You are viewing a single comment's thread from:

RE: Życie to wojna [riposta]

in #polish6 years ago (edited)

Dobra riposta, ostatni akapit jest bardzo ciekawy, upvote zdecydowany :) Piszę to z góry, bo mam w głowie komentarz rozmyślający na głos tezy z tego wpisu, i nie chcę by to co napiszę dało wrażenie, że wpis jako taki mi się nie spodobał i, że ja znów tylko taki krytyczny. Bo wpis spodobał się, zmusił mnie do myślenia i stąd raczej ten komentarz. :)

Walczymy o przetrwanie, walczymy o pozycję w społeczeństwie, walczymy o nasze ideały [...] Jestem ciekaw czy ktoś z was z pełnym przekonaniem mógłby zaprzeczyć: nie moje życie to nie walka, to pokój i harmonia. Wątpię by tacy byli. Taki jest po prostu ten świat że musimy ciągle o coś lub za coś walczyć.

Tak, walczymy o ideały, dobro naszych dzieci i pozycję w społeczeństwie. Nasze życie to ciągła walka, być może. To moim zdaniem nie implikuje jednak od razu, że potrzebne są też wojny inne niż te nasze życiowe, czyli wojny militarne.

Używasz tutaj trochę szerszego znaczenia słowa "wojna" niż to militarne. I dzięki temu, że "wojna" obejmuje w tym wpisie też batalie znane nam z codziennego życia, tę walkę o ideały, pozycję w społeczeństwie etc. to możesz przeskoczyć do wniosku, że w takim razie wojny militarne są tak samo naturalną częścią życia. Bo skoro wojny "naszych żyć" są ich częścią, jak zapewne większość czytelników może przyznać. to te militarne, skoro też są "wojnami", też są częścią żyć, tak jak wszystkie tarcia.

Nie do końca mnie to przekonuje, uważam to odrobinę za granie znaczeniem słów. Bo można mówić o "wojnie o utrzymanie pokoju na danym terenie" czyli czymś antywojennym militarnie. Można też mówić o wojnie o zajęcie terenu jakiegoś państwa które najeżdżamy jako agresor, a można o wojnie o jakiś ideał. To różne rzeczy i muszą być rozpatrywane oddzielnie w pewnym stopniu. Życie nie jest gładkie i wolne od konfliktów i pewnie nigdy nie będzie. I może to dobrze. To nie znaczy jednak, że nie możemy walczyć ( ;) ) o świat bez wojen państw, szczególnie militarnych.

Jak wspomniałem, państwa są i muszą być odzwierciedleniem natury człowieka, bo to my je tworzymy.

Z tym też bym dyskutował, ale nie jakoś stanowczo, bardziej "myśląc na głos". Ciekawe to jest co napisałeś. Myślę, że pojedyncza osoba, tłum, społeczeństwo i państwo to są różne byty. Każdy z nich może zachowywać się i mieć inne właściwości. Jedna rzecz, że nasza prywatna osoba przy własnej rodzinie zachowuje się inaczej niż przy szefie lub kolegach - to są role społeczne. Druga, że w odpowiednim tłumie, w jakimś kontekście, możemy być inni niż nasza prywatna osoba, działamy inaczej gdy wtopimy się w grupę ludzi jako aktywna ich część. Dlatego tłum nie jest jedynie sumą charakterów które go tworzą, gdyż samo istnienie tłumu te charaktery modyfikuje, jest czymś więcej, nowym tworem.

Tak samo społeczeństwo jako takie jak i całe państwo nie musi mieć takich samych właściwości, natury, co pojedynczy "ludź" z których się składa. Skala, kontekst, to może różnić "naturę" państwa od "natury" pojedynczego człowieka. Tak samo jak woda pod postacią lodu i pary ma inne właściwości. I może właśnie to jest jedna z potencjalnych zalet państw - by uwydatniały dobrą część natury człowieka, a temperowały tą "złą", upraszczając.

Sort:  

Używasz tutaj trochę szerszego znaczenia słowa "wojna" niż to militarne.

