Zielona siła...

Żar leje się z nieba... Wysokie temperatury uniemożliwiają bezpieczną pracę na dachach, można się przykleić do smołowanych czy też pokrytych papą powierzchni co równoznaczne jest z uszkodzeniem pokrycia dachowego. Na blacho-dachówce nie jest lepiej, rozgrzany metal parzy w dłonie a praca w rękawicach przy montażu i serwisowaniu drobnych elementów mocowań konstrukcyjnych czy też elektroniki nie wchodzi w grę. Upał i specjaliści od BHP naszych zleceniodawców uziemił nas w biurze. Większość punktów wysokościowych, które mieliśmy odwiedzić jest w czasie obecnych upałów niedostępna. Korzystając z tej wymuszonej przez warunki pogodowe przerwy zająłem się ogarnięciem biurka, którego od pół roku nie sprzątałem i powstało na nim malownicze "wzgórze" narzędzi, okablowania, sprzętu i śmieci... Zaczęło mi to przeszkadzać. Zabrałem się do sprzątania i kiedy opadł już kurz po tym nierównym starciu okazało się, że na biurku zrobiło się strasznie pusto. Ta pustka mi nie przeszkadzała jednak podświadomie czułem, że czegoś mi na nim brakowało. Zamknąłem oczy i wyobraziłem sobie swoje biurko... Zieleń! Brakowało mi na nim zieleni!

O ile las i łąka nie stanowi dla mnie tajemnicy to o roślinach doniczkowych mam nikłą wiedzę. Niezrażony tym faktem postanowiłem zakupić jakiś "krzak" i urządzić mu nowy dom na moim biurku. Nie ukrywam, że zainspirowały mnie minimalistyczne wnętrza japońskie w których zielone akcenty stanowiły naturalny balans pomiędzy ich materialną i duchową aurą.

Po wnikliwej analizie źródeł wiedzy ogrodniczej w sieci i kilku rozmowach z koleżankami kwiaciarkami już wiedziałem jaka roślina spełni moje oczekiwania jak również będzie jej odpowiadała nowa lokalizacja i światło. Udałem się do pewnego sieciowego marketu budowlanego i tam rozpocząłem wędrówkę przez dział "Ogród". Byłem zdecydowany na zakup "krzaka". Jedyny problem stanowiło to, że "krzak" musiał do mnie "zagadać". Ja wiem, że to dziwnie zabrzmi ale od dziecka wierzę, że w drzewach mieszkają Driady a rośliny mają swoją energię, którą mogą wspierać energię wewnętrzna człowieka. Uważnie i w skupieniu przyglądałem się każdej roślinie pozwalając swobodnie płynąć myślom. Trochę to trwało ale uważam, że przy tak ważnym wyborze pośpiech nie jest wskazany... Przecież będę z nią spędzał sporo czasu w pracy i muszę czuć spokój i harmonie w naszej koegzystencji. :)

Dziś nasz pierwszy wspólny dzień... Oficjalnie nazywa się Szeflera Gold Capella (Schefflera). Jak nieoficjalnie jeszcze nie wiem, jednak jestem przekonany, że imię mieszkającej w niej Driady poznam zapewne na przełomie kilku dni i będę mógł się wtedy zwracać do niej po imieniu. Myślę, że roślina musi oswoić się z nowym miejscem i ze mną. W prezencie dałem jej nowe lokum - klimatyczną, prostą, jasno-szarą doniczkę.

Cóż więcej mogę o niej powiedzieć... Jest rośliną pokroju drzewiastego. Ma charakterystyczne, dłoniaste, błyszczące liście z jaśniejszymi przebarwieniami. Lubi przewiewne stanowiska w półcieniu bez zbytniego nasłonecznienia i lekko wilgotne podłoże. Na obecną chwilę nowy rezydent mojego biurka w pracy ma ok. 15 cm wzrostu :) .

Czytając o roślinach biurowych natknąłem się na raport Amerykańskiego Towarzystwa Psychologicznego (APA) zatytułowany “The relative of green versus lean office space”. Przedstawione tam badania dowodziły, że pomieszczenia z roślinami zielonymi są bardziej przyjazne i lepiej działają na produktywność, kreatywność i samopoczucie pracowników. Ich obecność znacznie zwiększa efektywność ich pracy. Jeżeli dodać do tego fakty mówiące, że rośliny wchodzą w interakcję z przestrzenią biurową i czynnikami środowiskowymi poprzez jonizację powietrza, nawilżanie go oraz filtrowanie powodujące usuwanie z niego substancji szkodliwych, to okazuje się, że rośliny powinny pojawiać się w każdej przestrzeni biurowej a tym bardziej mieszkalnej. :)