Kasety - symbol muzycznej wolności pierwszej połowy lat 90-tych. Część #1 (Soundtrack)

 Podobno ta moda wraca. Wraca słuchanie kaset magnetofonowych. Nie bardzo chce mi się w to wierzyć, ale podobno jest to fakt i ludzie są w stanie za to nieźle zapłacić. A przecież dla pokolenia urodzonego w latach 70-tych i 80-tych jednym z powiewów wolności z lat 90-tych były właśnie kasety kupione czy to w salonach muzycznych (oryginały) czy też na bazarze (tu różnie bywało).   

 Okazało się, że jestem w posiadaniu całej … siatki takich kaset. Kupowałem je dzielnie jako podstawówkowy młokos. I napadła mnie nostalgia. Coś ty słuchał jako 12-15-latek… Czyli z czasów, gdy już kupowałeś muzykę, ale na CD cię nie było stać. Zapraszam was na pewną podróż sentymentalną. Mam ich kilkadziesiąt, więc podzielę je na etapy. Lata 90-te wracają i pokazują, jak przez lata dystrybucja muzy się jednak zmieniła… 

  
 W pierwszej opowieści ciut o kasetowych soundtrackach. Zapraszam do kącika wspomnień.   
 1. TRAINSPOTTING – jeden z symboli kina lat 90-tych. Bardzo pojemna muzycznie kaseta prezentująca motywy i trendy, które były cenione na Wyspach u progu ostatniej dekady XX wieku. Co tam się znalazło: Blur, Lou Reed, Iggy Pop i mnóstwo muzyki elektronicznej. Świetnie zmiksowane i chcę się do niej wracać. !

 2. UPROWADZENIE AGATY. Wielkie zaskoczenie. Niby nic nadzwyczajnego, Seweryn Krajewski prezentuje proste rytmy z dość prostymi tekstami. A tu nagle okazało się, że Polska ukazana w filmie publiczności się podoba, a muzyka jest jej mocną stroną. No i pamiętajmy: „Czekasz na tę jedną chwilę” to żelazny punkt wesel ;)

 3. THE BODYGUARD. Debiut filmowy Whitney Houston to gigantyczny sukces kasowy. Opowieść o bohaterskim ochroniarzu, który zakochuje się w ochranianej piosenkarce to doskonała okazja do tego, by przemycić wiele naprawdę wielkich przebojów. To złoty czas zarówno dla Whitney jak i Costnera. Udała im się współpraca. Świetna muzyka. A utwór „I will always love you” mimo że na co dzień nie jest to moja „bajka” jest cudowny.

 4. SUPER MARIO BROS. Ech… to było dzieło ;) Adaptacja gry komputerowej urzeka, że tak powiem „koneserów”. A do tego wrzuca mnóstwo dobrej rockowej muzyki. Dziś te kapele nie są już jakoś rozpamiętywane (z wyjątkiem Roxette). Ale wówczas po sukcesach rocka z początku lat 90-tych uchodziły za „perspektywiczne”.

 5. FORREST GUMP. Ten film zna każdy. I niemal każdy wie, że tak powinno wyglądać właśnie kino patriotyczne. Przekrój wydarzeń z drugiej połowy XX wieku zostały okraszone wielkimi przebojami rodem z USA. Jest tu wszystko od Elvisa po narodziny disco. Tak jak zmieniało się życie Forresta. Na kasecie było „25 klasycznych przebojów”. Na CD było 32. Bardzo przyjemnie się słucha w samochodzie.

 Tyle na początek. Następnych nie zabraknie ;) Już wkrótce. Pozdrawiam!