi bliska, oprócz wzbudzania masy emocji pozytywnych, potrafi czasem mi podnieść ciśnienie w 3 sekundy i to do takiego poziomu, że mi para z uszu gwiżdże. I to wynika właśnie z tego jaką pozycję w moim życiu ta osoba zajmuje. Jak by wyglądało moje życie gdybym za każdym razem natychmiast 'oddawał swoje emocje'? Pewnie nieciekawie, stawiam diamenty przeciw owczym bobkom, że byłbym samotny i odrzucony - bo kto by chciał mieć do czynienia z furiatem? :-P.

Coin Marketplace

STEEM 0.29
TRX 0.11
JST 0.030
BTC 68362.52
ETH 3747.89
USDT 1.00
SBD 3.66