Niebajkowa bajka (Zakończenie)

in #tematygodnia6 years ago

Oto zakończenie mojej bajeczki :) Została ona napisana w nawiązaniu do tematu "Wierny Jan" z 15 edycji "Tematów Tygodnia". Linki do poprzednich części bajki zamieściłem poniżej:
Część 1
Część 2
Część 3

Zapraszam do czytania!

Niebajkowa bajka,
czyli tragiczna komedia lub komiczna tragedia,
w zależności od tego co kto woli

tapeta-zamek-hogwarts-noca.jpg
Źródło: http://www.tapeciarnia.pl/tapeta-zamek-hogwarts-noca

Księżniczka i Młodzieniec są pod wrażeniem słów Wieśniaczki. Zaczynają na siebie patrzeć, początkowo wstydliwie, potem coraz śmielej.

Młodzieniec (cicho do siebie):
Jak się lepiej wpatrzeć, to Księżniczka ma piękne oczy…
I blask księżyca odbija się od jej błyszczących warkoczy…

Księżniczka (do siebie):
Jak się dobrze wsłuchać, to Młodzieniec ma głos głęboki i przyjemny…
I jego sylwetka wcale niezła, jest taki foremny…

Młodzieniec (na głos):
Stwierdzam nawet, po dłuższym zastanowieniu,
że Księżniczka dobrze się prezentuje w takim półcieniu.
Może nawet życie razem z nią to pomysł nienajgorszy…

Księżniczka:
Też teraz mam wrażenie, że to plan niezgorszy…
Ach, tylko boję się o czymś takim decydować sama.
Bardzo bym chciała wiedzieć, co o tym by pomyślała moja mama…
Jednak jej już nie ma, zniknęła już tak dawno przecie,
a po śmierci taty, sama zostałam na tym świecie.

Wieśniaczka zaczyna pociągać nosem.

Dlaczego tak bardzo me słowa cię wzruszyły?
Myślałam, że już wszyscy się do tego przyzwyczaili…

Wieśniaczka:
Płaczę bo me serce już nie wytrzymuje,
tak wiele uczuć się w nim teraz kotłuje.
Duma matki, która swą córkę za mąż wydaje,
wstyd uciekinierki, która kogoś innego udaje.
Strach przed przyznaniem do błędu wielkiego,
Radość z zobaczenia dziecka swego dorosłego.

Księżniczka:
Twe słowa są dla mnie niezbyt zrozumiałe…

Wieśniaczka:
Wybacz, że cię skrzywdziłam. To było okrutne, przyznaję…

Księżniczka:
Co ty do mnie mówisz? Ja nie pojmuję niczego!

Wieśniaczka:
Jeszcze nie poznałaś rodzica swojego?
To ja, twa matka, a była królowa.
Teraz pod tą marną postacią się chowam.

Wieśniaczka zrzuca z siebie starą kapotę, staje prosto, dostojnie.

keep_calm_and_i_m_your_mother__by_lucadaretti-d70n521.jpg
Źródło: https://lucadaretti.deviantart.com/art/Keep-Calm-and-I-m-Your-Mother-424342873

Księżniczka:
Ale jak to? Ja nic nie rozumiem… Co to się dzieje?

Wieśniaczka/Królowa:
Nad tym co zrobiłam strasznie boleję…
Córeczko, kochanie ty moje,
czy mi wybaczysz? Bo o to się boję…

Księżniczka:
Jak mam wybaczysz, skoro nawet nie znam powodów zniknięcia twego?
Jak to się stało? Zostawiłaś nas… Opuściłaś mnie! Dlaczego?

Wieśniaczka/Królowa:
Skrzywdziłam i ciebie, i ojca twojego – Króla Karola,
lecz musiałam odejść, bo nie pasowała mi już moja dola.
Ja wiem, że moje tłumaczenie nie zda się na wiele,
jednak kilka słów o twym ojcu powiedzieć się ośmielę.
Po czasie przestał być dobrym mężem, ojcem i królem.
To gorzka prawda i mówię to z bólem.
Początkowa miłość powoli tajała,
a wraz z nią ma radość życia znikała.

Król dbać o mnie przestał i ze mną nie chciał przebywać.
Stał się zimny i zaczął mnie coraz bardziej od siebie odsuwać.
Być może i moja też była w tym wina,
jednak byłam pewna, że on coraz bardziej przegina.
Jednak długo zwlekałam, byłam dość wytrwała,
a może rola królowej mi po prostu pasowała.
Nie chciałam odejść od razu, takiego kroku się bałam.
„A może się to zmieni?” - tak sobie myślałam.

