Superbohaterowie wcale nie są super

in #polish6 years ago (edited)

Niejako kontynuując wątek edukacji z mojego poprzedniego posta, który mówił o nauce cnót poprzez pokazywanie historycznych bohaterów (lub złoczyńców), chciałbym podzielić się z wami swoimi przemyśleniami o chyba najbardziej popularnych ikonach współczesności czyli “superbohaterach”. Zaznaczam, że nie znam komiksów, a więc rozbudowanej wersji uniwersów opisujących superbohaterów, opieram się na tym co znam z wielu filmów które oglądałem.

Filmy o superbohaterach

Czym są filmy o superbohaterach i dlaczego są takie popularne? Ze względu na bajeczne efekty specjalne i wartką akcje? Ciekawą (ha ha) fabułę, zapadające w pamięć i serca sylwetki postaci? Nie jestem pewien. Wydaje mi się, że twórcy wykorzystują (i wypaczają) znany od przypuszczam początków ludzkości motyw opowieści / gawędy o kimś kto jest lepszy od przeciętnego człowieka, o kimś kto jest bohaterem. Ludzie zawsze opowiadali sobie o herosach, czy to prawdziwych czy zmyślonych. Miało to jednak walor nie tylko rozrywkowy, ale przede wszystkim edukacyjny i inspirujący. Opowieści o bohaterach miały przekazywać nam ważne prawdy o życiu, o świecie. Miały przekazywać nam w uwypuklony sposób czym jest cnota i jak ją praktykować. Sens był również taki, że naśladując herosów z opowieści człowiek mógł liczyć, że i o nim zaśpiewają kiedyś pieśni i przejdzie tym samym do historii, zapewni sobie wieczność w umysłach ludzi. Mieliśmy zatem naukę, z obietnicą nagrody. Lubimy słuchać o bohaterach, którzy co warto zauważyć bardzo często wywodzili się z prostego ludu (nie zawsze oczywiście), mamy wtedy poczucie że i my możemy być lepsi. Z tego pragnienia słuchania o bohaterach czerpią twórcy Marvela czy DC. Wypaczają je jednak, bo ich historie, choć z pozoru podobne (bardzo często początkowo zwykły człowiek ratuje słabszych, albo nawet cały świat /wrzechświat) nie przekazują żadnych istotnych wartości które moglibyśmy naśladować (a przynajmniej się ich nie zauważa, są na 3 planie), a co więcej naśladowanie superbohaterów jest raczej ciężkie - nie mamy ich mocy, a to z tych mocy, nie z czegoś innego wynika ich rzekoma bohaterskość.

Super (nie)bohaterowie

Batman-v-Superman-Dawn-of-Justice-Superman-Flying-56c2146c3df78c0b138f3e46.jpg

Kim jest bohater? To ktoś, kto swoimi ponadprzeciętnymi czynami, wielką odwagą, poświęceniem dla innych lub dla sprawy, wiernością cnót w sposób szczególny zapisuje się w historii. Kim jest superbohater? To ktoś kto przez niezwykłe okoliczności (albo kosmiczne pochodzenie) zyskuje niezwykłe moce i co niezwykłe nie postanawia zostać tyranem, postanawia pomóc maluczkim walczyć z super-złem które też jakoś nagle się objawia. Jednak jego walka nie opiera się na cnotach, opiera się na mocach. To nie ze względu na odwagę, na wierność, na poświęcenie odnoszą zwycięstwo, to ze względu na to że są bardziej super, lepiej świecą laserami z oczu, silniej uderzają zieloną pięścią czy młotem, mają lepszą zbroję. Oczywiście i tu w tle pojawiają się cechy bohaterskie, odwaga, poświęcenie itp, ale to nie one są osią historii, to nie one przyciągają wzrok więc choć schemat jest podobny, poprzez rozłożenie akcentów tracimy prawdziwą wartość takich historii. Ostatnio (ponownie) oglądałem Batman vs Superman z 2016 i jest tam ładna scena, która przy okazji wyróżnia in plus z tłumu superbohaterów 2 postacie: ironmana i batmana - superbohaterów bez super mocy. W tej scenie Batman wytyka Supermanowi, że nie jest odważny, że tylko ludzie tacy są. I faktycznie, ciężko mówić o odwadze istoty która jest w zasadzie niezniszczalna, niemal nie da się jej zranić. I to w ogóle jest problem wszystkich super. Oni zawsze przeżywają, nie ma tak naprawdę poświęcenia. Niby dokonują tych super czynów, ale widz jest przyzwyczajony i przekonany że on/ona i tak przeżyje i tak wygra. A właśnie bohaterem, tak naprawdę, staje się człowiek po śmierci, gdy dokona już wielkich czynów i przypieczętuje je bohaterską śmiercią często pozornie ponosząc przy tym klęskę. Bohater to nie ktoś, kto zawsze z każdej opresji wyjdzie żywy...

