Þjóðvegur 1. Dookoła Islandii - część druga

in #polish6 years ago (edited)

Otworzyłem oczy. Noc była chłodna, ale nie dała mi w kość na tyle by odebrać komfort snu. Namiot rozbity na czarnym pustkowiu zwijałem w towarzystwie drobnego deszczu i szaleńczego wiatru. Nade mną wisiały czarne chmury i wiedziałem dobrze, że drugi dzień mojej podróży po Þjóðvegur 1, czyli po najważniejszej drodze krajowej Islandii, okrążającej całą wyspę, będzie bardzo, ale to bardzo mokry.


Ruszyłem w godzinną drogę z plaży, na której znajdował się wrak samolotu do Þjóðvegur 1, po drodze konsumując krakersy i suszoną żurawinę jako coś w stylu śniadania. Gdy dotarłem do asfaltu była 8 lub 9 rano, a główna droga krajowa wiała pustką. Na horyzoncie jakiś pojedynczy pojazd wyłaniał się średnio co dwadzieścia minut i jakoś żaden niespecjalnie chciał mnie przygarnąć. Nie widziało mi się stanie nieruchomo w zimnym deszczu, jeszcze zimniejszym wietrze i patrzenie w pustą szosę, postanowiłem więc ruszyć poboczem by urozmaicić sobie czas i rozgrzać się zarazem. Po kilkunastu minutach zbliżałem się do jakiejś bocznej drogi, z której akurat wyjeżdżał kamper. Okno uchyliło się i zobaczyłem rękę wykonującą gest zaproszenia!

droganr1-20.jpg

Znalazłem się w kamperze pełnym Włochów! A byli to bardzo ciekawi Włosi! Okazało się, że trafiłem na rodzinę o mocnych korzeniach i tradycjach podróżniczych. Podróżują wiele, zarówno razem i osobno. Na Islandię przylecieli młodzi rodzice z roczną córeczką, rodzicami tej piękniejszej części małżeństwa oraz jej bratem. Brat ów zjeździł motorem Azję środkową i miałem okazję z nim o tym porozmawiać (bo jest to część świata, do której mnie mocno ciągnie), odwiedził także Chiny i wiele innych państw podróżując jak podróżnik, nie jak turysta. Dziadkowie natomiast jeżdżą od kilkudziesięciu lat kamperem po świecie, w Polsce byli w latach 70 (!!!). Mama wyraziła nadzieję, że ich córeczka również będzie podróżowała. Co więcej, wszyscy oni mówili po rosyjsku, gdyż mieli kiedyś w rodzinie Rosjankę i tak z babci prababci sobie ten język przekazują.

Reykjadalur-suplement-1.jpg

W środku panowała cudownie domowa atmosfera - było ciepło, sucho i zostałem poczęstowany espresso oraz ciastkami. Na chwilę przeliśmy na rosyjski - rozmowa z Włochami po "rusku" to dość surrealistyczne doświadczenie. Dojechaliśmy razem do cypla Dyrhólaey, w którym to miejscu m.in. powstawały zdjęcia do Gry o Tron. Pogoda w tym miejscu dawała naprawdę w kość - wiatr sięgał 40-50 km/h i towarzyszył mu deszcz padający z każdej możliwej strony. Z Dyrhólaey rozpościerał się widok na klimatyczną plażę Reynisfjara:

droganr1-19.jpg

A na niej można dotknąć drobniuteńkiego, czarnego piasku. Jakoś tak bardziej mi te czarne plaże odpowiadają, niż te "zwykłe", białe. Wulkaniczny piasek jest hipnotyzujący i mam wrażenie, że oko niemal się relaksuje spoczywając na tych ciemnych drobinkach. Na ciemnym tle, dzięki efektowi kontrastu, o wiele piękniej prezentują się spienione morskie fale. Kolor piasku jest oczywiście wynikiem jego zawartości - są to pyły wulkaniczne, szkliwo i bazalt.

