Co jedliśmy żyjąc jak rozbitkowie na Wyspie Przetrwania? W Reality Show Polsatu na Fiji!

in #polish7 years ago (edited)

W tegoroczne lato kilka dni żyłam jak rozbitek na bezludnej wyspie. Było dokładnie tak jak to brzmi: wraz z 15 innymi osobami próbowałam przetrwać na jednej z Wysp archipelagu Fiji bez dostępu do jedzenia, bieżącej wody i wszelkich zdobyczy cywilizacji. Nasze zmagania uwieczniło 900 minut materiału filmowego i można było obserwować je przez 10 tygodni na antenie telewizji Polsat.

Jednym z głównych elementów o które trzeba się zatroszczyć (i o które dostaje najwięcej pytań po programie) będąc w tak nietypowej sytuacji jest jedzenie. Naprawdę, mówię Wam- głodu, jaki tam odczułam nie da się porównać z niczym innym. Będąc głodnym ciężko skupić się na jakichkolwiek innych potrzebach. Istnieje tylko to uczucie- GŁÓD. Nic więcej. Jest on odczuwalny w sposób zupełnie inny niż ten głód w domu. To nie ssanie w żołądku, a ogromne spadki energii życiowej! Z oczywistych względów choć częściowe zapełnienie żołądków było dla nas baaardzo ważne.

Możecie pomyśleć- taka tropikalna wyspa na pewno jest pełna pożywienia. Przecież otacza ją ocean bogaty w ryby i owoce morza, więc czym tu się martwić ? A no jest czym, bo faktycznie, jedzenia może z pozoru jest dużo, ale nie tak łatwo je zdobyć. Szczególnie przy braku narzędzi. Każda cenna kaloria poświęcona na przeczesywanie dżungli w poszukiwaniu jadalnych roślin i różnego rodzaju zbieractwo to wbrew pozorom dość ryzykowna inwestycja. Nie jest pewne, że długi wysiłek spędzony na chodzeniu po dżungli, czy skałach w poszukiwaniu krabów się opłaci i uda nam się zdobyć więcej kalorii niż straciliśmy.

Zdobycie pożywienia jest szczególnie ciężkie, kiedy do wykarmienia jest aż 8 osób (a tyle liczyło nasze plemię na początku).

Odpowiem też od razu na pytanie, które najczęściej zadają mi różne osoby w związku z programem. "A nie podrzucali Wam tam do obozu batonów energetycznych? Nie chce mi się wierzyć ..." Nie, nie podrzucano całkiem nic. Był to szok nawet dla niektórych uczestników, którzy spodziewali się interwencji ze strony producentów w tym obszarze. Plemię w którym akurat się nie znajdowałam przez 5 dni nie rozpaliło ognia i w konsekwencji przez 5 dni żywiło się tylko surowymi krabami. Z godziny na godzinę było widać, jak Wyspa odbija się na ich zdrowiu. Podkrążone oczy, blada skóra, tkanka tłuszczowa i mięśniowa niknąca w oczach.

Każdemu (poza jedną medyczną ewakuacją prawdopodobnie spowodowaną właśnie skrajnym wycieńczeniem organizmu) udało się jednak przetrwać. Oczywiście do czasu, kiedy inni uczestnicy nie wyeliminowali danej osoby z gry, bo to program wbrew pozorom nie Survivalowy, a przygodowo - socjologiczny.

Zobaczcie, jak radziliśmy sobie z pozyskiwaniem pożywienia i co stanowiło bazę naszej diety. Zapraszam !

Kraby

Nasze główne źródło białka ! Złapanie kraba było chyba najprostszą metodą zdobycia jakiegokolwiek białka przy ograniczeniach sprzętowych, jakie mieliśmy. Bo mieliśmy tylko maczetę. Kraby ukrywały się w szczelinach skalnych i złapanie ich wymagało przejścia sporej grupy w celu wypłoszenia ich z nor i złapania. Nie było to aż tak trudne. Nasze jedno wyjście "na kraby" dostarczało ok. 6-8 sztuk, czyli przy odrobinie szczęścia można było liczyć na jednego do dwóch krabów dziennie, luksus! Zanim rozpaliliśmy ogień jedliśmy kraby na surowo. Przeciwne plemię odżywiało się tak przez 5 kolejnych dni, ale my na szczęście dnia drugiego, po rozpaleniu ognia zmieniliśmy surowe kraby na zupę krabową (czyli gotowane kraby w wodzie z solą morską). Oczywiście nic na Wyspie nie może się zmarnować, więc z pancerzyki gotowaliśmy powtórnie tworząc wywar i wypijając go później.


Takie 2 kraby to ok. 40 gram mięsa. 38 kalorii i 7 gram białka.

