Actifit Report 2019#276

To była pracująca niedziela, więc niemal cały dzień spędziłem zamknięty w czterech ścianach, wyszedłem wyłącznie na trening biegowy. Specjalistką od prognozy pogody jest moja żona i ona gdzieś wyczytała, że w niedzielę miało być ładnie, najprawdopodobniej Google tłumacz coś przekręcił bo pogoda była nie najlepsza. Gdy wyszedłem na trening to orzeźwiła mnie mżawka, ale wszystko było w normie, odpowiednia temperatura, lekka mżawka i puste ulice, czego mogłem chcieć więcej.

Zazwyczaj w niedzielę mam w planie dłuższy bieg w równym tempie, który wygląda następująco: 3,22 km spokojnego biegu, następnie główna część 6,44 km w równym tempie (5:19 do 5:51 min/km), i na koniec ponownie 3,22 km spokojnego biegu, czyli w sumie blisko 13 km. Wykalkulowałem, że żeby zrobić taki dystans to najlepiej jak będę biegł 3 pętle po około 4 km, a na koniec zobaczę, gdzie jeszcze pobiec brakujące 800 metrów, w efekcie zrobiłem to po bieżni lekkoatletycznej wokół stadionu.

Pod koniec drugiej pętli zaczęło mocniej padać, i z każdą minutą opady przybierały na sile, ale wtedy to ja byłem tak spocony, że kilka litrów wody więcej nie robiło na mnie wrażenia. Najgorzej tylko, że w drodze powrotnej do pracy wciąż padało, a ja posłuchałem się żony i nie wziąłem parasola.