Rozpalanie ognia bez zapałek na Wyspie Przetrwania- bezludnej wyspie Fiji w przygodowym reality show Polsatu

in #polish7 years ago (edited)

Słowem wstępu, w czerwcu tego roku znalazłam się na Fidżi gdzie wraz z 16 innymi osobami miałam za zadanie przetrwać na bezludnej wyspie. Pierwszy post na ten temat znajduje się tu: https://steemit.com/polish/@anna.urbanska/9-mysli-z-9-dni-spedzonych-na-wyspie-przetrwania-bezludnej-wyspie-na-fiji-w-przygodowym-reality-show-polsatu.

Przetrwanie i survival nieodłącznie wiążą się z próbą wzniecenia ognia. Niby każdy zdaje sobie sprawę, że ogień w takiej sytuacji jest kluczowy do przetrwania i zachowania ciała w dobrej kondycji, jednak dopiero pierwsza noc spędzona w całkowitej ciemności przy niezwykłych dźwiękach budzącej się do życia dżungli uświadomiła nas, jak trudne będzie przetrwanie bez ognia.

Zaraz po rozpoczęciu gry- dopłynięciu na wyspę podzieliliśmy się na grupy z których każda miała inne zadanie. Ja znalazłam się właśnie w grupie odpowiedzialnej za rozpalanie ognia. Pierwszy dym osiągnęliśmy już po 10 minutach starań, ale od dymu do ognia droga jeszcze daleka.... Mimo wielkich starań i nieustannego próbowania różnych znanych nam metod pierwszy dzień był porażką w tym temacie. Finalnie przyszło nam spędzić pierwszą noc bez ogniska. Drugiego dnia zostaliśmy podzieleni na dwa plemiona żyjące na oddzielnych wyspach i mojemu plemieniu udało się tego drugiego dnia ogień rozpalić. Dało nam to ogromną przewagę nad przeciwnym plemieniem, mogliśmy ugotować coś do jedzenia, nie marzliśmy za bardzo w nocy = mieliśmy więcej sił na wymagające fizycznie konkurencje. Gdybyśmy nie rozpalili tego ognia drugiego dnia pewnie cała dalsza gra potoczyłaby się zupełnie inaczej...

Wyposażeni w suche łupiny kokosów, bambusy, małe patyczki gotowe na przyjęcie pierwszego płomienia rozpoczęliśmy zaciętą walkę o ogień.

Jak próbowaliśmy ogień rozpalić? Która metoda zadziałała?

Okulary

Pierwszy z naszych pomysłów. Zasada działania prosta- chyba każdy próbował kiedyś skupiania promieni słonecznych za pomocą lupy. Można w ten sposób wypalić dziurę w kartce, więc może uda się i z ogniem? Niektórzy z nas mieli okulary, więc pierwsza próba rozpalania ognia odbyła się właśnie z ich udziałem. Szybko zorientowaliśmy się jednak, że "minusy" się do tego nie nadadzą, a jedyne "plusy" na wyspie miały moc +1, więc trochę zbyt słabą zdolność do skupienia promieni słonecznych w tak mocny sposób.

Okulary + kropla wody

No! ale nie porzucilibyśmy tej metody z okularami tak łatwo. Proste prawo fizyczne: pojedyncza kropla wody położona na okularach zwiększała zdolność do skupiania promieni słonecznych. Widać było już większy efekt, ale aby ta metoda w ogóle mogła zadziałać należałoby trzymać okulary kompletnie bez ruchu, żeby nie rozpraszać energii cieplnej na większy obszar łatwopalnego materiału. Nawet milimetrowe poruszenie niweczyło całą pracę. Szybko zorientowaliśmy się, że to się jednak tak nie uda.

Kręcenie kijem zwane świdrem ogniowym

Ta metoda rozpoczyna serię prób z wykorzystaniem tarcia. Na dole sucha deseczka z wydrążonym zagłębieniem (podkładka). W zagłębieniu skierowany pionowo, prosty, zaokrąglony suchy kij (świder). Obracanie kija powoduje tarcie i teoretycznie mogłoby wzniecić płomień. Z góry należy świder dociskać do podstawki, a jednocześnie obracać nim nieustannie rękami. Wytwarza się wtedy tarcie, powstaje dym, potem żar (przynajmniej w teorii). Metoda okazała się jednak bardzo męcząca i mało skuteczna, szybko została zamieniona na bardzo podobną:

Łuk ogniowy

Tak samo jak poprzednio, tylko skonstruowaliśmy dodatkowo łuk z cięciwą wykonaną ze sznurka. Świder obracaliśmy tym łukiem, a dokładnie sznurkiem, nie gołymi rękami. Ciężko opisać dokładnie tą metodę słowami, ale nie zadziałała więc nie ma konieczności skupiania się na niej.

