Bóg i poszerzona rzeczywistość (AR)
Dwa wspomnienia
Nawiedzają mnie dwa obrazy, dwie sceny, których byłem świadkiem w ostatnich kilku latach.
W pierwszej scenie grupa Żydów w podziemiach synagogi w New Jersey studiuje Korban, czyli zasady składania ofiar w Świątyni Jerozolimskiej. Drobiazgowo, całymi godzinami omawiają dni tygodnia, święta i inne okoliczności, mogące stanąć na przeszkodzie wybraniu najbardziej koszernych baranów i gołębi na ofiarę. Ich wysiłek wydaje mi się absurdalny i fascynujący zarazem: Świątynia nie istnieje przecież od 2000 lat…
W drugiej scenie mój syn, jego dziewczyna i kilkunastu innych młodych ludzi “łapią pokemony” nad cichą Charles River w Bostonie. Wiem, że patrząc przez kamerki smartfonów widzą pancernego Golema, smoka Charizarda i inne pokemony, które przysiadły na nielicznych ławkach i wśród samochodów na pobliskim parkingu. A jednak znów mam to podwójne poczucie absurdu i jednocześnie zaciekawienia: w końcu to tylko grupka podekscytowanych dzieciaków bez ładu i składu dreptających nad senną rzeką…
Pokemony Go i Świątynia niby nie istnieją, a jednak trochę istnieją, a poza tym każde z nich w nieco inny sposób. Opowiem najpierw o Świątyni.
Rytuały
(Król Jozjasz) zniósł kapłanów pogańskich, których ustanowili królowie judzcy i którzy składali ofiary kadzielne na wyżynach, w miastach Judy i w okolicach Jerozolimy, oraz tych, którzy składali ofiary kadzielne Baalowi, słońcu, księżycowi, gwiazdozbiorom i całemu wojsku niebieskiemu. Usunął Aszerę ze świątyni Pańskiej, na zewnątrz Jerozolimy do doliny Cedronu i spalił ją w dolinie Cedronu.
23. rozdział Drugiej Księgi Królewskiej opisuje początki monoteizmu Żydowskiego w VII wieku p.n.e. Młodziutki król pod wpływem kapłanów Jahwe brutalnie i krwawo rozprawił się z konkurencyjnymi kultami w Izraelu i w samej Świątyni. W kolejnych wiekach monopol jednego Boga zrósł się z ideą Narodu Wybranego do tego stopnia, że dzisiejsi Żydzi przygotowują się do prawidłowego składania ofiar tak skrupulatnie, jakby nadal było to możliwe.
Jak im się to udało, stworzenie tak mocnych więzi?
Ofiary ze zwierząt, zbóż i wina, a czasami z ludzi to jedne z najpopularniejszych rytuałów, które umożliwiły prehistorycznym plemionom łowców i zbieraczy - przekształcenie się w wielkie społeczności miast i narody epoki rolniczej. Teorie uznające rytuały i religie za “klej”, wiążący ludzkie wspólnoty zawsze były jednak krytykowane jako pełne dowolności, wymuszonej poprzez odgadywanie przeszłości z antycznych ksiąg, ruin i artefaktów.
Nowy, wielki projekt brytyjskiego Economic and Social Research Council ma temu zaradzić. Łączy on historię religii z analizą współczesnych wspólnot i rytuałów. Chodzi o obserwowanie “na żywo” w jaki sposób jednostki są “sklejane” w społeczeństwa.
Rebelianci
Brian McQuinn w ramach projektu ESRC spędził 11 miesięcy w zbuntowanym przeciwko Muammarowi Kaddafiemu libijskim mieście Misrata. Po wyparciu wojsk dyktatora z miasta w roku 2011. struktury społeczne musiały być tam budowane od nowa.
Antropolog zaobserwował, że większość z utworzonych w mieście grup bojowników walczyła i mieszkała razem, ale liczebność każdej grupy z reguły nie przekraczała kilkudziesięciu osób. Wspólnoty te powstały w oparciu o wcześniejsze więzi: krwi, przyjaźni, sąsiedztwa. McQuinn rozmawiał z członkami ponad dwudziestu takich grup.
