Piechotą Warszawa-Kraków, czyli najgorszy blog podróżniczy cz.2

in #polish7 years ago (edited)

Wszystkim wszystkiego najlepszego w nowym 2018 roku i zapraszam do dalszego spaceru.

Na co czekasz?

Plecak na plecy i w drogę!

Chyba, że nie widziałeś poprzedniej części tej serii, to odsyłam tutaj, kliknij sobie

Dzień 3

Ze Skierniewic wyszedłem z pełnym brzuszkiem, dobrym humorem no i w ogóle wszystko fajnie, super-ekstra, najlepsze rzeczy, najlepsze życie.

Podróż się w najmniejszym stopniu przez pierwsze trzy dni mi się nie dłużyła, słońce zapierniczało po nieboskłonie z niebotyczną prędkością, jakby za horyzontem czekał zupełnie inny, lepszy świat. Sam byłem go ciekaw, toteż szedłem przed siebie, a świt zamieniał się w zmierzch zanim zdążyłem choćby pomyśleć o zmęczeniu czy nudzie.

Parę kilometrów prostej drogi przed miejscowością bodajże Jeżów na poboczu drogi leżało pudełko po pizzy, całkiem eleganckiej z resztą, jakby jeszcze świeżej, ktoś ją jednak wyrzucił z auta prawdopodobnie - no herezja ogólnie, coś niewyobrażalnego. Kawałek drogi już był za mną, postanowiłem sobie, że sam bym sobie taką pizzę zjadł...
Znaczy nie żeby tę konkretnie, bez przesady, ale pomyślałem, że gdyby tak przypadkiem w Jeżowie okazało się, że mają pizzerię, to chętnie bym sobie takową odwiedził.

21015482_811049915729382_563696757_n.jpg

Gdy do owego Jeżowa dotarłem okazało się, że faktycznie - jest tam pizzeria. Zamówiłem pizzę średnią, z salami, papryką i jakąś kukurydzą z tego co pamiętam, jednak zaraz pojawił się kierownik, przywitał mnie serdecznie i doradził, żebym jednak wziął małą, bo średniej nie zjem, nie ma mowy. Dał mi nawet małą zniżkę, pomyślałem, że chyba od tego dnia zacznę częściej odwiedzać pizzerie z podróżnym rynsztunkiem na plecach. Gdy otrzymałem pizzę, okazało się, że faktycznie - jest spora jak na małą, ale w sumie, to głodny byłem, więc pomyślałem, że średnią również bym z łatwością i wielką przyjemnością pochłonął.
Prędko zostałem wyprowadzony z błędu, pizza była po prostu PASKUDNA. Zjadłem niecałe pół, po czym uznałem, że mi to już w zasadzie starczy. Okropny ser, tłuste, oślizgłe salami i ogólnie - nic przyjemnego. No cóż, w mojej głowie narodził się scenariusz, że być może pizza leżąca na poboczu wylądowała tam właśnie dlatego, że pochodziła z tej samej pizzerii, a po prostu nie nadawała się do jedzenia i czerpania z niej jakiejkolwiek przyjemności.
Przed wyjściem w drogę, trzy dni wcześniej odwiedziłem kumpla, a ten powiedział, że nie mam prawa się ruszyć, jeśli nie wezmę od niego taśmy izolacyjnej i trytytek - tak na wszelki wypadek. Tego dnia zrobiłem z nich pożytek - pizza w prawdzie nie była zbyt dobra, ale nie miało sensu jej wyrzucać. Jako wirtuoz taśmy klejącej i kartonu skonstruowałem twór następujący:

