Subiektywnie: Wojciech Smarzowski - filmy. Od najgorszego do najlepszego

in #polish6 years ago (edited)

 Wojciech Smarzowski od kilku dni jest na ustach całej Polski. Rekordowe otwarcie „Kleru” naprawdę działa na wyobraźnie chyba każdego: fana kina, socjologa, teologa czy też politologa. Twórczość reżysera jest dość ciekawa: w zależności od tego jaki porusza temat udaje mu się znaleźć w swoich filmach zaciekłych obrońców i wrogów. Oczywiście nie zawsze tak było, ale nie zmienia to faktu, że to najmocniejsze nazwisko polskiego kina XXI wieku. Postanowiłem zatem przygotować dla was szybki ranking (oczywiście subiektywny) filmów Smarzowskiego. Zaczynając od pozycji „najgorszej” a kończąc na „najlepszej”. Pozwolicie jednak, że pominę takie dzieła jak „Na wspólnej”, „Londyńczycy”, "Brzydula" czy też serial HBO „Bez tajemnic”. Zatem zaczynamy! 


 1. „Drogówka” (2013).
Pomysł zaiste znakomity. Pokazać polską policję w krzywym zwierciadle, tak jak widz może ją chcieć odczytać. I początkowo wszystko gra. Aktorzy, impreza, akcja. Ale z czasem robi się coraz gorzej – BAAAAArdzo naciągany pomysł z telefonami komórkowymi u mnie spowodował straszne zniesmaczenie, bo przecież to są bzdury na kołach. Zupełnie niewiarygodna jest ta sprawa przez to i znacznie obniżyła poziom filmu. Szkoda. Osobiście znam wielu policjantów, film uznali za słabiutki jeżeli chodzi realia. Wierzę im.
 

(zwiastun) 


 2. „Ksiądz” (2017r.). Takie sobie. Miałem nieodparte wrażenie, że krótka forma dla Showmaxa nie daje pola do pełnego popisu dla reżysera i reszty załogi. Może nie wyrobili się czasowo czy jakoś tak... Ot, ksiądz który spotkał się z dziwnymi ludźmi i wpadł w tarapaty. Trawa to krótko, ale tez nie czujemy wielkiego napięcia, jak w jego innych filmach. Przynajmniej mnie nie przekonało.
 

(zwiastun) 


 3. „Kuracja” (2001). Spektakl telewizyjny. Pomysł, by opowiedzieć historię gościa, który pada ofiarą własnego eksperymentu jest ciekawy. W tym filmie nie ma jeszcze tak mocnych dla Smarzowskiego scen, ale proces przemiany bohatera wygląda ciekawie. Co ważne objawił się tutaj po raz chyba pierwszy aktor kojarzony ze Smarzowskim – Bartłomiej Topa. Mimo, że nie jest to coś złego, to jednak w klasyfikacji „całościowej” traktujemy to jako początki drogi pana Wojciecha. Jest dobrze, powiedzmy, że perspektywicznie.
 

(do obejrzenia) 


 4. „Małżowina” (1998r.).
Niegłupi eksperyment, który do dziś ma bardzo wielu fanów. Także muzycznych, bo grają między innymi Świetlicki, Muniek i Maleńczuk. Dużo zabawy formą, ciekawie przedstawiony temat samotności. No i chyba pierwsze spotkanie z Jakubiakiem i Dziędzielem. Udany debiut telewizyjny, z czasów gdy Telewizja Polska potrafiła nakręcić coś sensownego. Długo nie wiedziałem, że zrobił ten film Smarzowski. A tu patrz :)
 

(do obejrzenia) 


 5. „Klucz” (2004r.).
Grupa maturzystów nachodzi wychowawczynię chcąc od niej wymusić możliwość poprawy matury. Teatr telewizyjny, zrealizowany inaczej niż filmy Smarzowskiego. Ale i tak mocne. Powolne pojawienie się zła w oczach młodych i ta bezradność w oczach nauczycielki. Zdecydowanie warto obejrzeć. Jeden z najlepszych dla mnie „teatrów TV” pierwszej dekady XXI wieku. Ale pamiętajmy to teatr, więc ma swoje ograniczenia.
 http://teatrtelewizji.vod.tvp.pl/597939/klucz – do obejrzenia
 
 
 6. „Cztery kawałki tortu” (2006r.).
Znowu teatr – ale tym razem mocniej. Trudny temat adopcji, alkoholu i trudnych relacji rodzinnych. No i tej cholernej niepewności, co się stanie, gdy zaproponujemy tobie nagły zwrot w życiu. Mimo tego, że to teatr TV to robi wrażenie.
 http://teatrtelewizji.vod.tvp.pl/599865/cztery-kawalki-tortu – do obejrzenia 


 7. „Pod Mocnym Aniołem” (2014r.).
Dlaczego tak nisko? Dwie sprawy – kto czytał książkę ten wie, że tam widz dostaje sporą dawkę nadziei. I to dzięki miłości. A tu nie bardzo… Ale jest też druga strona medalu – moim zdaniem najlepszym filmem o chlaniu jest „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”. I to dzieło Smarzowskiego jednak ustępuje filmowi Marka Koterskiego.
 

