Krótki wpis o krowach, Wałęsie, niepowodzeniach i bratniej duszy

in #tematygodnia6 years ago (edited)

IMG_7902.JPG

Tylko krowa nie zmienia poglądów - mówi popularne powiedzenie. Nie wiem ile ma ono wspólnego z rzeczywistością, bo nie jestem znawcą krów. Wiem jednak, że ludzkie spojrzenie na różne sprawy się zmienia. Przyczyny mogą być różne. Moje poglądy również ewoluowały na przestrzeni lat. Najczęściej pod wpływem nowych doświadczeń lub faktów. Poniżej kilka przykładów.

Wałęsa

Rok 1995 zapamiętałem głównie pod kątem kampanii wyborczej. Miałem wtedy 11 lat i byłem ultrasem Wałęsy. Nieznosiłem Kwaśniewskiego i uważałem, że tylko Lech może ocalić kraj. Oglądałem więc z wypiekami na twarzy listy przebojów disco polo, aby sprawdzić czy piosenka wyborcza Kwaśniewskiego pt. "Ole Olek" wciąż jest na pierwszym miejscu i czy nie zdetronizował jej czasem Smoleń ze swoim "Ani be, ani me, ani kukuryku" (jako dziecko odbierałem ją jako pro-Wałęsową, choć taką w istocie nie była). Pamiętam też jak po wyborach znalazłem na gminnej tablicy ogłoszeń wiersz, który zaczynał się od słów:

Stoi na placu oddział milicji
Silny i zwarty, pełen ambicji. Bój się milicji!
Stoi i sapie, dyszy i chrzęści
Wśród łbów zakutych pały i pięści
W łeb anarchistę, w łeb ekstremistę, w łeb syjonistę
Już ledwo myślą, już ledwo czują
Lecz oni nigdy nie zastrajkują.
Za nimi działacze się przyczaili
Tłuści, przewrotni, obłudni i mili
Chcą na Syberii urządzić biwak
Pierwszy z nich Olek, drugi zaś Siwak...

Wróciłem do domu i nauczyłem się go całego na pamięć. Miałem nawet swój ulubiony fragment:

Lecz wszyscy są oni zdania jednego
Że Związek Radziecki jest naszym kolegą
I nawet jeśli przyszłoby miliard Chińczyków
I każdy zjadłby z nich milion klopsików
A potem sraliby przez tysiąc lat
To nie zasraliby Kraju Rad.

Następnego dnia (pamiętam to jak dziś) odczytywałem go wszystkim na szkolnej zabawie. Do momentu, kiedy nie został mi skonfiskowany przez jakiegoś draba z siódmej klasy. Maszynopis straciłem, ale kopię wciąż mam w głowie.

A potem mijały lata. Na światło dzienne zaczęły wychodzić różne dokumenty. No i Wałęsa spadł z cokołu. Niewykluczone też, że stało się to znacznie wcześniej - gdy nieco podrosłem i zrozumiałem, że to kiepski polityk, który uwierzył, że świat kręci się wokół niego. Jak wielu zresztą polityków.

Niepowodzenia

Pisałem już kiedyś o konwencie, który chciałem zorganizować tuż przed maturą w mojej szkole. Zablokowała go woźna - pani i władczyni na końcu korytarza. Niecałe trzy tygodnie przed imprezą. Wtedy uważałem to za tragedię. Z czasem jednak zacząłem dostrzegać w tej jednej decyzji swoiste błogosławieństwo. Jej skutki były bowiem bardzo pozytywne. Zmotywowały mnie do działania, a to z kolei pozwoliło mi poznać ludzi, którzy mieli ogromny wpływ na moje dalsze życie.

Takich "błogosławionych niepowodzeń" było w moim życiu znacznie więcej. Daleko zresztą nie trzeba szukać. Tuż po maturze zdawałem egzaminy na studia. Marzyłem o prawie na Uniwersytecie Jagiellońskim. No i co? Zabrakło mi 5 punktów. Popolupo do kwadratu. To brzmiało jak wyrok. Oznaczało bowiem studia zaoczne na Śląsku. Z czasem jednak dostrzegłem, że dzięki temu mogłem brać udział w różnych projektach, sporo podróżować. Zapewne nie wyjechałbym też na Łotwę, gdybym studiował dziennie w Krakowie. I możliwe, że skończyłbym swój żywot jako prawnik lub urzędnik (co samo w sobie jest przerażające).

Dlatego im dłużej żyję, tym mniej przejmuję się niepowodzeniami, starając się dostrzec w nich pozytywy. Często niekorzystne okoliczności dają bodziec do zmian. Tak było zawsze gdy traciłem pracę. Prędzej czy później dochodziłem do wniosku, że w gruncie rzeczy dobrze się stało.