21040750_811049909062716_630583503_n.jpg

Zamierzyłem, że moim pierwszym celem podróży nie będzie sam Kraków, a Częstochowa. Miało to parę przyczyn, mianowicie nikomu w gruncie rzeczy nie powiedziałem dokąd się wybieram, a wychodząc nie znałem swoich możliwości. Wiedziałem, że jeśli mi się w trakcie odechce łażenia, to doczłapię się właśnie do Częstochowy i tam zakończę swoją wędrówkę, po czym stwierdzę, że po prostu taki był plan.
Drugi powód był inny i właśnie on sprawił być może, że tego dnia udało mi się znaleźć miejsce do spania.
Zmierzch zastał mnie w środku pola, google pokazywało małą wieś parę kilometrów ode mnie, także przyśpieszyłem kroku, a gdy już udało mi się do niej dotrzeć było prawie ciemno. Wieś składała się z bodaj dwunastu gospodarstw na krzyż czterech gospodarstw na krzyż, bo znajdowały się tam dwie kapliczki i jeden krzyż duży, co łącznie dawało krzyże trzy, a gospodarstw było na oko dwanaście. No w każdym razie była to strasznie mała wioska na środku pola. Na jedynej ulicy siedziała trójka dzieci zebrana dookoła starusieńkiego smartfona, na który to wpatrywała się z jakimś niewypowiedzianym namaszczeniem, słuchając jakiegoś undergroundowego disco polo.

Wielu ludzi spacerowało jeszcze tą ulicą, wielu pracowało na podwórkach lub rozmawiało, do wielu zwróciłem się z pytaniem, czy by nie znaleźli jakiegoś miejsca, choćby na zewnątrz, na podwórku, gdzie mógłbym rozłożyć karimatę i spędzić bezpiecznie noc. Nikt nie był skory do pomocy, jedna rodzina nawet mnie zaprosiła na chwilkę pod dach, po czym gospodarz, głowa rodziny, jakiś niewydarzony dziad na mnie nakrzyczał z jakiegoś powodu i kazał się wynosić, następnie wdał się w dość spektakularną kłótnie z kobietą, która zaoferowała mi nocleg.
Aczkolwiek trzeba przyznać, że mieszkańcy tej wsi byli niezwykle kochający i życzliwi. Gdy zapytałem jedną przemiłą panią czy by nie chciałaby zaoferować mi pomocy, ta odmówiła i nakazała, żebym przypadkiem nie szedł do jej sąsiadów. Niezwykła troska...

21039787_811049919062715_862410317_n.jpg

Czułem się troszkę niefajnie, bo faktycznie robiłem ludziom spory problem swoją obecnością, no i cóż, przecież nie mogę oczekiwać, że każdy przyjmie mnie z otwartymi ramionami, szczególnie na wsi. Wszyscy byli niezwykle nieprzyjemni, a ja już zaczynałem się rozglądać za jakimiś dobrymi na nocleg krzakami.
Zostałem jednak przyjęty pod dach przez przemiłą panią, która mieszkała na samym końcu ulicy/wsi, w ostatnim domu. No i właśnie - przedstawiłem się jako osoba pielgrzymująca do Częstochowy, bo w istocie byłem pielgrzymem bez dwóch słów.
Pozwolono mi się nawet wykąpać, wyprać ubrania i posłano dla mnie PRAWDZIWE łóżko!
Wraz z synem przemiłej pani, odgrzaliśmy w mikrofalówce moją pizzę, ja jednak nie byłem na tyle odważny by ją jeszcze tknąć, obrzydliwy ser zdążył do tej pory jeszcze bardziej zeschnąć, więc cóż... Całą darowałem młodemu koledze, a ten wsunął ją całą i stwierdził, że całkiem mu smakowała. Oczywiście nie obyło się bez sporej ilości ketchupu.

Dzień 4

Serdecznie podziękowałem przemiłej pani za dach nad głową i z samego rana ruszyłem w dalszą drogę.
Dnia czwartego skończył się dla mnie dzień dziecka. Trafiłem na osławionego, przechodzącego w tym czasie przez Polskę orkana, czy jak mu tam było, w każdym razie wiało jak jasny gwinciulec, lało i waliło z nieba gromem. Droga jak poprzedniego dnia prowadziła cały czas wzdłuż pola, co ok. 2 km rozmieszczone były przystanki autobusowe, pod którymi spędziłem naprawdę duuużo czasu grając w coś w rodzaju 1-2-3 Zeus patrzy. Czasami jak stałem pod przystankiem, to huczało tak głośno, że aż w uszy bolało, a drzewa kładły się i traciły masowo gałęzie.

21040680_811049905729383_148267739_n.jpg

Cały dzień upłynął mi właściwie na siedzeniu pod wspomnianymi przystankami, stąd nie ma za bardzo o czym opowiadać. Udało mi się dotrzeć w końcu do miejscowości Ujazd, gdzie noc spędziłem u miłej staruszki, w pokoju gościnnym. Dostałem też od niej... Nowy słoik miodu, tym razem lipowego!

