#2 Farmy w Australii: Zakupy organicznych warzyw i owoców na Farm&Co w Kingscliff 🍅🌾🌿

in #polish6 years ago

Witajcie! Bardzo dziękuję za Wasze komentarze do postu na temat mojej wizyty na największej na świecie farmie tropikalnych owoców. Cieszę się, że takie podróżnicze - zdrowe inspiracje są dla Was ciekawe!

Jedną z rzeczy, która niesamowicie spodobała mi się podczas pobytu na wybrzeżu Gold Coast w Australii jest możliwość robienia zakupów na lokalnych targach oraz bezpośrednio w gospodarstwach. Dzisiaj podzielę się z Wami relacją z zakupów jakie zrobiłam właśnie na jednej z australijskich farm, hmm.. choć to czego tam doświadczyłam trudno nazwać po prostu zakupami, zobaczcie sami! 😊 

Do farmy Farm&Co przyjechaliśmy w cudowne słoneczne sobotnie przedpołudnie. Trafiliśmy tu zupełnie przypadkiem wracając z cotygodniowego lokalnego targu (o którym napiszę więcej w osobnym poście). Tuż przy drodze znajduje się wejście do małego budynku, w którym można zakupić ekologicznie uprawiane warzywa, owoce, a także zioła, kwiaty, miody, czy domowej roboty dżemy, wszystko pochodzi z tego gospodarstwa, więc produkty trafiają w nasze ręce niedługo po zebraniu. 

Natomiast jeśli chcielibyście zakupić jajka od kur żyjących na wolnym wybiegu (czyli biegających po trawce ;)), z koszykiem w ręku powędrujecie na grzędy, gdzie z pojemników zrobionych z plastikowych butelek wybierzecie tyle jajek ile potrzebujecie.

Farma Farm&Co jest rodzinnym gospodarstwem, w którym warzywa i owoce  uprawiane są bez szkodliwych substancji chemicznych, a także hoduje się kury i świnie. Ale uwaga, te zwierzęta nigdy nie zostaną zabite i zjedzone, właścicielka, córka węgierskich emigrantów jest wegetarianką. Mieszkańcy farmy mają ten niezwykły dla zwierząt hodowlanych przywilej, że mogą po prostu żyć ...a nie żyć tylko po to, by zostać czyimś obiadem...

Ku naszemu zaskoczeniu dostaliśmy zaproszenie do zwiedzenia farmy, więc zaopatrzeni w banany ruszyliśmy ...by nakarmić nimi świnki 🐖 😊 

Spacerowaliśmy na boso po trawie oglądając pola uprawne i łapiąc inspiracje, które możemy wykorzystać w naszym ogrodzie.

Za polami uprawnymi rosną drzewa, pomiędzy którymi rozwieszone są kolorowe hamaki.

A tu widok z hamaka na pola uprawne, budynki gospodarcze i sklep.

Dopiero po dłuższej chwili zorientowaliśmy się, że pod naszymi stopami leżą setki orzechów makadamia! W Polsce są one "towarem luksusowym", a tutaj mogliśmy najeść się nimi do woli. Niektóre jeszcze w zielonej łupce, były bardzo soczyste i słodkie.

Wskoczyliśmy na hamak, a moja córeczka szybko usnęła bujana przy karmieniu piersią, nie wiem kiedy minęło te kilka pięknych godzin spędzonych na australijskiej farmie...

Moni

Sort:  

Najbardziej zazdroszczę tych orzechów pod stopami! 😊 Jaka szkoda, że w Polsce nadal tak trudno o warzywa i owoce bez chemii :/ Jeśli nie mamy wśród znajomych zaprzyjaźnionego działkowca to niestety dostęp do ekologicznych produktów jest bardzo trudny. Zakupy na targu to zawsze wielki znak zapytania, bo nigdy nie wiadomo czy babcia sprzedająca maliny wyhodowała je u siebie w ogródku czy zakupiła na giełdzie owoców i sprzedaje je jako swoje. Ehh coraz bardziej marzy mi się własny ogród 😉

A wiesz, że mało brakowało, a nie spróbowalibyśmy ich! Nie miałam okazji nigdy wcześniej widzieć tych orzechów w łupkach i nie miałam pojęcia jak wyglądają drzewa makadamia :)
Bardzo polecam uprawę własnego ogródka, choćby na balkonie w donicach! Oprócz owoców i warzyw, będziesz miał także wiele radości i satysfakcji :)

Hehe dobrze, że się zorientowaliście, bo szkoda by było przegapić taką pyszną niespodziankę 😉 Balkon na szczęście mam i planuję zaopatrzyć się w parę krzaczków pomidorów, trochę sałaty no i zioła oczywiście 😊