Tak bo to prawda. Przy czym nie bez powodu dałem obrazek "wojny" osobistej w postaci pojedynku. Może nie zaznaczyłem tego dość wyraźnie (przyznam że dość szybko to napisałem, mam plan na zupełnie inny post na ten weekend:P ), ale wojny są różne, zaś te angażujące wojsko czy prowadzone poprzez przemoc są ostatnią najostrzejszą formą. I tak osobista "wojna" nie jako ostatecznie natrafia na "pojedynek" czy jak się jest małym to "bójkę". Uważam że to nie dobrze iż całkowicie wyzbyliśmy się z "pożycia społecznego" pojedynków. Wprawdzie uważam że nigdy nie powinny być na śmierć, ale jak między dwojgiem, przynajmniej mężczyzn jakieś nieporozumienia czy napięcia narastają to najlepszym wyjściem jest dać sobie nawet i po przyjacielsku po mordzie za przeproszeniem. Do tego dochodzi przykład z postu czyli jak ktoś nas gnębi i wyczerpaliśmy inne środki zaradcze to uważam nie ma wyjścia, a już zwłaszcza jeśli ten ktoś nie tylko nas gnębi.

To nie znaczy jednak, że nie możemy walczyć ( ;) ) o świat bez wojen państw, szczególnie militarnych.

Tak jak z pojedynkami tak i tu uważam to za błąd i drogę do katastrofy. Zasoby są ograniczone, interesy będą zawsze sprzeczne, konfliktu nie znikną. Próba powstrzymywania wojny za wszelką cenę prowadzi do jeszcze większej wojny. Lepiej jest uważam wojnę ucywilizować, tak aby była jak najbardziej "kulturalna", jak najmniej niszczycielska.

Dlatego tłum nie jest jedynie sumą charakterów które go tworzą

Zgadzam się, ludzie odgrywają pewne role i zachowują się różnie w różnych sytuacjach. Jest osobna cała "psychologia tłumu" itd. Niemniej, to jest trochę głębsze bo dotyka natury człowieka i świata. Przyjmowanie ról jest częścią natury. Zauważ że Państwa też zachowują się inaczej w różnych sytuacjach. Inaczej zachowuje się państwo w stosunku do swoich obywateli, inaczej w stosunku do innych państw, inaczej gdy jest osamotnione, inaczej gdy czuje wsparcie grupy, inaczej gdy jest mocarstwem, inaczej gdy (post)kolonią.

Dzięki za ciekawy komentarz i miłe słowa na początku :))

Lepiej jest uważam wojnę ucywilizować, tak aby była jak najbardziej "kulturalna", jak najmniej niszczycielska.

A teraz podejdź do swojej biblioteczki, jeśli taką posiadasz, i otwórz pierwszą książkę o wojnach XX i XXI wieku. Najlepiej z obrazkami. Z niemowlętami rozbijanymi o ściany powstańczej Warszawy, masowymi grobami łagrów i kominami obozów koncentracyjnych, płonącymi od napalmu wietnamskimi dziećmi, zaminowanymi pustyniami pełnych pourywanych kończyn pastuszków i zbombardowanymi przez drony glinianymi wioskami. Pooglądaj, poczytaj i powiedz mi jak nam idzie ucywilizowanie wojen? Bo przecież jesteśmy obecnie na samym szczycie cywilizacji.

A potem usiądź i zrób sobie takie ćwiczenie - na tych samych obrazkach wyobraź sobie twarze swoich dzieci. A potem idź pokaż im te obrazki i wytłumacz, że wojna jest złem koniecznym. Tylko trzeba ją ucywilizować.

A teraz podejdź do swojej biblioteczki, jeśli taką posiadasz, i otwórz pierwszą książkę o wojnach XX i XXI wieku. Najlepiej z obrazkami

Serio? Odrobinę żenujące.

Bo przecież jesteśmy obecnie na samym szczycie cywilizacji.

Nie podzielam tej opinii, jesteśmy raczej jeśli nie na samym dnie to na dobrej drodze w tym kierunku. Chociaż tak szczerze powiedziawszy to mam wrażenie że dno już dawno przebiliśmy, ale nie ustajemy w staraniach by zejść jeszcze niżej.

Argument z dziećmi jest kompletnie idiotyczny i poza merytoryczny.

Jednakże odpowiem że z chęcią gdybym miał dzieci pokazał bym im te obrazki (we właściwym wieku) pokazując do czego prowadzi unikanie wojny gdy ta jest konieczna, a także pokazał do czego prowadzi upadek cywilizacji i zwycięstwo barbarzyńcy.

Coin Marketplace

STEEM 0.18
TRX 0.16
JST 0.031
BTC 63119.91
ETH 2695.09
USDT 1.00
SBD 2.56