I nagle cudowne szczęście, naszego życia odmiana!
Pojawiłaś się ty na świecie! Nasza Księżniczka roześmiana!
Twoje narodziny znów nas do siebie zbliżyły.
Król znów stał się dobry. Problemy znów na nas nie ciążyły.
Byliśmy znowu szczęśliwy, jak w chwili poznania.
To był okres wspaniałego kochania!
Lecz niestety, gdy rosnąć zaczęłaś,
wróciły do mnie stare zmartwienia.
Dostrzegłam u Króla dawnych złych zwyczajów oznaki.
Nie wiedziałam co zrobić, by nie był znów taki.
Jedyna dobra rzecz, która jak się zdawało wieczna być miała,
To ojca twego miłość do ciebie doskonała.

Wiedziałem, że chociaż mnie on już kochać przestaje,
to ciebie tak kocha, że wszystko od niego dostaniesz.
Przestałam się bać, że gdy mnie przy tobie już nie będzie,
twój ojciec się jakoś i ciebie pozbędzie.
Wolałam już, żebyś jako półsierota żyła,
niż na nieszczęśliwe małżeństwo rodziców patrzyła.
Myślałam, że w ten sposób mniejszą krzywdę poniesiesz,
a moją nieobecność dzielnie jakoś zniesiesz.
Zatem, gdy dwa latka ledwo skończyłaś,
ja uciec z zamku postanowiłam.

W pewną noc ciemną tajnym przejściem wyszłam niezauważona,
by przez resztę życia wyrzekać się, żem jest króla żona.
Na końcu wsi zamieszkałam, wiodłam skromne życie,
ale musisz pamiętać, że przez cały ten czas kochałam cię skrycie.
Śledziłam ciągle co się dzieje na królewskim dworze,
a jak wszystko przeżywałam, tylko Ty wiesz, Boże!
Śmierć Króla Karola, męża przecież mojego,
była przyczyną mego serca bólu wielkiego.
Chciałam wtedy wrócić do ciebie, by się tobą zajmować,
lecz chciałam poczekać, kto urząd władcy będzie piastować.
Mówiłam sobie, że dorosła jesteś już przecież
i nie dasz się skrzywdzić nikomu na świecie.

Jednak, gdy o nowym królu więcej usłyszałam,
i się o twoim uwięzieniu w tej wieży dowiedziałam,
podjęłam postanowienie uwolnienia ciebie.
Nie mogłam zostawić swej córki w potrzebie!
Tak los chciał, że spotkałam tego młodziana zacnego,
w tej wzniosłej misji bardzo pomocnego.
Wiedziałem, że jawnie jako Królowa wystąpić nie mogę,
Było bowiem wątpliwe, czy ktoś rozpozna moją osobę.
Dlatego przybywamy do ciebie tutaj pod osłoną nocy.
By uwolnić ciebie, zrobimy co w naszej mocy!
Jednak teraz, chociaż niegodna jestem, to prosić się ośmielam,
Byś syropu przebaczenia raczyła ze swego serca w moje przelać.

Księżniczka:
Och, matko moja! Jestem terasz w szoku nie lada,
a pochopnie mówić w tej sprawie raczej nie wypada.
Nie mam jeszcze zdania, ciągle to jeszcze do mnie dochodzi…

Młodzieniec:
Przebacz swej matce, przytul ją! No co ci szkodzi?!

Księżniczka powoli podchodzi do Królowej i nieśmiało wyciąga ręce. W końcu padają sobie w ramiona.

O to właśnie chodzi!
Teraz wasza więź powinna się odrodzić.

Księżniczka(ciągle tuląc się do Królowej):
A więc to takie jest uczucie, gdy matka z miłością cię tuli…

Królowa:
Tak córeczko… Więc wybaczasz swojej matuli?

Księżniczka:
Jakże mam nie wybaczyć? Toż to się nie godzi
nie wybaczyć matce, która z ratunkiem dziecku przychodzi.

Młodzieniec:
Nie chcę przerywać, tej pięknej rodzinnej sceny,
ale chyba pora się zastanowić jak wyjść z zamku chcemy.

(Królowa i Księżniczka przerywają uściski).

Księżniczka:
Chyba nie ma wyjścia innego,
jak pozbyć się całkowicie Króla Złego…

Królowa:
To warunek konieczny, byśmy mogli tutaj zostać i rządzić szczęśliwie.
Inaczej będziemy zmuszeni w ukryciu wieść życie żałośliwie…

Młodzieniec:
Ale jak się go pozbyć, oto jest pytanie!

