Wspomnienia z Frontu #11: Sprint życia w Liepāji

in #tematygodnia6 years ago (edited)

liepaja.jpg

Był koniec października 2016 roku. Trzeci miesiąc mojego pobytu na Łotwie. Pojechałem do kurlandzkiej Lipawy (łot. Liepāja) - ostatniego portu Rzeczypospolitej Obojga Narodów. W mieście przywitał mnie przenikliwy wiatr i deprymujący deszcz.

Pamiętam jazdę starym tramwajem i chyba najładniejsze bilety jakie widziałem w życiu. A potem była domówka, którą organizowali miejscowi wolontariusze EVS. Dominowali Niemcy i Portugalczycy, którzy stworzyli dwa bloki. W pierwszym mówiło się po niemiecku (była w nim też jedna Austriaczka), w drugim po portugalsku. W tej sytuacji stworzyłem z pewną Polką z Łodzi i Węgierką z Budapesztu trzeci blok - polsko-węgierski, w którym mówiło się po angielsku z dodatkiem słów znad Wisły i znad Dunaju. Po raz kolejny potwierdziła się prastara prawda: "Lengyel, magyar – két jó barát" (Polak, Węgier, dwa bratanki).

Wolontariusze EVS-u bardzo często przypominają inny gatunek ludzki - studentów. Tak było i w tym przypadku. Innymi słowy: lodówka była pusta. Mając do wyboru głód albo pizzę, wybraliśmy to drugie.

Idziemy zatem do Čili Picy. Oczywiście w trzech blokach. Węgierka opowiada o filmie "Świadek" (węg. A Tanú) z 1969 roku - komedii ukazującej absurdy komunizmu. Mży. Wiatr przenika chłodem do kości. Powoli zbliżamy się do kulminacyjnego momentu...

Oto znikają pomarańcze - owoc długiej pracy. József Pelikán biegnie do działacza partyjnego. Ten daje mu cytrynę i radzi by trzymać się wersji, że to "węgierska pomarańcza". Kończy się to dla niego zupełnie niekomediowo. Dla mnie zresztą też. Minutę później myśląc o węgierskiej pomarańczy wszedłem na czerwonym świetle na przejście dla pieszych. Uświadomiłem to sobie, jak już byłem na środku jezdni a z lewej strony nadjeżdżał rozpędzony autobus. Zamiast cofnąć się skoczyłem do przodu. Przebiegłem tuż przed maską samochodu. To był sprint życia. Byłem w takim szoku, że zatrzymałem się dopiero po około 50 metrach. Do dziś pamiętam miny pasażerów tamtego autobusu, wynikające z układu nieinercjalnego, w którym się znaleźli. Moje serce waliło jak szalone. Deszcz i wynikła z niego droga hamowania nie dawały mi szans. Od śmierci dzieliły mnie centymetry. Może nawet milimetry. Nie była mi jednak pisana.

Nie tym razem.


Artykuł napisany w ramach tematu drugiego 19. edycji Tematów Tygodnia.

Sort:  

World of Photography Beta V1.0
>Learn more here<

Thank you for participating in #goldenhourphotography

You have earned 6.35 XP for sharing your photo!

Daily Stats
Daily photos: 1/2
Daily comments: 0/5
Multiplier: 1.27
Server time: 19:10:51
Account Level: 5
Total XP: 2037.67/3200.00
Total Photos: 106
Total comments: 52
Total contest wins: 32
And have also received a 0.50 percent upvote.

Follow: @photocontests
Join the Discord channel: click!
Play and win SBD: @fairlotto
Daily Steem Statistics: @dailysteemreport
Learn how to program Steem-Python applications: @steempytutorials
Developed and sponsored by: @juliank

Wbieglem tak na ulice 3 razy. Dokladnie tak samo. Raz nawet odbilem sie reka od maski polciezarowki bo tak sie wj*balem :D

Mi raz wystarczył i staram się już tego nie robić ;)

Ja też znam to uczucie...

Coin Marketplace

STEEM 0.20
TRX 0.13
JST 0.030
BTC 63607.06
ETH 3476.25
USDT 1.00
SBD 2.51