[Travel_011] Legoland kontra Chorwacja

Pewnego roku miałem dylemat dokąd pojechać na wakacje, ponieważ każdy z członków mojej rodziny miał inny pomysł.

Mój syn pragnął zobaczyć Legoland, bo wówczas miał etap fascynacji Lego i wszystkiego co z nim związane. W domu klocki atakowały ze wszystkich stron. W każdej szafce czy szufladzie można było znaleźć klocki, instrukcje do budowania lub gazetki z nimi związane. Na marginesie, nie wiem czy wszyscy tak mają, ale ja z żoną często spieraliśmy się jak najlepiej przechowywać te klocki, w postaci złożonych zestawów czy w pudełkach jako kupki elementów. Pierwsza opcja zajmuje bardzo dużo miejsca, druga jest bardziej ekonomiczna i praktyczna m.in. angażuje mniej przestrzeni i odpada problem wycierania z nich kurzu;) Jako dobrze ułożony inżynier starałem się jakoś ogarnąć ten chaos. Kupiłem więc pudła dla majsterkowiczów z masą dużych przegródek, aby posegregować klocki na grupy np. koła, ludziki, elementy jednopolowe, dwupolowe itp. Dzięki temu w każdej chwili można było łatwo odnaleźć dowolny klocek. W całości zostały tylko zestawy aktualnie najciekawsze oraz twórcze modyfikacje syna.

Wracając do tematu. Moja żona z kolei chciała spędzić wakacje w Chorwacji, bo tam piękne krajobrazy, pewna pogoda, słońce, przejrzysta woda w morzu, no i oczywiście korzystne ceny. Ja patrząc na to z boku byłem rozdarty, bo jako duży chłopiec chętnie zobaczyłbym miasto z klocków, ale i odpoczął w ciepłym kraju. Chciałem oczywiście zadowolić wszystkich. Otworzyłem więc mapy w Google i zastanawiałem się jak to zrobić, aby przez cały wyjazd i długo po nim nie słuchać czyichś narzekać i niezadowolenia. Patrząc na mapę wyglądało to nieciekawie. Od kolebki klocków lego w Danii do granicy Chorwacji było ponad 1500 km. Trudno to wykonać, aby połowy urlopu nie spędzić w podróży. Trzeba było więc wymyślić jakiś kompromis…

Źródło: Mapy Google.

Rozwiązanie problemu pojawiło się dość niespodziewanie. Któregoś dnia syn otrzymał list z klubu lego, którego był członkiem. W przesyłce znajdował się darmowy bilet do Legolandu, który można było zrealizować w parku Lego w Danii lub w Niemczech. Dopiero wówczas dotarło do mnie, że miasteczko z klocków można odwiedzić również u naszych zachodnich sąsiadów. Park ten może nie jest tak bardzo rozbudowany jak w Danii, ale wystarczająco duży, aby spędzić w nim ciekawie co najmniej cały jeden dzień (jego atrakcje opiszę niebawem). I to właśnie był poszukiwany przeze mnie kompromis. Dodatkowo z żoną również poszliśmy na pewne ustępstwo i zamiast jechać na daleką Riwierę Makarską czy do Dubrownika, tym razem postanowiliśmy zwiedzić północną Chorwację. Ostatecznie stanęło na tym, że podczas jednego wyjazdu wakacyjnego odwiedziliśmy najpierw Legoland w Niemczech, a potem pojechaliśmy na Półwysep Istria, znajdujący się tuż za granicą słoweńską. Istria, która dawniej należała do Włoch, zaskoczyła nas po wieloma względami, ale to już historia na oddzielny wpis.