Królowa:
Mówiłam ci o tym wcześniej, jest na to rozwiązanie.
Zabijesz króla w pojedynku uczciwie,
zamek będzie nasz, będziemy żyć tu szczęśliwie.

Młodzieniec:
O Królowo, którą jako Wieśniaczkę wcześniej znałem,
przypomnij sobie, co ja ci wcześniej powiedziałem.
Przecież zabicie króla to nie taka prosta sprawa,
a pojedynek to nie dziecięca zabawa.
Równie dobrze to ja mogę zginąć od królewskiego miecza.
Nie wiem czy takie damy jak wy wiedzą, ale miecz srogo potrafi okaleczać!
Może jednak warto przemyśleć inne rozwiązania?

jak zabić króla.jpg
Źródło: http://www.gry.pl/gra/morderstwo

Królowa:
Ale ja już mam dosyć wiecznego się ukrywania…

Księżniczka:
Najlepiej by było, jakby Zły Król sam z tronu zrezygnował.
Jakby stwierdził, że tu mu coś nie pasuje i abdykował.
Wtedy cała sprawa sama by się rozwiązała,
Ty matko, byś znów Królową została,
a ja bym ci w rządzeniu pomagała,
jeśli byś mojej pomocy chciała.

Królowa:
Jednak takie cuda się na świecie nie zdarzają…

Księżniczka:
Nakazuje palcem milczenie. Nasłuchuje czegoś za drzwiami.

Zdaje mi się, że obcasy o schody stukają…
Szybko, chowajcie się, niech nikt was nie zobaczy.
Może to Zły Król chce mnie swoją obecnością uraczyć?

Młodzieniec i Królowa kryją się w komnacie. Księżniczka nasłuchuje. Słychać wyraźne tupanie.

Tak, to na pewno on. Słychać to złowieszcze szuranie.

Drzwi z hukiem się otwierają. Do komnaty wchodzi Zły Król.

Czego chcesz ode mnie ty podły tyranie?

Zły Król:
Widzę, że nic nie straciłaś na ostrości swego języka.
Ja chciałbym cię jednak uprzejmie powitać.
Powitać i przeprosić, za wszelkie niedogodności,
które znosić musiałaś z powodu własnej tylko złości.
Ja wiem, że ciągle okrutny ci się wydaję,
jednak o moich rządach, mam przeciwne zdanie.
Owszem, byłem surowy, twardy, a czasami bardzo niemiły,
ale za to królestwo ratować chciałem z całej swojej siły.
Wiem, że lud mnie nie lubił z powodu podatków podnoszenia,
a ciebie swym zachowanie i słowami doprowadzałem do wrzenia.
Poddanych czasami swymi rycerzami straszyłem,
lecz mylisz się jeśli myślisz, że ludźmi gardziłem.
Dla ratowania królestwa trzeba było wprowadzić tu surowe prawa.
Teraz sama się możesz przekonać, że nastąpiła poprawa.

Skarbiec po sam strop wypełnił się złotem i srebrnymi monetami.
Są wiec fundusze by zająć się najpotrzebniejszymi rzeczami.
Przed chwilą plany budowy szkół podpisałem,
a pod fundamenty kościoła, sam kamień węgielny podkładałem.
Założyłem Towarzystwo, które zaopiekuje się sierotami.
Nająłem straż, która zajmie się łotrami.
Może ludzie byli bardziej zadowoleni Króla Karola rządami,
lecz sama wiesz, że przez dalsze takie rządy koniec królestwa byśmy oglądali.
Kraj by zbankrutował, ludzie by się nawzajem o jedzenie zabijali,
A wrogowie by to państwo całkiem rozebrali.

Nie chcę się chwalić zbytnio, lecz spora w tym moja zasługa,
że przez długi czas nikomu tego królestwa podbić się nie uda.
Trzeba było przez krótki okres zacisnąć bardziej pasa,
by w skarbcu na rozwój kraju znalazła się kasa.
Teraz to już nawet podatki obniżyć można nieco,
niech wszyscy obywatele się z tego ucieszą.
Moja rola w tym zamku już się zakończyła,
przepraszam za to co złego przeze mnie doświadczyłaś.
Wszystko co robiłem, robiłem dla dobra ogółu.
Mam nadzieję, że nikomu nie sprawiłem wielkiego bólu.

