Cykl Państwa - jak długo da się utrzymać ograniczony rząd?

in #polish6 years ago (edited)

Wczoraj na stronie Stowarzyszenia Libertariańskiego ukazało się moje tłumaczenie artykułu Dana Sancheza, Syzyf zbuntowany: Cykl Państwa.

diagram.jpg

Większość osób popierających wolność jednostki oraz wolny rynek nie postuluje radykalnego libertarianizmu (anarchokapitalizmu). Pozostają oni zwolennikami ograniczonego rządu. Ład bezpaństwowy oparty o prywatną własność jest jednak logiczną konsekwencją przyjęcia klasycznie liberalnych podstaw poglądów społeczno-politycznych. Do takiego wniosku doszli już XIX-wieczni liberałowie.

Ekonomiczne argumenty za wolnorynkowym ładem bezpaństwowym

Gustave de Molinari świetnie podsumował brak konsekwencji liberalnych zwolenników jednego z podstawowych monopoli państwa w przełomowym eseju Produkcja bezpieczeństwa:

Wiara, że dobrze dowiedzione prawo naturalne może zawierać wyjątki, obraża zdrowy rozsądek. Prawo naturalne musi obowiązywać zawsze i wszędzie, albo też jest ono nieważne. Nie mogę na przykład uwierzyć, że prawo powszechnego ciążenia rządzące fizycznym światem jest w jakimś przypadku lub w jakimś punkcie wszechświata zawieszone. Uważam prawa ekonomiczne za porównywalne z prawami naturalnymi i mam dokładnie takie samo zaufanie do zasady podziału pracy oraz zasady wolności pracy i handlu, jak do prawa powszechnego ciążenia.
Wierzę, że o ile zasady te mogą zostać pogwałcone, to nie mogą zawierać jednak żadnych wyjątków.
Ale jeśli tak jest, to produkcja bezpieczeństwa nie powinna być usunięta z zakresu obowiązywania wolnej konkurencji; a jeśli jest usunięta, to społeczeństwo jako całość ponosi stratę.
Albo jest to logiczne i prawdziwe, albo też zasady, na których opiera się nauka ekonomiczna, są nieprawomocne.

Jeśli zatem uważamy, że wolny rynek sprawdza się co do zasady lepiej od monopolu państwa, powinniśmy bardzo podejrzliwie patrzeć na wyjątki czynione dla takich branż jak usługi policyjne, obronne i sądownicze.

Prawo do ignorowania państwa, czyli argument z filozofii politycznej

Miałem przyjemność przetłumaczyć na język polski inny przełomowy XIX-wieczny esej - Prawo do ignorowania państwa Herberta Spencera.

Herbert Spencer.jpg

Warto prześledzić całą argumentację Spencera, który wychodząc od klasycznie liberalnych założeń, dochodzi do wniosku, że implikują one prawo do odrzucenia i nie płacenia za usługi nawet ograniczonego, "liberalnego" rządu. Wskazuje on również wyraźnie niekonsekwencję liberalnych zwolenników państwowego przymusu:

Zwolennicy czystego despotyzmu mogą spokojnie wierzyć w nieograniczoną i bezwarunkową państwową kontrolę. Ci, którzy zapewniają, że ludzie są stworzeni dla rządów, nie rządy dla ludzi, mogą konsekwentnie utrzymywać, że nikt nie może usunąć się poza nawias politycznej organizacji. Jednak ci, którzy twierdzą, że ludzie są jedynym prawowitym źródłem władzy — że autorytet ustawodawczy nie jest pierwotny, a upełnomocniony — nie mogą odmówić prawa do ignorowania państwa, nie popadając w absurd.

prawo do ignorowania.jpg

Fałszywy pragmatyzm

Dlaczego tak wielu wolnościowców o dobrych intencjach odrzuca konsekwencje swoich własnych podstaw światopoglądowych? Wydaje mi się, że w większości przypadków powodem jest chęć bycia pragmatycznym, a nie utopijnym (na marginesie: w temacie rzekomej utopijności libertarianizmu polecam artykuł @hanki, prezesa Stowarzyszenia Libertariańskiego, Nieutopia). Skoro państwo jest tak wszechobecne i tak skwapliwie "uczy" nas o konieczności swojego istnienia, nie można się dziwić, że poglądy anarchistyczne są uważane za oderwane od rzeczywistości. Jest to na tyle istotna kwestia, że zdecydowałem się kiedyś przetłumaczyć facebookowy wpis @larkenrose, który mimo swej zwięzłości świetnie prostuje zamieszanie wokół pragmatyzmu poglądów anarchistycznych. Poniżej zacytuję fragment, ale gorąco zachęcam do przeczytania całości.

Jest różnica pomiędzy: 1) tym, co ktoś popiera; a 2) tym, co ktoś realistycznie uważa za osiągalne. Przykładowo, ja popieram ZERO morderstw, ale nie oczekuję, że kiedykolwiek zostanie to osiągnięte na światową skalę. Ale nie popieram „ograniczonego mordowania” tylko dlatego, że sądzę, iż morderstwa będą się zdarzać.

