You are viewing a single comment's thread from:
RE: Missouri wygrane, ale przegrane - Sterling Price (cz.I) - Generałowie Wojny Secesyjnej vol. 61
Czytam Twoje artykuły i aż niemożliwe, że tak młody kraj, a tyle tam się działo. Może dlatego, że młody? Każdy zachwyca się Stanami, ale wiele przeszedł - w sumie jak każdy kraj walczący o swoje ideały.
Wydaje mi się, że Ojcowie Założyciele nie byli w stanie przewidzieć dynamiki rozwoju tego kraju, w którym rewolucja przemysłowa dokonała faktycznego podziału między młodą industrialną Północ i tradycyjne rustykalne Południe. Zwiększanie się bogactwa Północy idące w parze z pozostawaniem kraju z administracją faworyzującą interesy Południa (za prezydentów Polka, Pierce'a czy Buchanana, ale też van Burena i Taylora/Fillmore'a) doprowadziło do tej rzezi lat 60-tych. Po prostu w łonie jednego kraju istniały dwie potężne grupy odczuwające pewnego rodzaju krzywdę w stosunku do siebie. Południe za cła, północne mieszanie się do kwestii niewolnictwa i rosnącą zależność fiskalną, Północ za niedoreprezentowanie swoich interesów na szczeblu federalnym czy ciężar polityki zagranicznej usytuowany na południu (Meksyk, ale też podnoszono kwestie przyłączenia Kuby czy ekspansji w Ameryce Środkowej, co zwiększyłoby wpływy Południa w kolegium elektorskim, przecież nowe terytorium musiałoby stać się stanem).
Zdecydowanie bardziej histeryczna reakcja na wszelkie próby narzucenia federalnej woli miała miejsce na Południu, parę lat przed wojną demokratyczny kongresmen Brooks z Południowej Karoliny spuścił laską takie manto na sali plenarnej sędziwemu koledze po fachu Charlesowi Sumnerowi (Republikanin), że ten drugi latami dochodził do siebie (pobity w 1856 roku powrócił do pełni sił w 1859). Na Północy rozległy się słuszne głosy oburzenia, a na Południu... wysyłano dziesiątki lasek Brooksowi w hołdzie dla jego czynu i z zachętą, by nadal stosował tę taktykę wobec Republikanów. Ten mało znany epizod jest uważany za symboliczny koniec szans na dialog pomiędzy stronami.
Wojna secesyjna to był rytuał przejścia, wejście w dorosłość dla USA - po wojnie zaczęto używać liczby pojedynczej w stosunku do kraju, gdzie przed wojną mówiono o nim w liczbie mnogiej jako o zbiorze stanów. Żołnierze obu stron przebyli setki kilometrów, zobaczyli wreszcie coś więcej niż ich hrabstwo czy stan, zyskali namiastkę wiedzy o tym, gdzie żyją.
Zanim doszło do wojny secesyjnej wszystko zbierało się jak w budzącym się wulkanie.
Pytanie było kiedy wreszcie ten wulkan wybuchnie. No i stało się. Bratobójcza walka jest to co może stać się najgorszego w kraju. Ale to już historia, a ona lubi się powtarzać i co jakiś czas mamy bratobójcze konflikty.
Nie pojmuje tego wszystkiego na co człowieka stać.
Też nie mam pojęcia, pozostaje jedynie mieć nadzieję, że już dosyć lekcji sobie nawzajem daliśmy.