Moje lata 80-te oczami nastolatka. #31 TemaTygodnia

in #polish6 years ago (edited)

Lata 80-te, cóż to były za czasy.
Każdy w życiu ma swoje lata 80-te. Ja mam właśnie te, dla innej osoby będą to lata 90-te lub kolejne, czy też wcześniejsze.
Jest w życiu naszym okres, a przeważnie jest to okres naszego dorastania, wkraczania w nowe życie, gdzie widzimy wszystko swoimi własnymi przemyśleniami i wszelkie rady innych osób nie robią na nas żadnego wrażenia. My wiemy co dla nas jest dobre i właściwe. Patrząc w tył wiele naszych kroków zrobilibyśmy bardziej przemyślanych, ale to tylko gdybanie i marzenia ściętej głowy.

Moje lata nastoletnie przypadły na okres bardzo ważny dla naszego kraju, ale dla mnie był to okres spokojny i beztroski.
W 1980 roku miałem piętnaście lat, gdy usłyszałem, że wybuchł stan wojenny, nic nie rozumiałem

  • jak to wojna, to z kim Polska walczy (zadawałem pytania rodzicom).

Nie rozumiałem co to znaczy. Mieszkałem w małej wsi, gdzie wszystko toczyło się powoli i bardzo spokojnie. Do dużego miasta, czyli Koszalina mieliśmy około 80 km.
Najbliższy Złocieniec 12 km, teraz na tablicach widzę, że 10 km - świat się kurczy i to dość poważnie:).
Każdy śledził wiadomości, te w TV oraz słuchaliśmy Radia Wolnej Europy. Nie rozumiałem rozbieżności w podawanych wiadomościach.
W tym trudnym dla naszego kraju w mojej miejscowości życie toczyło się takim samym torem jak zawsze. Jedynie kartki na produkty były dla nas nowością, wszystko inne bez zmian. Mieliśmy hektar ziemi i swoją świnkę oraz kurki, które produkowały świeżutkie i pyszne jajeczka. Tata trzymał także króliki, które gościły na obiednim stole w niedzielę.

1.jpg
Jak na zdjęciu błogi spokój. Naokoło jeziora i lasy.

O wielu rzeczach historycznych o których dowiedziałem się później, w domu nikt nic nie mówił. Czasami komuś coś się wymsknęło przy dzieciach, ale i tak to do mnie nie docierało. Dorośli zapewne pilnowali się - wiadomo, dziecko coś usłyszy i przez przypadek może komuś się pochwalić wiadomościami i byłby problem.
Teraz to wiem i rozumiem w jakiej nieświadomości byłem wychowywany i co nam podawano w szkole.

Pierwsze dni stanu wojennego prawie zbiegły się z sylwestrem, na który szedłem do znajomych po raz pierwszy w życiu. Razem z kuzynem szliśmy z powrotem polami bojąc się, że mogą nas zamknąć. Zapewne nikt nie przejmował się taką spokojną wioską jak moja, ale strach nie pozwolił nam iść drogą.
Był to też okres większego dostępu do muzyki - pierwszy radiomagnetofon, polski rock oraz bum na italo disco, które królowało na wiejskich dyskotekach.

2.png

Od piętnastego roku życia pracowałem w pobliskim zakładzie rolnym (PGR), po podstawówce nie dostałem się do szkoły z braku miejsc, więc pozostałem w domu i poszedłem do pracy. Na początku jako pracownik sezonowy. Zakład zapewnił mi zdobycie prawka na ciągnik i motocykl, którego nigdy w życiu nie miałem.
Po skończeniu 18-stki dostałem na stan ciągnik.

3.jpg

Dla mnie nic się nie zmieniało do momentu jak dostałem bilet do wojska w 1985 roku.

4.jpg

Wylądowałem w Szczecinie, a tu wiadomo, ściganie młodego. Ciężko było, ale wyrwałem się z miejsca rodzinnego i ciekawy innych miejsc poznawałem całkiem inne życie, jak na razie za murami koszar. W kraju wrzało, a u mnie poligon, musztra, ćwiczenia i nie wiadomo kiedy zleciały dwa lata.

W 1987 roku miałem 22 lata, więc nastolatek dorósł. Przeniosłem się do Warszawy, gdzie zamieszkałem w hotelu robotniczym na Pradze Południe i całkowicie wolny, po pracy spędzałem czas na poznawaniu stolicy. Uczyłem się nowego życia, musiałem sam o siebie zadbać. Nie paliłem i nie popijałem co miało miejsce w hotelu. Działy się w nim cuda, połowa hotelu pijana. Całe szczęście dostałem za współlokatora świetnego gościa - Andrzeja z Leżajska z którym wspólnie ukończyliśmy Studium Administracyjno-Prawne i po dwóch latach dostałem papier ukończenia szkoły z wynikiem dobrym, tym samym nie byłem już chłopakiem po podstawówce.
Warszawa piękne i olbrzymie miasto. Dla mnie była to duża zmiana z którą poradziłem sobie bez problemu. Cały zamęt polityczny przebiegł tak jakoś obok mnie.

Był to okres kiedy królowało VIDEO. Chciało się obejrzeć film to można było na bazarze Różyckiego bądź na stadionie dostać wszystko. Powstawały niezliczone wypożyczalnie kaset Video. Pewex był oblegany - to taki sklepik, gdzie za dolary można było kupić wszystko to czego nie było w normalnych sklepach - taka mała informacja dla nie znających tematu.

Pewex to było cudo. Kupowało się dolarki u cinkciarzy i szczęśliwy człowiek prawie biegiem zasuwał do sklepu aby kupić markowe rzeczy, a przede wszystkim sprzęt RTV.<

Mimo to, że w Pewexie było drogo to i tak za towarem trzeba było się wystać.
Mój pierwszy jamnik SANYO dwukieszeniowy zakupiłem po trzech godzinach stania w kolejce. Po takim zakupie człek był bardzo szczęśliwy.
Będąc w Warszawie poznałem swoją przyszłą żonę i tuż po latach 80-tych w 1990 roku wzięliśmy ślub i tym sposobem już nie zaśpiewałem NIECH ŻYJE WOLNOŚĆ. Skończyły się niezapomniane lata 80-te i zaczęło się prawdziwe życie i tetrowe pieluchy - pamperów nie było.

Zdjęcia pixabay

Post ten zgłaszam do TemaTygodnia #31 - temat nr 2

Sort:  

Witaj post super ja też ślubowałam w tym samym roku 28 grudnia pamiętam te pieluchy nie mieliśmy wirówki ale miałam duży radiomagnetofon Hania i zamieniłam się na wirówkę ze znajomymi. Mój mąż był w wojsku w Złocieńcu ,przypomniałeś mi tamte czasy a było ciężko jak pamiętam. Pozdrawiam...... :)

Tak był czołgistą, a on się urodził 13 sierpnia a jak się nazywa twój brat to się zapytam czy zna...... My też praliśmy we Frani Pozdrawiam :)

To mąż może był czołgistą, pod Złocieńcem była baza czołgów. Brat też tam służył.
Ja ślubowałem 13 października - moja magiczna cyfra i szczęśliwa. My na początku praliśmy w małej Franii. Pozdrawiam.

Coin Marketplace

STEEM 0.20
TRX 0.13
JST 0.030
BTC 67144.34
ETH 3517.40
USDT 1.00
SBD 2.69