Piechotą Warszawa-Kraków, czyli najgorszy blog podróżniczy cz.3

in #polish7 years ago (edited)

Poprzednie części:
Część 1
Część 2

Dzień 5

Tego dnia moim celem był Piotrków Trybunalski. Kawałek przed nim wstąpiłem pożywić się do restauracji, którą w zwyczaju miałem kiedyś odwiedzać często z rodziną, przy okazji powrotów z jakichś dalekich krain. Robiło na mnie spore wrażenie to, że do tak zdawałoby się odległego miejsca udało mi się dojść na nóżkach.

obrazekkk.jpg

Dzień był zdecydowanie bardziej pogodny od poprzedniego, znów było ciepło i przyjemnie. Żeby jednak nie było za pięknie uszkodziła mi się ładowarka od telefonu. Wszystkie zdjęcia, które zamieszczam zostały wykonane przy użyciu telefonu Lumia 640, będącego po wielu przejściach. Kiedyś na przykład zalałem go kefirem, w skutek czego już nie był on taki sprawny jak by się chciało, ekran pokrył się łatami, a bateria ładowała się bardzo wolno, z powodu przypieczonego wejścia od ładowarki (w czasie zalania był pod ładowarką i spędził w kałuży kefiru parę godzin, w biurku do dziś mam wypaloną dziurę), toteż w komplecie z uszkodzonym kablem, prędkość ładowania była tak niska, że w momencie, w którym się naładował na 3% i automatycznie się włączył (czego nie dało się uniknąć w żaden sposób, tak został zaprogramowany) rozładowywał się już szybciej, niż się ładował, co sprawiało, że nie dało się z niego za bardzo korzystać. Nie byłem w stanie nawiązać połączenia z internetem i nie możliwe praktycznie było się do mnie od tego momentu dodzwonić.

21015521_811049015729472_2044021730_n2.jpg

Do Piotrkowa dotarłem dość wcześnie, a ściemniać zaczęło się, gdy byłem w jego centrum. Tam też zacząłem szukać noclegu i powiem wam, że tego dnia spotkały mnie nie lada komplikacje. Spotkałem pewną kobietę, która rozwieszała akurat po mieście plakaty, zapytałem jej, czy by nie miała jakiegoś pomysłu na nocleg w Piotrkowie. Było już tak późno, że oglądać zaczynałem się za jakimś płatnym noclegiem, ale nawet takich miejsc w Piotrkowie nie było, przynajmniej nie po rozsądnych cenach. Miła pani poleciła mi popytać się duchownych, których to w Piotrkowie było na pęczki, bo jak się zaraz okazało, stało tam kilkanaście różnych kościołów i klasztorów. Plakaty, które kobieta rozwieszała, dotyczyły rowerowej pielgrzymki, mówiła, że organizuje takową co rok i że w Piotrkowie zawsze znajdowała nocleg już w wielu miejscach. Wymieniła mi w ogóle całą listę miejsc, gdzie powinienem się zapytać, powołując się na jej nazwisko.
Tak też zrobiłem, a jednak z każdego lokalu, z każdego kościoła itp. odprawiono mnie z kwitkiem, niestety nikt nie był skłonny pomóc. Godzina była 22 gdy zapukałem do tamtejszych braci Bernadrynów o ile mnie pamięć nie myli. Do tej pory żaden duchowny nie zdecydował się nawet do mnie wyjść, rozmowa zawsze miała miejsce przez domofon, tak było i tym razem, jednak braciszek powiedział mi, bym poczekał, a on w tej sprawie porozmawia z przełożonym.

Czekałem GODZINĘ pod drzwiami, dzwoniłem, by po tym czasie domofon się odezwał i powiedział mi, że brat o mnie zapomniał i że niestety nie może mnie wpuścić nawet na klatkę schodową, czy do sieni.
No cóż, taki żywot, ale oto moja przygoda z Piotrkowem Trybunalskim dopiero się rozpoczęła, choć nogi mnie bolały jak jasny gwint, noc dla mnie była jeszcze młoda. O godzinie wpół do dwunastej zjawiłem się w jednym z tamtejszych hoteli, inne miejsca były o tej porze już najzwyczajniej zamknięte. Przy recepcji stał starszy mężczyzna z wydatną łysiną, w przykusym garniturze i wykłócał się z recepcjonistką o to, czy oby NA PEWNO nie mają wolnych pokoi. Twierdził przed nią, że uciekł mu pociąg do Warszawy i że nie ma gdzie spędzić teraz nocy, w końcu odpuścił i stwierdził, że wychodzi.
Ja zapytałem recepcjonistki, czy może nie mógł bym usiąść sobie wygodnie w fotelu i poczekać, czy może jakiś pokój się jednak nie znajdzie... Tak do rana... Ale oczywiście kobietka się nie zgodziła, no cóż, w sumie miałem już obrane fajne krzaki pod Instytucie zdrowia.