Bratnia dusza

Gdy w 2006 roku wyjeżdżałem na Łotwę nie wyobrażałem sobie związku z nie-Polką. Wynikało to zarówno z przywiązania do języka ojczystego, jak i z przekonania popartego doświadczeniem, że związki na odległość nie mają większego sensu. Stworzyłem nawet skalę Hallmanna. 100 km - trudne; 200 km - mało prawdopodobne; 300 km - niemożliwe. Życie jednak lubi płatać figle. No i po kilku miesiącach pobytu na Łotwie okazało się, że wszystkie moje założenia są nic nie warte, bo związałem się z Łotyszką. Ani nie mówiła po polsku, ani nie była katoliczką, a gdy wróciłem do Polski to jeszcze pojawiła się odległość prawie 1000 km (moja skala kończyła się na trzystu). Mój ówczesny niepoprawny romantyzm kazał mi jednak odrzucić wszelkie racjonalne przesłanki i uwierzyć, że to może się udać.

Oczywiście się nie udało. Moja wyobraźnia miała swoje granice. Opuścić kraj mogłem. Żyć bez polskiego chleba mogłem. Ale żyć bez wiary już nie. A takie otrzymałem ultimatum: albo zmienię konfesję i przyłączę się do jakiegoś odłamu baptystów, albo nic z tego nie będzie. No i nic z tego nie było. Po drugim pobycie na Łotwie wróciłem do kraju jako przeciwnik posoborowego porządku i ekumenizmu.

Łotewski związek wyleczył mnie też skutecznie z niepoprawnego romantyzmu - z przekonania, że istnieje przeznaczenie. Nie istnieje. Tak jak związki bez problemów. Jest tylko wola. To ona pozwala pokonać przeciwności. Tolkien w jednym z listów do syna pisał:

Prawie wszystkie małżeństwa, nawet te szczęśliwe, są błędami: w tym sensie, że prawie na pewno (w doskonalszym wiecie lub przy nieco większej ostrożności w tym bardzo niedoskonałym) oboje partnerzy mogliby sobie znaleźć odpowiedniejszego towarzysza. Lecz "prawdziwa bratnia dusza" to ta, za którą się wyszło.

Kiedyś bym polemizował, dziś zgadzam się z nim całkowicie.

Takich przykładów mógłbym przywołać więcej. Cóż, wraz z wiekiem człowiek zmienia swoje spojrzenie na wiele kwestii. Stąd i to powiedzenie o krowie. Choć nawet w tym przypadku istnieją przesłanki, by twierdzić, że jest ono fałszywe. Są przecież krowy, które uciekły swoim właścicielom i wybrały wolność. Ostatnio było głośno o dwóch takich sytuacjach. Jedna uciekinierka przyłączyła się do stada żubrów, druga zamieszkała na jakiejś wyspie. Możliwe zatem, że nawet krowa poglądy zmienia.


Artykuł napisany w ramach tematu trzeciego 17. edycji Tematów Tygodnia.

Sort:  

A może te wszystkie krowy, które podjęły bunt przeciw własnej naturze (czyt. stereotypowi ultrakonsekwentnej krowy stworzonemu przez podłych ludzi) zostały tylko skutecznie zwabione przez jakiegoś zaklinacza? :P

---->

;)

No tak, bo kiedy zamykają się drzwi, to otwiera się okno. A przez okna widoki często są ładniejsze niż przez drzwi.
Niepowodzenia były, są, będą, pytanie tylko jak na nie zareagujemy i czy się im damy.
Pozdrawiam,
Paulina Coelho

Strzelałem się kiedyś ze znajomymi z pistoletów na kulki. Stali przy drzwiach i czekali aż wejdę. Ale ja wlazłem oknem do piwnicy i wszystkich ich wybiłem przy tych drzwiach. Tak trzeba żyć.

Pozdrawiam,
Dawid @Hallmann

World of Photography Beta V1.0
>Learn more here<

Thank you for participating in #goldenhourphotography

You have earned 6.50 XP for sharing your photo!

Daily Stats
Daily photos: 1/2
Daily comments: 0/5
Multiplier: 1.30
Server time: 14:18:16
Account Level: 5
Total XP: 1697.83/3200.00
Total Photos: 91
Total comments: 48
Total contest wins: 26
And have also received a 1.50 percent upvote.

Follow: @photocontests
Join the Discord channel: click!
Play and win SBD: @fairlotto
Daily Steem Statistics: @dailysteemreport
Learn how to program Steem-Python applications: @steempytutorials
Developed and sponsored by: @juliank

Świetny tekst. Niepowodzenia powodują, że stajemy się silniejsi

Dzięki. O tak, co nie zabije, to wzmocni.

I just upvoted You! (Reply "STOP" to stop automatic upvotes)

Hmmmm bardzo ciekawy tekst. Zwłaszcza w temacie związków - mógłbym kiedyś o czymś podobnym napisać (z tym, że ja nie na Łotwę ale do Białowieży wyjechałem). Natomaist co do Wałęsy to miałem zupełnie inne doświadczenia - może Cie to zaskoczy, ale ja od wczesnych lat 90. i przysłuchiwaniu się dyskusjom dorosłych słyszałem o jego agenturze. Dlatego teraz nie jestem w ogóle zaskoczony!

Związki to zwykle temat-rzeka. Związki Wałęsy z bezpieką też ;)

Coin Marketplace

STEEM 0.20
TRX 0.13
JST 0.030
BTC 63607.06
ETH 3476.25
USDT 1.00
SBD 2.51