Pięć lat z Yerba Mate - czy było warto?

in #polish6 years ago (edited)

YM.jpg

Czytając o yerbie można odnieść wrażenie, że jest polecana dosłownie na wszystko - na zmęczenie, problemy z koncentracją, starzenie, nadwagę, depresję, toksyny, cukrzycę, robaki... Większość informacji na temat jej właściwości pochodzi z przeprowadzonych badań, możemy je uznać lub nie, część z nich przyjąć na wiarę, a część odczuć na własnej skórze. Dlatego oprócz ogólnego wprowadzenia chciałabym się skupić na mojej własnej przygodzie z yerbą i opowiedzieć, jakie konkretne korzyści osiągnęłam pijąc ją codziennie.

Kilka słów o Yerba Mate


Yerba Mate to napar przyrządzany z suszonych listków i gałązek wiecznie zielonego ostrokrzewu paragwajskiego, który jest uprawiany na terenie Brazylii, Argentyny, Urugwaju i Paragwaju. Mieszkańcy Ameryki Południowej piją yerbę od wieków, dla świata zachodniego została odkryta prawdopodobnie przez misjonarzy, w połowie XVII wieku.
Napój można przygotować na gorąco zalewając wodą o temperaturze ok. 70 - 80°C lub na zimno (tzw. tereré - zalewana wodą o temperaturze ok. 5°C).
Tradycyjne parzenie yerby to ceremonia, w której znaczenie ma wszystko - rodzaj naczynia i ułożenie w nim suszu, temperatura i sposób wlewania wody oraz umieszczenie bombilli (rurka z filtrem, przez którą pijemy yerbę) w napoju. Przyznam się, że traktuję tę część obcowania z yerbą po macoszemu, zwracam uwagę jedynie na to, by temperatura wody do zaparzania nie przekroczyła 80°C.

Dobroczynne właściwości


Pozwolę sobie zamieścić zwięzłe streszczenie informacji, jakie znalazłam na stronie https://dobreziele.pl/. Jest to sklep z yerbą i akcesoriami, jednocześnie w zakładce Poczytaj o Yerba Mate początkujący mogą znaleźć mnóstwo przydatnych informacji.

  • Yerba Mate porządnie pobudza i likwiduje zmęczenie dzięki zawartości ksantyn (m.in. kofeiny i teobrominy), nie powoduje przy tym drażliwości żołądka.
  • oczyszcza organizm, ma działanie antyoksydacyjne (zawiera polifenole)
  • wspomaga układ trawienny (m.in. poprawia przemianę materii) i krwionośny
  • stymuluje centralny układ nerwowy
  • korzystnie wpływa na wygląd skóry, paznokci i włosów
  • reguluje ciśnienie
  • długofalowo poprawia nastrój
  • zawiera mnóstwo makro- i mikroelementów (magnez, potas, fosfor, mangan, cynk, miedź, chrom, krzem) oraz witamin (A, B1, B2, C, E, PP, H). Co jest istotne, w przeciwieństwie do kawy yerba nie wypłukuje magnezu z organizmu.

Czy yerba powoduje raka?


Spotkałam się z doniesieniami, że yerba mate może być rakotwórcza. Jakie są główne zarzuty?

  • Picie yerby zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia raka przełyku. Przeprowadzano badania na mieszkańcach Ameryki Południowej (głównie w latach 90-tych i na początku XXI w.) i faktycznie wykryto korelację między spożywaniem gorącej mate a chorobami nowotworowymi przełyku. Jednak co się okazało - szkodliwy wpływ w tym zakresie wynika z wysokiej temperatury napoju, tym samym podobne działanie kancerogenne może mieć gorąca kawa czy herbata. Dlaczego należy unikać picia gorących (powyżej 65°C) napojów? Ponieważ tak wysoka temperatura uszkadza komórki błony śluzowej przełyku. Mówi się o tym, że szczególnie osoby palące i spożywające alkohol powinny uważać - przez uszkodzoną błonę śluzową dużo łatwiej wnikają szkodliwe substancje zawarte w używkach.
    W 2016 roku Międzynarodowa Agencja Badań nad Rakiem WHO opublikowała raport, w którym spożywanie yerby w temperaturze niższej niż 65°C zostało uznane za "nie kwalifikujące się jako kancerogenne dla ludzi".

