Leniwiec odlatuje (11): Królestwo jak z bajki... na pustyni
Spotkanie Katarczyka na ulicy to rzadkość. Zazwyczaj mkną oni swoimi super samochodami po szerokich ulicach lub, tak jak wszyscy… stoją w korkach. Bo korek jak śmierć - taki sam dla każdego.
Zapomniany kraj
Przez ostatnich 40 lat Katar rozwija się w szalonym tempie. Doha, stolica kraju, jeszcze w 60 latach XX wieku przypominała większą wieś na pustyni. Teraz nowe budynki, podobnie jak w sąsiednim Dubaju, są inspiracją i placem zabaw dla wszystkich architektów.
Doha w 1904 r., źródło: Wikipedia
Od wieków świat specjalnie nie zwracał uwagi na ten maleńki kraj, rządzony przez dynastię al Sani. Po wieloletniej okupacji osmańskiej, po I Wojnie Światowej Katar przeszedł pod protektorat brytyjski i to właśnie brytyjczycy w 1939 r. odkryli u wybrzeży tego kraju ogromne złoża gazu. Początkowo królowa Elżbieta pobierała profity z wydobycia, jednak na fali postkolonializmu, w 1971 r. Katar ogłosił niepodległość i został przyjęty do międzynarodowych organizacji. Od tego czasu morze petrodolarów zaczęło płynąć do tego niegdyś opuszczonego nadmorskiego kraju, aż stał się najbogatszym narodem świata.
Lamborghini w korku
W Katarze znajdziemy najlepsze samochody, najdroższe salony odzieżowe i sklepy z biżuterią. Jednak tak szybkie wzbogacenie i rozwój ma również ciemne strony. W stolicy jednocześnie buduje się metro, nowe drogi, wieżowce i stadiony na mistrzostwa świata. Centrum to jeden wielkie plac budowy, co przy upale i pustynnym klimacie zapewnia pył i piach wszędzie. Mimo, że półwysep otoczony jest wodami Zatoki Perskiej, to ich wpływ na klimat jest niewielki. W Dosze jest bardzo głośno, bo praca na budowach trwa nierzadko 24 godziny na dobę. Do tego korki w godzinach szczytu i brak zieleni miejskiej. Są co prawda wydzielone i zadbane miejsca, z równiutko przyciętymi trawnikami, jednak w takiej temperaturze trzeba wiele pracy, by utrzymać je w zielonym stanie.
Nie dziwi zatem, że Katarczycy uwielbiają chłód. Jest on dla nich niemalże wyznacznikiem luksusu. W biurach, sklepach, muzeach i innych miejscach zamkniętych temperatura generowana przez klimatyzatory dochodzi do 18 stopni. Jak się domyślacie, przejście na zewnątrz i zmiana o 20 stopni może być dla organizmu szokiem. Z podziemnych parkingów wyjeżdżają luksusowymi toyotami, gorąc czują tylko przez chwilę. Na zewnątrz wychodzą dopiero wieczorem, gdy temperatura spada do znośnych poziomów.
Arabskie Las Vegas
Wieczorem Doha wygląda najpiękniej. Dzielnica wieżowców, West Bay, mieni się kolorami i przypomina nieco kadry z filmu science fiction. Kilkudziesięciopiętrowe budynki, z różnokolorowymi podświetleniami, o niebywałej lekkości architektonicznej gęsto rozsiane są po niewielkiej przestrzeni. Pośród nich jeden wzbudza szczególną uwagę. Wygląda jak przerośnięta bombka lub… No właśnie, co wam to przypomina?
Doha Tower, źródło http://www.hbs.com.qa
To zbudowana za 125 mln $ Doha Tower o wysokości 232 m. Przez cały wieczór na budynku zmieniają się kolory, pojawiają się napisy i rysunki. Gdy popatrzymy na tę dziwną konstrukcję z bliska, zobaczymy niesamowitą ażurową powłokę, którą w kilku warstwach pokryty jest budynek.
Doha Tower, źródło http://www.hbs.com.qa
Część z budynków zajmują biura. Organizacje rządowe, banki, linie lotnicze i przedstawicielstwa różnych firm zagranicznych. Jest też kilka hoteli. Jednak dużą grupę stanowią pustostany… Oczywiście zadbane i czekające na nowych najemców. Są one drogie w utrzymaniu, a Katarczycy do rozrzutnych nie należą.
Oszczędni milionerzy
To dość rozsądny naród. Lubią zaszaleć, jednak wiedzą, że passa kiedyś się kończy. Za kilkadziesiąt lat po gazie nie będzie śladu, więc tak jak kraje ościenne, starają się myśleć o przyszłości, tworząc chociażby bazę i infrastrukturę do zostania centrum finansowym dla arabskiego świata. Inwestują w edukację i rozwój obywateli. Dodatkowo zaznaczają swój ślad w światowym sporcie, będąc organizatorem imprez i zawodów, pomijając metody jakimi to robią i ile ich to kosztuje…
Trzeba również pamiętać, że to kraj o ogromnych kosztach. W Katarze nie ma wód śródlądowych, więc cała woda od odsalana z morza, co kosztuje miliardy dolarów rocznie. Tysiące klimatyzatorów potrzebuje ogromnych ilości prądu, do tego dochodzą inwestycje i utrzymanie narodu. Katarczycy nie płacą podatków, nie łożą na ubezpieczenie społeczne. Sponsorem jest monarcha. Co prawda w ostatnich latach pojawiły się zakusy, by prowadzić częściowe podatki, jednak na pewno nie będą one na poziomie tych stawek, które znamy w Europie.
Podatki oczywiście płacą zatrudniani z całego świata pracownicy, a jest ich, przypomnę, więcej niż rodowitych Katarczyków, ponad 1,5 mln. Ale o imigrantach będzie następnym razem…
Zdjęcia nie opisane pochodzą z Pixabay.
Pierwsza fotografia: Doha Tower, źródło http://www.hbs.com.qa
Zobacz poprzednie historie o Katarze:
Suk Waqif, moda w Katarze i coś na deser
Kraj wymuskanych oryksów
Mają rozmach s******ny! Robi wrażenie to centrum!
A z ciekawości, skoro wszystko jest odsolane to ile w sklepie kosztuje butelka zwykłej wody?
No fakt :) Westbay to nawet nie jest centrum. Trudno mówić czy w Doha jest centrum, bo podobnie jak Aleksandria całe miasto zbudowane jest wzdłóż wybrzeża.
Woda jak u nas, w okolicach 2 zł, ale całość z importu. Najczęściej z Arabii Saudyjskiej.