Dziennik Abstrakcji #4

in #polish5 years ago (edited)

Dziennik Abstrakcji

Poprzedni tekst

W co ja się wpakowałem


- Pytam po raz ostatni. GDZIE SĄ ZDJĘCIA?! - krzyczał mi prosto w twarz jakiś "smutny pan".

- Przecież mówiłem! Zostały mi zabrane przez jakiegoś starego dziada. Nie mam zielonego pojęcia gdzie one się teraz znaj... - przerwałem, dostając pięścią w twarz.

Chwycili mnie za kawałek koszuli i wrzucili niczym worek ziemniaków do prowizorycznej celi. Byłem mocno poturbowany. Trzymali mnie tu już któryś dzień z kolei. Powoli zaczynałem tracić rachubę. Więc skoro mam teraz "chwilę przerwy" od dostawania ciągłego łomotu, może bym sobie spróbował przypomnieć co ja takiego zrobiłem, że spotkało mnie takie piekło. A bardziej kto mi je zafundował. Więc cofnijmy się o te kilka dni do tyłu, do momentu w którym dziwny dzieciak okazał się być siostrzeńcem Mariusza.

- Pomoc?! Przecież jest to ten sam dzieciak który porywając mi portfel zaciągnął mnie w tą "zakazaną dzielnicę" tego zadupia! - krzyczałem na Mariusza porządnie wyprowadzony z równowagi.

- Uspokój się! Dowiedziałem się, że istniejesz tuż po twojej przeprowadzce. Wiem również, że jesteś dobry w rozwiązywaniu zagadek. Prowadzisz beznadziejne życie, a coś mi mówi, że za wszelką cenę chciałbyś doświadczyć czegoś "niesamowitego", niestandardowego. Więc daję ci to prosząc cię o jedno - przestań zadawać pytania związane ze mną, zadawaj związane z Michałem. - Mariusz również się zdenerwował.

- Michałem?

- Trupem.

- Ty dobrze wiesz kim on jest... był. I wiedziałeś też, że on długo już nie pożyje. Więc po ci ja jestem?

- Masz mi pomóc.

- A jak odmówię?

W tym momencie Mariusz wyciągnął broń. Zaczął celować prosto w moją twarz. Mocno się przestraszyłem.

- To skończysz jak Michał - ostrzegał.

Zacząłem się lekko posuwać do tyłu. Oparłem się o ścianę. Szaleniec nadal we mnie celował. Kontem oka spojrzałem na drewniany stół. Pod głównym blatem znajdował się kolejny, mniejszy. Leżało na nim kilka magazynków oraz amunicja. Tylko z nią było coś nie tak... przypominała ślepaki. Byłem w nieciekawej sytuacji więc stwierdziłem, że zaryzykuje.

- Nie strzelisz, a jak to zrobisz to możesz mnie co najwyżej zranić - odpowiedziałem mu pewnie, uspokajając lekko postawę.

- Nie zabiję Cię? Niby dlaczego?

- Skoro do tej pory tego nie zrobiłeś to jestem ci do czegoś potrzebny oraz broń jest nabita ślepakami.

Mariusz odwrócił się o sto osiemdziesiąt stopni i strzelił w okno. Oprócz głośnego huku wystrzału nic się nie wydarzyło. Szyba przetrwała. Miałem racje i wielkie szczęście.

- Właśnie dlatego ciebie potrzebuje, bystry jesteś.

- Skoro muszę ci "pomagać" to przynajmniej podaj mi więcej szczegółów.

- Ta pralka która dzisiaj o mało nas nie zabiła - ironizował Mariusz - miała wykonany bęben i kilka elementów strukturalnych z pewnego niesamowitego metalu. Substancja oprócz tego, że jest absurdalnie wytrzymała to posiada jedną istotną cechę... - wstrzymał oddech. - Potrafi absorbować energię kinetyczną i w jednej krótkiej chwili oddać ją z powrotem w kierunku z którego przyszła.

- Coś jak odbijanie piłeczki kauczukowej?

- Mniej więcej. Tylko różnica jest taka, że pomijając opór powietrza energia nie jest tracona.

- Czyli piłeczka zostaje odbita z taką samą siłą z jaką została rzucona? - pytałem analogią retorycznie samego siebie. - Tylko dlaczego zrobiłeś pralkę z takiego materiału?

- Pralka nie była... jest moja. Właściwie teraz już tak, a raczej to co z niej zostało - mówił spoglądając w rozbite przez maszynę okno. - Chciałem sprawdzić czy rzeczywiście ten materiał jest taki niesamowity. Znalazłem w ogródku kamień. Uruchomiłem i ustawiłem pralkę na pełną moc i wrzuciłem głaz do środka. No i rezultaty przeszły moje najśmielsze oczekiwania - podśmiewał się Mariusz.