droganr1-21.jpg

A te potrafiły być całkiem zdradliwe i niekiedy trzeba było od nich uciekać, jeżeli nie chciało się być zmoczonym. Czasami niespodziewanie dochodzą one nawet do skał, mocząc całą plażę i turystów, którzy nie zdążą uciec.
droganr1-23.jpg

Reynisfjara słynie z fascynujących bazaltowych kolumn, które rzekomo były postawione przez trolle. Inna historia mówi, że ciosy te to właśnie trolle, które nie zdążyły uciec z plaży przed wschodem słońca i zamieniły się w kamień.

droganr1-22.jpg

droganr1-24.jpg

Wesoła rodzinka Włochów zostawiła mnie w malutkiej miejscowości Vík í Mýrdal (Zatoka Bagiennej Doliny). Nigdy nie byłem we Włoszech, ale kilka razy zdażyło mi się już z tym narodem jeździć i zawsze jest to jazda pełna radości i energii, chyba najwyższy czas kiedyś odwiedzić ten kraj!

Z tego miejsca podchwycił mnie Chris. Młody Amerykanin w puściutkiej Dacia Duster prosto z wypożyczalni. Z głośników wybrzmiewał jakiś zespół rockowy, który brzmieniem przypominał mi bardzo A Perfect Circle. Spytałem Chrisa czy ich zna, słowo do słowa i okazało się, że podobnie jak ja jest ogromnym fanem zespołu Tool! Zupełnie nie spodziewałem się, że będę słuchał Toola jadąc przez prześliczne islandzkie krajobrazy, ale tak się własnie stało.

droganr1-25.jpg

Dojechaliśmy do strasznie dziwnego pola, nazywanego Laufskálavarða. Było to miejsce w którym tradycyjnie zostawiało się jeden kamyk jeżeli przekraczało się te pustkowe tereny po raz pierwszy. Dziś stało się to rodzajem atrakcji turystycznej i można w tym miejscu uświadczyć setki, jak nie tysiące takich małych kamiennych kopczyków. Razem z Chrisem postawiliśmy po jednym i pojechaliśmy dalej.

suplement2-1.jpg

suplement2-2.jpg

À propos tych kopczyków, to jest to dość kontrowersyjna kwestia w Islandii. Nie licząc Laufskálavarða, gdzie miały one przynieść szczęście, kopczyki takie stawiano od czasów Wikingów i służyły one wtedy za drogowskazy. Niektóre z nich są naprawdę spore. Dziś wielu turystów stawia je tam, gdzie nie powinno się ich stawiać, niszcząc w ten sposób przyrodę lub po prostu krajobraz. Jeszcze inni turyści niszczą kopczyki, z których niektóre liczą sobie nawet setki lat. Władze w końcu zdecydowały się przyjąć następująca politykę - nie buduj żadnych kopczyków, ale tez żadnych nie niszcz. Ciężko jednak upilnować szalonych turystów, a zakaz ten nie jest zbyt dobrze wyeksponowany. W efekcie kamienne "elfie" kopczyki widuje się w Islandii dość często, czasami na zupełnym pustkowiu.

suplement2-3.jpg

Wraz z Laufskálavarða krajobraz zmieniał się nie do poznania. Wkroczyliśmy w teren zwany Eldhraun, który jest po prostu zastygniętą lawą o powierzchni ponad 565 km²! Jest to największe tego typu obszar na świecie. Lawa ta jest porośnięta jasnym, mięciutkim mchem i mi osobiście, nie wiedzieć czemu, bardzo kojarzy się z pierwszym albumem Pink Floyd. Teren ten jest tak ogromny, że ma się wrażenie, że ten magiczny, zielony świat nie kończy się wcale i ciągnie się dłuuugo za horyzontem.