  • Zawarte w yerba mate wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne - WWA (PAH) mogą przyczynić się do powstawania nowotworów. Wysoką zawartość tych związków w liściach mate wiąże się ze sposobem ich obróbki - suszeniem w dymie palącego się drewna. Obecnie można kupić yerbę suszoną gorącym powietrzem, bez użycia dymu. Wspomnę tylko, że WWA można spotkać też m.in. w kawie, herbacie, wędzonych rybach czy grillowanym mięsie.

Jakby nie spojrzeć co rusz jesteśmy bombardowani doniesieniami, że ten czy inny produkt uznano za rakotwórczy lub w inny sposób niezdrowy. Dzisiejszy superfood jutro może okazać się potajemnym zabójcą. Dlatego po rozpoznaniu tematu, kierując się zdrowym rozsądkiem i doświadczeniem życiowym uznałam, że yerba mate pita z umiarem (jedna porcja dziennie, w moim przypadku to maksymalnie połowa kubka suszu), odpowiednio schłodzona, nie zagraża memu życiu i zdrowiu, wręcz przeciwnie!

W czym pomogła mi yerba


Miałam dwa podejścia do picia yerby, pierwszy już ponad dziesięć lat temu. Piłam ją wtedy przez około dwa lata, ale nie byłam do końca przekonana do jej smaku. Wróciłam do mate prawie pięć lat temu i piję ją nieprzerwanie do dziś. I póki co nie chcę przestać.
Dlaczego do niej wróciłam? To był czas, gdy moje życie ogólnie szło w złą stronę pod każdym względem. Między innymi zaniedbałam swoje ciało: jadłam byle co, albo za dużo albo za mało, brakowało mi ruchu przez co kondycja podupadła, przybierałam na wadze wprawdzie stopniowo, ale z nieubłaganą konsekwencją. Byłam pozbawiona energii, włosy leciały mi garściami, kolana coraz bardziej bolały. Na szczęście przyszedł taki moment, gdy powiedziałam dość. Wiedziałam, że potrzebuję zmienić większość swoich nawyków i wprowadzić nowe, ale chciałam to zrobić stopniowo, by pomału przyzwyczajać się do zmian i nie przytłoczyć nadmiarem nowych treści.

Pierwszym krokiem było zastąpienie kawy i herbaty yerbą. Co mi to konkretnie dało?