Pięknie napisane, miło się czyta. Do tego te zdjęcia, których jakość też jest świetna. Idealnie na niedzielne popołudnie. Zazdroszczę takich przeżyć. :) Szkoda, że w Polsce nie mamy takich miejsc, gdzie można kupić warzywa, będąc w miejscu gdzie wyrosły i mieć świadomość, że są naprawdę świeże, a nie 'świeżo dostarczone'.
Pozdrawiam. :)

Dziękuję za miłe słowa 😊
Możliwość zaopatrzenia się w warzywa i owoce bezpośrednio po zerwaniu to cudowna sprawa, tym bardziej jak są one uprawiane w sposób ekologiczny. Tak myślę, że może w Polsce taki sposób sprzedaży i spędzania czasu nie jest tak popularny, ze względu na to, że jednak jeszcze wciąż wiele osób ma swoje ogródki i samodzielnie uprawia warzywa. Albo jeździ po nie do babci lub cioci na wieś :))
Pozdrawiam ciepło! 😉

Duży szacunek z mojej strony za to, że promujesz takie formy zakupów warzyw i owoców! Chciałbym, żeby w Polsce również była szerzej rozpowszechniona taka forma zakupów - prosto z gospodarstwa, która stałaby się alternatywą dla zakupów na targowiskach i giełdach. Pozdrawiam serdecznie! :)

Wielkie dzięki! Ten dzień niesamowicie naładował moje "baterie". Chodzenie na boso po trawie, karmienie zwierząt i świadomość, że są bezpieczne, łupanie orzechów na kamieniu, leżenie w hamaku i patrzenie w niebo.. jak śpiewamy w piosence, nic nam więcej nie potrzeba :))

cudowne zycie <3

Proste życie :)
Podróże dają tą możliwość, by spędzać czas w cudownych miejscach :))

Wspaniała sprawa, super miejsce, cudowna idea.
Chciałbym aby w Polsce powstały tego typu miejsca, gdzie dany eko-rolnik zabierze mnie na spacer po jego dorobku i pozwoli mi wybrać własnoręcznie produkty, które mnie interesują.
W zasadzie tak powinny wyglądać codzienne zakupy, a nie hipermarkety i cała ta masówka żywieniowa.
Dzięki za post:)

Dziękuję serdecznie za komentarz! Takie są właśnie moje marzenia, by móc u nas w Polsce spędzać czas w taki sposób, tak zaopatrywać się w żywność, tak żyć.. Na pewno w dużym stopniu determinuje to pogada, która w Australii jest piękna przez cały rok, ale myślę, że i u nas w sezonie ekologiczne gospodarstwa mogłyby bezpośrednio sprzedawać swoje produkty.

Kurcze, w takim razie życzę spełnienia marzeń i mam nadzieję, że kiedyś coś u Ciebie uda się mi zakupić ☺️
Na pierwszy rzut oka widać, że to Twoja pasja więc na pewno się uda!

W zasadzie tak powinny wyglądać codzienne zakupy, a nie hipermarkety i cała ta masówka żywieniowa.

Trudno niestety, by tak wyglądały codzienne zakupy wszystkich mieszkańców miast. Oczekujemy, że cała ludzkość będzie nakarmiona, że można być pewnym iż na śniadanie codziennie mamy co jeść i będzie to świeże, że nie trzeba spędzać pół dnia na polowaniach lub zbieraniu owoców z drzew i krzaczków - w końcu większość mieszkańców miast na 8:00 idzie do pracy, po pracy spotkanie ze znajomymi, biznesowe, rozrywka, randka, kino, książka, a ciągle trzeba jeść - jaki procent mieszkańców miast poświęciłby sporą ilość tego czasu tylko po to by w ogóle coś zjeść? Więc masowość jest niezbędna. Mieszkańcy miast nie mogą z wielu powodów chodzić codziennie do kurnika i zbierać ciepłe jajka, oraz zrywać jabłek z drzew, ale tu objawia się potęga ludzkości, w obejściu tego problemu.

Nie widzę też w samej sobie masowości nic złego (choć jest wiele rzeczy związanych z masowością które dobre nie sa i należy je zmieniać, ale nie są one cechą masowości per se). Idealizowanie przeciwieństwa masowości i straszenie masowością samą w sobie zostawmy hipsterom ;).

Co nie znaczy, że promowanie takiego bezpośredniego kupowania od farmera nie jest dobre. Tego typu zakupy przedstawione w tym poście można uznać za swego rodzaju luksus dla niektórych ludzi, świetną wartość dodaną i oby jak najwięcej możliwości takiego prowadzenia zakupów dla tych którzy chcą :)

Według mnie nie ma zbytniej różnicy czasowej pomiędzy zbieraniem owoców ogrodnictwa czy jajek od szczęśliwych kur, a robieniem zakupów w hipermarketach i staniu w kolejce do kas. Jestem przekonany, że gdyby powstało relatywnie dużo tego typu gospodarstw to produkty były by łatwiej dostępne dla każdego, czy to z miasta czy nie miasta.