CDN

Następna część

Sort:  

Gdybyś jeszcze kiedyś wybierał się w strone Krakowa to daj znać. Miejsce się znajdzie, a myślę, że odwdzięczysz się tym samym gdybym był w Skierwniewicach :)


Pamietam, że wracałem kiedyś z dziewczyną kompletnie przemoczony z jakiegoś szlaku w bieszczadach. Nie chciało nam się nawet namiotu rozkładać. Rozważaliśmy przystanek. Było tuż przed 22. Zapukaliśmy do pierwszego domu w którym świeciło się światło. Okazało się, że nie tylko przyjęli nas ale i poczęstowali. Wysuszyliśmy przemoczone rzeczy i wtedy pomyślałem sobie, że istnieją jeszcze dobrzy ludzie. Trafiliśmy akutat na Warszawiaków którzy mięli tu dom i przyjezdzali na wakacje

Nie mieszkam w Skierniewicach, szedłem z okolic mniej-więcej Błonia, spod Warszawy.
Zapraszam do poczytania pierwszej części tego posta:
https://steemit.com/polish/@santarius/piechota-warszawa-krakow-czyli-najgorszy-blog-podrozniczy-cz-1

A co do Bieszczad, to przyznać trzeba, że mieszkają tam serio złoci ludzie :D
Z dziewczyna i koleżanką wybieraliśmy się do znajomej kiedyś do lasu, gdzie obozowali sobie harcerze, w Bieszczadach właśnie. Z pociągu wyszliśmy 50 km od celu i po Bieszczadach poruszaliśmy się autostopem.
Może nie jeździło tam wiele samochodów, ale jak już któryś przejeżdżał, a my staraliśmy się złapać podwózkę, to się zatrzymywał. Łącznie skorzystaliśmy z trzech podwózek, z czego trzecim naszym kierowcą był przemiły pan leśniczy, który choć miał do domu rzut beretem, to zdecydował się nas podwieźć dobre 25 km, a przy okazji opowiedział o wszystkich wariantach śmierci, które nas mogą czekać w Bieszczadach i jak się możemy przed nimi ochronić (tj. z grubsza opowiadał o niedźwiedziach, barszczu i takich tam...)
W ogóle Bieszczady super sprawa! :>

Pisząc o stopowaniu w Bieszczadach, przypomniałeś mi całkiem fajną historię. Otóż wg mnie w bieszczadach inaczej niż stopem, to ciężko podróżować. Komunikacja zbiorowa praktycznie nie istnieje poza sezonem.


Otóż przechodziliśmy z żoną głowny szlak beskidzki w taki sposób, że dojeżdzaliśmy na miejsce startu autem, pożniej około 30km szlakiem, a później z powrotem do auta stopem.
Tym razem jednak nikt nie chciał się zatrzymać. Szliśmy drogą w stronę Cisnej, aż tu nagle pojawił się żubr. Generalnie byliśy mocno wystraszeni, bo nie czytaliśmy wcześniej o tym że to łagodne zwierzęta. Żubr przeszedł jakoś 50m przed nami prostopadle przez drogę. Samochód który nie zatrzymał się na nasze stopowanie, zatrzymał się aby fotografować żubra. Podeszliśmy i poprosiliśmy aby przewieźli nas chociaż kilometr aby minąc żubra. Zawieźli nas jednak do Cisnej. W sumie można powiedzieć, że żubr złapał nam stopa.

O jak super! :D
To czytaj dalej, śmiało C:

Congratulations @santarius! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :

Award for the number of upvotes

Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.
For more information about SteemitBoard, click here

If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

By upvoting this notification, you can help all Steemit users. Learn how here!

Bardzo przyjemnie się czyta o Twojej wyprawie :D A co do niedobrej pizzy i dużej ilości ketchupu, to pozwolę zacytować sobie mojego kolegę: "ketchup ma tak niesamowite właściwości, że nawet gówno z ketchupem zaczyna smakować jak ketchup, a nie jak gówno" :D

O kurcze ;D To samo ja zawsze powtarzam

Ty, ale bajer c:

This post has been tipuvoted before ;)

Coin Marketplace

STEEM 0.16
TRX 0.15
JST 0.028
BTC 54396.77
ETH 2275.61
USDT 1.00
SBD 2.31