"Leon zawodowiec" Luca Bessona - autentycznie kultowy film
Są takie filmy, które gdy oglądamy je po wielu latach nie robią na nas już takiego wrażenia jak za pierwszym razem. Zastanawiamy się, jak to możliwe, że kiedyś nam się podobał. I co w nim było takiego nadzwyczajnego. Dotyczy to zwłaszcza filmów sprzed rewolucji technologicznej (media społecznościowe, telefony komórkowe). Bo tamten świat gdzieś nam już uciekł i nie bardzo potrafimy się z nim identyfikować. I dostrzegamy w tych filmach raczej „wątki historyczne” a nie fabułę. Dostrzegamy nie znakomitą grę aktorów, ale archaiczną narrację, która im towarzyszyła. Ale oczywiście są od tej reguły wyjątki. I to one tworzą historię kina. Z pewnością należy do nich „mały wielki film” „Leon zawodowiec” w reżyserii Luca Bessona z roku 1994. Tego niezwykle dla kina udanego czasu.
Tytułowy Leon pracuje dla włoskiego gangusa. Ten co jakiś czas zleca mu wyeliminowanie tego czy innego typa. Gdy jednak nie pracuje niczym nie wyróżnia się z otoczenia. Wręcz można rzecz, że z twarzy jest niepodobny do nikogo innego. To typowy samotnik, lubi swoje rybki, oldskulowe kino i szanuje ten czas, gdy nikt mu nie przeszkadza. Oczywiście aż do pewnego momentu...
To chyba najlepszy film Luca Bessona, w sumie od niego zaczęła się jego linia pochyła w dół. Później już nie nakręcił nic tak mnie absorbującego. A szkoda, bo jak mało kto ma pojęcie o tym, jak budować klimat, który zainteresuje widza. Jest on także autorem scenariusza do „Leona”. W wywiadach promocyjnych podkreślał, że jest tą postacią zafascynowany – wydawał się postacią niezniszczalną. Ale jego ducha przejęła nie armia uzbrojonych po zęby bandytów, ale zagubiona 12-latka.
Tłem akcji filmu jest Nowy Jork – miasto, które w opinii Bessona jest metropolią „2 w 1”. Bo to z jednej strony miasto z przyszłości, a z drugiej trzeciego świata. Uważa, że to teren trudny do filmowania, jest malowniczy. Ale w nim wszystko jest „duże” i trudne do wyłapania. Gdyby jednak w filmie nie udało się dobrze obsadzić głównej bohaterki byłaby katastrofa. Matylda, postać po przejściach musiała oddać ducha młodej, lekko zbuntowanej dziewczyny, która pilnie potrzebuje pomocy. I tu wydarzył się niezwykły cud. Przesłuchano ponad 1000 dziewczyn i natrafiono na młodziutką... Natalie Portman. To był jej debiut, ale za to jaki! Dziś to jedna z najważniejszych kobitę Hollywood. Besson uważa, że wziął ją do swojego filmu, bo jest niezwykle fotogeniczna. Tej wówczas 11-latce bardzo z kolei spodobał się scenariusz. Natalia miała jednak bardzo konserwatywnych rodziców, co przełożyło się na długą rozmowę z reżyserem.
Ale przecież w tym filmie nieziemsko spisał się także pozostały skład aktorski. Już ten dorosły. Gary Oldman (tu powinien być Oscar) zgodził się zagrać w filmie od razu. Ponoć kontrakt podpisali na serwetce w restauracji. I jak wspominał reżyser – niezwykłe było przyglądać się, jak po 12 (!!!) dublach prosił o 3 minuty przerwy na chwilę oddechu. Jean Reno, znany już wcześniej publiczności we Francji tą rolą stał się osobą o międzynarodowej sławie. Zwykle tak to bywa, że jesteś do końca życia kojarzony z jedną postacią. I mimo, że ma z tym mocny problem (bo przecież zagrał w wielu filmach) to jednak ta rola jest niemal kanoniczna. Zabójca ratujący zaszczute dziecko buduje na nowo swoją osobowość i odkrywa, że przecież są inne cele w życiu niż udawanie, że nic nie widzimy i pilnujemy tylko czubek swojego nosa.
Film „Leon Zawodowiec” jest niczym wino. Udało się w nim niemal wszystko, choć było bardzo ryzykownie. Nie każdemu przypadł do gustu element delikatnej erotycznej fascynacji młodej dziewczynki przez głównego bohatera (ale tu bez przesady!). Ale to tylko narzekania malkontentów, albo osób przewrażliwionych. Tak krwistej opowieści o zabijaniu, nadziei i zemście w połowie lat 90-tych chyba nie widzieliśmy. Choć był to mocny czas dla kina. A sam film nic się nie zestarzał, więc w takich momentach wystarczy powiedzieć jedno: czapki z głów!
Po prostu arcydzieło! Gdy pierwszy raz oglądałem ten film, moja szczęka była w okolicach kostek. Takie wybitne kreacje filmowe, jakie są w tym przeszły już do legendy. Młodziutka Natalie to rewelacja - przykuwa oczy widza. Oldman rzeczywiście powinien dostać Oscara - genialnie zagrany czarny charakter. Reno jako nie najmądrzejszy Leon to klasa sama w sobie. Ikona kina.
Pełna zgoda. Ten rok to był dla kina czas po prostu niezwykły. A "Leon" to po prostu potwierdza
Kultowość filmu, w ogóle sztuki, objawia się też w tym, że sięgają po niego inni twórcy. Z "Leonem" tak właśnie jest.
Bardzo ciekawa definocja!
Jeden z moich ulubionych filmów, do których lubię wracać. Polecam zwłaszcza wersję reżyserską - nieocenzurowaną, ze wszystkimi scenami.
Natalie, Jean i Gary.
Natalie
Zagrała to tak dobrze, że z jednej strony zachwyca a z drugiej przeraża. Bo nie potrafię sobie wyobrazić by jakiekolwiek jedenastoletnie dziecko potrafiło sobie z tą rolą poradzić. A napisać, że ona sobie tylko poradziła to zdecydowanie za mało. Na szczęście np. w Czarnym łabędziu pokazuje, że to nie był przypadek.
Jean
Świetny w Leonie ale nie można też zapomnieć o jego fantastycznej, drugoplanowej roli w Wielkim błękicie. Całkiem nieźle sobie radził sobie również w typowej roli komediowej (Goście).
Gary
O nim w tej roli nie jestem w stanie zapomnieć. To chyba najlepiej zagrany czarny charakter jaki mi przychodzi do głowy.
Świetne rozeznanie! Wielki błękit (chyba czas kilka słów o nim napisać) to przewspaniały film. No i ta genialna muzyka.
Congratulations @zwora! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
Click here to view your Board of Honor
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
To support your work, I also upvoted your post!
Do not miss the last post from @steemitboard:
Hello @zwora, thank you for sharing this creative work! We just stopped by to say that you've been upvoted by the @creativecrypto magazine. The Creative Crypto is all about art on the blockchain and learning from creatives like you. Looking forward to crossing paths again soon. Steem on!