BrewDog Libertnie Black Ale - Recenzja
BrewDog Libertnie Black Ale
Liberty Black Ale powstało w 2012 roku, ale od tego czasu receptura została odrobinę zmodyfikowana. Oryginalnie składało się ze słodów Maris Otter, Caramalt, Munich Malt, Dark Crystal Malt, Carafa a chmielone było tylko Simcoe. Zawierało 7.2% alkoholu a IBU było na poziomie 65 punktów. W późniejszym czasie zmianie uległy tylko słody i ostatecznie są to Cara, Carafa, Crystal oraz Extra Pale, alkohol pozostał na tym samym poziomie natomiast IBU wzrosło o 5 punktów do 70. Piwo jest klarowne i ma czarny kolor z brązowymi przebłyskami. Piana ma biały kolor i daje bardzo ładny lacing co można zobaczyć na zdjęciu. W aromacie można wyczuć ciężkie nuty słodowe, karmelowe oraz czekoladowe poza tym słodkie cytrusowe i iglaste nuty chmieli, które dobrze równoważą aromat. Smak jest dość dobrze zbalansowany, umiarkowanie słodki i gorzki, dość długo zalegający. Piwo ma przyjemną teksturę i jest stosunkowo pełne. Nie jestem wielkim fanem tego stylu, ale Libertine Black Ale oceniam wysoko na 3.5/5 i pewnie jeszcze do niego wrócę.
Artykuł jest zakończeniem mojego cyklu o BrewDogu. BrewDog Camden oraz Punk IPA - Recenzja, BrewDog Indie Pale Ale - Recenzja,BrewDog Slot Machine - Recenzja oraz BrewDog Albino Squid Assassin - Recenzja
Te wszystkie piwka z browarów rzemieślniczych są świetne. Zawsze uważałem że piwo to piwo i np. dodawanie soku jest niszczeniem tego zacnego trunku przez dodanie mu owocowego smaku. Przy tych browarkach często można wyczuć różne nuty owocowe i pasuje to do nich wspaniale :) Choć często sporo droższe, warte swojej ceny.
Dolewanie soku do piwa jest profanacją o ile samo piwo nie jest profanacją. Dolanie soku do Żywca czy Lecha nie jest niczym złym bo te piwa są bardzo marne. Występują natomiast style które wymagają soku ale na etapie fermentacji jak owocowe lambiki. Jest też wiele piw do których dodaje się owoce, suszone albo świeże które również biorą udział w fermentacji albo leżakowaniu i tworzą doskonałe piwa.