Sześć wspólnot wyłamało się z tej reguły. Ośrodkami tych grup byli bogaci przedsiębiorcy, którzy potrafili zorganizować codzienne zbiorowe treningi, pogadanki i ustanowić wewnętrzne kodeksy, obowiązujące członków. Innymi słowy, “klejem” były tutaj wspólne poglądy i rytuały. Te sześć grup rozwinęło się w ogromne brygady, liczące setki bojowników.
Inny z uczestników Projektu, Scott Atran, uważa że wspólne powtarzanie musztry lub modlitw, a także inne zachowania rytualne, powodują, że pewne przekonania i opinie zamieniają się w wartości sakralne, nie podlegające negocjacji ani sprzedaży. Dzieje się tak dlatego, że homo sapiens wyewoluował z silną skłonnością jednostek do uczenia się od siebie nawzajem, nawet w przypadku, kiedy nie rozumiemy sensu jakichś czynności. (Z punktu widzenia osób religijnych sacrum jest oczywiście odkrywane, a nie wytwarzane - niemniej narzędziami nadal są wspólnotowe credo i rytuał).
W każdym razie dopiero wokół jakiegoś sacrum można zbudować wielkie społeczności.
Pokemony
Być może właśnie dlatego reforma króla Jozjasza tak się powiodła: usunięcie ze Świątyni, a nawet z całego Izraela kultów konkurencyjnych spowodowało, że Dekalog i obrzędy ofiarne skupiły na sobie niczym nie zakłóconą całość sacrum. (Chrześcijaństwo powieliło później ten sam model w większej skali, w wielonarodowym cesarstwie).
Dzisiaj jednak, gdy ponad miliard ludzi porzuciło tradycyjne religie, nie ma już sacrum, do jakiego wszyscy moglibyśmy się odwołać i rozstrzygnąć spory. Każdy dba o własny interes. W poście Zwierzoczłekobóg @lugoshi uznał ten nasz “wybujały indywidualizm” za główny powód, dla którego nie potrafimy wykorzystać nauki dla stworzenia lepszego świata. Wciąż jeszcze nie dotarliśmy do technologicznej Ziemi Obiecanej: “bezbolesnej replikacji, maszyn nianiek, dostatku i słodkiegonicnierobienia”. Ja sam także pisałem ostatnio o wyraźnym kryzysie humanistycznego “projektu Oświecenia”.
Jesteśmy jak dzieciaki łapiące pokemony nad Charles River. Poruszamy się niby w grupach, ale bez żadnej koordynacji. Gramy w tę samą grę, ale nie współpracujemy. Wszystko to widziane z zewnątrz wydaje się smutne, chaotyczne i przypadkowe.
Poszerzenie
A jednak: poszerzenie rzeczywistości o baśniowe stwory, widziane poprzez kamerki smartfonów jakoś przywodzi na myśl poszerzenie rzeczywistości o “moją waleczną brygadę” w zbuntowanym mieście Misrata, a także o Naród Wybrany króla Jozjasza. Pierwszy przypadek wydaje się niepoważny tylko dlatego, że mamy do czynienia z dziecięcą zabawą.
Spróbujmy jednak powoli powymieniać składniki. W jednym z odcinków serialu “Czarne zwierciadło” medyczny zabieg poszerzenia pola widzenia żołnierzy prowadzi do dodania wrogom cech odrażających agresorów z kosmosu. (Tymczasem żołnierze zabijają zwykłych ludzi). Gdy zaczynają się gry dorosłych, zabawa się kończy.
A przecież może być o wiele gorzej. Wyobraźmy sobie rodziców, członków zamkniętej sekty, w podobny sposób przedstawiający “podrasowanemu” dziecku innowierców - jako bestie, a przynajmniej podludzi. Dzieci będą faktycznie widzieć moralny podział świata. W czasie wspólnych rytuałów jak musztra czy modlitwa, “swoi” będą inaczej wyglądać, poruszać się, z czasem pewnie także pachnieć i brzmieć. Będą się spotykać w miejscach świętych, wygenerowanych komputerowo, piękniejszych od gotyckich katedr. (I nie ma znaczenia, czy świętą księgą będzie religijna Biblia czy świeckie Bogactwo Narodów).
Z drugiej strony można sobie także wyobrazić organizacje humanitarne, wykorzystujące poszerzoną rzeczywistość np. w czasie szkolenia w skonfliktowanych społecznościach. "Dodatek" polegałby na osłabieniu zewnętrznych oznak różnych groźnych podziałów, jak rasa, strój, emblematy itp.
