Bobry w sąsiedztwie.

Zdjęcie z Pixabay.

Co jakiś czas przejeżdżam przez most nad pobliską rzeką.

Kilka dni temu, na wodospadzie w pobliżu mostu, dostrzegłem sporą ilość gałęzi i cienkich drzewek.
Połączyłem ten widok z pobliskimi pracami przy ścieżce rowerowej. Robotnicy poszerzają ścieżkę i plantują pobocze, więc pomyślałem, że wyrzucili wycięte drzewka do rzeki, a te zbiły się ze sobą na wodospadzie.

Nie dawało mi to jednak spokoju, gdyż kształt tej kupy gałęzi był zbyt regularny, a drzewka wygląda jak poukładane.
Podszedłem więc bliżej, i wszystko stało się jasne - przecież to jest bobrza tama.

Na drugim brzegu rzeki dostrzegłem wyraźne ślady obecności bobrów.
Ich zęby, niczym ostrze siekiery, potrafią ścinać drzewa o średnicy nawet jednego metra, tu nie miały więc sporo roboty ze ścinaniem cienkich drzewek.
Sporo pracy za to musiało im zająć zbudowanie tej, dość pokaźnych rozmiarów, zapory.

Niestety nie udało mi się upolować aparatem żadnego konstruktora tej tamy.
Pewnie wszystkie się schowały, wystraszone hukiem krążących w pobliżu maszyn budowlanych.

Gdzieś w pobliżu zapory powinno znajduje się ich legowisko - żeremia. Zapewne jest to jama wykopana w brzegu rzeki. Jej wejście jest ukryte pod wodą, więc nie sposób go dostrzec.

Pozostało mi zatem nacieszyć oczy tą wspaniałą budowlą.