Teraz już się zbieram i więcej już tu chyba nie wrócę.
Kolejne królestwo przed upadkiem uratować muszę.
Biorę mych rycerzy i złota tyle ile tu przywiozłem ze sobą.
Przyszedłem tu by to wszystko powiedzieć i pożegnać się z tobą.
Zostawiam na twych barkach losy dalsze królestwa całego,
a do pomocy w rządzeniu znajdź sobie męża jakiegoś.
To już chyba tyle, co miałem ci do powiedzenia.
A teraz żegnaj! Adieu! Do widzenia!

Zły Król wychodzi, a Księżniczka stoi w miejscu zszokowana. Z ukrycia wychodzi Młodzieniec i Królowa.

Młodzieniec (roześmiany):
To chyba problem już mamy z głowy.

Królowa:
Toż to przypadek wyjątkowy!
Król jakby na nasze życzenie,
oddał nam nad królestwem dowodzenie!
Córeczko, nie cieszy cię, że tak się sprawy potoczyły?

Księżniczka:
Cieszę się, jak mi Bóg miły!
Lecz któż by przypuszczał, że właśnie tak się to wszystko podzieje?

Młodzieniec:
O niezwykła ta noc, która właśnie się kończy! Już dnieje.

Królowa:
Zanim wschód słońca nastanie,
i koguta usłyszymy pianie,
Musicie, drogie dzieci, zdecydować czy miłości podejmiecie wyzwanie.

Księżniczka:
Ale ja nawet nie wiem, czy to co on do mnie czuje, to prawdziwe kochanie?

miłość.jpg
Źródło: https://fabrykamemow.pl/page/2592?author=1

Królowa:
Prawdziwość uczuć życie weryfikuje.
Jednak to ci gwarantuję,
że jeżeli kochać siebie nawzajem się nauczycie,
będziecie mieli bardzo dobre życie.
Popatrzcie jeszcze wzajemnie na siebie,
zadajcie sobie pytanie w duszy „Za co mogę pokochać ciebie?”

Księżniczka i Młodzieniec wpatrują się w siebie.

Księżniczka (do siebie):
Może i on nie grzeszy odwagą,
lecz za to kieruje się zawsze rozwagą.
Może i jego urody nigdy szczególnie nie docenię,
lecz docenić muszę jego wielkie poświęcenie.
Przybył mnie ratować, mimo iż mnie nigdy nie widział,
Nie myśląc wiele, maskę bohatera przywdział
by mnie wyzwolić z tego więzienia.

Młodzieniec (także do siebie):
Jej serce musiało zaznać wiele cierpienia…
I chociaż z zewnątrz pięknością się być nie wydaje,
to wewnątrz wiecznie urzekająca pozostanie.
Może i charakter ma bardzo uparty i język cięty,
to jednak tkwi w niej jakiś urok niepojęty.
Jakaś piękność inna od piękności ciała.
Taka żona by się mi bardzo zdała!

Królowa:
Już wiecie, czy być razem spróbujecie?

Księżniczka:
Chociaż są piękniejsi mężczyźni na świecie,
to myślę, że z nim bym jakiś czas wytrzymała…

Młodzieniec:
Och Księżniczko, chyba to najpiękniejsza rzecz jaką o mnie powiedziałaś!
Chociaż między nami znacznie więcej było czubienia,
niż jakichkolwiek oznak wzajemnego lubienia,
to powiedzieć z całym przekonaniem muszę,
że musisz mieć Księżniczko bardzo śliczną duszę.
Nie wiem czy to wypada, lecz Królowa dała mi zachętę:
Chciałbym cię więc prosić Księżniczko o rękę!

Młodzieniec przyklęka przed Księżniczką.

Księżniczka:
To z twej strony, panie, rzecz bardzo śmiała,
lecz zanim bym się na twe oświadczyny zgodzić miała,
chcę się upewnić, czy twoje romantyczne postępowanie
nie jest przez ciebie dla korzyści materialnych udawane?
Może nie ja ci się nagle podobać zaczęłam,
lecz wizja przyszłego królestwem rządzenia?
Czy bardziej mym mężem chciałbyś zostać,
czy z przywilejów króla korzystać?

Młodzieniec:
Chociaż zasmuciły mnie twoje podejrzenia,
są one jednak zasadne i do usprawiedliwienia.
Jeśli tylko chcesz Księżniczko o mych uczuciach zapewnienia,
mogę się wyrzec królowania i ludem rządzenia.
Najważniejsze to być z tobą, tyle powiem na ostatek,
a zostanie królem to dla mnie tylko dodatek.

Księżniczka:
A co ty myślisz matko? Warte są jego słowa zaufania?

Królowa:
Myślę, że jesteście stworzeni dla siebie kochania.

