RIPOSTA: Na czym polega plagiat? Na ile można inspirować się cudzymi postami?

in #pl-artykuly7 years ago (edited)


Rok temu moja koleżanka zaczęła pracować w wydawnictwie (nazwy nie podam przez zwykłą litość), które zwykło tłumaczyć angielskie memy na język polski, a następnie wrzucać je na swój fanpage. Nazywano to “dzieleniem się treścią” i nikt nie widział w tym nic złego.

Myślę, że gdyby ktoś powiedział babeczkom w redakcji, że popełniają plagiat, roześmiałyby mu się prosto w twarz. Nie jestem jednak do końca przekonana, że byłby to przejaw złej woli. W internecie wszyscy kopiują wszystko. Jeśli  ktoś nigdy nie miał do czynienia z prawem autorskim, może zwyczajnie nie rozumieć pewnych rzeczy. Przecież nie ma różnicy pomiędzy dzieleniem się z przyjaciółmi memem, a rozpowszechnianiem tłumaczenia tego samego mema, prawda?  Niektórzy nie znają angielskiego. Czy to źle, że ułatwia im się dostęp do ciekawych treści?

Może za bardzo wierzę w ludzi, ale jestem głęboko przekonana, że ogromna część plagiatów wynika ze zwyczajniej niewiedzy. Stąd też dzisiejszy post. 

Czym w ogóle jest plagiat?


Zacznijmy może od najbardziej podstawowej wersji plagiatu, która polega na skopiowaniu cudzego utworu i podpisaniu go własnym nazwiskiem bądź pseudonimem. Wydaje mi się, że wszyscy wiedzą, że tego robić nie wolno. Już w podstawówce nauczyciele powtarzają uczniom: “Nie przepisuj wypracowań od Zosi!” Albo od Marysi, Jasia czy Marcina. Wszystko jedno. W każdej klasie jest osoba, od której wszyscy bardzo chętnie zerżnęlibyśmy pracę z języka polskiego. Nauczyciele też o tym wiedzą, dlatego sprawdzają, czy każde wypracowanie jest inne. 

Skutkiem takiego postępowania jest błędne przekonanie, że jeśli prace różnią się od siebie choć odrobinę, to nie mamy już do czynienia z plagiatem. Nic bardziej mylnego. Na czym więc polega plagiat? 


Definicja plagiatu


Plagiat polega na przypisaniu sobie albo komuś innemu autorstwa tekstu. Może tutaj chodzić zarówno o cały artykuł, jak i o jego część. Jeśli napiszemy nasz post samodzielnie, a następnie w treści pracy powklejamy fragmenty cudzego tekstu, nie zaznaczając przy tym, że są to cytaty – popełniamy plagiat. 

To samo dotyczy filmików. Gdyby ktoś wpadł na głupi pomysł, żeby zrobić printsceeny anglojęzycznego filmiku z youtube'a, a następnie wykorzystał je w treści artykułu, nie oznaczając autorów nagrania, także popełniłby plagiat.   

Czy to znaczy, że w ogóle nie wolno nam wykorzystywać cudzych prac? Oczywiście, że nie. Jeśli coś wyjaśniamy czy krytykujemy, możemy zupełnie swobodnie zacytować cudzy artykuł. Ale należy wtedy oznaczyć go jako cytat poprzez wykorzystanie znaku “....”, dodając gdzieś w treści posta link do pierwotnego dzieła i nazwisko lub pseudonim autora pracy. Ważne jest także, żeby nasz artykuł nie był złożony z samych cytatów. Musimy zawsze dać coś od siebie. 

A co z tłumaczeniami? 


Co więc z tłumaczeniami? Tak naprawdę sprawa jest prosta. Jeśli chcemy przetłumaczyć czyjś artykuł, mem, post czy poradnik, musimy najpierw uzyskać na to zgodę jego autora. Najlepiej, żeby była to zgoda pisemna, ale zupełnie swobodnie wystarczy mail, wiadomość na komunikatorze czy sms. Chodzi tutaj tylko o to, żebyśmy “w razie W” mieli dowód na to, że dostaliśmy pozwolenie na tłumaczenie danego utworu. 

Dzieła zależne i inspirowane 


Powyższa zasada jest pochodną podziału utworów na zależne i inspirowane. Jeśli kiedykolwiek korciło Was, żeby skopiować czyjś artykuł, nieznacznie tylko zmieniając treść zdań tak, żeby wyszukiwarka plagiatów Was nie znalazła... Gratulacje, właśnie odkryliście dzieło zależne! 

Jest to dzieło, które bazuje na treści utworu pierwotnego. Jego autor tak naprawdę nie daje nic od siebie i nie wnosi do swojego artykułu żadnych elementów twórczych. Ot, tam zmieni szyk zdania, tutaj poprzestawia kilka słów i tyle, post gotowy. 

Czy wolno tworzyć dzieła zależne? Ależ oczywiście, że tak, ale tylko za zgodą autora pierwotnego artykułu. Aby wszystko było zgodne z prawem, powinniście skontaktować się z osobą, która napisała dany post. Następnie zaś zapytać ją, czy zgadza się, żebyście zmodyfikowali jej artykuł i opublikowali go w zmienionej formie. Potrzebujecie więc dwóch pozwoleń. Jednego na wprowadzenie modyfikacji i drugiego na wrzucenia swojej pracy do internetu. W innym przypadku popełniacie... Plagiat, oczywiście. 

Czy nie da się tego jakoś ominąć?


