Czy piękno jest pojęciem względnym?

in #polish7 years ago (edited)


Angel.jpg
Abbott Handerson Thayer — Angel

Często spotykamy się z antagonistycznymi opiniami podkreślającymi walory estetyczne danego zjawiska. Dla jednych jest piękne, dla drugich brzydkie. Jednych wręcz przepełnia błogością, u innych budzi odrazę — odmawiają mu choćby pierwiastka piękna. Bardzo często w takiej sytuacji ucinamy dyskusję popularnym de gustibus non est disputandum. I tu kończy się historia. A co by się stało, gdyby ją pociągnąć dalej? Takie posunięcia są raczej niemile widziane — i tu zależy kim jest nasz konwersant. Uwagi tego typu pasują jak pięść do nosa i nomen omen — można się o tym przekonać na własnej skórze.

winter-3089888_960_720.jpg

Spróbujmy udowodnić, iż piękno nie jest pojęciem względnym. W tym celu zróbmy twierdzenie pomocnicze, tzw. lemat.

Lemat : Istnieje inne, podobne pojęcie, które jest bezwzględne.

Pomyślmy teraz nad tym w jaki sposób udowodnić to twierdzenie. Czy nie ma jakiegoś analogicznego pojęcia, które — podobnie jak piękno — w opinii publicznej jest relatywne?
Oczywiście, że jest. Jest to pojęcie dobra.

A więc może historia piękna jest analogiczna do historii dobra? Może należy poszukać tych analogii w myśli Sokratesa, Platona, Arystotelesa? Upatrywali oni skalę dobra w skali cnoty. Najwyższe dobro miało swoje odbicie w najwyższej formie cnoty. Nie istniało wobec tego dobro subiektywne, nie istniało dobro względne. Istniało dobro absolutne, którym według Arystotelesa był Bóg. Myśl greckich filozofów kontynuowali i rozwijali m.in. św. Augustyn i św. Tomasz z Akwinu. Ale również poeci, artyści, w tym Cyprian Kamil Norwid. Oddajmy na chwilę głos naszemu wieszczowi:

«— Spytam się tedy wiecznego-człowieka,
Spytam się dziejów o spowiedź piękności:
Wiecznego człeka, bo ten nie zazdrości,
Wiecznego człeka, bo bez żądzy czeka,
Spytam się tego bez namiejętności:
“Cóż wiesz o pięknem ?...”
...“Kształtem jest Miłości” — »
Cyprian Kamil Norwid, Promethidion (fragment)

Norwid określa piękno kształtem Miłości. Miłości dużą literą. Mamy więc pytanie: czy Miłość może mieć względny kształt? Jeśli nie — to i cecha opisująca Jej kształt, nie może być czymś subiektywnym. Czy prawdziwa i obiektywna Miłość może być brzydka? Mamy tu niejako kontynuację myśli Arystotelesa.

Afrodyta William Adolphe Bouguereau.jpg
William Adolphe Bouguereau — Afrodyta

Jeśli twierdzenie, które sformułowaliśmy jest prawdziwe i jeśli również piękno spełnia postawioną tezę, zachodzi pewien problem. Otóż jeśli piękno jest bezwzględne, to mamy problem z „uwzględnianiem” piękna. Jeśli twierdzenie jest prawdziwe, problem ten nie tkwi w przedmiocie oceny, ale tkwi w nas — ludziach. Zatracamy prawdziwe poczucie piękna. Dlaczego tak się dzieje? Na co dzień jesteśmy bombardowani kiczem, który nie bez śladu przechodzi przez nasze zmysły. Rewolucja obyczajowa wymierza w nas różne działa. Jednym z nich jest m.in. ingerowanie w sztukę. Zastępuje się prawdziwe piękno, jego przeciwnością. Zastępuje się piękno czymś co budzi szok, kontrowersje, oburzenie. I tak oto niegdysiejsza triada: prawda, dobro i piękno, jest dziś wystawiona na niemałą próbę...

Kuratorzy ówczesnej sztuki pompują wielkie sumy, aby piękno nam po prostu zbrzydło. Kreują w ten sposób gusta i guściki. Dochodzi do absurdów. Ludzie zachwycają się mopem w wiadrze postawionym w muzeum, myśląc, że to eksponat. Nie przychodzi im do głowy, że to przez nieuwagę pani sprzątającej...

