RE: STphotochallenge - Street Photography - is that juts an ordinary car?
Ha. Tyle wspomnień z kaszlakiem. Akurat moi rodzicie nigdy kaszlaka nie mieli ale ktoś w rodzinie miał i najpiękniejsze w tym aucie było to, że jak już zgasł mi na światłach i nie chciał znów odpalić to się dał na pych odpalić bez problemu. I to wtedy gdy sam pchałem (z koleżanką w środku).
Dało się tym nawet na wakacje pojechać. Jechaliśmy kumpla kaszlakiem w Bieszczady - trzech dużych kolesi, bagaże i gitara. Nadal nie mogę zrozumieć jak się mieściliśmy. A jak się popsuł to sami tymczasowo naprawiliśmy, praktycznie jakimiś śmieciami z bagażu i czymś znalezionym przy drodze.
I mój pierwszy wypadek. Koleś wjechał w tył kaszlaka kumpla i to tak ostro, że silnik był na tylnej kanapie - a nam nic się nie stało bo złamały się oba przednie siedzenia (nie miały zagłówków).
Tyle wspomnień :-).