You are viewing a single comment's thread from:
RE: Wspomnienia kulinarne dzieciństwa i zupa nic
Ależ mnie zalała fala bliźniaczych wspomnień :)
z dyżurnych prl-owskich deserów - "andrut" (piszinger), "pianki" (bezy), kogel-mogel, czekolada kryzysowa z mleka w proszku; przekąski - chleb z cukrem (lub ze śmietaną i cukrem w wersji na bogato), kapusta kiszona albo kalarepa z osiedlowego warzywniaka, napoje: cytrynada w woreczku... Nienawiść po grób: kożuchy z mleka!
A na szkolnej stołówce też nam polewali z metalowych wiader :D
Jednak... nigdy nie poznałam zupy nic! To dla mnie absolutna nowość :)
Ha - pićko w woreczkach! Kojarzy mi się z Ostrowem Wielkopolskim, bo tam mama mi kupowała przy okazji wyjazdów pociągiem na zakupy. U mnie w miasteczku nie było.
To się bardzo cieszę, że jakaś nowinka też wpadła. Teraz to się pewnie w restauracjach floating islands serwuje. Zupę nic trza gotować w domu. :)