Dziennik Abstrakcji #5

in #polish5 years ago (edited)

Dziennik Abstrakcji

Poprzedni tekst

Czarna Wołga


Zimno. Bardzo zimno. Czułem jakbym zamarzał. Takiego odczucia doświadczyłem gdy obudziłem się w samochodzie. Siedział koło mnie rosły mężczyzna. Byłem również lekko otumaniony. Słyszałem tylko warkot silnika. Samochód wydawał się znajomy. Z środka niezbyt go kojarzyłem, ale gdy zatrzymał się na światłach zobaczyłem w szybach pobliskiego sklepu jego odbicie. Był to czarny GAZ-21 Wołga. Pierwszy raz widziałem takowego na zjeździe antyków w moim starym mieście. Na dodatek przypomniałem sobie o starej miejskiej legendzie, którą mi dawno temu ojciec opowiedział. Czarna Wołga - kursująca po mieście limuzyna porywająca dzieci. Ciarki mnie przeszły. Zaczęły mi drętwieć nogi. Zorientowałem się, że mam je związane. Zbyt mocno. Zdziwiło mnie też to, że ręce miałem wolne. Intuicja mi podpowiadała żebym siedział cicho. Współpasażer nie wyglądał na przyjaznego. Jechaliśmy tak przez miasto dobre kilkanaście minut. W między czasie próbowałem przyglądnąć się kierowcy. Czarna chusta zakrywająca pół twarzy, okulary przeciwsłoneczne na oczach oraz ciemnobrązowy kowbojski kapelusz. Ewidentnie nie chciał dzielić się ze światem swoją facjatą. Do tego ubrany był w granatową marynarkę. 

Wiercąc się na tylnym fotelu udało mi się lekko poluzować sznury na nogach. Ręce były porządniej związane. Samochód gwałtownie zatrzymał się. Podnieśli mnie i zaciągnęli do starego magazynu na obrzeżach miasta. Współpasażer przywiązał mnie do krzesła. Wtedy dokładniej przyjrzałem się jego twarzy.  Danny Trejo to przy nim synonim piękna. 

 - Pytam po raz ostatni. GDZIE SĄ ZDJĘCIA?! - krzyczał mi prosto w twarz. 

 - Przecież mówiłem! Zostały mi zabrane przez jakiegoś starego dziada. Nie mam zielonego pojęcia gdzie one się teraz znaj... - przerwałem, dostając pięścią w twarz. 

Więc to chyba w ten sposób było. Jeżeli mnie pamięć nie myli.

- Zniknąłeś 4 dni temu, niezły łomot dostajesz skoro już straciłeś rachubę - odparł Filip, siostrzeniec Mariusza.

W pewnym momencie przez małą szparę w ścianie skontaktował się ze mną ten dzieciak. Podobno szukali mnie wraz z Mariuszem już od tych paru dni. Usłyszał mój (wtedy jeszcze zapewne nie wiedział czyj) krzyk i podbiegł pod magazyn. Wtedy spytał się mnie jak tutaj trafiłem. Prosił abym zaczął opowiadać od sytuacji w której się dowiedziałem, że to on jest siostrzeńcem tego starego dziwaka. Podobno kilka chwil po "przedstawieniu mi się" mały się ulotnił, ale był ciekaw co się wtedy wydarzyło. Dostarczył mi również kawałek spalonej, zimnej pizzy. Była beznadziejna, ale przynajmniej uratował mnie od śmierci głodowej.

- Chwila, my sobie tutaj gawędzimy już od dobrych kilkunastu minut. Czy nie powinniśmy się raczej zastanawiać jak mnie stąd wyciągnąć? - zorientowałem się, że marnowaliśmy czas.

- Racja, idę po Mariusza - mówił odbiegając.

Głowa już przestawała doskwierać. Wstałem i poczułem potężny ból w plecach, w rękach, dłoniach, nogach...wszędzie. Powaliło mnie to na nogi. Głowa znowu zaczęła przypominać o sobie.

- Co oni mi zrobili - kwiczałem pod nosem do siebie.

Usłyszałem trzask i pisk otwieranej kraty. Odwróciłem się i ujrzałem Mariusza we własnej osobie.

- Choć młody, zabierajmy się stąd - odparł szyderczo pomagając mi wstać.

Po wyjściu z celi ujrzałem, kilku powalonych strażników. Szliśmy dalej, przed siebie. Cały magazyn był niczym labirynt. Z zewnątrz wydawał się opuszczony, ale za to w środku przypominał mrowisko. Nagle zza ściany wychylił jeden ze strażników. Zauważył nas. Dziwak rzucił się na niego obezwładniając go w zaledwie kilka sekund. 

- Chodź, nie zatrzymuj się - rozkazał.

- Powiesz mi kim ty jesteś?

- Miałeś nie zadawać pytań związanych ze mną? Skoro tak bardzo chcesz to uchylę ci rąbka tajemnicy, ale dopiero u mnie w domu.

Przedarcie się przez ten labirynt zajęło nam trochę czasu. Wyjście polegało na skradaniu się, unikaniu strażników lub ich ogłuszaniu (przez Mariusza). Przez ten czas próbowałem zapamiętać trasę którą szliśmy oraz budowę tego tworu. Nie było nic lepszego do roboty. Wyszliśmy na zewnątrz. 

- Musimy znaleźć jakiś środek transportu. Inaczej nigdy stąd nie uciekniemy - zagadał Mariusz.

- Tam stoi stara wołga którą mnie tutaj przywieźli. Może by jej użyć?

- Dobry pomysł, chodź.

Podbiegliśmy okrakiem i wsiedliśmy do środka. Ucieszył nas widok kluczyków w stacyjce. Ruszyliśmy. W czasie jazdy zastanawiałem się nad tym dlaczego budowa tego magazynu wydawała mi się znajoma. Odruchowo sięgnąłem do kieszeni. Znalazłem tam notes naszej ofiary. Nie miałem zielonego pojęcia dlaczego mi go nie zabrali. Otworzyłem go na ostatniej stronie. Architektura tego labiryntu była identyczna jak plan niesławnej dzielnicy miasta. Najwidoczniej festiwal absurdu wkraczał w akt trzeci. Nagle usłyszeliśmy syreny policyjne za sobą. Światła koguta odbijały się w lusterkach.

- Cholera jasna! Przynosisz pecha młody - mówiąc to Marcin gwałtownie przyspieszył.


Ciąg dalszy

Sort:  

Congratulations @musialny! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :

You received more than 10 as payout for your posts. Your next target is to reach a total payout of 50

You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word STOP

To support your work, I also upvoted your post!

Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!

Coin Marketplace

STEEM 0.17
TRX 0.15
JST 0.028
BTC 62025.78
ETH 2417.09
USDT 1.00
SBD 2.49