Dlaczego lepiej publikować na Steem niż wysyłać do wydawnictwa?

in #polish7 years ago (edited)

To co dziś przeczytałem zmroziło moją krew. W życiu nie widziałem gorszego stosunku od tego jaki prezentuje wydawnictwo Fenix w stosunku do aspirujących autorów. 


Słowem wstępu

Fenix jest czasopismem którego korzenie sięgają 1990 roku, wtedy zajmowało się publikacją szeroko pojętej fantastyki. Upadło w 2001 roku. Po 17 latach powróciło jak "Feniks z popiołów", kilka dni temu. Pojawiły się informacje w branżowych mediach, strona internetowa, fanpage...  Pojawiły się też niestety zasady dotyczące nadsyłania tekstów, których treść jest co najmniej (mym skromnym zdaniem) nie na miejscu. Poniżej fragmenty regulaminu wraz z moim zgryźliwym komentarzem ;)  Pełna treść dostępna na: http://fenix-antologia.pl/zglos-tekst/

Fenix Antologia nie jest pismem, czasopismem czy magazynem. Jest ANTOLOGIĄ. W zamierzeniu cykliczną, owszem, ale nie działa pod presją czasu. Może sobie pozwolić na zamawianie tekstów u wybranych autorów i w pełni z tej możliwości korzysta. Więc nie spodziewaj się cudów, zwłaszcza obniżenia poprzeczki. W nazwie adresu [[email protected]]  coś jest…

Ok, czyli prestiżowe wydawnictwo, stać nas na uznanych twórców i jak Cię wybierzemy to coś znaczy, ale lekko nie będzie. Nie czepiam się, mimo wieloletniej nieobecności, starzy czytelnicy dalej je pamiętają, często są teraz twórcami którzy właśnie na Feniksie wyrośli i z radością przyjęli informacje o reaktywacji. 

Czytamy dalej, punkt 3:

NIM WCIŚNIESZ „SEND”, POMYŚL. A potem pomyśl jeszcze raz. Przeczytałeś poprzednie tomy Fenixa Antologii? Odczytałeś pewną stylistykę publikowanych tekstów? Znalazłeś te elementy, które je łączą? Poznałeś gusta redakcji? Jeśli nie, od tego zacznij. Ani Bartek, ani ja nie jesteśmy niewolnikami własnych upodobań, ale JE MAMY.

Czyli jednak nie mogę sobie napisać tekstu i go wysłać do redakcji, co to to nie! Muszę dokładnie przeanalizować wcześniejsze wydania (na razie jedno, więc dużo nie wydam) by odkryć styl jakim cechują się utwory. Dobrze byłoby też stworzyć portrety psychologiczne redaktorów zanim usiądziemy do tekstu. Gdy już skończymy pisać należy sprawdzić czy nasze dzieło ma szansę spodobać się literackiemu podniebieniu redakcji . Jeśli nie, pod żadnym pozorem nie wysyłać!  Zmarnujemy tylko cenny czas, który można przecież poświęcić na konsumpcję autorów lepszych od nas.

Do tego jeszcze się odniosę, ale jedziemy dalej! Punkt czwarty:

 NIM WCIŚNIESZ SEND PRZECZYTAJ, CO NAPISAŁEŚ. Lub, alternatywnie, zastanów się głęboko nad tym, co zaraz napiszesz. Zdaj sobie następujące konieczne pytania:
– Czy masz coś do powiedzenia?
– Czy czujesz, że musisz to powiedzieć, po prostu MUSISZ, bo cię ssie i bez tego umrzesz?
– Czy umiesz to powiedzieć?
– Czy Twoim zdaniem kogoś zainteresuje to, co chcesz i umiesz powiedzieć?

Jeśli odpowiedź na choćby jedno pytanie brzmi „nie”, nie fatyguj się.