- A co ma to wszystko wspólnego z naszym trupem?

- Michał jako pierwszy i chyba jedyny zsyntetyzował ten pierwiastek. Problem był taki, że dokonał tego w "złym" ośrodku, kontrolowanym przez ludzi, którzy myślą tylko o swoich interesach. Finansowali jego badania. W pewnym momencie dowiedział się do czego mają zamiar wykorzystać jego odkrycia. Stwierdził, że kończy współpracę - opowiadał dalej Mariusz. - No i skutki jego buntu spotkałeś wczoraj na ulicy. I pralka była jego, w niej ukrył część materiału.

- Skoro ta pralka jest tak cenna to dlaczego pozwoliłeś jej tak po prostu wypaść przez okno? - szczerze zastanawiałem się.

- Pod oknem znajduje się zsyp. Pralka wpadła do piwnicy.

Rozejrzałem się po pomieszczeniu. Kogoś mi tutaj brakowało.

- Gdzie jest twój siostrzeniec? - głośno spytałem.

- Dobre pytanie, musiał uciec na górę gdy ci próbowałem łeb odstrzelić. Młody nie przepada za widokiem krwi. Mam dla ciebie pierwsze zadanie. Michał ukrył gdzieś resztę tego metalu i musimy znaleźć go przed "nimi". Na stole leży jego notes, prawdopodobnie umieścił tam wskazówki. Ja pójdę na górę do małego o ile tam jeszcze jest.

- A skąd masz ten notes? - zapytałem dociekliwie.

- Wyciągnąłem z jego płaszcza. - Wyszedł po schodach na górę i zamknął za sobą drzwi.

 - "Wyciągnąłem z jego płaszcza"? Przecież jego ciało został zabrane przez... dwóch zakapturzonych mężczyzn - mówiłem do siebie. Stwierdziłem, że dam sobie spokój z ogarnięciem kim ten facet jest. Był chyba bardziej tajemniczy i niejednoznaczny niż ten cały "gang" czy czymkolwiek ta organizacja była. Dodatkowo najśmieszniejsze było to, że ja nawet nic konkretnego o niej nie wiedziałem.

Otworzyłem notes. Praktycznie cały był wypełniony jakimiś obliczeniami. Czasami trafiałem na krótkie refleksje właściciela. Nie mogłem znaleźć nic co by przynajmniej próbowało zasugerować gdzie znajduje się więcej tego dziwnego metalu. Stwierdziłem, że pogadam o tym z Mariuszem. Wziąłem notes ze sobą. Poszedłem na górę. Nikogo tam nie znalazłem. Wołałem. Nikt nie odpowiadał. Przeszukałem całe piętro, ale nikogo nie było. Doszedłem do wniosku, że skoro oni się gdzieś wynieśli to pójdę w ich ślady. Raz jeszcze zajrzałem do notesu. Na jego ostatniej stronie zauważyłem jakąś mapę. Nie mogłem skojarzyć czego dotyczy. Coś mnie natchnęło abym otworzył plan miasta w telefonie. Chwilę poszukałem i znalazłem identyczny fragment jak w notatniku. Była to ta słynna, owiana złą sławą dzielnica. Ciekawym faktem było to, że miejsce morderstwa znajdowało się idealnie w środku fragmentu mapy zawartej w notesie. Nie miałem nic lepszego do roboty, więc udałem się tam.

Po kilkunastu minutach byłem już na miejscu. Jedyne co pozostało z tamtego wydarzenia to spora dziura w ścianie. Zacząłem się jej dokładniej przyglądać. Na oko pocisk był kalibru około osiem milimetrów. Otwór był głęboki co oznaczało, że strzał musiał zostać oddany z niedużej jak na strzelca wyborowego odległości. Jedyne sensowne miejsce jakie mi przyszło do głowy to dach najbliższego budynku. Trochę żałowałem, że nie przyglądnąłem się zdjęciom w domu. Na dodatek jedyną kopię posiadał Mariusz, który niedawno po prostu zniknął. Obserwację przerwał silny ból głowy. Obudziłem się w samochodzie.


Ciąg dalszy

Sort:  

Congratulations @musialny! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :

You received more than 100 upvotes. Your next target is to reach 250 upvotes.

You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!

!tipuvote 0.3 hide

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 63326.84
ETH 2648.69
USDT 1.00
SBD 2.82