Na Wzgórza Trzebnickie mówi się Góry Kocie, Winna Góra w Trzebnicy też nazywana jest Kocią Górą. Władze szukały pomysłu na promocję miasta i miły symbol w stylu wrocławskich krasnali. Przeprowadzono ankietę i mieszkańcom miasto również kojarzyło się z kotem. "I tak już został". :)
Super wycieczka. Mam babcię w Trzebnicy, ale w miasteczku nie byłam chyba z 15 lat. Pamiętam bazylikę, ale koty chyba są nowe... koty, bo Kocia Góra, no nie?:)
No tak - Kocia Góra, Kociak, to i koty. :) Sprawdziłam - pierwsza rzeźba (na rynku) powstała w 2010 roku.
Jako rodzinny turysta stwierdzam, że miasto jest bardzo zadbane - zieleń, kwiaty, odnowione elewacje i chodniki. Ławeczki, place zabaw, lody - ten wypad to była prawdziwa przyjemność. :)
Taki przewodnik to świetna sprawa. W mojej rodzince chyba nikt by się nie podjął takiej roli. Z resztą nie robimy takich wycieczek. Gratulacje za pomysł oraz za realizację. Mając trochę latek to my uciekamy na działkę, aby pobyć trochę wśród zieleni i daleko od blokowiska. Pozdrawiam i życzę udanych wypadów.
Potrzeba troszkę czasu na przygotowanie, ale myślę, że warto. Spontaniczny wyjazd też jest fajny, ale wtedy lepiej wybrać jedno konkretne miejsce lub atrakcję.
Moi rodzice też nie robili tego typu wycieczek, ale zawsze chętnie dołączają, gdy pada propozycja. :)
Jak sam wiesz nie ma "zwyczajnych" miejscowości. Zawsze jest przynajmniej jedno drzewo, pod którym spał/załatwiał potrzebę/uwiązał konia Napoleon Bonaparte/król Sobieski/Juliusz Słowacki (niepotrzebne skreślić). ;)
"No, no. Późne rokokoko."
Świetna rodzinna wycieczka! :) Skąd pomysł na koty w Trzebnicy?
PS. Czy w tym tekście są pułapki? ;)
Na Wzgórza Trzebnickie mówi się Góry Kocie, Winna Góra w Trzebnicy też nazywana jest Kocią Górą. Władze szukały pomysłu na promocję miasta i miły symbol w stylu wrocławskich krasnali. Przeprowadzono ankietę i mieszkańcom miasto również kojarzyło się z kotem. "I tak już został". :)
Raczej nie. Błędy już poprawiłam. :)
A pojadę i zobaczę, bo mnie te koty zaciekawiły :) Fajna wycieczka!
Bardzo mi miło! Taki komentarz jest większą nagrodą niż najtłustszy upvote. :)
Super wycieczka. Mam babcię w Trzebnicy, ale w miasteczku nie byłam chyba z 15 lat. Pamiętam bazylikę, ale koty chyba są nowe... koty, bo Kocia Góra, no nie?:)
No tak - Kocia Góra, Kociak, to i koty. :) Sprawdziłam - pierwsza rzeźba (na rynku) powstała w 2010 roku.
Jako rodzinny turysta stwierdzam, że miasto jest bardzo zadbane - zieleń, kwiaty, odnowione elewacje i chodniki. Ławeczki, place zabaw, lody - ten wypad to była prawdziwa przyjemność. :)
Taki przewodnik to świetna sprawa. W mojej rodzince chyba nikt by się nie podjął takiej roli. Z resztą nie robimy takich wycieczek. Gratulacje za pomysł oraz za realizację. Mając trochę latek to my uciekamy na działkę, aby pobyć trochę wśród zieleni i daleko od blokowiska. Pozdrawiam i życzę udanych wypadów.
Potrzeba troszkę czasu na przygotowanie, ale myślę, że warto. Spontaniczny wyjazd też jest fajny, ale wtedy lepiej wybrać jedno konkretne miejsce lub atrakcję.
Moi rodzice też nie robili tego typu wycieczek, ale zawsze chętnie dołączają, gdy pada propozycja. :)
Ah, jak ja lubie takie odkrywanie pozornie "zwyczajnych" miejscowości. Aż mi przypomniałaś trochę esej Thoreau pt. "Sztuka chodzenia" - polecam!
No i jak ładnie wkomponowane zdjęcia :) Do zobaczenia w tygodniku :)
Jak sam wiesz nie ma "zwyczajnych" miejscowości. Zawsze jest przynajmniej jedno drzewo, pod którym spał/załatwiał potrzebę/uwiązał konia Napoleon Bonaparte/król Sobieski/Juliusz Słowacki (niepotrzebne skreślić). ;)