Zawsze uważałem, że twórczość powinna być wolną formą wyrażania siebie. Z tych wszystkich punktów zgadzam się tylko z pierwszym. Każdy następny uważam za szkodliwy. Rzadko kiedy piszę, bo bez tego skoczyłbym z okna. Po prostu lubię, jak mam ochotę to to robię ale przeżyłbym bez tego.  Przykładem jest chociażby ten artykuł, tworzę go ale równie dobrze mógłbym w tej chwili nacisnąć przycisk "Clear". Możliwe też, że autorom chodziło o coś innego niż ja to zinterpretowałem.  Czy umiem to powiedzieć? A jakie ma to znaczenie? Nawet gdybym miał pisać do szuflady to warto to robić, bo człowiek się rozwija. Nikt nie urodził się mistrzem tekstu, tą umiejętność się zdobywa. Dobra, bo lawiruję jak mogę wokół tego tematu, ale dalej nie potrafię, Feedback - to on się liczy, bez niego nie ma rozwoju. Człowiek uczy się na błędach i nie ma od tego ucieczki a moralnym obowiązkiem bardziej doświadczonych jest wskazać adeptom co robią źle. Niestety mam wrażenie, że Fenix liczy na gotowe. Co tam wrażenie! Oni to piszą wprost! Poniżej komentarz Krzysztofa Sokołowskiego, redaktora naczelnego Fenix do pytania o redakcję tekstu na fanpage Fenix na Facebook:

 Nawet gdybyśmy mieli moce przerobowe i zasoby, zasoby schowałbym raczej w kieszeń, a moce przerobowe skierował na konsumpcję :-) niż "pracował z tekstem". Nie mam powołania do odkrywania talentów, a Bartek ledwie odwala w Fenixie swoją niemałą robotę. Talenty niech się odkrywają same.

Nim ukazała się ta informacją dostałem dwucyfrową liczbę maili z pytaniem: "co wolicie" i "jaką długość akceptujecie". Druga, mniejsza ale też dwucyfrowa liczba maili to prośby: "byłabym/ byłbym wdzięczna/wdzięczny za ocenę mojej próbki". A niedoczekanie! Jeśli nawet piszący mają gotowe to, owo i dziesiąte, i oczekują wskazówki, co wybrać najpierw, niech się nie łudzą, że ją dostaną. Rozumie się samo przez się, że powinni wybrać NAJLEPSZE.

Tekst przyjęty do druku jest opracowywany w normalnym trybie: redakcja, korekta autorska, korekta. W stopce ujawniliśmy, kto jest naszą redaktorką. Nazwisko Ewa [Ewa Białołęcka] jest doskonale znane w środowisku. To też ostrzeżenie :-D 

Czyli, że przychodzą na gotowe, szkolić nikogo nie będą. Zastanawiam się tylko jak scena ma podwyższać swój poziom skoro jest niechęć do pomocy nowym?  Może jest nadpodaż autorów i stąd takie traktowanie?

Ale odbiegliśmy od tematu. Punkt piąty!

Nie pytaj nas, czy chcemy space operę, czy może fantasy albo weird, albo horror, albo urban, albo… Nie pytaj nas, jaką objętość „preferujemy”. W odróżnieniu od większości, redakcja Fenixa Antologii nie ingeruje w proces twórczy na żadnym poziomie. Twoim zadaniem jest zrobić tekst najlepiej jak potrafisz, naszym zadaniem jest poskładać tom najlepiej jak potrafimy. I nawzajem się do siebie nie wtrącamy, OK?

Czyli potwierdzenie słów Pana Sokołowskiego. Nie ingerujemy, nie pomagamy albo weźmiemy albo nie. 

I na koniec wisienka: 

Wyślij tekst i NIE PYTAJ o jego losy. Przyjmij, że powędrował wprost do spamu. [email protected] – pamiętasz? Niczym nie ryzykujesz, przecież i tak MUSIAŁEŚ go napisać, prawda? 

Czyli wyślij i S... Na feedback jak było powiedziane nie ma co liczyć, Staraj się, pisz porządnie, zastanów się czy warto do nas wysłać, ale nie oczekuj niczego w zamian. Według mnie jest to totalny brak szacunku do autora i w życiu nie wysłałbym do takiej firmy mojego tekstu. Przypominam tylko, że Antologia sama w sobie nie stanowi żadnej wartości, to dzieła w niej zawarte o niej świadczą. Na razie macie poparcie uznanych pisarzy, ale może się to szybko zmienić gdy amatorzy stwierdzą, że nie ma co kopać się z koniem i lepiej publikować gdzie indziej. W miejscach które szanują próby, dają wsparcie i nie wywyższają się. Bo bądźmy szczerzy ten regulamin aż kipi pychą. No ale pamiętajmy, to prywatna firma, ma prawo robić co chce, najwyżej zbankrutuje a Feniks tak szybko jak powstał - upadnie

A może alternatywa?