Murray Rothbard w eseju Dlaczego konserwatyści kochają wojnę i państwo? opisał przypadek wspomnianego wcześniej Herberta Spencera, który w imię fałszywego pragmatyzmu w późniejszym okresie życia, zamiast ignorować państwo, zignorował własną pieczołowitą argumentację (podkreślę, nie wskazał błędów, nie podjął się polemiki, tylko po prostu zignorował przeprowadzone przed laty rozumowanie):

Interesującym przykładem myśliciela, który uosabia upadek liberalizmu w XIX wieku jest Herbert Spencer. Spencer zaczynał jako niezwykle radykalny liberał, w zasadzie czysty libertarianin. Ale kiedy wirus socjologii i społecznego darwinizmu opanował jego duszę, Spencer odrzucił libertarianizm jako dynamiczny ruch historyczny, chociaż na początku nie porzucił go jako czystej teorii. Wkrótce jednak, szukając ostatecznego ideału czystej wolności, Spencer zaczął widzieć jej zwycięstwo jako nieuniknione, lecz tylko w wyniku tysiącleci powolnej ewolucji, a co za tym idzie porzucił libertarianizm jako walczące, radykalne kredo i ograniczył swój praktyczny liberalizm do nużących, obronnych działań przeciwko rosnącemu kolektywizmowi końca XIX wieku. Interesujące jest również to, że po skręcie „na prawo” w strategii, wkrótce skręcił na prawo również w praktyce, odrzucając czystą wolność nawet w teorii, np. wyrzekając się słynnego rozdziału pt. „Prawo do ignorowania państwa” w swoim słynnym Social Statics.

Czy ograniczony rząd jest pragmatycznym projektem?

I tu dochodzimy do polecanego na wstępie artykułu Dana Sancheza. Skoro rzekomy pragmatyzm miałby być powodem, dla którego liberałowie odrzucają ład bezpaństwowy jako ostateczny (nieważne, jak dalekosiężny) cel, wysuwany zamiast tego postulat ograniczonego rządu powinien być bardziej pragmatyczny (gdyby oba cele były równie pragmatyczne, lepiej byłoby zachować konsekwencję w swoich poglądach i opowiedzieć się za wolnorynkowym anarchizmem).

Dan Sanchez argumentuje jednak, że walka o ograniczony rząd to syzyfowa praca. Cykl Państwa to teoria, która w bardzo interesujący sposób łączy spostrzeżenia dwóch libertariańskich myślicieli. Paradoks imperializmu Hansa-Hermanna Hoppego to teza, według której liberalne wewnętrznie państwa, dzięki bogatszemu społeczeństwu, mają więcej zasobów i tym samym większą motywację, by prowadzić ekspansjonistyczną politykę, czyli m.in angażować się w działania wojenne.

I tutaj zastosowanie znajduje teoria Roberta Higgsa, który m.in. w książce Crisis and Leviathan [Kryzys i Lewiatan], opisał i zilustrował empirycznymi przykładami, jak stany wyjątkowe (szczególnie wojny), są przez państwa używane do uzasadniania ogromnego rozrostu władzy wewnątrz kraju.

Opisane bodźce tłumaczą, dlaczego w dłuższej perspektywie trudno jest liczyć na utrzymanie ograniczonego rządu. Aby poznać bardziej szczegółową argumentację i dowiedzieć się, w jaki sposób cykl się zamyka, warto przeczytać całość.

Wspomnę jeszcze na marginesie wygrzebaną ostatnio przez polskich libertarian ciekawostkę. Republika Cospai utrzymała na terenie obecnych Włoch anarchistyczny ustrój przez 385 lat (1441-1826). To dłużej, niż istnieją Stany Zjednoczone - a one utrzymały ograniczony rząd co najwyżej do wojny secesyjnej (a już na pewno nie możemy o nim mówić od czasów Nowego Ładu). Oczywiście Stany Zjednoczone, choć są flagowym przykładem państwa, które realizowało liberalny projekt, nie są jedynym krajem na świecie. Czy zwolennicy ograniczonego rządu potrafiliby jednak podać przykład miejsca, gdzie ustrój zbliżony do ich ideału funkcjonował przez co najmniej 385 lat?

Podsumowanie

Niech pesymizm nie skłania wolnościowców do utraty ideałów. Anarchistyczne społeczności upadały, a ograniczone rządy się rozrastały - nie oznacza to jednak, że sprawa wolności jest na zawsze przegrana.

Równie gorąco zachęcam, by wolnościowcy nie tracili ideałów w imię źle rozumianego pragmatyzmu. Lepiej oprzeć wolność na solidnych fundamentach, nawet jeśli są bardzo trudne do zbudowania. Powołanie instytucji posiadającej monopol na inicjowanie przymusu nie jest solidnym fundamentem dla wolności, nawet jeśli będziemy starali się ograniczać zakres tego przymusu.

Zachęcam do komentowania, głosowania i udostępniania tego artykułu. Jeszcze raz polecam jego główną inspirację - świeżo przetłumaczony esej Dana Sancheza. Zapraszam również do obserowania mojego profilu.

Moje inne wpisy o podobnej tematyce:

Sort:  

Link podany we wpisie niestety już nie działa. Poniżej wstawiam nowy adres artykułu Dana Sancheza:
http://slib.pl/dan-sanchez-syzyf-zbuntowany-cykl-panstwa/

Pytaniem pozostaje, jak się wyrwać z tego błędnego koła?

Pierwszym krokiem jest uznanie, że chce się z tego błędnego koła wydostać. Niestety kolejne kroki są bardzo trudne, ale uważam, że ważni są sojusznicy, więc warto pomagać innym w zrobieniu tego pierwszego kroku. Jeśli wystarczająco dużo osób to uczyni, być może pojawią się opcje, których obecnie nawet sobie nie wyobrażamy.

Coin Marketplace

STEEM 0.20
TRX 0.13
JST 0.030
BTC 65306.74
ETH 3488.89
USDT 1.00
SBD 2.51