Þjóðvegur 1. Dookoła Islandii

in #polish6 years ago (edited)

Þjóðvegur w języku islandzkim oznacza "drogę narodową". Zwą ją także Hringvegur, czyli "drogą okrągłą". Ten 1332 kilometrowy odcinek to po prostu krajowa droga nr 1 okrążająca całą wyspę dookoła. Þjóðvegur 1 przejechałem niedawno autostopem, więc dzielę się z Wami tym co zobaczyłem i przeżyłem.


Þjóðvegur 1
Źródło: Wikipedia

Pracuję w Reykjavíku w trybie 7 on/7 off, co oznacza, że pracuję pod rząd 7 dni, by potem mieć 7 dni wolnego. Tryb ten ma wiele zalet i parę wad, chociaż zalety w mojej opinii zdecydowanie przeważają. Któż nie chciałby mieć tydzień "urlopu" co dwa tygodnie, jednocześnie nadal pracując na etacie? W jednym z moich pierwszych wolnych tygodni postanowiłem w końcu zwiedzić trochę wyspy i opuścić lekko już opatrzony Reykjavík.

Gdy w poniedziałek o 8 rano kończyłem swoją zmianę, sklepy miały zostać otwarte dopiero o 9. W pół żywy po 12 godzinach pracy powłóczyłem się po budzącej się stolicy Islandii, dopijając znalezione gdzieś, porzucone piwo. Mój mózg był zbyt wyprany, by racjonalnie zaplanować zakupy na tygodniowy wyjazd, wrzuciłem więc do koszyka jak najwięcej suchych rzeczy - żurawinę, orzeszki, batoniki, krakersy. Nie wiem jak to się dzieję, ale gdy siedzę w domu jem dość dużo, ciągle podjadam, słowem - mógłbym jeść non stop. W podróży głód jakby znika. Być może to emocje i intensywność przeżyć karmią mnie w czasie odkrywania Świata. Czasami zdarza się, że zmuszam się wtedy do jedzenia bo po prostu nie ma na to czasu / nie pamiętam o tym. Wtedy pojawia się gdzieś lampa "kurcze, chyba powinienem coś zjeść, powinienem przyjąć jakiś budulec bo moje ciało tego potrzebuje". Zupełnie inaczej niż w domu, gdzie częstszym komunikatem jest "stary, ale tego zeżreć to już nie powinieneś!".

Myślałem chwilę, czy nie zarwać nocki, czy raczej "dnia", i nie wybrać się na wylotówkę od razu. Jednak wizja zasypiania w każdym aucie i wyprania z sił skutecznie mnie zniechęciła od tego pomysłu. Na szczęście na Islandii noc praktycznie w ogóle nie istnieje, więc po prostu położyłem się spać na parę godzin. Około 16 wstałem i ostatecznie znalazłem się na wylotówce mniej więcej o 18.

Ten południowy fragment drogi nr 1 zaliczyłem autostopem już 2 razy, więc nie był to dla mnie całkiem obcy fragment Islandii. Bez większego pośpiechu wystawiłem kciuk by już po 3, 4 minutach znaleźć się w pick-upie islandzkiego farmera. Coś tam próbowałem pogaworzyć po islandzku na tyle ile umiałem - Hvað heitir þú? Ég heiti Jakub!. O ile islandzkiego uczę się baaardzo powoli i umiem powiedzieć i zrozumieć kilka zdań na krzyż, to jestem dumny z siebie gdyż opanowałem całkiem sprawnie dość trudną fonetykę. Przynajmniej te kilka zdań przez mnie wypowiedzianych jest przez Islandczyków rozumiane.

Tak czy siak, farmer wysadził mnie kilkanaście kilometrów dalej, gdzie tym razem zatrzymał się młody Szwajcar, który dopiero co wysiadł z samolotu i wsiadł w wypożyczone auto. Islandia była więc dla niego jeszcze całkiem "świeża". Nie omieszkałem się pochwalić, że 3 miesiące wcześniej odwiedziłem jego kraj, a nawet zwiedziłem CERN. Pogadaliśmy chwile o jego kraju, o jego pierwszym wrażeniu na Islandii i dojechaliśmy do Seljalandsfoss.

