"Dzikie Historie" film w reżyserii Damiána Szifrona (recenzja)
“Gdy rozum śpi, budzą się demony” - brzmi tytuł ryciny hiszpańskiego artysty Francisco Goya. Zadość, zemsta, frustracja, pycha – potrafią uśpić czujność i obudzić w człowieku demony. I wcale nie trzeba sięgać do XX-wiecznej hekatomby Holocaustu i bolszewizmu. Wcale nie trzeba przypomina czasy apartheidu, niewolnictwa i kolonializmu. Wystarczy spojrzeć w głąb samych siebie. Dzisiaj, tu i teraz. Spójrzmy jakie demony czają się pod „zimną i twardą, suchą i plugawa” skorupą naszych dusz.
Film Dzikie historie (hiszp. Relatos salvajes; ang. Wild Tales) z 2014r. argentyńskiego reżysera Damiána Szifrona, to czarna komedia, opowiadająca sześć niezależnych od siebie historii. Od pychy, przez gniew i zdradę, po zemstę. Sześć perypetii i sześć demonów jakie mogą się obudzić w każdym z nas. Każdego dnia. Można by się zdziwić, z jaką łatwością targają nami namiętności i jak szybko potrafią doprowadzić emocje na granicę człowieczeństwa. A jednak reżyser kunsztownie je poskromił, ukazując czarną stronę każdego z nas w lekkim i zabawnym stylu. Widać duży dystans i przerysowanie ludzkich zachowań, czyniąc z sześciu historii groteskowe opowiastki. Jak Pedro Almodóvar w filmie Przelotni kochankowie, wydobywa z człowieka seksualny atawizm, tak Damián Szifron pokazuje kolejną stronę grzesznej przypadłości gatunku ludzkiego. Swoją drogą, w pierwszej historii filmu Dzikie historie widzimy tę samą konwencję i scenografię, co w Przelotnych kochankach. Jakby uczeń chciał oddać hołd nauczycielowi. Nie słusznie, gdyż film Almodóvara, to gejowski gniot, przy którym umęczyłby się sam Biedroń z Grodzką, o czym w jednej z kolejnych recenzji filmowych. Dzikie historie zdecydowanie deklasują Przelotnych kochanków i chyba nawet najbardziej progejowski działacz przyzna, iż film Szifrona, to takie małe arcydziełko, a Almodóvara filmowy zakalec.
Dzikie historie otwiera podniebna anegdota. Dziwnym zrządzeniem losu na pokładzie samolotu spotykają się ludzie, których łączy pewna nieprzypadkowość. Za wszystkim stoi sponiewierany przez życie nieszczęśnik. Kolejno reżyser przenosi nas do obskurnej dworcowej restauracji, na peryferyjne drogi, uliczne parkingi, do posiadłości lokalnych elit i w końcu na weselne przyjęcie. Miszmasz ludzkich demonów towarzyszy nam przez cały film, trochę bawiąc, ale także wzbudzając refleksję nad samym sobą. Któż z nas czasami nie chciał wyjść z samochodu i dać w trąbę innemu kierowcy? Któż z nas czasami nie wyklinał państwowych urzędników? Któż z nas nie żądał rewanżu i zemsty za wyrządzone krzywdy? Gniew, pogarda, wściekłość, wstręt, a czasami prawdzie wybuchowa mikstura – miłości i nienawiści. Jak na weselnym przyjęciu, gdzie panna młoda dowiaduje się, że jej mąż zdradzał ją w narzeczeństwie. Ta ostatnia historia sama zasługuje na Oskara. Scenę na dachu, kiedy pani młoda, w świetle błyskawic, podmuchu wiatru i z upiornie rozmazanym makijażem, odgraża się panu młodemu, oglądałem kilkanaście razy. Niech to dla nas wszystkich będzie przestrogą, że urażona duma zdradzonej kobiety jest groźniejsza od jadu czarnej wdowy.
Film Damiána Szifrona jest jednym z tych filmów, do których na pewno będę wielokrotnie wracał. Młody, argentyński reżyser i scenarzysta otrzymał za niego nominację do Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny, nominację do Złotej Palmy, a także pierwszą nagrodę na brytyjskim festiwalu filmowym BAFTA i hiszpańskim Goya. Świetna gra aktorska pary młodej z ostatniej historii, oraz kelnerki z trutką na szczury z pierwszej. Film bawi i pobudza do śmiechu. Ale bądźmy czujni, bo „gdy rozum śpi, to budzą się demony”.
Statler
PS. English version coming soon. Stay tuned.
[BOT] Witamy statler na #polish, tagu używanym przez Polaków do publikacji polskich treści w ekosystemie Steem (np. Steemit czy Busy). W ekosystemie Steem wspiera się oraz nagradza się nową i autorską twórczość.
Jeżeli uważasz, że glos bota jest niesluszny, napisz to pod tym komentarzem.
Oglądałem! Bardzo ciekawy, a to wesele... ech... namiętne!
Bardzo słodkie zakończenie :)
no i pięknie!
zaostrzono mi apetyt.
zostaje.
Cieszę się :)
Bardzo dobry tekst! A sam film jest genialny i z miejsca wszedł do grona moich ulubionych. Też zapewne nie raz do niego wrócę.
Podziękował ;)