  • Ograniczyłam na stałe dzienne spożycie kalorii. Niegdyś wypijałam dziennie około 4-6 kubków ciepłych napojów. To była kawa i herbata, do których sypałam co najmniej dwie łyżeczki cukru, do kawy wlewałam dwie małe śmietanki. Jedna łyżeczka cukru to 20 kcal, śmietanka - ok. 12 kcal. Rezygnując z kawy i herbaty z marszu ograniczyłam dzienne spożycie kalorii o ok. 180-280 kcal. Oczywiście jakbym się uparła, to mogłabym słodzić i yerbę, ale na szczęście słodzona okazała się obrzydliwa.
  • Bezboleśnie odzwyczaiłam się od cukru. Dość szybko przyzwyczaiłam się do mocnego, gorzkiego smaku yerby. Z zaskoczeniem odkryłam, że nawet gdy czasem mam ochotę na herbatę czy kawę, to wolę je pić bez cukru. Nawet w tej postaci są dużo łagodniejsze i słodsze, niż yerba. Polubiłam też wodę, którą teraz moje kubki smakowe interpretują jako delikatnie słodką. Oczywiście staram się by nie zastępować tych brakujących łyżeczek cukru innymi produktami, ale nie przykręcam sobie śruby za bardzo. Nie zrezygnowałam całkiem ze słodyczy, dają mi od czasu do czasu wiele przyjemności.
  • Zwiększyłam ilość wypijanych płynów. Specyfika yerby jest taka, że sypiesz rano zioło do kubka, a potem tylko dolewasz wody. Dla mnie osobiście to ogromny plus, bo odpada parzenie co rusz nowej herbaty czy kawy, ciepłą wodę mogę trzymać w termosie na biurku i dolewać w razie potrzeby. Polubiłam też samą wodę, więc piję ją zamiennie z yerbą, przede wszystkim latem. Obecnie nie mam problemu z przyjmowaniem odpowiedniej ilości płynów w ciągu dnia, dawniej często chodziłam spragniona i "wysuszona".
  • Jestem delikatnie pobudzona bez skutków ubocznych. Napar najsilniejszą moc ma na początku, więc daje mi odpowiedniego kopa energetycznego rano, a w ciągu dnia łagodnie podtrzymuje w stanie używalności. Nie powoduje przy tym niepożądanych reakcji, jakie miałam każdorazowo po wypiciu kawy: trzęsawka, ogromne napięcie całego ciała i dziwne akcje serca. Oczywiście należy pamiętać, że yerba nie jest magicznym środkiem zawsze i bezwzględnie eliminującym zmęczenie czy senność. Jeżeli trzy dni pod rząd pracuję do późna w nocy, to czwartego dnia przysypiam przed monitorem niezależnie od ilości i mocy wypitej yerby. Picie jej nie zwalnia z obowiązku dbania o siebie w innych dziedzinach (dobre jedzenie, ruch, odpowiednia ilość snu itd.)

To są te pozytywy, które z pewnością mogę przypisać yerbie. W ciągu ostatnich czterech lat wiele innych aspektów w moim życiu zmieniło się na lepsze, ale uważam, że to zasługa połączenia picia yerby z innymi zmianami: sposobem odżywiania, większą ilością ruchu, ograniczeniem przyjmowania farmaceutyków... to wszystko razem dało niesamowite rezultaty. Wciąż jednak yerba jest moją najlepszą towarzyszką w tej drodze, to od niej się zaczęło.

Jaką yerbę polecam?


Jest ogrom marek do wyboru i na początku ciężko jest się w nich rozeznać. Dlatego ja zaczęłam od kupowania małych opakowań czy nawet próbek po 50g, dzięki czemu dość szybko ustaliłam ulubione rodzaje. Można kupić yerbę czystą, ale jest też wiele z dodatkami (owoce, kwiaty, zioła...), są gatunki o mocnym i łagodniejszym smaku. Smak yerby - bardzo wyrazisty, intensywny i gorzki może z początku wręcz odrzucać, dlatego warto wybrać gatunek opisywany jako łagodny, "dla początkujących". Można też przygotowując napar wsypywać mniej suszu, by napój nie był tak intensywny.

Obecnie moją ulubioną marką jest Mate Green (suszona bez dymu), dostępna w wielu fantastycznych mieszankach. Składa się w 95% z listków i w 5% z patyczków, praktycznie bez pyłu i drobinek, co jest bardzo istotne - nie zatyka sitka w bombilli. Od około roku mój absolutny faworyt to Mate Green Las Flores - znajdziemy w nim płatki nagietka, róży, bławatka i jaśminu. Wygląda i pachnie cudownie!

lasFlores.jpg
fot.: Wadera

Jest kilka innych mieszanek, które kupuję - owocowa, sarsaparilla, manzana&damiana... długo mogłabym je wymieniać i zachwycać się składem.

W czym ją piję?

Nie jestem radykałem, jeśli chodzi o celebrowanie picia yerby. Tradycyjnie napój zaparza się w naczyńku zwanym matero, najpopularniejsze są te wykonane z tykwy, ale można kupić również matera drewniane, ceramiczne i metalowe. Poniżej matero z alpaki.


