IMPRESJA
Niewiele w życiu jest takich chwil, których nie zaciera czas.
Zwykle albo obraz powoli rozmywa się w naszej pamięci, albo wypierają go inne doznania.
Nawet pomimo celowych i świadomych wysiłków, nawet te najcenniejsze momenty, po jakimś czasie płowieją, ulatują, degradują się, lub rozpadają.
Ludzka pamięć jest zawodna, i wielu z nas uważa to za pozytyw.
Ale są też i takie sytuacje, które zupełnie mimowolnie zostają w nas na zawsze (nawet te niepożądane).
Dzisiaj opowiem Wam o pewnym letnim wieczorze, podczas którego czas mi się na moment zatrzymał, a zaznane wrażenie pamiętam aż do dzisiaj.
Mogłam mieć wtedy może 15,16 lat.
Wracałam wieczorową porą do domu.
Krakowski Rynek z ulgą odpoczywał po upalnym dniu, i powietrze powoli stygło. Kamienice oświetlała czerwień zachodzącego słońca. Kafejki i puby powoli zaczęły zapełniać się nocnymi gośćmi. Z wnętrza mijanych Bram dochodził mnie przyjemny powiew chłodu.
Aby ominąć męczący gwar przechodniów, skręciłam z ruchliwszej ulicy w spokojniejszy odcinek drogi. Planowałam zielonymi Plantami skrócić sobie trasę.
Intensywnie pachniała akacja.
Blask latarni oświetlał mi drogę.
Nie doszłam jeszcze do alejek Parku, gdy z którejś Kamienicy zaczęły dochodzić mnie te dźwięki. Powoli zbliżałam się do źródła tej melodii.. Wreszcie przystanęłam.
Ktoś grał na pianinie.
Muzyka dobiegała z któregoś z otwartych okien. Nie była ani głośna, ani nachalna, ani zbyt cicha czy nieśmiała.
Była idealna.
Dźwięki płynęły po upalnym wieczornym niebie i spadały kropelkami na brukową kostkę.
W międzyczasie robiło się już ciemno i zadarłszy głowę do góry, zobaczyłam zapalone dyskretnie lampy w kilku oknach. Nie byłam pewna, z którego dokładnie mieszkania dobiegały mnie te dźwięki. Nie miało to dla mnie znaczenia. Po prostu stałam sobie, zasłuchana i zaczarowana. Zamknęłam oczy i chłonęłam tamto doznanie.
Do końca, do ostatniej nutki.
Do dzisiaj nie wiem co to za melodia, nie była ani szczególnie znana, ani wybitnie wesoła.
Taka letnia, subtelna muzyczna kompozycja.
Ot, coś w tym stylu:
Przez kręgosłup przeszedł mnie jeden dreszcz. Pomyślałam wreszcie, że chyba robi się już zimno.
I powoli ruszyłam do domu.
(..)
Impresja to ulotne wrażenie, subiektywny nastrojowy moment.
Czasem się zastanawiałam czy trafiłabym w tamto miejsce.
Byłam ciekawa kim był ten Ktoś, kto tak pięknie mi wtedy zagrał i zrobił mi tamten wieczór. Czy był wtedy szczęśliwy, smutny, spokojny. Jaka sytuacja towarzyszyła mu w tamtym półmrocznym pokoju na pietrze.
Przez chwilę przecięły się nasze ścieżki, chociaż ta osoba nawet nie ma pojęcia, że byłam mimowolnym świadkiem tego wieczornego letniego koncerciku, i wrażenie tamtej chwili mam do dzisiaj w sobie.
@rozku... Ty to potrafisz pisać <3 Bez wątpienia tamta chwila była dla Ciebie piękna, dla mnie też pewnie by była, ale chyba nikt nie opisał by tego tak jak ty!
Nie wiesz kto to grał, nie wiesz co grał, nie wiesz w którym mieszkaniu, ale mimo upływu lat jest to w Tobie i to wciąż żywe... to piękne...
dziękuję Ci serdecznie LucyJuliet 💚
ogromnie się ciesze, że mogłam choć trochę oddać słowami nastrój tamtej chwili
i że jeszcze kogoś poruszył
Congratulations @rozku! You have completed the following achievement on the Steem blockchain and have been rewarded with new badge(s) :
You can view your badges on your Steem Board and compare to others on the Steem Ranking
If you no longer want to receive notifications, reply to this comment with the word
STOP
To support your work, I also upvoted your post!
Do not miss the last post from @steemitboard:
Vote for @Steemitboard as a witness to get one more award and increased upvotes!
Mmm ale bym posłuchał pianina w parku.
Myszo, zapraszam do Krakowa! 💜
tam się często wieczorami dzieją muzyczne cuda.
w parkach tez :)
Zapamiętam!
Cóż powiedzieć - piękny i pięknie napisany wpis :)
ciesze się :)
i dziękuję 🦋
Twój post został podbity głosem @sp-group-up. Kurator @michalx2008x.
dziękuję @michalx2008x :)