Przed drzwiami czekał jednak na mnie mężczyzna i opowiedział mi dlaczego tak właściwie się szwenda po Piotrkowie. Opowiedział mi historię, wedle której jego żona zadzwoniła na policję w związku z tym, że zakłócał jej on spokój, ponoć z resztą nie była to dla niego pierwszyzna i często bywało już tak, że noc spędzał łażąc po mieście lub śpiąc po znajomych, tej jednak nocy nikt nie odbierał od niego telefonów. I tak obiecał mi, że kiedy jego stara wyniesie się tylko z domu, to będę mógł się z nim tam zabrać, umyć się, wyspać i jeszcze by mi śniadanko odpalił. Ogólnie w międzyczasie okazało się, że pozornie to całkiem spoko gość. Opowiadał mi choćby o swojej pracy w branży estradowej, rozmawialiśmy o polskich muzykach jazzowych, o polskim rocku i innych pierdołach. Po drodze pożyczył ode mnie 20 zł, bowiem z domu nie zabrał pieniędzy, jedynie dokumenty, a musiał się "nieco ogrzać", bo noc była chłodna.
Po wielkim tourne po sklepach nocnych, po wysłuchaniu przeze mnie całkiem sporej ilości ciekawych informacji o Piotrkowie, koleś zaproponował mi, byśmy poszli na targ, gdzie jego znajomy rozstawia co rano namiot i gdzie handluje gaciami, czy innym badziewiem. Tam według niego mógłbym się zdrzemnąć nieco z resztą przed pójściem do domu.
Już i tak było mi wszystko jedno, nogi miałem jak z waty, godzina była czwarta, a jego żona miała opuścić mieszkanie o szóstej. By dotrzeć do placu targowego poświęciliśmy pół godziny, tam otrzymałem pozbawione jednego kółka krzesło biurowe i taborecik, na których to mogłem się zdrzemnąć.

Nowy obraz mapy bitowej.png

Przespałem tak niecałą godzinę, obudziłem się z przeraźliwym bólem szyi, przy której to pomocy obejrzałem się dokoła, by odkryć, że kolesia nigdzie w pobliżu już nie ma. Zapytałem się jego znajomego, tego od handlowania gaciami, czy go nie widział. Ten stwierdził, że już dawno poszedł do domu...
A niech go diabli! I kto mi teraz odda moje 20 zł?!

Dzień 6

Zły na cały świat za to, że totalnie byłem niewyspany, szedłem... Przeszedłem tak bez przystanków 15 km, po czym uciąłem sobie godzinną drzemkę w krzakach. Zacząłem się zastanawiać, czy iść do Krakowa, czy może odwiedzić Częstochowę i sobie odpuścić.

W związku z tym, że wcześniej wyszedłem z Piotrkowa i umówiłem się z pewną rodziną po drodze, że mnie przyjmie u siebie w domu, w Radomsku, przez co mogłem iść do bardzo późnych godzin, tego dnia udało mi się ustanowić swój rekord długości trasy. Choć niewyspany, to pełen werwy przeczłapałem prawie 50 km!

CND

Następna część

Sort:  

Po komentarzach na moim poscie https://steemit.com/polish/@mmmmkkkk311/jest-gorzej-niz-myslicie gdzie zmieniasz zdanie jak charagiewka nie wierze w ani jedno slowo tego bajdurzenia ale przyznam ci racje co do tagu - bzdety

Niby fajne, ale nie CND a CDN :P
No i większe odstępy między akapitami niektórymi bym zrobił (gdzie ich nie ma)

"Ciąg nastąpi dalszy", w sumie może zostać jak dla mnie ;p

Ale masakra z ta goscinnoscia... rece opadaja .

Nie myślałem, że w takim mieście jak Piotrków Trybunalski jest tak ciężko z noclegiem dla samotnego wędrowca...

Co Cię powstrzymywało przed pójściem spać gdzieś na uboczu? :)

Coin Marketplace

STEEM 0.16
TRX 0.15
JST 0.028
BTC 53801.93
ETH 2252.31
USDT 1.00
SBD 2.26