Zawsze będę miała w pamięci fragment jakiegoś wywiadu, nie pomnę z kim.
Dzieci elit tego świata uczą się w szkołach, gdzie króluje drewniana ławka, papier i ołówek.
Zawsze będę miała w pamięci fragment jakiegoś wywiadu, nie pomnę z kim.
Dzieci elit tego świata uczą się w szkołach, gdzie króluje drewniana ławka, papier i ołówek.
Kiedyś oglądałem też dokument o jakimś rosyjskim miliarderze (nie mogę tego odkopać nigdzie), który postanowił wyprowadzić się z Moskwy na wieś wraz ze swoją rodziną – żoną i kilkorgiem dzieci. Mieszkają w (całkiem sporym) domu z bali, sami produkują większość pożywienia (mają zwierzęta i pola uprawne). Ojciec postanowił, że dzieci będą pobierać naukę w domu, dzięki czemu zadba o ich edukację najlepiej. Oprócz nauki ze współczesnych podręczników, uczą się jednocześnie z książek liczących sobie sto, dwieście a nawet trzysta lat (!) – ojciec uważa, że są mniej przekłamane (zwłaszcza, jeśli chodzi o humanistykę). Dzieci mogą oczywiście korzystać z komputera, jednak tylko przez krótki okres czasu i do rzeczy niezbędnych. Dużo czasu zajmuje im np. nauka jazdy na koniu czy nauka strzelania z broni. Ojciec stwierdził, że w trudnych czasach muszą wiedzieć, jak obronić siebie i bliskich.
Przepiękna była scena ukazująca jak wyglądają poranki rodziny. O świcie wszyscy budzą się, dzieci najpierw muszą iść wydoić krowy i kozy, uprzątnąć im, następnie dopiero jedzą śniadanie (do którego mają już mleko czy jajka zebrane wcześniej od kur).
Jednocześnie ten miliarder nie odciął się od cywilizacji, nadal posiada ogromny majątek i kilka luksusowych samochodów, w których czasem musi wybrać się do Moskwy, bowiem jest też aktywnym graczem na tamtejszej giełdzie i prowadzi wiele biznesów.
Ten człowiek to chyba German Sterligow z Niżniej Wasiliewki.
Z nieba spadłeś z tym komentarzem! Tak, chodziło właśnie o niego! Dzięki wielkie! :)
Nie ma za co:)
http://www.tvp.pl/filmoteka/aktualnosci/od-milionera-do-hodowcy-koz/4319900