Sort:  

W pewnym stopniu na pewno masz rację. Sama robiłam licencjat w szkole prywatnej a magistra i studia podyplomowe na Uniwersytecie państwowym.

Na Korfu gdzie mieszkam jest Uniwersytet Joński (założony przez Napoleona Bonaparte), ma kilka wydziałów i Akademię Muzyczną. Jednak większość rodzin wysyła młodzież na kontynent na studia płatne bo są niby lepsze. Na kontynent młodzież jeździ także na wszelkie kursy policealne (też prywatne). Taka nauka wiąże się z wynajmem mieszkania oprócz opłaty czesnego, rodzina wysyła pieniądze często ciężko zarobione lub pożyczone, mamy i babcie posyłają jedzenie lub jadą mieszkać i opiekować się dzieckiem bo dziecko "się uczy".
Może w Polsce też jest obecnie taka moda ale ja o tym nie wiem... ?

Dzięki za opinię ;) ja niestety nie orientuję się dokładnie jak teraz wyglądają trendy w nauce. Za moich czasów (jak to brzmi ;p) też było gadanie, że niby w dużych miastach są lepsze uczelnie czy licea. Do mnie jednak ten argument nie przemawia, gdyż ja sama pochodzę ze wsi, a liceum kończyłam w małej miejscowości i idąc na studia do Katowic okazało się, że mam wiedzę wiekszą niż osoby kończące lokalne prestiżowe licea.
Kurcze masakra z tymi wyjazdami...

Hmmm. I tak i nie :) musisz wziąść jeszcze pod uwage to, ze większość studentów zaocznych studiuje bo pracuje. Moim marzeniem byly studia dzienne w Warszawie, ale mogłam zapomnieć, nadzwyczajnej w swiecie moich rodziców nie bylo na to stać. Więc szybko po maturze ogarnelam sobie staż w banku żeby miec na "zaoczne" koncem koncow po 3cim roku wyjechałam za granicę, ale na szczęście moja uczelnia ma siedzibę w Londynie, więc natychmiast zrobilam transfer...
Jestem zdania, ze skoro za coś płacę konkretne pieniądze, to wymagam! Zarówno od siebie jak i w tym wypadku od wykladowcy. Nie wiem jak teraz, ale faktycznie byla swego czasu w Pl taka mentalność, ze skoro studia zaoczne to wszystko przejdzie za kasę, bo jak jesteś na dziennych to jest "coś".

Podoba mi sie twoj wpis :) pozdrawiam

Dzięki za opinię :) Jasne, że zdarzają się takie przypadki jak Twój. Sama miałam podobnie, na szczęście u mnie dało się jakoś to ogarnąć - akademik, praca na promocjach. Było ciężko, ale z perspektywy lat uważam, że wyszło mi to na dobre.
Co do kwestii płacenia a wymagania, to też masz super podejście :) niestety znam zbyt dużo ludzi, którzy uważają, że jak zapłacą za studia, to nie muszą już nic więcej robić.

Ja przede wszystkim zaczął bym od tego, że państwo nie powinno mieszczac się w kompetencje władz uczelni i nie narzucać jakiś dziwnych wymagań od których zależy ile pieniędzy dostaną. (moja uczelnia ktora z założenia ksztalci inzynierow musi miec tez wydzial humanistyczny żeby nie stracic czesci pieniedzy) dodatkowa sprawa to to zeby pieniadze w pełni szły za studentem. Skoro rodzice placą podatki na edukacje swoich dzieci to niech one w pelni ida za danym studentem. Dzięki temu rynek zweryfikuje które uczelnie sa najlepsze (gdzie najwiecej chetnych) a które trzeba po prostu zamknąć bo nikt nie chce się tam uczyć.

Zgadzam się z Tobą co do kwestii mieszania kierunków. Jak ja kończyłam Politechnikę, to był jasny podział: Politechniki kształcą na kierunkach ścisłych, inżynierskich, natomiast Uniwersytety (wtedy większość to były Akademie) kształcą na kierunkach humanistycznych. Myślę, że to powinno być nadal zachowane, a władze uczelni powinny w pełni dysponować swoimi środkami bez żadnych warunków stawianych z góry. Jedyne czym powinni się kierować to wspólnym dobrem swoim i studentów, tak aby każdy był wygrany (win-win). ;)

I just upvoted You! (Reply "STOP" to stop automatic upvotes). Do społeczności: Jeżeli uważasz że głos został przyznany niesłusznie, przedstaw krótkie uzasadnienie w odpowiedzi do tego komentarza.

Coin Marketplace

STEEM 0.30
TRX 0.11
JST 0.030
BTC 68101.41
ETH 3762.16
USDT 1.00
SBD 3.69