Ciężko mi też odnaleźć inne cnoty w tych komiksowych postaciach. Jakich ideałów oni bronią? Jaki jest ich kodeks honorowy, jaki jest ich honor w ogóle? Zazwyczaj Ci superbohaterowi to osoby mające za nic prawo i porządek, sami wyznaczają co jest słuszne i co należy robić (Avangers wojna domowa miało niezłą okazję pokazać ten istotny konflikt i rysę na superbohaterach, ale znów gdzieś to umyka pośród pięknych scen okładających się pięściami Kapitana Ameryki i IronMana). Bohater nie łamie słowa, nie łamie przysięgi, pozostaje lojalny i wierny, nawet jeśli oznacza to głupią śmierć (Jak wspaniały i sztandarowy przykład bohatera w kulturze Europejskiej: Roland).

Zawisza Czarny, Pilecki

Nie tylko w tej bitwie, w której pojmany zginął, ale we wszystkich wyprawach okazywał się rycerzem dzielnym i znakomitym, słynął odwagą i wielkimi czynami, w których nikt mu nie dorównywał. Był zaś w mowie słodki i ujmujący, tak że nie tylko ludzi zacnych i szlachetnych, ale barbarzyńców nawet swoją uprzejmością zniewalał. Miał przede wszystkim ten rzadki w sobie przymiot, że jak w bitwie najśmielszy zapał, tak w radzie najumiarkowańszą okazywał rozwagę. Godzien za swe bohaterskie dzieła nie moich słabych, ale i Homera samego pochwał - Jan Długosz o Zawiszy. Prawdziwy Bohater, wielki wojownik, ale i wielki dyplomata. Odważny rycerz, którego honor był cenniejszy niż życie. Osłaniając odwrót króla dostał się do niewoli i zginął. Ginie nie przez brak umiejętności, ale ponieważ postanowił zamiast się ratować walczyć do końca. Bohater którego imię weszło do języka polskiego, dzięki niemu możemy polegać na kimś jak na Zawiszy. Pokonał największego rycerza Zachodniej Europy, ale w uczciwym turnieju. Nie pokonał za to żadnego kosmity z mocami, nie pokonał też całej armii tureckiej, przegrał ostatnią bitwę, a jednak stał się symbolem, bohaterem i ikoną. I nawet jednego razu nie strzelił laserem z oczu.

Pilecki to bohater którego ufam nikomu nie trzeba przedstawiać. Nie wygrał on w wielkiej bitwie z wielkim złem, nie pokonał okrutnego superprzestępcy. Jednakże jego wyboru, jego odpowiedź na otaczający tamtych ludzi dramat, jego życie i jego śmierć są na wskroś bohaterskie i godne nie tylko upamiętniania, czczenia, ale również naśladowania. Tak, naśladowania. Nie mamy okupacji niemieckiej czy rosyjskiej, ale to były tylko okoliczności wobec których cnoty Pileckiego się objawiły w sposób wyrazisty. To nie znaczy jednak że żyjąc w czasach pokoju te cnoty mają być martwe (zwłaszcza że kto wie czy i nas nie spotka jakaś wielka wojna). Męstwo, gotowość poświęcenia, wierność, lojalność, honor.

Takich bohaterów, nawet w bardziej komiksowej oprawie chciałbym widzieć. Bohaterów którzy giną, bo są wierni do końca.

Sort:  

Odnoszę się do artykułu i części komentarzy. Oczywiście, że prawdziwy bohater powinien być w stanie poświęcić jakąś ważną swoją sprawę dla dobra ogółu. Tak jak Ty, uważam, że superbohaterowie nie zawsze mieszczą się w tej definicji. Batmana odrzuciłbym z puli sprawiedliwych, bo to obsesyjny i masochistyczny fetyszysta zemsty - nie umiem go inaczej wytłumaczyć, a jestem świetny w tłumaczeniach :D. Nie rozumiesz Thanosa - zrozum:


Odnośnie tematu - moim zdaniem, superbohaterowie nie są wzorem cnót i nie taka jest ich rola. Ilustrują nasze marzenia o tym, co by było gdybyśmy mieli supermożliwości. Ludzie czasem o tym marzą i na tym zarabiają Marvel i DC. Branża ma już trochę lat i czytelnikom powoli przestało wystarczyć samo wykorzystywanie nadludzkich mocy dla dobra ogółu. To, co mamy obecnie, jest efektem starań twórców o ciągłe zainteresowanie - dzisiejsi superbohaterowie są uwikłani w intrygi, zdrady, upadki i sukcesy, czyli to wszystko, co sprawia, że nasze mamy i babcie uzależniały się od seriali wenezuelskich :D. Czy są to ciągle bohaterowie? Różnie - uniwersa DC i Marvela są cholernie skomplikowane. Czy są to wzory do naśladowania? Niekoniecznie, ale nie o to w nich chodzi.
Pozdrawiam!