By Gonzalo Rivero Gorivero (Own work) [GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html) or CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons


Ja piję ze zwykłego kubka, ale jest on przeznaczony tylko do yerby i ma dla mnie szczególne, emocjonalne znaczenie. Moja dzisiejsza porcja mate:

everydayyerba.jpg
fot.: Wadera


Aby swobodnie delektować się napojem bez fusów niezbędna jest bombilla, czyli rurka zakończona filtrem, który przybiera różne kształty - może to być na przykład sitko w kształcie łyżeczki albo spirala. W najprostszych bombillach bambusowych są wywiercone zwykłe otworki.

Przykładowe bombille metalowe:

By Mariano-J (Own work) [CC BY-SA 3.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0)], via Wikimedia Commons


Zarówno matera jak i bombille różnią się w cenie, można kupić zestaw startowy (bombilla + matero) poniżej 20 złotych, ale można też wydać grube setki.

Jak zacząć?

Nie mam wątpliwości, że warto choćby spróbować zaprzyjaźnić się z yerba mate. Osobiście odradzam kupowanie pełnych zestawów przed sprawdzeniem, czy yerba nam zasmakuje i zostaniemy przy niej na dłużej. Na początek wystarczy zwykła bombilla bambusowa, cena 5 - 7 zł:


By T.Pivecka (Own work) [GFDL (http://www.gnu.org/copyleft/fdl.html)], via Wikimedia Commons

Do tego kilka paczuszek yerby po 50 lub 100g, zwykły kubek i można degustować.

Ile to kosztuje?

Przeglądając historię moich zakupów obliczyłam, że zużywam w ciągu miesiąca około 400g yerby, choć ja piję raczej oszczędnie - parzę jeden napar dziennie i sypię maksymalnie pół kubka suszu. Daje to koszt 30 - 35 zł miesięcznie.
Do tego raz na około 6-8 miesięcy wymieniam bombillę, kupuję wersję ze stali nierdzewnej z rozkręcanym filtrem w kształcie łyżeczki, która kosztuje ok. 20 - 35 zł w zależności od modelu. Co jeszcze... przy dłuższej przyjaźni z yerbą warto kupić czyścik do bombilli. Solidny wycior, który starczy na dłużej kosztuje około 5 - 7 zł.
Można zaopatrzyć się też w termometr (ok. 10-15 zł), ponieważ zaleca się, aby yerbę zaparzać wodą o temperaturze około 70 - 80°C. Ja przyznaję bez bicia, termometru nie posiadam - parzę "na oko". Po zagotowaniu wody odczekuję 7-10 minut i zalewam.

Podliczając wszystko i uśredniając - cała przyjemność kosztuje mnie około 42 zł miesięcznie. Biorąc pod uwagę korzyści, jakie z tego mam - koszt niewielki.

Podsumowując...

Tak, było warto! Było warto przełamać początkowy opór kubków smakowych i niechęć do zmiany nawyków, bo patrząc z perspektywy czasu czuję się teraz o niebo lepiej, niż pięć lat temu. Cieszę się, że uzbroiłam się w cierpliwość i nie oczekiwałam natychmiastowych zmian w wyglądzie i samopoczuciu, nie zrezygnowałam po kilku pierwszych, najcięższych miesiącach. To, co sobie czasem zrobimy latami zaniedbań, nie zniknie w dwa miesiące. Ale w końcu nasze ciało i duch zaczną się odwdzięczać i wtedy... wtedy można czerpać z życia pełnymi garściami!


Informacje dotyczące potencjalnej szkodliwości yerby zaczerpnęłam z poniższych portali:

https://dobreziele.pl/blog/raport-miedzynarodowej-agencji-badan-nad-rakiem-who-dotyczacy-spozywania-kawy-yerba-mate-oraz-innych-goracych-napojow

http://yerbamateinfo.pl/szkodliwosc.html#cite22


Zdjęcie w czołówce: www/pixabay.com

Sort:  

