Lubię układać puzzle, im większe tym lepsze, ale nigdy więcej niż raz. I potem pojawia się problem, bo po ułożeniu zawsze dzielę na równe kawałki i wkładam do pudełka oddzielając kartką papieru. A co dalej z tym zrobić?
Może obrazy z nich zrobić? Jak córka była mała to robiłyśmy obrazy z ułożonych puzzli, naklejałyśmy na twarde podłoże (sklejka) a potem lakierowałyśmy. Był to fajny sposób na ozdobienie pokoju dziecięcego a i kilka dużych prac wisiało w domu :)
Teraz układam puzzle z wnukami ;)
Moja córka dostała jakiś czas temu puzzle z Barbie, które od spodu miały od razu warstwę kleju zabezpieczoną folią. Były po prostu pomyślane jako dekoracja ścienna. Ułożyła kilka razy, a w końcu zdecydowała się na przyklejenie. Mam nadzieję, że przy odświeżaniu ścian dadzą się oderwać. ;)
Ooo... takich puzzli jeszcze nie widziałam ale też nie szukałam póki co. Przyklejone do ściany mówisz? Pomysł fajny ale rzeczywiście ciekawe jakim klejem były pokryte :P
Jakie masz największe, a jakie najlepsze?
To zrobiłam z 3000. Mniejsze jednak rozsypuję i jak to mówią "od nowa Polska Ludowa". Chyba byś musiał z kimś się wymieniać. :)
O super :) u nas również królują puzzle marki Trefl. Zaczynaliśmy od prostych układanek 2-, 3-, 4-, 5-elementowych, a teraz sam sam jest w stanie ułożyć małe zestawy około 30-elementowe oraz zaczyna się zabierać za układanie naszych. Puzzle to super zabawa dla wszystkich i przede wszystkim chwila spokoju oraz wyciszenia ;)
U mnie to zazwyczaj wieczorem się odbywa. Główny powód to wyciszenie maluchów przed spaniem. W dzień są jeszcze na etapie biegania i biegania i biegania ;)
Ciekawostka - skusiłam się jakiś czas temu na pudło z owadziego dyskontu. Była duża wyprzedaż zabawek. Pudło z wyglądu no name okazało się produkcją Trefla dla Biedronki. Dobra jakość, przyjemna w dotyku powierzchnia z delikatną fakturą płótna. 1000 elementów kosztowało 7,49 (50% rabatu).
Układało się puzzle za dzieciaka. Pamiętam, że największe wyzwanie stanowiło ułożenie puzzli ze zdjęciem Świątyni Wang, składających się chyba z 1000 elementów. Najgorzej było z dopasowaniem części przedstawiających błękit nieba, ale się udało. Chyba jeszcze mam te puzzle. Wydaje mi się, że to pudełko z puzzlami chyba leży w szafie :)
Jeśli ktoś jest introwertykiem, szuka wyciszenia, jest osobą bardzo cierpliwą i nigdy nie układała puzzli, to gorąco polecam. Bardzo dobry "zabijacz" czasu :)
Jako dziecko bardzo lubiłam puzzle. Wtedy bywały dostępnena zasadzie "czasem gdzieś rzucili". Moje pierwsze to była układanka 150 elementów z Flinstonami, a jako naulubieńsze pamiętam puzzle UNICEF, które układały się w koło, na obwódce miały gołbki, a na ósemkach scenki z dziećmi, które przez skojarzenie z Bullerbyn uważałam za szwedzkie. :)
Układanie puzzli w pojedynkę ma w sobie elementy medytacji - zwłaszcza gdy układamy właśnie niebo, wodę, czy inne jednorodne elementy kompozycji.
Wydaje mi się, że wśród obecnie dostępnych puzzli właściwie każdy znajdzie coś dla siebie. Dla początkujących dorosłych nie polecam zestawów powyżej 500 elementów, żeby się nie zniechęcić na starcie. Taka pięćsetka wydaj się optymalna. Są osoby, które przyznają, że brakuje im cierpliwości do układania, ale w gronie rodziny i znajomych widzę, że osobom tym brakuje cierpliwości w ogóle - nie podejmują się wielu potencjalnie ciekawych zadań albo prac, bo za dużo z tym zachodu. Chyba jako dzieci nie układali puzzli. ;)
Rekomendacji nie ograniczałabym do introwertyków, bo puzzle równie przyjemnie choć zupełnie inaczej układa się z kimś - można pogadać, pośmiać się.
Wyglądają ciekawie, ale sama nigdy nie zdecydowałam się na zakup. Jakoś wolę 2D i najlepiej 1000 lub 2000.
Jak oceniasz czas zabawy i układanie w porównaniu do klasycznych puzzli?
U nas też kot miał zabawę przy wczorajszym układaniu. :)
Układałem pierwszy raz takie puzzle. Trochę inne podejście niż 2D ale łatwe do ogarnięcia. Zajęło mi to mi to 2 godziny z dzieckiem, które miało inne podejście do zabawy. Przewaga taka, że można to postawić na półce.