droganr1-2.jpg

Wodospad ten jest wyjątkowy pod tym względem, że można zupełnie go okrążyć. Całkiem ciekawe doznanie, zupełnie wielozmysłowe, gdyż wiejącego wszechobecnego wiatru zupełnie nie obchodzi, że akurat jakiś turysta przechodzi sobie pod wodospadem i z radością smyra on spadającą wodą wszystkich gapowiczów.

droganr1-4.jpg

droganr1-5.jpg

droganr1-6.jpg

Na Islandii wodospadów jest conajmniej tyle, ile kościołów w Europie. Dość szybko można się przyzwyczaić do powszechnego ich występowania w krajobrazie. Lecz jest kilka takich na swój sposób wyjątkowych i wyróżniających się w jakiś niezwykły sposób.

suplement-1.jpg

Od Seljalandsfoss można dojść do jednej z takich perełek. Kilkaset metrów dalej skrywa się Gljúfrabúi. By do niego dotrzeć należy przejść kilkanaście metrów rzeką wychodzącą z jaskini. W środku panuje prawdziwie mistyczna atmosfera, to znaczy panowałaby, gdybyśmy byli tutaj sami. Jednak rzeczywistość jest brutalna i co najmniej kilku turystów cały czas znajduje się w jaskini. O wiele ciekawiej musi być tutaj wczesnym rankiem lub koło północy.

suplement-2.jpg

droganr1-7.jpg

Mój towarzysz postanowił spędzić noc na pobliskim polu namiotowym, by później udać się stąd na trekking wgłąb wyspy. Udałem się więc z powrotem na pobocze drogi nr 1 i wystawiłem kciuk. Już po chwili siedziałem w aucie z trzema młodymi Żydami i zmierzaliśmy w stronę kolejnego, a jakże, wodospadu - Skógafoss. Znajduje się on tylko 30 kilometrów od Seljalandsfoss, więc już po chwili ukazał się on naszym oczom.

droganr1-9.jpg

Od 900 lat powtarza się w Islandii legendę, że pod wodą kurtyną znajduje się skrzynia wypełniona złotem. Zdaje się, że chyba każdy boi się potężnej mocy Skógafoss i nigdy nie przeszedł na drugą stronę, by potwierdzić lub obalić te rewelacje.

droganr1-8.jpg

Wodospad można także zobaczyć "od góry", wchodząc po schodkach na specjalna platformę. Stamtąd także udaliśmy się na krótki, spacerowy trekking po szlaku do... kolejnego wodospadu. Z chłopakami pogadałem trochę o geopolitycznej sytuacji naszych krajów, historii i mglistych obietnicach wizowych Trumpa. Jak się okazuje, obywatele Izraela także potrzebują wizy by udać się do Stanów, co mnie dość zdziwiło.

suplement-3.jpg

suplement-4.jpg

Powoli zbliżała się już północ, ale ja pragnąłem dotrzeć do jeszcze jednego miejsca, w którym to planowałem spędzić noc. Miejsce to jest praktycznie nieoznaczone, przy drodze widnieje tylko mały parking na którym stało kilka samochodów. Prowadzi do niego kilkukilometrowa droga wiodąca przez zupełnie czarne pustkowie, gdzie - jak mi się zdawało - spotkałem kosmonautów, dopiero co przybyłych na naszą planetę!

droganr1-10.jpg

Obiekt, do którego zmierzałem to wrak amerykańskiego samolotu US Navy Douglas Dakota DC 3. Od czasów II Wojny Światowej aż do XXI wieku na Islandii stacjonowały wojska amerykańskie. 21 listopada 1973 w nie do końca jasnych okolicznościach jeden z samolotów stacjonujących w bazie w Keflaviku rozbił się na tej czarnej plaży. Na szczęście wszyscy z załogi uszli z życiem! Prawdopodobną przyczyną był brak paliwa, chociaż niektóre raporty wspominają złe warunki pogodowe lub inne uszkodzenia mechaniczne.

droganr1-13.jpg

droganr1-11.jpg

droganr1-14.jpg

droganr1-15.jpg

Pomimo późnej godziny (ok 23) samolot odwiedzało całkiem sporo osób. Mój plan, by spać w środku spalił się na panewce. Spędziłem tam jednak sporo czasu by nasycić się niezwykłą atmosferą tego miejsca i dokładnie obejrzeć samolot ze wszystkich stron. Tak jak wiele innych osób, uwieczniłem coś na jego boku.