Sort:  

zapytałbym, gdzieś Ty był, gdy zaczynałem pić, ale napisałeś ten tekst, zanim obaliłem tu pierwszą flaszke. I tak Cie czytam wstecznie i taki temat, a tak przedpotopowy. No nie ważne, moze jakimś cudem przeczytasz.
Nie jest przypadkiem tak że piękno może być i bezwzględne i relatwne na raz? Jeśli obarczycz je bezwzględnym atrybutem o brzmieniu: "Piękno musi wywoływać zachwyt" - to z jednej strony masz bardzo obiektywną i określoną wartość, a z drugiej pozwalasz na zróżnicowany subiektywny odbiór. Tak zbudowane pojęcie, zaczyna mi się zabawnie kojarzyć z prawdą o świecie - przecież różnie i indywidualnie odbieramy tą samą materię i te same zmiany, które w niej zachodzą. Jeden lubi deszcz, drugi nie lubi - a obaj stoją w tym samym deszczu. Ma to sens?:D
Nie mieszałbym w to sztuki konceptualnej, bo niejestem pewien, czy piękno jest dla niej jakąś ważniejszą wartością. Pozdrawiam

Zastanawiałem się nad tym jeszcze wiele razy po napisaniu tego posta i w zasadzie jest pewna rzecz, którą należałoby uściślić w tym co napisałem. Chciałem, żeby to było spójne i konsekwentne, a więc niezależne od różnych przypadków. Nie jestem tego pewny, ani nie mam żadnego autorytetu w tym co piszę, ale filozofowania nikt nikomu nie zabroni :). A więc: być może potrzebne jest tutaj kolejne uogólnienie. Skoro punktem wyjścia było tak na prawdę pojęcie "dobra" to idąc tym tokiem rozumowania należałoby wszystko (prócz jednej rzeczy - o tym za chwilę) uznać za piękne. Bo wszystko co jest na tym świecie pochodzi od Stwórcy - w mniej lub bardziej pośredni sposób, ale tak w istocie jest. A więc wszystko (oprócz jednego) ma w sobie ten pierwiastek piękna, problem zatem tkwi w tym, że nie zawsze potrafimy to piękno dostrzec. Przywołany przez Ciebie deszcz rzeczywiście może wzbudzić negatywne emocje u osoby, która np. mieszka na terenach zalewowych i rokrocznie ma pełne ręce roboty z quasi- lub z powodziami in extenso. Natomiast ten sam deszcz jest wyczekiwany przez rolnika, którego dotknęła sroga susza lub przez artystę, który nostalgicznie go wypatruje. Mieści się to w przedstawionej koncepcji piękna: deszcz taki ma w sobie jego pierwiastek - nie można mu go odmówić. A co z tym jedynym pojęciem, które nie ma w sobie piękna w sensie obiektywnym? Myślę, że jedynie "zło" (lub inne jego synonimy: grzech, bunt,...) jako takie, nie ma w sobie piękna.

O ile potrafię stwierdzić, że dobro jest piękne, to samo piękno zawsze było dla mnie szerszym pojęciem. Czy muzyka, jako kompozycja ma wartość moralną? Jeśli spojrzeć na to pod kątem pochodzenia to może dobro "dziedziczyć", gdyż jest owocem aktu twórczego, który ma w sobie Boski kawałek - spoko. Ale czy jej funkcji możemy nadać moralne wartości? Możemy sobie wyobrazić, że Wagner inspirował i nazistówi ich przeciwników, tym samym utworem i w tym samym czasie, lecz np w różnych miejscach - czy Lot Walkirii zagrany wtedy w Berlinie był zły, a Lot Walkirii w Londynie dobry? Nie zrozumiałbym takiej oceny - za to rozumiem że sam kawałek jest piękny i inspirujący do działania, niezależnie od efektu tych inspiracji. Jest moralnie obojętny.
Czy grzech może być piękny? Dla de Sade'a był. Czy mamy mozliwość podważyć jego ocenę? Powiemy mu że się pomylil? ja chyba nie mam logicznych podstaw

Utwór Wagnera jest w istocie piękny. I jest to niezależne od okoliczności. Mamy teraz analogiczną sprawę z pozwoleniem na broń: to przecież nie broń zabija, a ludzie. Broń sama w sobie może służyć przecież do wielu dobrych celów, ale może też służyć do złych. A zatem "zło" nie tkwi w przedmiocie oceny, a tkwi w intencjach/pragnieniach/zamiarach człowieka, który nim się posługuje.

tak jak i dobro - dlatego nie da się go, moim zdaniem zrównać z pięknem :D

Okej, już rozumiem Twój wilczy punkt widzenia :P, muszę to wszystko jeszcze przemyśleć. Ostatnio często mi to siedzi w głowie i czasami zaczyna się plątać ;)

O, to już kompletny wpis. Bardzo mi się podobał. Warto dodać, że metafizyczne Piekno jest określane przez filozofów klasycznych jako harmonia Dobra i Prawdy. Nie są to pojęcia w żadnym stopniu relatywne i cały wykład metafizyki w ujęciu egzystencjalnym do nich prowadzi.