Obrazy to świetny pomysł. Sama dostałam takowy z kociętami, do lecznicy. Wielkości połowy stołu. Ktoś to pracowicie układał i postanowił zrobić z tego obraz.
Gabryś, zaprzyjaźniony pięciolatek, był fanem "dżondżirów". Wiecie o co chodzi, to ciągniki zielone John Deere. Kiedyś trafiłam na puzzle z 5 obrazkami dżondżirów. Natychmiast kupiłam Gabrysiowi. Ułożył wszystkie w 10 minut po 10 razy a potem jego mama oprawiła to w ramki. Oczu nie mógł oderwać od nich.
Jeżeli ktoś twierdzi, że on lub jego dziecko nie interesuje się puzzlami, to znaczy tylko tyle, że nie zorientował się jeszcze, jak cudne zestawy są na rynku.
Na każdego czeka gdzieś jego pudełko puzzli. :)
Dla mnie jedyna wada to, że się nudzą bo ułoży się raz i drugi i piętnasty a potem leżą. Mnóstwo tego z dzieckiem przerobiłyśmy, począwszy od fazy wywalania na podłogę i ładowania do wiadra łopatką ;), a potem już było układanie i układanie i układanie. Hm. W sumie trzeba by wrócić do tego. Ja też mam na ścianie naklejone i wpakowane w antyramę zestawy 5tys obrazy Moneta ;).
Wpis lukmarcusa również sugeruje, że może warto byłoby się móc wymieniać zestawami.
Fakt, moje dzieci mają zestawy bardziej lubiane i takie trochę bardziej "półkowniki".
Warto próbować - zależnie od obrazka i liczby elementów dzieci mogą mieć bardzo różne wrażenia z zabawy i różny poziom zaangażowania.
Lubię układać puzzle, im większe tym lepsze, ale nigdy więcej niż raz. I potem pojawia się problem, bo po ułożeniu zawsze dzielę na równe kawałki i wkładam do pudełka oddzielając kartką papieru. A co dalej z tym zrobić?
Może obrazy z nich zrobić? Jak córka była mała to robiłyśmy obrazy z ułożonych puzzli, naklejałyśmy na twarde podłoże (sklejka) a potem lakierowałyśmy. Był to fajny sposób na ozdobienie pokoju dziecięcego a i kilka dużych prac wisiało w domu :)
Teraz układam puzzle z wnukami ;)
Moja córka dostała jakiś czas temu puzzle z Barbie, które od spodu miały od razu warstwę kleju zabezpieczoną folią. Były po prostu pomyślane jako dekoracja ścienna. Ułożyła kilka razy, a w końcu zdecydowała się na przyklejenie. Mam nadzieję, że przy odświeżaniu ścian dadzą się oderwać. ;)
Ooo... takich puzzli jeszcze nie widziałam ale też nie szukałam póki co. Przyklejone do ściany mówisz? Pomysł fajny ale rzeczywiście ciekawe jakim klejem były pokryte :P
Jakie masz największe, a jakie najlepsze?
To zrobiłam z 3000. Mniejsze jednak rozsypuję i jak to mówią "od nowa Polska Ludowa". Chyba byś musiał z kimś się wymieniać. :)
O super :) u nas również królują puzzle marki Trefl. Zaczynaliśmy od prostych układanek 2-, 3-, 4-, 5-elementowych, a teraz sam sam jest w stanie ułożyć małe zestawy około 30-elementowe oraz zaczyna się zabierać za układanie naszych. Puzzle to super zabawa dla wszystkich i przede wszystkim chwila spokoju oraz wyciszenia ;)
Dobra zabawa, gdy letnie upały trochę ograniczają wychodzenie w godzinach okołopołudniowych. :)
U mnie to zazwyczaj wieczorem się odbywa. Główny powód to wyciszenie maluchów przed spaniem. W dzień są jeszcze na etapie biegania i biegania i biegania ;)
Ciekawostka - skusiłam się jakiś czas temu na pudło z owadziego dyskontu. Była duża wyprzedaż zabawek. Pudło z wyglądu no name okazało się produkcją Trefla dla Biedronki. Dobra jakość, przyjemna w dotyku powierzchnia z delikatną fakturą płótna. 1000 elementów kosztowało 7,49 (50% rabatu).
Dobrze wiedzieć. Pamiętam, że jakoś niedawno spoglądałam na puzzle we wspomnianym dyskoncie, ale nie zdecydowałam się na zakup.
