Piekielna dolina... Jedziemy na wspin do Austrii!steemCreated with Sketch.

in #polish6 years ago (edited)
To nie była jedna dziwna sytuacja w podróży ale kilka różnych wydarzeń podczas jej trwania. Dzięki tym wydarzeniom podróż na wspinaczkę w góry austriackie będę pamiętał do końca życia.

Zaczęło się niewinnie... Nadchodził długi majowy weekend, prognozy pogody zapowiadały kilka słonecznych dni więc wiedzieliśmy, że w Sokolikach, gdzie często jeździliśmy się wspinać w granit, będzie czarno od ludzi. Czekanie w kolejce pod każdą drogą wspinaczkową w skałach nam się nie uśmiechało więc ktoś rzucił pomysł - Jedziemy do Piekielnej Doliny (Höllental - Piekielna Dolina w Górach Rax i Schneeberg w Austrii).

Na wyprawę do Austrii wyruszyliśmy w 5 osób starym Reno Espace rocznik 1991. W planach było mieszkanie na polu namiotowym w dolinie. Obok był górski strumień i murowana łazienka z toaletami i czasem ciepłą wodą, warunki jak dla nas pełen wypas!

Pierwsza przygoda spotkała nas na granicy - niemiecki celnik chodzący wzdłuż kolejki samochodów czekającej przed terminalem odpraw kazał na zjechać na wolny terminal obok i zarządził ważenie samochodu. Okazało się, że przekraczamy dopuszczalną wagę załadunkową o 120 kg. Wbili nam w paszporty, że nas nie przepuścili, dali kwit dlaczego i zawrócili spod granicy. Porażka... Po naradzie pojechaliśmy na kolejne przejście graniczne kilkadziesiąt kilometrów dalej. Tam razem z kolegą wypakowaliśmy liny i plecaki ze szpejem wspinaczkowym i piechotą poszliśmy w stronę przejścia granicznego. Kolega samochodem pojechał przed nami, wyjaśnił celnikowi co i jak. Że miał autostopowiczów i był za ciężki i ich wysadził. Przejechał, my doszliśmy na granicę później. Celnicy patrzyli na nas jak na UFO - z całym bajzlem wspinaczkowym na plecach z kaskami włącznie musieliśmy wyglądać cokolwiek dziwnie. Wyjaśniliśmy, że to my jesteśmy z tego odciążonego samochodu i budząc ogólną wesołość przeszliśmy granicę by kilometr dalej wsiąść z powrotem z bagażami do wozu.

Do Höllental dojechaliśmy późno w nocy po drodze w jakieś wiosce, całe 3 domy na krzyż, zatrzymała nas policja. Zaświecili nam latarkami do wozu, zobaczyli plecaki, liny, czekany i resztę szpeju... Popatrzyli na siebie, jeden wymownym ruchem postukał się w czoło... Drugi pokiwał głową... "climbers" mruknął i machnął latarką, że mamy jechać dalej. Świtało kiedy dojechaliśmy na pole namiotowe koło parkingu w Höllental. Rozbiliśmy namioty i padliśmy na twarz, żeby odespać tę drogę z przygodami. Rano uderzyliśmy na pierwszą wielowyciągową drogę wytyczoną przez pionową ścianę i prowadzącą na grań wznoszącą się ponad polem namiotowym.

Po kilku dniach wspinania wracamy do kraju. W drodze powrotnej, już po polskiej stronie granicy, przed samochód wyskoczył nam jeleń... duży jeleń. Nie mieliśmy najmniejszej szansy by uniknąć zderzenia. Jeleń odbił się od maski i szorując zadem po asfalcie wpadł do rowu, wyskoczył z niego i wpadł w pole obok znikając nam z oczu. Cichnący trzask łamanych łodyg oznaczał, że uciekał dalej. My staliśmy w poprzek drogi, dymiło nam się z podziurawionej chłodnicy. Auto udało się odpalić i dokulać do najbliższej wioski. Mieliśmy farta była tam mała stacja benzynowa z oświetlonym parkingiem. Tam wydłubaliśmy z chłodnicy kawałki sierści, kombinerkami pozaginaliśmy większe dziury, nabraliśmy zapas wody w butelki i jakimś cudem, dolewając wody do chłodnicy, kulając się 50 km/h dojechaliśmy do domu.

Sporo się wydarzyło jak na majowy wyjazd, wróciłem z innym spojrzeniem na kilka spraw. Myślę, że tę wyprawę mógłbym podsumować słowami podróżniczki Martyny Wojciechowskiej.

Podróże mają magiczną moc uzdrawiania duszy i zdecydowanie pomagają zdystansować się do problemów dnia codziennego. Nie rozwiązują ich bezpośrednio, jednak pomagają przewartościować i spojrzeć na nie jakby z drugiego brzegu rzeki.

Foto - Wikimedia(Höllental)

Sort:  

No to raczej... wesoła podróż, gdy się po czasie wspomina :) Czekałem tylko na... kulając się 50 km/h dojechaliśmy do domu. Ciekawe jak to jeleń wspomina!? :)

Obawiam się, że mógł paść gdzieś w lesie. Ja pamiętam tylko jak coś nagle wskoczyło z boku w promień światła reflektorów, potem potężny huk i widok jadącego na zadzie po asfalcie jelenia. W nieznanym terenie, w nocy, tropienie w pojedynkę dużego rannego zwierzęcia nie byłoby zbyt rozsądne.

O kurczę! Biedny jeleń! Nie ma co, naprawdę dobre podsumowanie! pozdrawiam!

Coin Marketplace

STEEM 0.20
TRX 0.12
JST 0.028
BTC 66131.28
ETH 3598.17
USDT 1.00
SBD 2.46