Pytanie: Po co wysyłać do wydawnictwa, już nawet nie konkretnie Fenix, ale jakiegokolwiek które traktuje twórców w podobny sposób? Może lepiej wziąć swoje dzieła i opublikować je w sieci Steem? Będą tutaj na zawsze, wasze wynagrodzenie będzie zależne od tego czy spodoba się społeczności a nie oku redaktora. Otrzymacie wskazówki, co jest dobre a co złe. Wiem, bo sam tu publikuje.

 
Proszę, moje dwa opowiadania, pełne błędów gramatycznych (bo to zawsze był mój problem), całkowicie wolne, znalazły odbiorców i zarobiły na siebie. 

Może to niewiele i pewnie Fenix płaci więcej (tak, wbrew pogłoskom, Fenix wynagradza swoich autorów, chociaż nie podaje widełek), to  teksty te nigdy nie miałyby szansy ukazać się w druku. W Steem potrafią natomiast zarobić kilka złotych. Jest to o tyle ciekawe, że spotkałem się z poglądami,według których najpierw trzeba pisać za darmo (żeby ktoś inny miał zysk), a dopiero potem można coś zarobić. Nie potrafię ocenić jak popularne są te wierzenia, ale są z pewnością błędne.  Za każdą wykonaną pracę należy się zapłata. Koniec.  Tak więc zapraszam wszystkich pisarzy którzy wysłali/wyślą tekst do Fenix  (a także innych pism) i nie dostali odpowiedzi. Tutaj zawsze wpadnie kilka centów, ktoś poklepie po plecach, podzieli się uwagą. 

Jeśli w jakiś sposób Cię zainteresowałem tym rozwiązaniem, odsyłam do poradnika: https://steemit.com/polish/@jamzed/steem-it-w-pigulce

Aha, nie mam kompletnie zielonego (ani czerwonego, ani nawet oktarynowego) pojęcia jak wygląda rynek wydawniczy w Polsce i szczerze mówiąc nie obchodzi mnie to. Jakie by te zasady nie były, kłócą się z moim wewnętrznym kodeksem, czego wyrazem jest ten artykuł.

Może się mylę i takie traktowanie jest ok? Nie wykluczam, zapraszam natomiast do dyskusji :)

Tu miał być Feniks, ale gdy wszedłem na pixabay i wyświetlił mi się na głównej stronie - zakochałem się
Sort:  

Na nieśmiałe usprawiedliwienie rynku powiem tylko, redakcje dostaję setki maili od początkujących autorów, którzy chcieliby otrzymać feedback, a sami niewiele potrafią. Gdyby redaktorzy chcieli odpisywać na każdy mail, nie mieliby czasu na pracę. Podejrzewam, że notatka, którą przytoczyłeś powyżej ma właśnie na celu zniechęcić amatorów. Inna sprawa, że masz absolutną rację. Jest ona absolutnie nieprofesjonalna, opryskliwa i niemiła. Domyślam się nawet, kto mógł ją napisać, bo styl jakby znajomy... Podejście do ludzi też... W każdym razie tak, ja też bym tam raczej nie wysłała. Po takiej zajawce, przesłać im opowiadanie, to trochę jak napluć sobie na buty.

Jeśli otrzymujesz tekst, który następnie odrzucasz, wypadałoby napisać o tym autorowi - najlepiej podając informacje DLACZEGO jego tekst jest kiepski. Nikt nie mówi o pełnej redakcji jego tekstu (to gruba przesada) - wystarczy kilka zdań, co dla początkującego pisarza dobrym feedbackiem, ba! nawet sucha informacja o odrzuceniu klepnięta z automatu jest lepsza niż niepewne milczenie.

Inna sprawa że fakt, obecny rynek książek w Polsce jest chory. Więcej osób chce pisać niż czytać, a na miejsce jednego autora da się spokojnie wcisnąć kilku (jeśli nie kilkunastu) aspirujących. Sporo o nim mówi to, że vanity (piszesz za przyjemność wydania swojej własnej książki - bez redakcji, a często bez korekty, NIE MYLIĆ Z SELF PUBLISHINGIEM!) jest legitnym, całkiem dobrze radzącym sobie biznesem.

I jak Barbarossa wspomniał - ludzie czytają i to całkiem dużo. Tyle, że nie czytają wydawnictw, antologii czy zapisków po drugiej stronie pudełka od zapałek - czytają pasty na wykopie, newsy na wp, czy greentexty na 4chanie.