Wybór między @lugoshi -ego zwierzęciem i bogiem jeszcze nie jest, ale wkrótce będzie już możliwy...
Superklej
Być może kiedyś w podobny sposób zaczniemy “wychowywać” i “polepszać” całe narody?
Efekty masowych “poszerzonych rytuałów” mogą przejść wszelkie nasze dzisiejsze wyobrażenia. Zdaniem Yuvala Harari wiek XXI zobaczy religie i ideologie potężniejsze niż kiedykolwiek w historii naszego arcymistycznego i arcyspołecznego gatunku. Inżynieria genetyczna będzie mogła tworzyć widzialnych i dotykalnych bogów - np. nieśmiertelnego krokodyla, w jakiego wierzyli antyczni Egipcjanie.
Moim zdaniem aż takie cuda nie będą potrzebne. Samo wzmocnienie rytualnego “kleju” o obserwowalne zmysłami “uzupełnienia” może mieć dramatyczne skutki dla sposobów, na jakie grupowo pomagamy sobie i zabijamy się nawzajem.
Zobacz:
@lugoshi, Zwierzoczłekobóg, tu
Dan Jones, Social evolution: the ritual animal, tu
Źródło zdjęcia tu
Zgłaszam do temaTYgodnia jako ripostę do postu @lugoshi, Zwierzoczłekobóg.
Trzeci raz wracam do tego posta i trzeci raz coś mi przerywa. Wiesz, z jednej strony wydaje mi się, że to poszerzanie rzeczywistości ma sens. Współczesne społeczeństwa borykają się właśnie z problemem braku ogólnie przyjętnych norm. Jakieś normy istnieją, jasne, ale są one na tyle ogólne, że większość ludzi usiłuje odnaleźć swój własny cel w życiu i wypacować sobie swoje własne wzorce postępowania. A to zwyczajnie nie działa. I wiesz, może to głupio zabrzmi, ale ja bym czasami chciała, żeby czarne było czarne, a białe białe. Żeby nie trzeba bylo myśleć, i żeby wystarczyło tylko wierzyć... Coś mi się wydaje, że yłabym wtedy szczęśliwsza...
Zgadzam się, że byłabyś szczęśliwsza. Ortodoksyjni Żydzi są bardzo szczęśliwi, a ultraortodoksyjni w Jerozolimie mają zdaje się najwyższe na świecie wskaźniki bycia szczęśliwymi. Ale to wymaga bardzo ścisłego treningu umysłu i wrażliwości od najmłodszych lat i później silnej, zamkniętej wspólnoty.
Przy pomocy rozmaitych rozszerzeń rzeczywistości będzie jednak można budować "oazy szczęśliwości" na większą skalę, nie trzeba już będzie fizycznej izolacji, wystarczy, że AR ujednolici obrazy świata wokół członków danej społeczności. Do tej pory robiły to rytuały, za chwilę zajmą się tym algorytmy...
Z drugiej strony, choć dla mnie także szczęście jest bardzo ważne, to jednak nawet najlepsze ogólnie przyjęte normy będą się przecież sprawdzać tylko przez jakiś czas. Niech tylko coś się gwałtownie zmieni w środowisku naturalnym, albo w technologii - i już stary sposób życia zacznie przynosić więcej tragedii, niż szczęścia.
Zawsze jakaś część z nas będzie musiała żyć z otwartymi szeroko oczyma, wędrowcy ciekawi nowego, szukający "własnych wzorców", nie tylko dla siebie samych...
Bardzo dobry post! Poruszyłeś kilka bardzo ważnych i bardzo delikatnych kwestii. Dzięki za twój głos!
Zacząłem pisać odpowiedź w komentarzu, ale jednak rozrosła mi się ona na tyle, że postanowiłem jeszcze troszkę ją rozwinąć i umieścić jako osobny post. Dam tutaj znać, gdy będzie gotowa :)
Czekam z zaciekawieniem. Masz upvote na zachętę :)
Hej, to znowu ja! Właśnie wrzuciłem u siebie rzeczony tekst i chciałem dać tutaj znać. Dzięki za upvote i liczę na komentarz do mojej riposty – może rozwinie nam się jakaś ciekawa dyskusja? :)
Congratulations @assayer! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :
Award for the number of posts published
Award for the number of comments
Award for the number of upvotes received
Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.
For more information about SteemitBoard, click here
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP