"Wild Wild Country", czyli o drodze donikąd

in #polish6 years ago (edited)

osho.jpg

Trafiłem przedwczoraj na Facebooku na jakiegoś cudaka. Mówił, że "f*ck" to magiczne słowo. Pierwsza myśl: jakiś kabaret. Posłuchałem chwilę. Zdanie podtrzymałem. Przejrzałem jeszcze kilkanaście postów, odpisałem na wiadomości i wylogowałem się.

Godzinę później (a może dwie) trafiłem na artykuł @zwora na temat serialu dokumentalnego "Wild Wild Country" (Bardzo dziki kraj). Obejrzałem trailer. Zaciekawił mnie mocno. Klimat trochę jak z "Narcosa", choć to zupełnie inna historia. Zamiast kartelu z Medellín mamy sektę, która w latach 80-tych XX wieku wykupuje pustkowie w Oregonie i ogromnym wysiłkiem, w krótkim czasie tworzy tam spory ośrodek. Co ciekawe, guru sekciarzy przypominał mi trochę tego cudaka z FB. Od razu zwróciłem uwagę na to podobieństwo. I nic w tym dziwnego, bo... to ta sama osoba.

Netflix zrobił bardzo dobry serial. Świadczyć o tym może choćby fakt, że wciągnąłem go w ciągu 24 godzin. 6 odcinków weszło gładko. Żaden ani przez chwilę mi się nie dłużył. Idealnie poprowadzona narracja. Większość scen to archiwalne nagrania. Są one przeplatane wypowiedziami osób z pierwszej linii frontu z obu stron barykady. Jest to bowiem historia o konflikcie konserwatywnych mieszkańców Oregonu z niepożądanymi sąsiadami. Film zdaje się być pozbawiony oceny. Każdy może wyrobić ją sobie sam na podstawie podanych faktów.

Dla mnie "Wild Wild Country" jest potwierdzeniem przekonania, że brak zasad moralnych to droga donikąd. Nawet jeśli towarzyszą jej piękne hasła. Wolność, miłość, pokój i róbta co chceta - oto idea Osho, znanego też jako Bhagwan Shree Rajneesh, czyli wspomnianego już cudaka z FB. Guru uważał, że wolność jest wartością najwyższą, w imię której należy m.in. zlikwidować małżeństwo i instytucję rodziny. Rozwiązłość seksualna w jego "filozofii" to fundament, a dzieci powinna wychowywać komuna, nie rodzice. Kto ma żonę/męża powinien się rozwieść. Nie ma innej drogi do stworzenia "nowego człowieka". Tak powiedział Bhagwan. A wyznawcy go słuchali. Najciekawsze (i najgorsze) jest to, że nie było ich mało. Trwa to zresztą do dziś. W samym Nepalu w 2008 roku (czyli 18 lat po jego śmierci) działało 60 "radżniszańskich" ośrodków z 45 tysiącami "uczniów". Co by nie mówić, ale Osho był szurem z niewiarygodnie skutecznym marketingiem. To tak jakby Sanjayi, "Królowi Lehji", udało się zebrać kilkanaście tysięcy zwolenników wokół idei płaskiej ziemii. I to nie jakiś Kowalskich czy Nowaków, ale ludzi ze świecznika. Jest to fascynujące i przerażające zarazem.

wioska.jpg

Mapa wpływów "radżniszan" na świecie. Pojawiła się na sekundę w 4 odcinku. Mnie zaintrygowała nazwa niemieckiej filii.

Przerażające jest również to, do czego może doprowadzić brak norm moralnych. Nie bez przyczyny "Wild Wild Country" skojarzył mi się "Narcosem". Oczywiście punktem wyjścia była forma i użycie materiałów archiwalnych nagrywanych domowymi kamerami. Oglądając serial dostrzegłem jednak wiele innych podobieństw: rozmach, niewyobrażalne bogactwo i... bezwgzlędność. W "Narcosie" możemy zaobserować jak dobry chłopak Limón zamienia się w mordercę. W "Wild Wild Country" wyznawcy Bhagwana z tańczących pacyfistów zamieniają się w fanatyków z bronią automatyczną. Gotowi są zabić, byle tylko osiągnąć cel. Ot, wolność, miłość, pokój i róbta co chceta. Ale to droga donikąd. A na końcu i tak triumfuje amerykański wymiar sprawiedliwości. Przynajmniej pozornie, bo tak naprawdę "Wild Wild Country" to serial o kryzysie wartości, który pogłębia się z każdą dekadą, a którego żaden wyrok sądu nie rozwiąże.

Sort:  

Świetny wpis chociaż zrobiłbym mała poprawkę: parawolnosc, pseudomilosc, pozorny pokój oraz udawana robta

Dzięki (za komentarz i polecenie filmu). Myślę, że każdy wyczuje tę przepaść między rzeczywistością werbalną a realną ;)

Tak dokładnie to: udawana wolność, udawana miłość, udawany pokój, ale przede wszystkim: Róbta to co wódz każe. Czyli marksizm.

Hm... no to już dwa posty o tym serialu... Koniecznie musze zobaczyć, tym bardziej, że książki Osho zrobiły na mnie piorunujące wrażenie, a i sama postać wydaje się ciekawa niezmiernie :)

Bardzo wciągający serial. Lepszego chyba w tym roku nie widziałem.

Obejrzyj o Trumpie na Netflix i OJ Simpson na HBO :) No i najlepszy IKAR

Obejrzałem 20 minut "Ikara", ale nie wciągnął mnie. Może potem dokończę. WWC w każdym razie zainteresował mnie od 1 minuty. Nie tylko fabułą, ale również świetnymi ujęciami. Ale to kwestia gustu. Mi mało filmów podchodzi. Podobnie było z tym serialem o lekarzu-morfiniście w USA na początku XX wieku. Obejrzałem połowę pierwszego odcinka i kompletnie mnie nie wciągnęła fabuła.

Bardzo dobry serial, chociaż ma jeden znaczny mankament. Według mnie za mało pokazali i powiedzieli o filozofii Osho. Znałem go przed tym serialem i nie miałem pojęcia o tej kontrowersyjnej historii, natomiast mam wrażenie że ze skrawków jego mów na YT i jakiś tam artykułów więcej dowiedziałem się o co mu chodziło niż z tego serialu ;)

Świetna też była bezstronność twórców i pokazanie dwóch stron z otwartą oceną dla widza, "kto był tym dobrym", chociaż według mnie nie da się tego do końca jasno określić. Co tylko wzmacnia wartość tej produkcji!

Według mnie za mało pokazali i powiedzieli o filozofii Osho.

Zanudziliby widza ;) Też z ciekawości posłuchałem tego co jest na YT. Poza komicznym akcentem nie ma w jego mowach nic ciekawego. Trudno to w ogólę nazwać filozofią. Jest to raczej zespół kontrowersyjnych twierdzeń, które są mocno niespójne. Tak jak mowy Sanjayi. Ja po obejrzeniu serialu nie miałem wątpliwości, która strona była zła (to nie Oregończycy truli radżniszan, lecz odwrotnie). Aczkolwiek wciąż nie mam pewności czy Osho był szurem czy tylko szura udawał, z pełną premedytacją drwiąc sobie z baranów, które zebrał w swojej zagrodzie. Taki trochę MLM, w którym jako guru na górze korzysta najbardziej.

PS. Inna kwestia, że obraz pokazany w filmie z pewnością jest w jakiś sposób ograniczony, bo nie wszędzie była kamera a świadkowie nie o wszystkim opowiedzieli.

PPS. Swoją drogą dla psychologa to musi być niezły materiał do badań...