Metoda "z masajskiej wioski"

Jedna z uczestniczek widziała kiedyś, jak Masajowie rozpalają ogień. Mówiła,że zajmuje im to kilka sekund i wie, jak działa ta metoda, dlaczego w takim razie nie spróbować ? Tutaj znowu opieramy się na energii pochodzącej z tarcia. Także jest podkładka z suchej deski i jest też jeden kawałek drewna na górze, tym razem skierowany pod katem 45 stopni do deski. Należy z odpowiednią siłą naciskać i pocierać mniejszym kawałkiem o drugi (podstawkę) i czekać na powstanie odpowiednio: dymu i iskry. To także zawiodło. Sztuka tej metody leży prawdopodobnie w odpowiednim doborze gatunków drewna jako podstawki i pocierającego kija: nie może być za miękkie, nie może być zbyt twarde, ale tego dowiedziałam się dopiero po powrocie.

WRESZCIE, metoda która zadziałała

Podpatrzona przeze mnie w internecie przed wyjazdem i dokładnie zapamiętana. Co prawda nie wiedziałam, gdzie dokładnie lecę, ale raczej pewne było, że będą tam gdzieś bambusy. Pierwszego dnia, gdy wszyscy uczestnicy żyli jeszcze razem na pierwszej plaży także próbowaliśmy jej używać, ale po podziale na plemiona skupiliśmy się już tylko na tej metodzie i finalnie ona zadziałała! Przedstawiam Wam "bamboo fire saw" i moje obrazkowe notatki, które wykonałam ucząc się tej metody przed programem. Może się wydawać skomplikowane, ale to proste. Też wykorzystuje tarcie, ale znacznie szybciej dochodzi się do momentu w którym uzyskujemy dym. Oczywiście sama miałabym ogromny problem w uzyskaniu płomienia, gdyż wymaga ona ogromnej siły poza samą wiedzą, więc zdecydowanie to nie sobie przypisuję sukces rozniecenia ognia: Paweł zwany Farmerem został okrzyknięty słusznie naszym Prometeuszem.

I kadry z walki o ogień

Dym unosił się prawie cały czas a to tylko przekonywało nas o tym, że jesteśmy już tak blisko...

No i jest!

Jak się okazało do rozpalenia ognia potrzeba jest: suchy materiał, odpowiednia metoda, silny mężczyzna i wiele, wieeeele cierpliwości.

A jakich metod Wy byście próbowali? Może coś nam umknęło? Na wszystkie pytania odnośnie rozpalania ognia na Wyspie z chęcią odpowiem pod postem! Dziękuję za przeczytanie!

Sort:  

Jakoś super nie interesuję się survivalem, ale co nieco widziało się i czytało - pierwszy raz widzę metodę z bambusem, ale chyba trzeba ją zapamiętać. Zastanawiam się, która metoda by się sprawdziła bez bambusa? W końcu nie występuje on wszędzie: https://www.eeob.iastate.edu/research/bamboo/maps.html

Chyba byłoby baaardzo ciężko bez bambusa, ale najbliżej chyba metodą z masajskiej wioski. Ja też nie za bardzo interesowałam/ interesuję się survivalem. Bardziej interesowała mnie gra socjologiczna/ psychologiczna. Ale sytuacja zmusiła mnie do przeczesania internetu I zainteresowania się tematem :D

Dzięki za podanie nowego postu, tylko nie wiem dlaczego go nie widziałem. Ale żeś wykombinowała, a nie mogłaś tak zwyczajnie po Polsku przeszmuglować jakiejś zapalniczki, lub kawałek draski i kilku zapałek. By był problem z głowy

haha, gdyby tylko kamery nie śledziły nas WSZĘDZIE, to pewnie bym tak zrobiła :D zero prywatności, zero szans :/

No to szkoda, to by wam wszystkim ułatwiło życie. A tak cóż musieliście się męczyć.

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 63166.66
ETH 2575.67
USDT 1.00
SBD 2.77