Kokosy

Klasyk diety rozbitka. Tych wcale nie było aż tak wiele ! Trzeba było nimi dobrze gospodarować. Większość kokosów na wyspie była niedojrzała. Takie młode kokosy są zielone. Pełne cennej, bo bogatej w elektrolity wody kokosowej, jednak z małą ilością tłustego i tak pożądanego miąższu. Drugi rodzaj to pokryte ciemną skorupą dojrzałe kokosy z dużą ilością miąższu. Po obdarciu z zewnętrznej powłoki takie kokosy są podobne do tych, które możemy dostać w Polsce w marketach. Gdyby kokosów na Wyspie było więcej, to przetrwanie byłoby znacznie ułatwione. Druga sprawa to dostanie się do wnętrza kokosa! Tom Hanks w "Castaway" nagrywanym właśnie na Fiji długo się z tymi kokosami mocował. Racja- to wcale nie jest proste, nawet z użyciem maczety! Dziennie jedliśmy ok. 1/4, w porywach do 1/2 kokosa długo przeżuwając i delektując się swoją porcją.

Dobowa porcja dla jednej osoby to ok 60g kokosa. To 212 kcal i 2g białka- najbardziej znaczna część naszej diety.

Papaja

Jej akurat było pod dostatkiem. Ale zbyt piękne byłoby, gdyby to była dojrzała, dobra do jedzenia papaja! Zielona, niedojrzała papaja jest jednak jadalna po ugotowaniu. Na początku kiedy jej spróbowałam pomyślałam: "jesteśmy uratowani, skoro jest jej tak dużo!", smakowała jak gorzakwa ugotowana cukinia. Drugiego i trzeciego dnia była neutralna. Od dnia czwartego powodowała odruch wymiotny. My papai nie jedliśmy, my ją połykaliśmy i zapijaliśmy. Trochę lepiej smakowała obrana, odkryliśmy to jednak po kilku dniach.

Dojrzała papaja to już jednak zupełnie inna bajka! Dojrzałe znaleźliśmy jednak tylko 3 lub 4 w trakcie całego mojego pobytu na Wyspie. Smak totalnie inny, słodki, niebo! Zakopywanie lekko niedojrzałej papai w piasku i zostawianie na słońcu przyśpieszało jej dojrzewanie, tą metodę odkryliśmy jednak po kilku dniach i nie mogłam cieszyć się tym odkryciem za długo (bo spędziłam tam 9 dni).

Papaja ok. 300g dziennie, 130 kcal.

Ślimaki i małe kraby w muszlach

Każda nawet najmniejsza porcja białka była na Wyspie niesamowicie cenna. W czasie polowań na kraby zbieraliśmy więc też małe muszelki w których kryły się małe kraby wyglądające jak krewetki lub ślimaki. Gotowaliśmy te zdobycze w osolonej wodzie i jedliśmy. Szybko okazało się jednak, że to nie najlepszy pomysł. Ślimaki (albo małe kraby) powodowały u większości z nas niemałe problemy żołądkowe, a biegunka w takich warunkach to horror. Może być niezwykle niebezpieczna i bardzo osłabiająca.Zrezygnowaliśmy więc z tych muszelkowych zawartości, co okazało się niedługo słuszne: lokalne plemię potwierdziło, że nie są one raczej jadalne.

Ryż

Na początku gry dostaliśmy do podziału pewną ilość ryżu, na oko ok. 2 kilogramów. Miał on jednak wystarczyć do końca gry, czyli przez 30 dni, konieczny był wielki umiar ! Ja należałam do tych "złych", czyli wciąż limitowałam nam ilość ryżu na dzień. Gotowaliśmy go w osolonej wodzie, każdy dostawał jedną małą "muszelkę", czyli miarkę porcji. Na moje oko ok. 30 gramów. Wyrobiliśmy sobie system w którym ryż jedliśmy co drugi dzień, z rana, w dni w których spodziewaliśmy się szczególnie ważnych konkurencji o immunitet.

Z ryżu czerpaliśmy 103 kcal.

Trzcina cukrowa

Udało nam się wypatrzeć ja w dżungli i dostarczyła nam niesamowicie dużo radości ! Dzięki niej udało się ugotować "ryż na słodko". Były tylko 4 sztuki więc za dużo kalorii z niej nie dostarczyliśmy, ale każda odmiana smakowa i dostarczyciel innych mikroelementów to wielki skarb. Próbowałam już trzciny w Azji przed programem, ale na Wyspie smakowała znacznie lepiej 😃

Podsumowanie kaloryczne : dziennie jedliśmy prawie 480 kcal i ok. 10 gram białka. Dla porównania przeciętny człowiek powinien spożywać ok. 2000 kcal i 70 g białka dziennie...

