"7 uczuć" Marka Koterskiego - czyli Adaś Miałczyński i jego "Nasza klasa"

in #polish6 years ago

 Pamiętacie może taką część filmu „Sens życia według Monty Pythona”, gdy komicy wyśmiewali system edukacji, ale tak naprawdę pokazali, gdzie startuje wyścig szczurów? Jeżeli wam się ta sekwencja podobała, bez dwóch zdań lećcie do kina na „7 uczuć”.   


 Po średnio udanym (ale i tak niezłym) eksperymencie pt. „Baby są jakieś inne” Marek Koterski powraca ze swoim kolejnym dziełem. Reżyser nie należy do tych, którzy kręcą filmy co dwa lata (przynajmniej ostatnio), ale trzeba oddać mu jedno: na jego dzieła czeka wcale nie mała grupa oddanych fanów. Łącznie z autorem tego tekstu. Uważam, że jego dzieła są przesiąknięte polskością, a dialogi i sposób tworzenia poszczególnych scen zakrawa o mistrzostwo. Moim ulubionym filmem Koterskiego jest „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”. Pisałem o nim kiedyś na naszej platformie.   

(plakat filmowy)


 Nastał jednak rok 2018. Co reżyser, który skończył już 70 lat, ma dziś do powiedzenia? Ano oferuje nam podróż do dzieciństwa Adasia Miałczyńskiego. Ale spokojnie… Nie jest to sentymentalna opowieść. Reżysers zgłębia się w relacje między dziećmi i ich rodzicami. I pyta, co poszło nie tak... Oczywiście Koterski ze sobie znaną perfekcjonistyczną duszą realizacyjną uaktywnił w nas chęć poznania kolejnej odsłony alter ego reżysera. Miałczyński za młodu doznał wielu dziwnych momentów, które go ukształtowały. Zapamiętał tylko te, które dały mu ból i problemy. Wpływ na jego osobowość miały zarówno koleżanki i koledzy (i ich skomplikowane historie), jak i pokraczne zachowania rodziców. A także system edukacji szkolnej („dopływ Nilu”!!!). Ukazał w jaki sposób następują w nas nieuniknione zmiany. Jest to piękne i bardzo humanistyczne.   

(Michał Koterski o swojej roli)


 To film bardzo eksperymentatorski. Albo przypadnie wam do gustu (o co nietrudno mniej więcej od ok. 10 minuty filmu), albo go odrzucicie. Gdyż rolę dzieci zagrały dorosłe gwiazdy polskiego kina. Ale za to jak… Brawurowo. I przepięknie. Każda postać ma krwistą otoczkę, swój charakter i jest niejednowymiarowa. Co ciekawe, aż przyjemnie się na nich jako całą klasę patrzy. Bo sceny zbiorowe są zagrane naprawdę znakomicie i czuć klimat podstawówek.   

(oficjalny zwiastun)


Niestety film miał beznadziejną promocję. Wypuszczono żenujący treaser, który wielu zniechęcił do wyjścia do kina. W ogóle nie o tym jest film, w ogóle nie przedstawia historii Miałczyńskiego. I wielu z nas powiedziało: NIE. Ale mam nadzieję, że to was nie zniechęci. Gdyż trzeba przyznać, że ten film jest naprawdę udany i na to zwyczajnie nie zasłużył. Po raz kolejny Koterski potwierdził zasadę swojej twórczości - „bohaterom ma być smutno, ale widzom wesoło”.  Tym razem reżyser postanowił napisać własną „Naszą klasę” I zasada reżyserska została zachowana. 

Sort:  

To dzieło muszę obejrzeć :D Wszystkie filmy Koterskiego uwielbiam, a postać Adasia Miauczyńskiego należy do najciekawszych jakie widziałem kiedykolwiek na ekranie.

Ten "Adaś" zdecydowanie z wyższej półki

Coin Marketplace

STEEM 0.18
TRX 0.13
JST 0.028
BTC 64107.21
ETH 3145.53
USDT 1.00
SBD 2.53