Układało się puzzle za dzieciaka. Pamiętam, że największe wyzwanie stanowiło ułożenie puzzli ze zdjęciem Świątyni Wang, składających się chyba z 1000 elementów. Najgorzej było z dopasowaniem części przedstawiających błękit nieba, ale się udało. Chyba jeszcze mam te puzzle. Wydaje mi się, że to pudełko z puzzlami chyba leży w szafie :)
Jeśli ktoś jest introwertykiem, szuka wyciszenia, jest osobą bardzo cierpliwą i nigdy nie układała puzzli, to gorąco polecam. Bardzo dobry "zabijacz" czasu :)
Jako dziecko bardzo lubiłam puzzle. Wtedy bywały dostępnena zasadzie "czasem gdzieś rzucili". Moje pierwsze to była układanka 150 elementów z Flinstonami, a jako naulubieńsze pamiętam puzzle UNICEF, które układały się w koło, na obwódce miały gołbki, a na ósemkach scenki z dziećmi, które przez skojarzenie z Bullerbyn uważałam za szwedzkie. :)
Układanie puzzli w pojedynkę ma w sobie elementy medytacji - zwłaszcza gdy układamy właśnie niebo, wodę, czy inne jednorodne elementy kompozycji.
Wydaje mi się, że wśród obecnie dostępnych puzzli właściwie każdy znajdzie coś dla siebie. Dla początkujących dorosłych nie polecam zestawów powyżej 500 elementów, żeby się nie zniechęcić na starcie. Taka pięćsetka wydaj się optymalna. Są osoby, które przyznają, że brakuje im cierpliwości do układania, ale w gronie rodziny i znajomych widzę, że osobom tym brakuje cierpliwości w ogóle - nie podejmują się wielu potencjalnie ciekawych zadań albo prac, bo za dużo z tym zachodu. Chyba jako dzieci nie układali puzzli. ;)
Rekomendacji nie ograniczałabym do introwertyków, bo puzzle równie przyjemnie choć zupełnie inaczej układa się z kimś - można pogadać, pośmiać się.
Ja ostatnio dorwałem puzzle 3D.
Złożone nie wytrzymały więcej niż 20 minut bo syn (level 3) rozrzucał po podłodze a koty urządzały polowanie na fruwające elementy.
Kotki są zawsze bardzo pomocne, bardzo.
Bardzo. Moja uczestniczyła w układaniu z zaangażowaniem godnym lepszej sprawy. ;)
Wyglądają ciekawie, ale sama nigdy nie zdecydowałam się na zakup. Jakoś wolę 2D i najlepiej 1000 lub 2000.
Jak oceniasz czas zabawy i układanie w porównaniu do klasycznych puzzli?
U nas też kot miał zabawę przy wczorajszym układaniu. :)
Układałem pierwszy raz takie puzzle. Trochę inne podejście niż 2D ale łatwe do ogarnięcia. Zajęło mi to mi to 2 godziny z dzieckiem, które miało inne podejście do zabawy. Przewaga taka, że można to postawić na półce.
O, jak ja dobrze rozumiem ten fragment - "z dzieckiem, które miało inne podejście do zabawy". :D
Chyba się skuszę, gdy natrafię na jakiś ładny model.
Obrazy to świetny pomysł. Sama dostałam takowy z kociętami, do lecznicy. Wielkości połowy stołu. Ktoś to pracowicie układał i postanowił zrobić z tego obraz.
Gabryś, zaprzyjaźniony pięciolatek, był fanem "dżondżirów". Wiecie o co chodzi, to ciągniki zielone John Deere. Kiedyś trafiłam na puzzle z 5 obrazkami dżondżirów. Natychmiast kupiłam Gabrysiowi. Ułożył wszystkie w 10 minut po 10 razy a potem jego mama oprawiła to w ramki. Oczu nie mógł oderwać od nich.
Jeżeli ktoś twierdzi, że on lub jego dziecko nie interesuje się puzzlami, to znaczy tylko tyle, że nie zorientował się jeszcze, jak cudne zestawy są na rynku.
Na każdego czeka gdzieś jego pudełko puzzli. :)
Dla mnie jedyna wada to, że się nudzą bo ułoży się raz i drugi i piętnasty a potem leżą. Mnóstwo tego z dzieckiem przerobiłyśmy, począwszy od fazy wywalania na podłogę i ładowania do wiadra łopatką ;), a potem już było układanie i układanie i układanie. Hm. W sumie trzeba by wrócić do tego. Ja też mam na ścianie naklejone i wpakowane w antyramę zestawy 5tys obrazy Moneta ;).
Wpis lukmarcusa również sugeruje, że może warto byłoby się móc wymieniać zestawami.
Fakt, moje dzieci mają zestawy bardziej lubiane i takie trochę bardziej "półkowniki".
Warto próbować - zależnie od obrazka i liczby elementów dzieci mogą mieć bardzo różne wrażenia z zabawy i różny poziom zaangażowania.
ja do dzisiaj uwielbiam układać puzzle! wspaniałe zajęcie! dobre dla każdego! :)
I ja również. Może kiedyś pokażę parę własnych pudeł. :)
Układamy i uwielbiamy! Mamy cały zastęp puzli i kolekcja się regularnie powiększa.