Bardzo fajny artykuł na temat Yerby! Wielkie uszanowanie dla Ciebie za ten wpis. Ja mogę dodać od siebie, że picie Yerby ma swoje skutki uboczne również. Jak wbijesz się w literaturę i padania to znajdziesz tego trochę. Przyzwyczając organizm do Yerby musimy pamiętać, że zawiera ona substancje, które obudzają nasz organizm. Jeżeli ją odstawimy mamy deficyt energii to przez długi czas. Kolejna sprawa to wądroba, która dostaje też nieźle w kość. Niemniej jednak Yerba jest znakomita, jeżeli chcemy zastąpić dobrze znaną kawę. Dla mnie to takie mniejsze zło 😉

Tak, co do skutków ubocznych masz rację - dlatego piję yerbę w ilościach umiarkowanych, a w przypadku większego zapotrzebowania na płyny piję zwykłą wodę mineralną. Generalnie hołduję zasadzie, żeby zachować umiar i równowagę we wszystkim co zjadam i piję :)

Tak, według mnie również jest to mniejsze zło, zdecydowanie Yerba jest mimo wszystko lepsza od napojów energetycznych czy różniej maści "wspomagaczy".

Był czas, w którym również piłem dość intensywnie. Jedyne co odczuwałem to jakby bardziej swobodne funkcjonowanie - mam tu na myśli, że lepiej mi się wstawało, łatwiej oddychało (palę) i jakoś miałem odczucie, że mam więcej energii.

Teraz nie piję, ale chyba znowu zacznę :)

To Ciebie nie muszę już namawiać :)

Nie miałem pojęcia, że wysoka temperatura spożywanych napojów jest kancerogenna - już za samą tę informację upvote.
Yerba mate pewnie kiedyś spróbuję, ale trochę za dużo z tym zabawy jak dla mnie :).

Najtrudniej zacząć ;)

Bardzo fajny wpis. Choć sam nie jestem fanem Yerba Mate (za bardzo mnie pobudza ; D)

Rozumiem Cię. Ja też muszę uważać by nie sypnąć za dużo, bo chodzę potem jak robocik :D

Chyba dam się namówić...

Aktualnie na studiach jest to mój główny napój - z wiadomych przyczyn. :D
Pobudzenie masakrycznie, ale przy odstawieniu jej na parę dni można odczuwać też skutki uboczne.
Polecam również zrobienie nalewki z yerby - robię od jakichś 2 lat i podobno jest pyszna, chociaż sam za bardzo nie próbowałem.

A to mnie zaciekawiłeś tą nalewką! Chętnie się zapoznam z tematem w najbliższym czasie 😆

Bardzo interesujący artykuł :) Osobiście, przyznaję ze wstydem, że próbowałam Yerba Mate z lidla w torebeczkach i pewnie nie wiele ma wspólnego z tą prawdziwą Yerba Mate... Tak czy inaczej, czuję, że muszę jej koniecznie spróbować, szczególnie, jeśli "długofalowo poprawia nastrój" i poprawia przemianę materii :D
Pozdrawiam.

Nie ma się czego wstydzić, od czegoś trzeba zacząć :) Gdy próbowałam yerby pierwszy raz (daaawno temu) to na początku w pracy piłam tę w torebkach, trochę wstydziłam się mojej... "ekstrawagancji". Przeszło mi na szczęście :D
W obecnej pracy moja koleżanka często do mnie woła od czajnika: Edytkaaaa, zalać ci twoją marihuane?

Spróbuj, jak będziesz miała okazję :) Yerby oczywiście.

Hahaha, w sumie to się tak może kojarzyć :D
Spróbuję i dam znać jak wrażenia :)
P.S.
Przeczytałam Twoje inne wpisy, już ich nie komentowałam, ale naprawdę fajnie piszesz, tak od siebie, o sobie i z wieloma rzeczami się utożsamiam. Super, że tu jesteś :)

Dziękuję Ci :) Czekam na Twoje posty!

Coin Marketplace

STEEM 0.35
TRX 0.12
JST 0.040
BTC 70638.80
ETH 3565.34
USDT 1.00
SBD 4.73