Jim Carrey - ikona komedii lat 90-tych

in #polish6 years ago (edited)

Jim Carrey jest jedną z ikon kina lat 90-tych i początków XXI wieku. Aktor kojarzony z tym, że podobnie jak wielu jego poprzedników karierę rozpoczynał od Stand-upowych wystąpień, ewoluując swoje niezwykłe umiejętności pod kątem potrzeby amerykańskiej komedii z tamtego okresu. Udowodnił także, że potrafi grać. Wspaniałe jest to, że nigdy nie odciął się od swoich korzeni i do dnia dzisiejszego wspomina czasy własnych początkowych występów. Pamięta także o ikonach standupu realizując o nic filmy dokumentalne i seriale stylizowane na epokę lat 70-tych i 80-tych.   
(żródło: Noemi Nuñez https://www.flickr.com/photos/caotiquemind/3106983761/ 

 Nagle jego talent telewizyjnej gwiazdy wystrzelił. Jego „plastyczna twarz” i pocieszne spojrzenie bardzo spodobały się publiczności zarówno w Stanach, jak i na całym świecie. Postanowiłem przygotować dla was pięć najlepszych ról Carreya rodem z lat 90-tych.   
 1. ACE VENTURA – PSI DETEKTYW (1994r.). Film może nie jest jakoś specjalnie ambitny. Wręcz przeciwnie, często wkurza. Ale Carrey udowodnił, że dzięki niemu można zaprezentować nowe „układy mimiczne” w komediowym charakterze. Zwrócił także uwagę na to, że jest miejsce dla nowych wilczków, takich jak on. Tym filmem wybił się ponad pozostałych komików, którzy wówczas przeżywali delikatny regres. Zagrał „inaczej”, ryzykownie. Scenariusz mówiący o zwierzęcym detektywie nie był specjalnie oryginalny. Ale pamiętamy film tylko ze względu na zgrywy Carreya. Jego prywatny sukces!
 


 2. GŁUPI I GŁUPSZY (1994r.). Kolejny film, w którym fabuła jest tak naprawdę drugorzędna. Carrey gra tutaj przygłupa, który zakochał się w jednej babce. No ale ona aż taka nie jest. Film jest zbiorem gagów rodem raczej z kabaretów niż stad-up. Jest dla Carryea filmem ważnym… Niestety, bo publiczność pokochała takie wydanie komika, a ten chyba był tym ciut zaskoczony. Dzieło pokazuje wiele elementów związanych z jego talentem – miny, teksty czy też zaskakujące puenty. Budzi jednak niesmak. Przynajmniej  dla mnie. Ale nie zmienia to faktu, że publiczności bardzo przypadł do gustu.
 

 3. MASKA (1994r.). Ten rok był zdecydowanie jego czasem… Carrey wypuszcza trzeci film, który rozbija box office. Tym razem jednak jego mimika zostaje wzbogacona o efekty komputerowe. Przeciętniak zakochuje się w sexbombie Cameron Diaz. I odnajduje tajemniczą maskę, która zmienia go w cwaniaczka rodem z gry komputerowej. Czyli powtarza słynny literacki wątek „pana Jackylla i Mr Hyde”. Tym razem jednak film zostaje doceniony i co ciekawe w najlepszym roku w historii kina udaje mu się odnaleźć miejsce w kategorii „zabawa”. No bo któż z nas przeciętnych nie chciałby, by pewnego dnia nie spojrzała taka bohaterka? No i co byśmy wówczas zrobili. Film ukazuje dwa światy: co byśmy chcieli i na co nas stać. Po latach wciąż nieźle się trzyma.
 

 4. TRUMAN SHOW (1998r.). Przełom w karierze Jima. Błazenada zostaje zastąpiona uroczym spojrzeniem, a nawet refleksją. Uwięziony w programie telewizyjnym Truman uważa, że w jego życiu coś mu brakuje. Mimika Carreya jest tutaj niezwykle stonowana. Nie ma przesadnych szarży, więc teoretycznie z czasów „stand-up” niewiele zostało. To jednak nie jest prawda. Z wielu humorów rodem ze tej sceny są rozważania nt zmieniającego się życia. I tutaj trzeba przyznać, że duch stendu został podtrzymany. Śmiech może być oczyszczający. Może przypominać o potrzebach ludzkich. W tym filmie są nimi wolność i poszanowanie drugiego człowieka.
 

 
 
 5. CZŁOWIEK Z KSIĘŻYCA (1999r.). Chyba rzeczywiście najlepszy film Carreya. I z pewnością najtrudniejszy. Bo w jaki sposób opowiedzieć o legendzie i ekscentryku Andym Kaufmanie, który za grosz nie ma w sobie ułożenia i przewidywalności? Można, ale przede wszystkim trzeba być jego fanem i mieć zdrowe podejście do jego twórczości. Oddając mu hołd, ta rola i przygotowania do niej były pewnego rodzaju powrotem Carreya do źródła. Do eksperymentów, działań na rzecz żywej reakcji publiczności (w tym wypadku pracowników planu filmowego). Efekt był naprawdę niezwykły i po latach wciąż możemy stwierdzić, że dla aktora był filmem przełomowym.
 
 


  Później wciąż grywał w komediach. Z różnym skutkiem. Te lata jednak go ukształtowały i pozwoliły ugruntować pozycję w świecie filmu. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż potrafił zaskoczyć (Bruce wszechmogący, Zakochany bez pamięci). I to zarówno w lekkim, jak i poważniejszym materiale.    

============ Temat zgłaszam do konkursu #tematygodnia nr 28, temat III 

Sort:  

Maska dla mnie klasykiem komedii z Jimem.

Jakby nie patrzeć - to prawda. Film nie męczy i jest pozytywny.

Aż dziw bierze, że nie nagrano drugiej części.

Nagrali spin offa - "Syn maski". Szkoda gadać :(

Naście lat temu uwielbiałem "Bruce Wszechmogący" i "Ace Ventura" (taki wiek :D ). Jednak później to te poważniejsze role Jima stały się moimi ulubionymi. "Truman Show", "Zakochany bez pamięci" i "Człowiek z Księżyca" to zdecydowanie dzieła wybitne i chętnie do nich wrócę.

od dzieciństwa kocham Jima Carreya. moje TOP: Głupi i głupszy, Truman Show, Maska, Batman Forever

polecam film "Numer 23" :)

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.14
JST 0.030
BTC 60023.73
ETH 3191.15
USDT 1.00
SBD 2.45