Im dalej na zachód, tym lepiej

Mieszkam z moją małą rodzinką już 5 lat w Niemczech, a dokładniej w małym mieście pod Berlinem. Przeżyliśmy wiele zaskakujących chwil, ale również zdarzały się te nieprzyjemne i pełne rozczarowań.

Wszyscy do Berlina!

Berlin, jako stolica Niemiec przyciąga wiele osób chcących polepszyć swój byt. Według danych statystycznych prowadzonych przez Federalny Urząd Statystyczny w Wiesbaden, liczba Polaków w Berlinie to już ponad 100 tysięcy i zajmujemy drugie miejsce pod względem grup narodowościowych zaraz za Turkami.

W sumie nie ma się czemu dziwić. Berlin jest największą metropolią w Niemczech i przy okazji znajduje się blisko granicy z Polską. Wielu naszych rodaków dojeżdża, czy to samochodami czy pociągami codziennie do pracy z miast oddalonych od granicy nawet 200 kilometrów. Zatrudnienie można znaleźć w samej stolicy jak i ościennych miejscowościach. Konkurencja wśród Polaków o miejsca pracy jest bardzo duża. Każdy chce zarabiać euro żeby móc normalnie żyć za te pieniądze w Polsce.

Tak jak my jedziemy na zachód, do Niemiec, Holandii, Francji, tak samo inne narodowości robią to samo i w dzisiejszych czasach staje się to normą.

Czy pracując i mieszkając na wschodzie Niemiec jest tak cudownie?

Oczywiście, że nie. Jak już wspomniałem wiele osób dojeżdża, jest duża konkurencja, więc tak naprawdę pracodawcy nie muszą się zbytnio wysilać w pozyskiwaniu pracownika, nawet za minimalną stawkę godzinową, która dorównuje średniej krajowej w Polsce. Dla osób mieszkających w tych rejonach minimalna stawka często jest zbyt niska. Nawet mieszkania ze względu na dużą popularność, z roku na rok stają się coraz droższe i żadne podwyżki płac niestety nie niwelują tego problemu. Poza tym bardzo ciężko jest dostać mieszkanie spółdzielcze, bo poprostu ich nie ma.

My oczywiście mamy mieszkanie (choć też było ciężko je dostać), praca w porządku, jednak dalej nie mamy przedszkola dla naszej małej. Kiedyś nawet napisałem o tym post pt. W czym uchodźcy są lepsi od emigrantów zarobkowych. Nic w tym kierunku nie poszło do przodu, mimo że, w tym miesiącu otworzono nowe przedszkole na około 200 miejsc. Każdy rozkłada ręce i każe czekać.

Ruszamy na zachód

Stwierdziliśmy z żoną, że nie warto tak dalej żyć. Trzeba się rozwijać, trzeba spełniać swoje marzenia, dlatego postanowiliśmy ruszać dalej za zachód Niemiec, póki jesteśmy młodzi i pełni energii. Przecież nic nas tu nie trzyma, więc pora zdobywać inne miejsca, poznawać nowych ludzi i przede wszystkim rozwijać się i mieć wybór czy to w mieszkaniach czy pracy.

Panorama Dusseldorf - Kai Pilger

Naszym celem jest rejon Nadrenii-Północnej Westfalii (Dusseldorf, Duisburg, Dortmund czy Essen). Najlepsze jest to, że zarobki w tej części Niemiec są wyższe, a mieszkania? Ceny w ogóle nie różnią się od tych, które mamy tutaj, a nawet można znaleźć tańsze o tej samej liczbie pokoi czy metrażu. A co najważniejsze, w mieszkaniach można wybierać (szczególnie w Duisburgu). Tak samo z przedszkolami jest o wiele mniejszy problem. Oczywiście jesteśmy świadomi, że może łatwo nie być, ale w sumie nic nas już nie może zaskoczyć.

Zatem mamy nadzieję, że jeszcze w tym roku uda się wszystko dopiąć na ostatni guzik, znaleźć mieszkanie, pracę i wyruszyć. Uważam, że czas spędzony we wschodniej części Niemiec przyniósł nam ogromne doświadczenie, jesteśmy mądrzejsi, wiemy co trzeba zrobić i jak to zrobić. To właśnie z tym bagażem doświadczeń chcemy ruszać dalej - na zachód. Wiemy, że nam się uda, bo musi się udać, przecież nie ma innej opcji.