Piechotą Warszawa-Kraków, czyli najgorszy blog podróżniczy cz.4

in #polish7 years ago (edited)

Poprzednie części:
Część 1
Część 2
Część 3

I lecimy z ciągiem dalszym - ciąg dalszy następuje:

Dzień 7

Nakarmiony, umyty, z uzupełnionym zapasem cukierków opuściłem Radomsko jeszcze przed siódmą i tak lazłem, lazłem i lazłem najpierw lasem dłuuugo, dłuuugo, następnie polami sobie lazłem, wkrótce pola zmieniły się we wsie, wsie zastąpione zostały miasteczkami, chwilkę potem moje nogi zamieniły się w dwa kawałki nieco usztywnionej waty, a miasteczka, co ciekawe, w Częstochowę...
Czy miałem po tym dniu dość? Chyba tak?!
Ale dotarłem do Częstochowy jeszcze przed zmierzchem (prawie 40 km!), a dotarłem w dniu, w którym odbywało się tam święto.

21074362_811049002396140_87036535_n.jpg

Bardzo rzadka fotografia przedstawiającego zmęczonego człowieka

Ludzie zgromadzeni tłumnie śpiewali, tańczyli i pod niebiosa wychwalały Pana, w czasie gdy ja czułem jak konam już pod ciężarem plecaka. Wstyd byłoby psuć tę sielską atmosferę padając na ziemie bez tchu, ludzie mogliby poczuć się nieco niezręcznie, toteż podjąłem decyzję przemieszczenia się w kierunku jakiegoś lokalu, gdzie mógłbym zdjąć z pleców swój dobytek i nieco odpocząć.

Niecny los chciał, by akurat w moim pobliżu znajdował się Empik. Zwabiony wizją oglądania i obmacywania wszelkich potencjalnych cudeniek na stanie sklepu, skusiłem się by wejść do środku, rzucić plecak na ziemię i udać w kierunku regału z muzyką. Długo w sumie szukać pierwszego cudeńka nie musiałem - w trymiga ukazał się moim oczom pięknie wydany przez Atlantic, w ślicznej kopercie album Led Zeppelin - I. Ach, co to jest za płyta! Zaraz obok znalazłem kolejną - trójkę i jeszcze jedną, rarytasik - czwóreczkę! No obejrzeć te okładki na żywo, jeszcze w tak pięknym wydaniu, coś wspaniałego!
Koperta na przykład trzeciego albumu Led Zeppelin posiada pod pierwszą warstwą frontowej okładki kartonowe kółko, którego obracanie sprawia, że w dziurkach wyciętych na wierzchu ukazują się różnorakie obrazy - no miód, nie wiedziałem, że tak to się prezentuje!

Oczywiście wpadłem tylko pomacać, nie miałem pieniędzy na takie rarytasy, ino oczy napatrzeć mogłem no i właśnie...
Miałem oto w rękach trzy wielkie, monumentalne filary klasycznego hard rocka i... Właśnie, bo o ile mnie pamięć nie myli, hard rock zawsze stał na filarach czterech... album pierwszy, trzeci, czwarty... Jak byk brakuje drugiego, no na Boga! Nie mogłem przecież tego tak zostawić, w mojej duszy zapłonęły jakieś pedantyczne demony rządne ujrzenia zaginionej płyty i jak antyszczepionkowiec pragnący odnaleźć ostateczny dowód na potwierdzenie szkodliwości szczepień, ja zacząłem szukać rzeczonego dysku. I szukałem tak przez dobre 15 minut, a wychodził z tego guzik, przez co przechodziła mi coraz intensywniej przez głowę myśl, że pozostanę niezaspokojony i że podobnie jak wspomniani powyżej delikwenci szukam po prostu czegoś, czego nie ma...

Jednak postanowiłem iść w ich ślady i się nie poddawać. Podszedłem do kasy, gdzie zapytałem ekspedientki, czy by może nie chciała mi sprawdzić w komputerze, czy w ogóle ta płyta jest na stanie. No co? Po prostu byłem ciekawy. Otrzymałem odpowiedź, że pewnie - jest w salonie jedna taka płyta. No i świetnie, poszedłem szukać dalej w związku z tym rozszerzając swój teren poszukiwań o parę kolejnych regałów. Po chwili dołączyła się do mnie przemiła ekspedientka - młoda dziewczyna, żeśmy trochę zaczęli sobie rozmawiać, po chwili dołączyła się do nas jeszcze jedna pani z obsługi sklepu i kolejna... Wybiła godzina 20. Lektor uprzejmie poprosił klientów o opuszczenie sklepu, prędko więc w Empiku zostałem ja, obsługa i... Wszyscy szukali płyty, a ja zaciskałem już zęby i modliłem się do wszystkich bóstw tego świata, by tylko nie dokopały się rzeczywiście do tej płyty, bo co wtedy? Powiem, że tylko chciałem ją zobaczyć?! No nie ma opcji, a tymczasem poszukiwania trwały w najlepsze i tak do godziny 20:30, TAK! Tak długo! W triumfalnym geście zwycięstwa przemiła koleżanka ekspedientka podniosła rękę, a ręka ta dzierżyła nic innego jak prześlicznie wydany, zafoliowany album - Led Zeppelin - II.
Serce stanęło mi w gardle, w manii przez głowę przeszły mi wszystkie możliwe myśli, wszystkie scenariusze, CO TERAZ?!