(zwiastun) 


 8. „Wesele” (2004r.).
Ależ to był piękny pełnometrażowy debiut. Gdy film oglądałem rok później na komputerze nie mogłem uwierzyć, że ten film jest polski. Dziś z perspektywy czasu dostrzegamy kilka „błędów”. Nieco naciągany scenariusz, nałożenie patologii w sposób trudny do zaakceptowania czy też zbyt dużą liczbę „przypadków”, które normalnie się nie zdarzają. Ale to chyba nie zmienia faktu, że możemy naprawdę ciekawie spędzić niemal dwie godziny. Ten film definiuje słowo: „hipokryzja”.
 

(zwiastun) 


 9. „Róża” (2011r.).
Opis tego jak wojna przełamała kręgosłup Polaków. Mocne, mądre i niekoloryzujące, jak to często niestety się dziś robi. Wybitne kreacje Dorocieńskiego i Kuleszy doskonale pokazują jak po latach bezsensownych zbrodni odnaleźć w sobie odruchy miłosne. Dla miłośników historii lektura obowiązkowa.
 

(zwiastun) 


 10. „Kler” (2018r.).
Ten film jest na językach Polaków. W katolickim kraju pobił rekord otwarcia i mocno podkopał autorytet kościoła. Ale to tylko półprawda. Ten film nic nie zmieni, bo wbrew reklamowym zapędom jest to wyważony (ale z mocno propagandowym zacięciem) głos na temat tego co jest złe w kościele. Tak naprawdę to Kościół zdecyduje czy słyszalnym czy też nie. Zobaczymy jakie będą „owoce” tego filmu, natomiast nie zmienia to jednego: nikt tak w polskim kinie nie potrafi opowiedzieć wielowątkowej historii tak mocno angażującej widza.
 

(zwiastun) 


 11. „Wołyń” (2016r.).
Do niedawna zapomniane ludobójstwo było tematem tabu. Smarzowski opowiedział o dramacie na Kresach wschodnich tak, że długo dochodziłem do siebie. Złożone problemy, zacofanie, dwa totalitaryzmy i pobudzanie tandetnego nacjonalizmu. 150 minut uczty, najlepszego polskiego filmu historycznego (obok „Czarnego Czwartku”) III RP. Nie ma przebacz i mądre przesłanie wcale nikogo nie rozgrzesza.
 

(zwiastun) 


 12. „Dom zły” (2008r.). Ależ zaskoczenie! Opowieść o syfie PRL-u nagle zyskuje na symbolice. Do małej chaty na wschodzie Polskie przybywa przypadkowy gość. W tonach alkoholu powoli rozgrywa się dramat na dwóch płaszczyznach czasowych. Ale jedno mają wspólne: kłamstwo to norma. Wielka robota aktorów, reżysera, ekipy technicznej. Wydaje mi się, że śmiało możemy mówić o klasyku polskiego kina.
 

(zwiastun)
 
 Oczywiście to tyle ;) Ale teraz czekamy na nową rzecz od niego – będzie to opowieść o terenach polskich sprzed czasów powstania państwa polskiego. No może być ciekawie!   

Sort:  

Gdybym miał zrobić taki ranking to miałbym problem. Oglądałem wszystkie filmy pełnometrażowe Smarzowskiego + "Małżowinę" i "Kurację" (mnie tam się podobały). Najmniej podobała mi się "Róża", wydawała mi się nieco nudna.

Nie widziałem jeszcze "Księdza", "Klucza", ani "Czterech kawałków tortu", ale bedę musiał nadrobić.

Linki zostawiłem poniżej do tych teatrów. Warto obejrzeć. Co do listy: jest to zrobione tak, jak to dziś czuje. Wiadomo, że tu mogą zajść zmiany kiedyś tam :)

No i kolejny post, który muszę zapisać, żeby później obejrzeć te tytuły! No może poza Wołyniem, bo to dwa razy w kinie zaliczyłam i na Kler idę w ten weekend.
Nie no @zwora, bez Twoich postów to bym znowu losowo klikała w filmy, mając nadzieję, że trafię coś fajnego.

Alem się wzruszył :)

Świetny post! Spektaklów telewizyjnych nie widziałem jeszcze (muszę nadrobić!), "Księdza" też nie znam póki co. Ale ogólnie z rankingiem się zgadzam. Może tylko "Wesele" dałbym trochę wyżej. A "Dom zły" to majstersztyk!

Strasznie byłem ciekaw twojej opinii :) Zostawiłem do spektaklów linki. Działają :)

Coin Marketplace

STEEM 0.28
TRX 0.13
JST 0.032
BTC 60870.66
ETH 2917.09
USDT 1.00
SBD 3.62