droganr1-26.jpg

Erupcja, z której ta cała lawa się tutaj wzięła miała miejsce w 1783 roku i trwała rok (!). Było to wydarzenie które miało wpływ na całą Europę - pył wulkaniczny nawiedzał tereny dzisiejszej Wielkiej Brytanii, gdzie widywano piaskowe mgły przez wiele tygodni. Podobne zjawiska odnotowywano także w Stanach Zjednoczonych. Niektórzy uważają, że erupcja wulkanu przyczyniła się do głodu m.in. w Egipcie, ale też we Francji, gdzie mogła ona być jedną z przyczyn wybuchu słynnej rewolucji francuskiej. Spekuluje się, że aż 3/4 ówczesnej populacji Islandii zmarło z powodu pyłu i głodu.

droganr1-27.jpg

droganr1-28.jpg

droganr1-30.jpg

droganr1-31.jpg

droganr1-32.jpg

droganr1-33.jpg

Ruszyliśmy dalej. Zacząłem rozmawiać z Chrisem o psychologii, gdy nagle okazało się, że tak jak ja zasłuchuje się on w Jordanie Petersonie, do którego to powracaliśmy w naszej podróży wielokrotnie. Od Jordana Petersona już swobodnie przeszliśmy do polityki, Junga, muzyki i wszelkich innych tematów, z których, jak się szybko okazało, całkiem sporo nas łączyło. Zatrzymywaliśmy się to tu, to tam, zachwycając się wiecznie zmieniającą się, lecz ciągle zaskakująco piękną naturą Islandii.

droganr1-34.jpg

droganr1-35.jpg

Właściwie to nieważne gdzie spojrzysz, gdzie staniesz - na Islandii zapierający dech w piersiach widok jest niemal gwarantowany. Sama jazda Þjóðvegur 1 i podziwianie wszystkiego wokół z okna samochodu jest chyba największą atrakcją tej trasy.

suplement3-1.jpg

Docieramy do jednego z ładniejszych i bardziej uroczych wodospadów, które dane mi było ujrzeć w czasie tych kilku dni w podróży. Jest to Svartifoss, czyli po prostu czarny wodospad. Nie jest on największy, ale na pewno nietypowy ze względu na sześciokątne, czarne, bazaltowe słupy po których spływa woda.

suplement3-2.jpg

droganr1-36.jpg

Ostatnią rzeczą, do której docieramy tego dnia są dwie lodowcowe laguny, czyli po prostu jeziora, które powstały z topniejących lodowców. Są to Fjallsárlón i Jökulsárlón. Ta druga laguna to jednocześnie najgłębsze jezioro na Islandii mające aż 248 metrów głębokości.

droganr1-37.jpg

droganr1-38.jpg

droganr1-39.jpg

Zdjęcia nie oddają tego, jak bardzo wiało i jak bardzo mokra była to pogoda. Wraz z Chrisem przemokliśmy do suchej nitki. Jego przeciwdeszczowe ponczo wytrzymało 15 sekund na tym wietrze. Dupę (dosłownie) ratowały nam podgrzewane siedzenia w jego aucie.

droganr1-40.jpg

Jökulsárlón rzeczywiście robiło wrażenie. Niektóre z brył lodowych były wielkości budynków.

droganr1-41.jpg

droganr1-48.jpg

droganr1-49.jpg

droganr1-50.jpg

droganr1-51.jpg

Głęboki, intensywny niebieski kolor niektórych z brył świadczy podobno o tym, że lód ten jest starszy niż biały. Oprócz tego na niektórych bryłach widoczne są czarne zanieczyszczenia, powstałe prawdopodobnie z powodu pyłu wulkanicznego.

droganr1-52.jpg

Niektóre z brył lodowych dopływają do morza. Część z nich jest zupełnie przezroczysta. Na czarnej plaży można znaleźć mnóstwo małych, lodowych bryłek, które wyglądają jak diamenty, i własnie dlatego nazywają ją plażą diamentową.

droganr1-43.jpg

droganr1-44.jpg

Spotkaliśmy tutaj dwie dziewczyny, które Chris poznał w Reykjavíku. I nie wiem jak to się stało, ale w środku ulewy i potężnego wiatru rozmawialiśmy sobie z nimi jak gdyby nigdy nic na tej plaży przez 15 minut, kompletnie przemoknięci. Chyba po prostu przywykliśmy do tej pogody.