Uciekać?

Odmówić?

Kupić tę płytę?

Czy ja chcę iść dalej? Czy nie mam dosyć? Czy starczy mi pieniędzy, jeśli kupię tę płytę?!

Czy tytuł tego posta nie jest oby mylący?!

Czy rzeczywiście dotarłem do Krakowa, czy może tylko wybrałem się do Krakowa, a skapitulowałem w Częstochowie?!

Nie, nie jest mylący!

To najgorszy blog podróżniczy, bo podróż zakończyła się klapą!

Postawiony pod murem, spojrzałem jej w oczy i powiedziałem:

BIORĘ WSZYSTKIE CZTERY!!!

26553014_1705982922799284_270197754_n.png

Dzień 8

Po wspaniałych zakupach dnia poprzedniego, zostało mi ostatecznie 40 zł.
20 wydałem na nocleg - jedyny, jaki podczas tej drogi opłaciłem, a spałem u sióstr zakonnych, w szkole, gdzie spali pielgrzymi. Niezwykłe miejsce - śpiący praktycznie jeden na drugim ludzie zajmujący śpiącymi ciałami praktycznie cały olbrzymi gmach szkoły. Jakże naturalni w swojej nienaturalnej grzeczności i przyjaźni. Poczęstowałem się śniadankiem, po czym udałem się na Jasną Górę pozwiedzać. Po paru godzinach przepychania się przez tabuny wiernych, w tym paru znajomych, odwiedziłem bar, gdzie zaserwowano mi kebaba - cena: 10 zł.

Z pozostałą dychą w portfelu udałem się po zakupienie pamiątek. Trafiłem na targ, oczywiście pamiątką z Częstochowy dla mnie mogła być tylko jedna rzecz - najbardziej badziewnie wykonane chińskie gadżety, którymi przepełnione są jasnogórskie bazarki.

W jednej budce sprzedawał jakiś, na pierwszy rzut oka ogarnięty koleś. Podszedłem, powiedziałem ile mam pieniędzy i że chciałbym kupić za to cztery najbardziej badziewne i głupie pamiątki.
To co otrzymałem przerosło moje najśmielsze oczekiwania, a było to:
-Breloczek z rowerkiem, całkiem przyzwoicie odwzorowanym, oczywiście trójwymiarowym, z kierownicą, ze wszystkim, z dwoma obrazkami w kołach. Jeden obrazek przedstawiał matkę boską, drugi Św. Józefa.
-Olbrzymi długopis z wizerunkami NMP i widoczkami z Jasnej Góry. Miał on dobre 40 cm długości, a na obrazkach widniały wizerunki Świętej Panienki najróżniejsze - od takich typowo kościelnych, przez takie nieco przywodzącące na myśl mangę, po takie totalnie rysunkowe.
-Klasyk - Matka Boska w Nocy Świecąca w ilości dwóch sztuk! Doskonałe, gdy wierny potrzebuje modlitwy w środku nocy, a przez ciemność nie wie, w którym kierunku się skierować!

Wszystko to łącznie kosztowało dobrze ponad 20 zł, ale ze sprzedawcą miałem taki ubaw z wyszukiwania tego całego badziewia, że zdecydował się po wysłuchaniu mojej historii z płytami opchnąć mi je za dychala.

Epilog

Mój telefon był martwy od paru dni, portfel pusty. Zbliżał się już wieczór, a ja jechałem przy dźwiękach wspaniałego czwartego albumu Led Zeppelin do domu z kierowcą, którego udało mi się zatrzymać przy wjeździe na autostradę.

O godzinie 22 wszedłem z powrotem do domu, ku zaskoczeniu wszystkich. Oddech ulgi domowników zatrzasnął za mną drzwi i przekręcił zasuwę, choć i tak nie miałem już zamiaru niegdzie wychodzić...

Umyłem się, zjadłem jedzonko, poopowiadałem chwilkę i poszedłem spać.
Skończę najbardziej sztampowo jak się tylko da, po prostu najgorzej, bo to najgorszy blog podróżniczy ever:
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej!

Sort:  

Zdjęcia tych pamiątek poproszę. Jak już się wyśpisz i odpoczniesz :)

Oj niestety nigdzie takich zdjęć nie mam, a pamiątki wszystkie porozdawałem znajomym :C

piekna historia :P

Świetna historia.

Dzięki za fajna relacje :)

Niekoniecznie najgorszy blog. Uwierz ja też cenię wygodę i nie wiem czy zdecydowałabym się na pieszą wycieczkę taki kawał drogi. Jak bylam nieco młodsza wyglądało to inaczej, ale z czasem po prostu czlowiekowi się nie chce. Na zdjęciu nie widać po Tobie aż tak bardzo zmęczenia. Szkoda że nie widziałeś mnie po nocy spędzonej na lotnisku...

Widzę kolega dalej maszeruje przez Steemit :))

bardzo piekna nawet

Mimo wszystko wyprawa była ciekawa :D

Coin Marketplace

STEEM 0.16
TRX 0.15
JST 0.028
BTC 54396.77
ETH 2275.61
USDT 1.00
SBD 2.31