To było mniej więcej nasze menu. Bardzo niedoborowe. Ktoś może pomyśleć : Czemu nie sprawdziliście, jakie rośliny są tam jadalne, żeby mieć więcej opcji? Sprawdziliśmy, ale nie wiedzieliśmy, gdzie dokładnie jedziemy. Ogólnie o roślinach jadalnych w Polinezji wiedzieliśmy, ale wyspy maja to do siebie, że większość występujących tam gatunków to endemity, czyli rośliny, które można zleźć tam i tylko tam ! Nie dało się tego przewidzieć.

Nie było łatwo, ale zdecydowanie to najlepsza przygoda mojego życia i gdybym dostała drugą szansę poleciałabym nawet w tej sekundzie !

Jeśli zainteresowała Cię ta historia zobacz też moje poprzednie teksty na ten temat : 9 myśli z 9 dni spędzonych na Wyspie Przetrwania, Rozpalanie ognia na Wyspie Przetrwania i relację z finału, czyli mojego debiutu w TV na żywo!

Chętnie odpowiem na nasuwające się Wam pytania dotyczące jedzenia na Wyspie w komentarzach :) Jeśli się podobało będę wdzieczna za upvote!

Sort:  

Resteemed your article. This article was resteemed because you are part of the New Steemians project. You can learn more about it here: https://steemit.com/introduceyourself/@gaman/new-steemians-project-launch

Co było pierwszym jedzeniem, Twoim ofkors, po opuszczeniu wyspy?

Pierwsza byłą jakaś smażona ryba z ryżem, której prawie nie mogłam przełknąć z emocji i skurczenia żołądka. W drodze powrotnej spędzałam jednak noc w hotelu z bufetem all inclusive i jadłam tam WSZYSTKO. Na kolacji spędziłam dosłownie 2 godziny nieustannie dokładając sobie jedzenia, obsługa była w szoku :D

Witam, świetne zdjęcia robisz, można wiedzieć czy je obrabiasz czy masz tak dobre oko? ;)

niestety nie są moje :( na Wyspie nie mieliśmy dosłownie niczego- jedynie buty, koszulkę i spodenki. O aparacie, telefonach i innych nie było mowy. Są to zdjęcia naszego fotografa- Piotra Filutowskiego, to mistrz swojego fachu !

Nie wiedziałem ze masz swojego fotografa :D Dopiero teraz tekst przejrzałem, za pierwszym razem tylko na fotki zwróciłem uwagę.... Nie oglądam polskiej telewizji, wiec nie wiedziałem ze się w niej udzielasz ( shame on me..) Temat łapania krabów przerabiałem, najlepiej biorą na brytyjski bekon ;)

Nie no, swojego fotografa nie mam (jeszcze) ;) w TV też się specjalnie nie udzielam, brałam akurat udział w tym specyficznym programie i tam byliśmy filmowani i fotografowani 24/ dobę, więc materiału dokumentującego tą podroż mam sporo :) Fotki zaiste cudowne

Taka dieta to nie dla wybrednych ;) A co z wodą?

Zdecydowanie, opcji za dużo nie było. Była za to na szczęście studnia, więc wody było pod dostatkiem. Drugiego dnia znaleźliśmy w studni jaszczurki, które się tam masowo topiły, więc dla bezpieczeństwa jednak tą wodę staraliśmy się gotować przed spożyciem ;)

No to tyle dobrze że była studnia :)

Congratulations @anna.urbanska! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :

Award for the number of comments

Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.
For more information about SteemitBoard, click here

If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

By upvoting this notification, you can help all Steemit users. Learn how here!

Świetny post, bardzo ciekawie poczytać jak się tam żyło :) Kraby nie broniły się szczypcami?

Dziękuję! ☺ Broniły się jak szalone! Klucz do udanego polowania na kraba to trafienie go z góry jednym zabójczym ciosem. Mściły się one za to na nas w nocy biegając nam po "łóżkach" zaplecionych z liści palmowca.

Wspaniała historia i przygoda. Gratuluję odwagi. A co z wodą pitną? Była dostępna bez problemu?

Była na szczęście studnia, więc i woda raczej nieograniczona. Regularnie topiły się nam jednak w niej jaszczurki i inne stwory, więc wodę trzeba było jednak gotować przed spożyciem ;)

Wow, nie wiedziałem że na steemit takie gwiazdy mamy :)

Bez przesaaady 😁

upvoted&followed, pozdrawiam :)

Ile zrzuciłaś kilo przez ten czas? To taka trochę dieta cud jak widziałem uczestników w późniejszych odcinkach :)

Ja ok. 5 kilo, jak na 9 dni to sporo. Oczywiście potem zadziałał typowy efekt jojo i było +2 nadprogramowe kilogramy 😄 a uczestnik rekordzista zrzucił 20 kilogramów! Oczywiście każdemu potem przybyło wszystko z nawiązką, więc jesteśmy żywym dowodem na to, że diety cud nie istnieją 😉

Coin Marketplace

STEEM 0.20
TRX 0.14
JST 0.030
BTC 64870.15
ETH 3489.66
USDT 1.00
SBD 2.54