droganr1-42.jpg

droganr1-45.jpg

Chris kończył dzień w hotelu kilkanaście kilometrów przed Höfn (czyt. "hepn" - dosł. "port"), małą, urokliwą rybacką miejscowością. Ja byłem totalnie przemoknięty i wyjątkowo nie miałem ochoty na nocleg w namiocie. Nie zapowiadał on się na zbyt suchą ani ciepłą noc. Na szczęście Höfn posiadał hostel, który obiecywał ciepły prysznic i suche łóżko za WZGLĘDNIE normalną cenę (nie ma w Islandii zbyt wiele hosteli), a Chris zaproponował, że mnie tam podwiezie. Co więcej, powiedział że jeżeli chcę, to następnego dnia możemy razem kontynuować trasę Þjóðvegur 1.

Jak myślicie, przystałem na jego propozycję?

Ciąg dalszy nastapi...

Sort:  

Ja bym przystała - przez wzgląd na Petersona. :)

Kiedy wpisujesz nazwy miejscowości, wchodzę na street view i patrzę "jak żyją ludzie". :) Widzę, że w ogródkach przydomowych udaje się drzewka utrzymać. Szkołę w Höfn sobie znalazłam, kościół, przegląd budownictwa mieszkanowego zrobiłam. Po poprzednim wpisie "chodziłam" trochę po osiedlach domów jednorodzinnych w Reykjavíku - fajna nowoczesna architektura.

Bardzo "pragmatyczna" mam wrażenie jest ich architektura. Nie jest powalająca, mają nawet betonowe bloki ;) (chociaż ładniejsze niż u nas)

Głęboki, intensywny niebieski kolor niektórych z brył świadczy podobno o tym, że lód ten jest starszy niż biały.

Mnie mówili, że ten niebieski odcień ma lód który jest jeszcze nasiąknięty wodą (oczywiście musi mieć odpowiednią strukturę, żeby mógł nasiąknąć, bryła jednolitego lodu oczywiście nie nasiąknie). Czasem te mini górki lodowe się przewracają, ta część która była do tej pory zanurzona, potem zostaje nad wodą. Widziałem taką jedną przewrotkę i rzeczywiście ta część, która wcześniej była zanurzona, była ślicznie niebieska. Z czasem podobno bledną - tego już nie udało mi się zaobserwować.

I zapomniałem napisać, że niekiedy w Jökulsárlón, wśród tych mini górek lodowych - pływają sobie foki.

Niestety nie dane mi było ich zobaczyć :(

Aż mi się zimno zrobiło. A próbowałeś tego lodu? Może to jednak są cukierki miętowe...?

Wole nie ryzykować, podobno foki tam żyją i nie wiadomo co zostawiają w wodzie ;)

Wspaniała przygoda!
Wczoraj "zwiedzałem" z @hallmann nasz Lwów, a dziś ojczyznę Sigur Ros, Mum i... Noi Albinoi. ;)

Kolor piasku jest ovzywiście wynikiem jego zawartości...

Literówka. ;)

Dzięki, pisałem to o 4, 5 rano :D

Noi Albinoi to cudowny film :)

No to jak jesteśmy przy literówkach to wyłapałem inną.

gdy nagle okazało się, że tak jak ja zasługuje się w Jordanie Petersonie

Z kontekstu wnioskuję, że Peterson zasługuje, by się w niego zasłuchiwać.

dzięki, ja zaraz porządną korektę zrobie tego tekstu :D

Protip. Jeśli zobaczysz żółty śnieg to nie jedz jego, to siki! :>

Przecież to Smocza Skała.. :)

Coin Marketplace

STEEM 0.17
TRX 0.13
JST 0.030
BTC 56519.24
ETH 2991.31
USDT 1.00
SBD 2.16