Da się. I tak właśnie dochodzimy do pojęcia dzieł inspirowanych. Są to utwory luźno powiązane z dziełem pierwotnym. Co to znaczy? Wyobraźcie sobie, że przeczytaliście internecie posta, który Was zainteresował. Temat był na tyle ciekawy, że postanowiliście poszukać o nim więcej informacji. Zajrzeliście do kilku kolejnych artykułów, obejrzeliście zdjęcia, może nawet przeczytaliście jakąś książkę i w końcu wyrobiliście sobie własną opinię. A potem usiedliście przed komputerem i przelaliście ją na papier. 

Post napisany w ten sposób będzie nawiązywał do wszystkich artykułów, które przeczytaliście, ale to będzie Wasza własna praca i Wasze własne przemyślenia. Z tak napisanym postem możecie zrobić, co tylko chcecie. W świecie nic nie powstaje w próżni. Tak długo jak długo to, co publikujecie, pochodzi z serca i jest wyrazem Was samych, wszystko jest w porządku. 

Chcecie przykładu? Proszę bardzo. Niniejszy post jest inspirowany artykułem @marszum na temat plagiatu, który znajdziecie tutaj: 

https://steemit.com/polish/@marszum/steemit-plagiaty-tekstow-prawo-cytatu-czy-jeszcze-cos-innego-ocencie-sami-najnowsze-przyklady-z-polish 

Gorąco polecam. 

Nie należy zapominać o licencjach


Powyższe zasady mają zastosowanie do tekstów, które zostały opublikowane bez licencji. Co to oznacza? Niekiedy pojawiają się w internecie artykuły zawierające takie oznaczenia jak na przykład CC0, CC BY SA czy CC NC. Licencji jest naprawdę dużo i nie sposób opisać ich tutaj wszystkich. Są one wyrazem woli autora, który niejako z góry zgadza się na wykorzystanie swojego utworu w określonym celu. 

Jeżeli traficie na oznaczenie licencyjne, którego nie znacie, musicie przeczytać daną licencję i sprawdzić, na co autor się zgadza. Jeżeli zaś chcecie wykorzystać dany tekst w inny sposób niż ten, który został opisany w licencji, musicie po prostu uzyskać na to pozwolenie twórcy dzieła. Ale uwaga! To, że dana licencja pozwala Wam na bezkarne skopiowanie artykułu, nie znaczy jeszcze, że powinniście to robić. Wyszukiwarki nie lubią duplikatów. Jeśli będziecie powielali treści z innych platform, nigdy nie znajdziecie się na pierwszych stronach w Google.

A co z obrazkami?


Do pisania postów na Steemicie można używać albo własnych zdjęć albo tych, które zostały umieszczone w banku zdjęć i oznaczone jako dopuszczone do użytku komercyjnego (“for commercial use”).

Widziałam ostatnio ciekawy artykuł na temat wykorzystania zdjęć na Steemicie, ale niestety nie mogę go w tej chwili odnaleźć. Jeśli ktoś wie, o czym mówię, będę bardzo wdzięczna za podanie linka w komentarzu, to zedytuję posta.

EDIT

Posta, o którym mówiłam, nadal nie udało mi się odnaleźć, ale za to @tapioka podrzuciła w komentarzu link do innego artykułu. On także jest świetny. Zobaczcie sami:


https://steemit.com/polish/@anna.urbanska/jakie-obrazy-z-sieci-mozesz-wykorzystac-do-swojego-posta##@anna.urbanska
 
 

Sort:  

Przykład z memami jest moim zdaniem chybiony - prawo mówi jasno, można cytować całe utwory, jeśli są obiętościowo niewielkie (np. fraszki) i ich część wyjęta z kontekstu nie będzie zachowywać pierwotnego sensu. Mem idealnie wpasowuje się w definicję - jest to bardzo krótki treściowo podpis do obrazka. Razem tworzą one integralną część, która traci sens, gdy przytoczy się tylko jej część.

Definicja koleżanek 'dzielenia się treścią' jest jak najbardziej poprawna. Biorą pierwowzór i tłumacząc udostępniają treść nowej grupie użytkowników, którzy z powodu bariery językowej mogli nie mieć możliwości zetknięcia się z treścią.

Nie mniej - to, czy koleżanki podawały źródło oryginalnego posta to inna sprawa. Powyższy przykład jest dozwolony tylko i wyłącznie przy jednoczesnym wskazaniu autora oryginału.

To nie są moje koleżanki. To jest profesjonalne wydawnictwo. Wolę to zaznaczyć od razu, żeby mnie potem nikt nie posądzał o takie znajomości :) I niestety, ani autora, ani źródła nie wskazywano. Właśnie na tym polegał problem, przepraszam, że tego nie zaznaczyłam w tekście :)

Z prawem cytatu też bym w tym przypadku była bardzo ostrożna. Zauważ proszę, że można swobodnie cytować fotografie, ale tylko w przypadku włożenia do nowego utworu wkładu twórczego ( vide: I CK 232/04). Wkład twórczy w nowym dziele musi być równej wielkości, co wkład twórczy dzieła pierwotnego. W przypadku tlumaczenia w zasadzie nie mamy takiego przypadku. Tak naprawdę, kiedy tłumaczymy czyjś utwór, powstaje nie tyle nowy utwór, co dzieło zależne. I tak też moim zdaniem było w tym przypadku. A z dziełem zależnym jest tak, że do jego rozpowszechniania potrzebujemy zgody autora dzieła pierwotnego.

Zwróc proszę jednak uwagę, że powyższy artykuł jest bardzo mocno uproszczony. Tak naprawdę nie wdaję się tutaj w jakieś bardziej szczegółowe rozważania doktrynowe, bo zwyczajnie nikomu nie chciałoby się tego czytać ;)

Nie, ale ten też jest świetny. Dzięki za linka. Zedytowane :)

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.13
JST 0.029
BTC 58728.31
ETH 3185.59
USDT 1.00
SBD 2.43