Widzisz, jego poglądy nieustrukturyzowana to mieszanka zen i innych duchowości wschodu + troche kontrowersji i wątpliwej jakości poglądów. Sam fakt bogacenia się nie jest dla mnie niczym złym. Mnie on osobiście kompletnie nie jara i też raczej bym nie polecał nikomu "podążania" za nim, ale nie jest tak że mówi same brednie. W poniższym filmiku np. bardzo fajnie mówi o medytacji, myślę, że każdy buddysta zen by się pod tym podpisał.

Sam fakt bogacenia się nie jest dla mnie niczym złym.

Tego nie powiedziałem :) Z pożałowaniem wyrażałem się raczej o jego wyznawcach, którzy kupowali mu dziesiątki Rolls-Royce'ów, tylko by być bliżej niego. Marketingu (crowdfundingu) to akurat można się od niego uczyć, a postawienie miasta na pustkowiu w krótkim czasie to nawet zrobiło na mnie pozytywne wrażenie.

ale nie jest tak że mówi same brednie

U każdego można znaleźć kroplę prawdy. Na Łotwie spotkałem kolesia, który nazywał siebie Pasaules Valdnieks (Władca Świata). Miał nawet takie wizytówki (trzyma je w ręce na poniższym filmie). Wspominałem o nim w jednym z artykułów o Łotwie. Często mówił zagadkami. I w tych zagadkach można było odnaleźć prawdę. Nie zmienia to jednak faktu, że był niezłym wariatem. I też miał swoich wyznawców, ale on akurat w żaden sposób ich nie wykorzystywał. Z tego co wiem było wręcz przeciwnie i to oni korzystali z jego majątku.

@hallmann - a znasz TO? :D

Jeśli chodzi o łatwowierność, obejrzyj Kumare: Guru dla każdego. Bardzo dobry dokument pokazujący jak łatwo ludziom (przede wszystkim tym, bez żadnych zasad i przekonań) uwierzyć w coś, co praktycznie jest bełkotem.

a znasz TO? :D

Nie znam. Ostrożnie stąpam po internetach ;) Kumara też nie widziałem, ale chętnie obejrzę.

też polecam :)

A dla mnie mieszkańcy też nie popisali się miłością bliźniego. Od samego początku ich tępili i im grozili, zanim jeszcze zaczęły się te chore jazdy ze strony wspólnoty. Ogólnie jak widziałam wypowiedzi tych gości w kapeluszach 'tu jest Ameryka, spadajcie stąd' to sorry.. Zacofanie, nienawiść do ludzi, którzy się od nas różnią i to wszystko podszyte religią. A więc jedni warci drugich.

Ogólnie jest to przykład na to, że fanatyzm zawsze jest zły. Jak zaczynami ślepo za kimś lub czymś podążać, obojętnie czy to bóg czy guru, to może się to skończyć tragicznie. Przede mną jeszcze 2 odcinki, więc nie wiem jeszcze jak ta historia się zakończy :)

Mieszkańcy nie popisali się miłością bliźniego, bo wiedzieli co ich czeka. Ich reakcja byłaby podobna, gdyby te hektary zamiast sekty wykupili neonaziści. Dla mnie to nie zacofanie, tylko obrona własnego systemu wartości (oczywiście uogólniając, bo każdy może mieć inne pobudki). Mi to trochę przypomina sytuację na #polish sprzed kilku miesięcy, kiedy to nagle pojawiły się treści NSFW i polska społeczność zdecydowanie wystąpiła przeciwko nim z jasnym przesłaniem: 'tu jest Polish, spadajcie stąd' ;)

No i te komentarze na Youtube...

I to mnie najbardziej przeraża w tym wszystkim. Bo wariatów nie brak, najgorsze jak zaczynają mieć wyznawców...

To teraz nie ma mowy o tym, bym mógł ominąć ten serial :) Same dobre opinie o nim widzę, a tematyka którą porusza jest bardzo ważna. I z tego co piszesz - bardzo wiele można z niego nauki wyciągnąć.

Coin Marketplace

STEEM 0.30
TRX 0.12
JST 0.033
BTC 63866.68
ETH 3129.16
USDT 1.00
SBD 3.87