Napisał ją Krzysztof Sokołowski, podpisał się pod tekstem. Pewnie tak jest, może wynika to z tego, że wielu próbuje a niewielu wychodzi. Można było to załatwić w lepszy sposób no ale cóż...

Ale wiesz co? To jes dość typowe podejście. W Polsce, na rynku wydawniczym raczej nie szanuje się początkujących autorów. Ma to pewnie związek z niskim poziomem czytelnictwa i - co za tym idzie - małymi zyskami, ale cóż... Tak właśnie jest. I powiem Ci, że jak się siedzi tam w środku, to aż tak tego lekceważenia nie widać. Ale jak się na moment spojrzy na to z boku.. Br...

I wtedy przeszedł Steem... No dobra, na razie nie ma tu takich zasięgów na w wydawnictwie, ale z czasem można wyrobić własną markę, zdobyć fanów i wydawcy sami przyjdą.

Nie odbieram tej informacji dla autorów aż tak negatywnie. Fakt - liczą na gotowe bardzo dobre teksty i piszą o tym wprost.

Forma zniechęcająca, więc prawdopodobnie redakcja cierpi na zalew tekstów, które są po prostu słabe. Oczekiwanie wsparcia w postaci wyjaśniania amatorowi na czym polegają jego błędy składniowe czy słownikowe uważam za nie na miejscu. O to młody twórca powinien postarać się we własnym zakresie - znajdując mentora, omawiając swoje próby literackie w grupie przyjaciół czy chociażby publikując w sieci z prośbą o ocenę i komentarz.

To czy takie podejście zapewni im sukces jest dyskusyjne. Rozumiem, że zalew tekstów jest problematyczny ale można chociażby stworzyć odpowiedź szablonową, w stylu: Dziękujemy za nadesłany tekst, niestety musisz jeszcze popracować nad formą ekspresji, oto kilka wskazówek (ogólniki, linki do artykułów itp.) Efekt ten sam ale brzmi to lepiej, prawda? Według mojej znajomej z którą dziś rozmawiałem na ten temat, a która siedzi w środku rynku, to ich wymagania przerastają wydawnictwa które są od lat na rynku (tutaj wydali dopiero 1 numer po 17 latach! Czyli większość nowych czytelników nawet nie kojarzy, że coś takiego było).

Problem feedbacku jest duży ale często w mniejszych magazynach można go uzyskać. Duzi gracze tłumaczą się z kolei ogromną ilością tekstów. Fenix nie daje feedbacku a dużym magazynem też nie jest. Na razie jadą na renomie sprzed lat i zainwestowanych pieniądzach, pytanie jak długo z takim podejściem? Ja osobiście zagłosuje portfelem i Fenixa nie kupię. Natomiast oczywiście szanuję odmienność Twojego zdania i faktycznie możesz mieć trochę racji. Jeśli ktoś pisze bzdury których nie da się czytać, i przychodzą one w tempie produkcyjnym to rzeczywiście można się wkurzyć, ale z drugiej strony są też autorzy średni którym należałoby raczej pomóc niż wrzucać do jednego kotła z grafomanami.

Żeby jednak nie było, postawa Fenixa nie jest okazuje się tak tragiczna w obliczu zjawiska wydawnictw Vanity - Tam autor płaci za wydanie tytułu. a sam utwór trafia do magazynu. Sprzedaży brak, wsparcia brak, promocja znikoma, czyli tak naprawdę oranie naiwnych na pieniądze.

Tak - to zjawisko znam. Po prostu sprytny marketingowiec wychodzi naprzeciw oczekiwaniom grafomanów. W końcu ludzie mają prawo wydawać pieniądze na własne fanaberie. :)

Fenix najwyraźniej czuje się mocny. Ma "stajnię" autorów, może liczy na fanów sprzed lat. Czy to podejście okaże się słuszne? Zobaczymy. Szablonowa i grzeczna odpowiedź młodemu autorowi byłaby zgodna z zasadami dobrego wychowania i bardziej na miejscu, no ale nie praktykują i piszą o tym wprost. Podejrzewam, że nie kategoryzują nadesłanych prac na bardzo dobre, średnie i słabe, selekcja polega raczej na wyławianiu wyłącznie takich gotowych lub pawie gotowych (korekta redakcji i korekta autorska) do druku. Autor "średni" jeżeli rokuje, to będzie czytał, pisał i w końcu przejdzie ten rodzaj selekcji.