Co do różnego odbioru jednej rzeczy przez różne osoby – wynika to z sense of life danej osoby. Szerzej o tym w moim dawnym artykule:
https://steemit.com/polish/@okcydentalista/estetyka-obiektywistyczna

Też kiedyś się nad tym zastanawiałem. I doszedłem do wniosku, że piękno i dobro muszą być synonimami dla niewidomych od urodzenia.

Bardzo ciekawy i trafny wniosek! Ten szczególny przypadek również działa na niekorzyść względności piękna

Piękno w potocznym znaczeniu jest określeniem używanym wobec rzeczy, które podobają się konkretnej osobie, i w tym też znaczeniu jest pojęciem względnym.
Nie chcę się tutaj rozwodzić na ten temat, bo nie czuję się kompetentny, ale wydaje mi się, że często w różnych sporach ludzie nie potrafią dojść do porozumienia, ponieważ posługują się tym samym słowem bez uprzedniego precyzyjnego zdefiniowania go, przez co różnie je rozumieją.
Podobnie jest na przykład z pojęciem zła. Dla wielu ludzi złe jest coś, co przynosi im cierpienie - choroby, kataklizmy itp. Natomiast w pojęciu chrześcijańskim zło odnosi się raczej do etyki i moralności.

Rozumiem o co szanownemu koledze chodzi i jak najbardziej się z tym zgadzam, chociaż ująłbym to troszkę inaczej. W moim wpisie chodziło bardziej o ukazanie faktu, iż piękno jest pojęciem bezwzględnym w sensie ścisłym. Spory zawsze będą, ale one raczej nie wynikają z tego iż piękno jest względne. Wydaje mi się, że wynikają raczej z niedoskonałości ludzkiej i faktu, że nikt tak na prawdę nie potrafi obiektywnie osądzić każdej rzeczy: czy jest piękna, czy nie (nie zmienia to jednak samego pojęcia piękna). Wobec czego - człowiek ma upodobanie zarówno w tym co piękne, jak i w tym co piękne nie jest.

Ja stosuję bardzo prostą metodę - polegam na własnych odczuciach piękna. Piękna kobieta to dla mnie ta która mi się podoba i która na mnie działa a nie ta z plakatu czy wybiegu dla modelek. Nigdy ale to nigdy nie polegam na zdaniu innej osoby - jak najbardziej należy go wysłuchać i nie ma w tym nic złego - ale kierować się czyimś zdanie w tym co jest dla mnie piękne ? Never :)

Wpis dotyczył raczej rzeczy martwych :). Wydaje mi się, że określenie piękna w stosunku do człowieka jest paradoksalnie znacznie prostsze. Śmiałbym nawet stwierdzić - chociaż nie wiem czy zostanę dobrze zrozumiany :D - że każdy człowiek jest piękny, a kobiety przede wszystkim :)

Cześć! Redakcja Tygodnika Kuratorskiego jest pod wrażeniem Twojej twórczości i chcemy prosić Cię o zgodę na publikację opisów oraz linków do Twoich postów w przyszłych numerach. Zależy nam na promocji wartościowych treści poprzez tworzenie cotygodniowego artykułu zbiorczego. Więcej możesz przeczytać tutaj: Tygodnik Kuratorski #0

Cześć! Dziękuje, miło mi i oczywiście wyrażam zgodę :)

No właśnie i tu - nie do końca się zgodzę z Tobą. Bo oprócz poczucia piękna, czy estetyki istnieje poczucie kiczu, które dzisiaj jest ogromnie powielane. Piękno jest cechą wysublimowaną, pięknem może być nie sam bodziec wzrokowy - tak jak uroda, czy tez jakaś kompozycja. Piękno to głównie to, co wypływa. A czasem trzeba się przebić przez jakieś dzieło milowymi krokami, aby zrozumieć, ze pod jakimiś zabiegami jest właśnie... piękne.

Tak jest, bardzo często trzeba poświęcić czas, aby dostrzec piękno w danym obiekcie. Ale nie zmienia się tutaj "zawartość" piękna w tym obiekcie, zmienia się tylko jego poziom dostrzegania przez nas. W końcu dochodzimy do wniosku, że dany obiekt jest piękny. Ale to nie znaczy, że on przedtem taki nie był. Był. Ale my tego po prostu nie dostrzegliśmy.

Coin Marketplace

STEEM 0.17
TRX 0.16
JST 0.029
BTC 60625.81
ETH 2406.82
USDT 1.00
SBD 2.61