Nie jest dokładnie tak samo, chyba że w rozumowaniu samochód=broń w kwestii narzędzia. Prawo jazdy rozumiem, bo używam tego narzędzia razem z innymi rodakami w tym samym środowisku i wypada, żeby ktoś sprawdził, czy opanowałem podstawy. Jeżeli ktoś ma ochotę, to proszę się zapisać na kurs, ale nie może to być wymogiem. Dlaczego ojciec nie może sam nauczyć syna obsługi samochodu (oczywiście może, kontekst...)? Broń palna to nie czołg, nie powiesz chyba, że jej obsługa jest skomplikowana? Wszelkie patenty, zezwolenia, pozwolenia to mrzonka. Dlaczego muszę należeć do jakiegoś związku, żeby coś robić? Może nie lubię się zrzeszać i mam ochotę kultywować swoją tradycję rodzinną? Nikt raczej w miarę rozgarniętemu nastolatkowi nie musi specjalnie tłumaczyć, "to takie śmieszne długie, co to się można skaleczyć, to wiesz, kotleta kroić możesz, ale kolegi nie, rozumiesz chyba?". A "czuwanie" o którym piszesz, raczej jest po to, żeby w konkretnym momencie dokładnie wiedzieć, gdzie po tą broń podjechać, bo na przykład obywatelom się coś w głowach pomiesza i zaczną jak za czasów Solidarności jakieś protesty urządzać.
Nie jest dokładnie tak samo, chyba że w rozumowaniu samochód=broń w kwestii narzędzia. Prawo jazdy rozumiem, bo używam tego narzędzia razem z innymi rodakami w tym samym środowisku i wypada, żeby ktoś sprawdził, czy opanowałem podstawy. Jeżeli ktoś ma ochotę, to proszę się zapisać na kurs, ale nie może to być wymogiem. Dlaczego ojciec nie może sam nauczyć syna obsługi samochodu (oczywiście może, kontekst...)? Broń palna to nie czołg, nie powiesz chyba, że jej obsługa jest skomplikowana? Wszelkie patenty, zezwolenia, pozwolenia to mrzonka. Dlaczego muszę należeć do jakiegoś związku, żeby coś robić? Może nie lubię się zrzeszać i mam ochotę kultywować swoją tradycję rodzinną? Nikt raczej w miarę rozgarniętemu nastolatkowi nie musi specjalnie tłumaczyć, "to takie śmieszne długie, co to się można skaleczyć, to wiesz, kotleta kroić możesz, ale kolegi nie, rozumiesz chyba?". A "czuwanie" o którym piszesz, raczej jest po to, żeby w konkretnym momencie dokładnie wiedzieć, gdzie po tą broń podjechać, bo na przykład obywatelom się coś w głowach pomiesza i zaczną jak za czasów Solidarności jakieś protesty urządzać.