droganr1-16.jpg

droganr1-17.jpg

droganr1-18.jpg

Byłem już solidnie zmęczony po dniu pełnym wrażeń, krótkim śnie i ciężkim tygodniu. Niedaleko samolotu znalazłem rzekę, wzdłuż której rosła specyficzna dla Islandii mieszanka mchu i traw, tworząca idealnie miękkie podłoże pod namiot. Wizja słodkiego, złotego odpoczynku była na tyle motywująca, tak że nawet uciążliwemu wiatrowi nie udało się zepsuć mojego humoru. Tę deszczową noc spędzałem spełniony. Po tych kilku tygodniach bez podróży, w końcu wracam do gry.

20180521_233138.jpg

Ciąg dalszy nastąpi...

Sort:  

Krajobraz bez drzew jest niesamowity. Specyficzny rodzaj egzotyki.
Czy na ostatnim zdjęciu widzę najciemniejszą "noc" o tej porze roku?

Tak, ciemniej w nocy nie bywa teraz :P

Co do lasu, to podobno Islandczycy mają takie powiedzenie:

"Zgubiłeś się w islandzkim lesie? To po prostu wstań"

I coś w tym jest, pełnowymiarowych drzew jest tam jak na lekarstwo.

Świetny tekst i klimatyczne fotki - ten samolot robi wrażenie (z "In to the Wild" mi się skojarzył). Widoki też niezwykłe, choć wydają mi się bardzo "surowe".

Oj tak, Islandia jest bardzo surowa, o czym się zapomina gdy się widzi turystów. Gdy się jednak trochę oddali od głównego szlaku (drogi nr 1 :P) to ta surowość poraża. Następne wyprawy będę kierował w bardziej odludne miejsca.

Jeszcze bardziej odludne? 😜
To jakie kierunki planujesz?
Sznanuję takie tripy z plecakiem, namiotem i autostopem w tle to jetem ciekaw gdzie Cię wywieje.

Odludne na Islandii :P

No to czekam co wykombinujesz! 😉

ależ piękna opowieść, taka trochę senna (niedospana:)
prawda, ze w takim cyklu pracy, człowiek trafia w inny wymiar postrzegania?

widoki księżycowe, kosmonauci, pustynne przestrzenie i wilgotna zieleń z wodospadami - cudna wyprawa.
(a jak zmrużę oczy, to na lewym skrzydle samolotu zobaczę ciemnego kruka zwróconego dziobem w prawą stronę.
chyba tez jestem niewyspana :)

czekam na ciąg dalszy..

Dzięki :)

Piękne widoki :) nic tylko pozazdrościć takiej przygody.

Kosmiczna ta Islandia, jakbym oglądał zdjęcia z innej planety. Jak rozumiem nie ma problemu, by rozbić namiot gdziekolwiek?

Generalnie tak, chociaż sporo terenów przy drodze jest ogrodzonych ergo prywatnych.

Do wad można zaliczyć wzmożone ataki dyskalkulii - siedem dni urlopu co dwa tygodnie chyba :)
Piękny ląd. Cieszę się, że jest Ci dane go obejrzeć.
Czekam na wpis o rúgbrauð

Nie stać mnie na taki :P Dzieki za wyhaczenie błędu

Dorzucę się, daj znać ile.
"Dzisiejszy wpis o Islandii sponsorował gość z hoplem na punkcie chleba"

Nie no żartuje :P Ale w prawdziwej piekarnii jeszcze nie byłem tutaj.

Piękne zdjęcia ! Tryb w którym pracujesz jest w Islandii na porządku dziennym?

Najczęstszy jest dość dziwny tryb 2-2-3, mój jest dość rzadki, ale większość nocnych recepcjonistów tak pracuje.

Super opowieść i świetne zdjęcia.
Z niecierpliwością czekam na kolejną część.

Dzięki :)

Super fotki! Islandia zdecydowanie na mojej liście miejsc do odwiedzenia.

Piękne zdjęcia, piękny krajobraz.. Przeczytałam z wielką przyjemnością

Dziękuję ślicznie

Coin Marketplace

STEEM 0.16
TRX 0.16
JST 0.030
BTC 57983.67
ETH 2465.71
USDT 1.00
SBD 2.41