Księżniczka (bierze głęboki oddech i wydaje głośne westchnienie):
Cóż, niech stracę. Twe oświadczyny mimo iż słabe, przyjęte.
Prawdę mówiąc, me serce nie jest na ciebie obojętne.
Chcę zostać twoją żoną, chcę byś był moim mężem.
Obyś w przyszłości nie okazał się jednak podłym wężem.
Mam nadzieję, że z odpowiedzialności bycia mężem i przyszłym królem sobie zdajesz,
bo od tej pory twe życie się zmieni, prawdziwym mężczyzną się stajesz.

Młodzieniec:
Całuje w rękę Księżniczkę i wstaje.

Nie wiem co będzie większym wyzwaniem:
całym królestwem władanie, czy o miłość dbanie?
Złe władanie może spowodować tragedię ludu całego,
natomiast niekochanie ciebie, śmierć ducha twojego.
Jednak z całych mych sił być dobrym królem i mężem spróbuję,
to przy twej matce, Królowej, uroczyście ślubuję!

Królowa:
Już słonko wschodzi, moje kochane dzieci,
pierwszy promyk tę komnatę oświecił.
Noc się skończyła, nowy dzień się rozpoczyna.
Wasza wspólna wędrówka przez życie się właśnie zaczyna.
Nie zawsze będzie wam łatwo i przyjemnie,
cieszcie się więc każdą dobrą chwilą ogromnie.
A teraz przytulcie się jeszcze i wnet na odpoczynek się udamy,
wszyscy już chyba ze zmęczenia padamy.

Młodzieniec i Księżniczka przytulają się do siebie. Królowa podchodzi bliżej widowni i zwraca się do niej.

Nic nie jest takim, jakim się zdaje,
nikt nie jest sobą, lecz kogoś udaje.
Pogubić się można w tym dziwnym świecie,
gdzie dobry król był zły, jak już wiecie.
Gdzie księżniczki nie zawsze są piękne,
a „odważny” młodzieniec się wszystkiego lęknie.
Tutaj królowa i wieśniaczka to ta sama osoba,
a dobrego króla zabiło picie i obżarstwo, a nie rzadka choroba.

Ta niebajeczna bajka dziwna jest powiecie,
lecz podobnie rzecz się ma w prawdziwym świecie.
Tutaj też nie każdy jest szlachetny i pięknie wygląda,
niekiedy człowiek na człowieka wilkiem spogląda.
Dobrym ludziom nie same dobre rzeczy się zdarzają,
a ludzie głupi czasem dyskusje z mądrym wygrywają.
Miłość nie zawsze przetrwa całe wieki,
czasami związek jest jakby kaleki.
Jedno przestaje kochać drugiego
i czasem chociaż nie chce, odchodzi od niego.
Czasami na rozstanie jednak, żadne z dwojga nie ma odwagi
i żyją nieszczęśliwi razem, znosząc wzajemnie różne zniewagi.

Są nieszczęśliwe miłości na tym świecie!
Co robić by ich nie było? – pewnie wiedzieć chcecie.
Jak wiadomo, samo nic dobrego nie przychodzi.
To od człowieka zależy, jak mu się powodzi.
By zaznać pięknej, szczęśliwej, szlachetnej miłości,
która jest źródłem nieogarnionego poczucia spełnienia i radości,
trzeba samemu miłość rozsiewać dokoła,
dawać siebie ludziom, uśmiech u innych umieć wywołać.
Bo by kochać dobrze, trzeba się najpierw tego nauczyć.
Czy chcecie być samotni?

Księżniczka: Czy chcecie być kochani?

Młodzieniec: O tym musicie zdecydować sami!
brzydcy.jpg
Źródło:http://memy.pl/mem/107964/Kiedy_oboje_jestescie_brzydcy?rsidebar

THE END

Tak oto kończy się ta historia! Zakończenie może i banalne i przewidywalne, ale przede wszystkim miało być odpowiednie dla dzieci :D Jak ktoś chce, może szukać tutaj morału :D Ale nie jest to konieczne.
Dajcie znać, czy Wam się podobało!

Dziękuję za przeczytanie!

@kusior

Zapraszam na mojego bloga: http://zkusiorabani.pl/
oraz do polubienia strony na FB: https://www.facebook.com/zkusiorabani/

Jeśli tylko Ci się spodobało zostaw upvote i komentarz :) Będę niezmiernie wdzięczny :) Możesz także obserwować mój profil, by nie przegapić kolejnych postów!

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.14
JST 0.030
BTC 62487.83
ETH 3340.96
USDT 1.00
SBD 2.46