Masówka to wręcz mit niezbędności, służący do napełniania kieszeni mega przedsiębiorstw, dodatkowo takie jedzenie jest bardzo niezdrowe i wysoko przetworzone a często nawet i mniej smaczne samo w sobie.
Uważam, że powinniśmy odwrócić bieguny i przejść rewolucję pod tym względem, będzie to korzyść totalna!

My zjemy zdrową żywność i będziemy się lepiej czuć, zwierzęta nie będą katowane, przyroda wrócić na właściwe tory, a czasu nie stracimy wiele więcej niż przy obecnej formie konsumpcji.

Pozdrawiam

Według mnie nie ma zbytniej różnicy czasowej pomiędzy zbieraniem owoców ogrodnictwa czy jajek od szczęśliwych kur, a robieniem zakupów w hipermarketach i staniu w kolejce do kas

W głównej mierze miałem na myśli dojazd na farmy. Bo przecież nie mogą znajdować się na terenie miasta, jeśli mają być "eko" i "bio" - w centrach miast są spaliny i tak dalej. Chyba, że mówimy o jakimś lekkim sci-fi, zdrowszym powietrzu w miastach i tak dalej. Hm, ale wtedy idealną sytuacją byłoby gdyby każdy mógł swój własny ogródek mieć, ale to też obecnie nierealne, wymagałoby to poważnego rozrostu miast.

dodatkowo takie jedzenie jest bardzo niezdrowe i wysoko przetworzone

Tak, znajdziemy tam wysoce przetworzone jedzenie, takie jak chipsy, zupki z proszku itp. ale nikt nie zmusza by je kupować. Możesz w markecie kupić również jedzenie takie samo jak na farmie - ziemniaki, pomidory i tak dalej. I pewne badania pokazują, że nie będzie ono tak samo zdrowe jak te na farmie, szczególnie w przypadku np. sałaty która z tego co kojarzę dobrze "wchłania" spaliny i inne szkodliwe substancje, inne badania natomiast pokazują, że znacznej różnicy nie ma. Dla zdrowia kluczowe jest to czy jesz warzywa i owoce zamiast chipsów, a nie to, czy te warzywa i owoce pochodzą z Auchan czy od babuni na targu.

zwierzęta nie będą katowane, przyroda wrócić na właściwe tory

Myślę, że tutaj w kwestii katowania zwierząt istotniejsze i realniejsze jest wprowadzenie do obrotu sztucznego mięsa które już jest wytwarzane, lub generalnie zmiana diety na mniej mięsną, co obecnie jest dość modne. Co do właściwych torów - nie ma czegoś takiego jak "jedyne właściwe tory" w naturze ;) Gdyby iść dalej drogą "właściwych torów" to musielibyśmy wrócić do jaskiń, w końcu to byłby stan kompletnie "naturalny". To co naturalne nie zawsze jest dla nas "lepsze". Przykładowo szacuje się, że ponad miliard ludzi na świecie zostało uratowanych od śmierci głodowej przeze zrobienie czegoś "nienaturalnego" w kwestii żywności - mowa o Doktorze Borlaugu i wyhodowanych przez niego odmianach pszenicy.

Ze względu na wysoką jakość ten post otrzymuje skromny upvote 100% od nieoficjalnego kuratora tagu #pl-podroze! Pojawi się on także w dziale "Podróże" w najnowszym numerze @kurator-polski!

Wow! Bardzo dziękuję! 😃

Boost Your post! http://weedy.ltd/steem Free Upvote!

hi, your post is very good. i like poland i really want to visit to poland

Thank you!

Congratulations @zdrowie! You have completed some achievement on Steemit and have been rewarded with new badge(s) :

Award for the number of upvotes
Award for the number of comments

Click on any badge to view your own Board of Honor on SteemitBoard.

To support your work, I also upvoted your post!
For more information about SteemitBoard, click here

If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Upvote this notification to help all Steemit users. Learn why here!

Cudnie tam! Co ja bym dała, żeby mieć takie miejsce w pobliżu 🙈

Mi też się marzą takie gospodarstwa w Polsce. Ale fajne jest to, że jest u nas coraz więcej gospodarstw agroturystycznych, które oferują wyżywienie z produktów pochodzących z ich uprawy i hodowli. Mieliśmy okazję nocować w takich miejscach w Bieszczadach i na Roztoczu. W tym roku chciałabym wybrać się w takie miejsce na Mazurach :)

Coin Marketplace

STEEM 0.17
TRX 0.12
JST 0.028
BTC 55350.11
ETH 2887.18
USDT 1.00
SBD 2.27