Wsparcie w mniejszych wydawnictwach i jego brak w renomowanych lub kreujących się na takie wydaje mi się naturalną konsekwencją mechanizmów rynkowych.
W ubiegłym roku oceniałam prace literackie w regionalnym konkursie dla dzieci i młodzieży. Roboty było od licha i trochę. Każdy z jurorów punktował każdą pracę w trzech kategoriach (1. Merytoryczne, oryginalne, ciekawe i samodzielne ujęcie tematu. 2. Poprawność językowa i stylistyczna pracy. 3. Zachowanie konwencji wybranego gatunku pracy.) oraz w każdej z tych trzech kategorii dawał pisemne uzasadnienie wraz ze wskazaniem mocnych i słabych stron zgłoszonego tekstu. Różnego typu konkursy (również szkolne), lokalni wydawcy, mniejsze czasopisma - to dobry kierunek w poszukiwaniu wsparcia i rozwijaniu talentu.

"NIM WCIŚNIESZ SEND PRZECZYTAJ, CO NAPISAŁEŚ. Lub, alternatywnie, zastanów się głęboko nad tym, co zaraz napiszesz. Zdaj sobie następujące konieczne pytania:
– Czy masz coś do powiedzenia?
– Czy czujesz, że musisz to powiedzieć, po prostu MUSISZ, bo cię ssie i bez tego umrzesz?
– Czy umiesz to powiedzieć?
– Czy Twoim zdaniem kogoś zainteresuje to, co chcesz i umiesz powiedzieć?"

Z tym się akurat zgodzę, bo jeżeli ktoś nie potrafi pisać, to niech nie wysyła swoich tekstów wydawnictwu, bo to jest normalne, że je odrzucą. Szkoda czasu i pracy jednych i drugich.
Po to właśnie są różnego rodzaju blogi, żeby osoba, która nie jest profesjonalistą, mogła się realizować i szlifować umiejętności. Uważam, że jak coś ma być profesjonalne, to trzeba mieć też profesjonalne podejście, a nie pisać o dupie Maryni, kiedy nikogo to nie zainteresuje. Faktycznie na Steemit może się za to dostanie jakieś pieniądze od bota, czy przypadkowej osoby, która lajkuje wszystko. Ale trzeba mieć świadomość tego czy coś będzie wartościowe czy nie.
Widać, że cenią sobie profesjonalizm, aczkolwiek samo ich zachowanie zbyt profesjonalne nie jest. Powiedziałbym, że wręcz karygodne.

Rozumiem Twoje podejście, masz trochę racji, pamietam jak za dzieciaka wysyłałem listy do CD-Action, odpisać nigdy nie odpisali bo wiadomo, że lipa ale nigdy nie zniechęcali, a wręcz zapraszali do nadsyłania prac. Tutaj mam na myśli raczej osoby których prace są średnie. Nie są to totalne gnioty w stylu jestem Andżela i opowiem wam o krainie różowych jednorożców-wampirów ale też nie należą do dzieł wybitnych. Tym twórcom potrzeba paru rad, szlifu i dadzą radę ;)

Potrafię postawić się na miejscu redaktorów i zrozumieć ich intencje, ale można się było odrobinę bardziej postarać przy redagowaniu (!) tego tekstu. W moim odczuciu jest odpychający i opryskliwy.

Taaak czytało się kiedyś Feniksa. I Nową Fantastykę. To były czasy...

Ale do meritum. Steemit to dobre narzędzie do przeprowadzenia weryfikacji własnych tekstów. Można wrzucać. Zarabiają. Potem wybrać nalepsze i za pieniądze z postów wydać je w formie papierowej. Dziś nie ma problemu, by samemu wydać książkę. @Poezjaw miał ostatnio u nas promo swojego tomiku, który sam wydał korzystając z jakiejś platformy wydawniczej.

Prawda, można tak zrobić ale dziś na chacie narodziła się koncepcja stworzenia platformy z książkami, opowiadaniami, poezją zapisaną w blockchain. Kilku-kilkunastu redaktorów pracujących za tax z platformy, brak opłat dla twórców, co zarobią to ich, a czytelnik za dostęp do utworu zostawia dobrowolnego Upvote. Oczywiście to tylko koncepcja, nie mamy pojęcia nawet czy takie coś ma szansę powstać ale wydaje nam się ciekawa.

Ciekawa koncepcja!

Coin Marketplace

STEEM 0.17
TRX 0.15
JST 0.028
BTC 62685.52
ETH 2436.42
USDT 1.00
SBD 2.51