Batmana odrzuciłbym z puli sprawiedliwych, bo to obsesyjny i masochistyczny fetyszysta zemsty - nie umiem go inaczej wytłumaczyć, a jestem świetny w tłumaczeniach

Którego batmana? Ze znanych mi filmów tak bym go nie określił.

Nie rozumiesz Thanosa - zrozum:

Jak wspomniałem na samym początku tekstu moja wiedza o superbohaterach ogranicza się do filmów, więc zdecydowanie nie znam tego Twojego Thanosa tylko tego który był pokazany w filmie. Ten pokazany w filmie był symbolem szalonej idei depopulacji.

nie są wzorem cnót i nie taka jest ich rola

To prawda, ale są jednocześnie ikonami, są podziwiani, są symbolami. To źle. I dlatego moja tytułowa konstatacja że nie są tacy super ;)

Ilustrują nasze marzenia o tym, co by było gdybyśmy mieli supermożliwości

Każdy film o superbohaterach ma swoich złoczyńców i bohaterów. Zatem Twoje tłumaczenie jest niewystarczające. Oczywiście pokazuje ludzi z mocami, ale jednak schemat opowieści jest tożsamy z opowieściami o bohaterach, z bajkami, mitami o greckich herosach.

Branża ma już trochę lat i czytelnikom

Komiksy oczywiście mają swoje duże grono odbiorców, ale to jednak filmy kształtują globalną hm powiedzmy świadomość. To filmowi bohaterowie są najbardziej znani, nie komiksowi. Tak też i ja znam superbohaterów o czym na samym początku wspominam.

Czy są to wzory do naśladowania? Niekoniecznie, ale nie o to w nich chodzi.

Nie jestem pewien czy nie o to, ale nie będę się spierał o to jakie intencje mają twórcy bo raczej żaden z nas nie ma szansy ich poznać. Można natomiast stwierdzić jakie są skutki. Skutki są takie że "superbohaterów" znają wszędzie, z czymś kojarzą, a w związku z tym w sposób nieunikniony "zarażają" swoją świadomość wzorcami ich zachowań. Przy okazji spychając czy też anihilując opowieści o prawdziwych bohaterach, czy nawet nie prawdziwych ale jednocześnie dających dobry wzór do naśladowania, przekazujących jakąś ważną dobrą naukę.

Loading...

W swym bardzo dobrym artykule poruszyłeś niezwykle ciekawy temat.

Superbohaterowie od Marvela czy DC zazwyczaj mają tylko jakąś supermoc, która odróżnia ich od zwykłych ludzi. Gdyby im to zabrać, są nikim. Co więcej, zdarza się, że przez posiadanie tych nadprzyrodzonych sił stają się zbyt aroganccy i cyniczni. Ich cechy charakteru często nie robią z nich fajnych gości. Tak jak napisałeś, nie można znaleźć u nich cnót, które charakteryzują tych prawdziwych bohaterów.

Taki biblijny Samson (ten to był kozak), mimo iż posiadał niezwykła siłę, to nawet po jej utracie stać go było na heroiczny czyn, przez który poświęcił swe życie. A Twoje przykład Rolanda, Zawiszy czy Pileckiego - trafione w punkt. To o takich postaciach powinno się czytać i opowiadać swoim dzieciom, zamiast puszczać im na ekranie jak wypaczeni superbohaterowie naparzają się po pyskach...

Wiesz, tak a propos dzieci... Myślę, że nie zaszkodzi im Marvel, jeśli w domu będą miały swoich prawdziwych bohaterów - mamę i tatę. Bo dzieci uczą się najpierw od rodziców i to nie przez słuchanie ich kazań, a obserwując i naśladując zachowanie, które często z tymi kazaniami się rozjeżdża. Wtedy dziecko nie będzie uciekało w świat fantazji szukając namiastki bezpieczeństwa w wyimaginowanych superbohaterach... wtedy Marvel pozostanie tylko i wyłącznie rozrywką. Trzeba też zwrócić na wiek, bo często dzieciaki zbyt wcześnie bombardowane są takimi filmami.
No i tak jak napisałeś - należy wprowadzić je w świat realny (również adekwatnie do wieku) - gdzie często zło wygrywa, a bohaterowie cierpią jak każdy i mogą zginąć już od jednego strzału... a pomimo to robią swoje.

Pięknie napisane! Nie sposób się nie zgodzić. Oj bardzo bym chciał być takim super ojcem w przyszłości, by dzieci uważały mnie za bohatera.

Życzę Ci tego, wszystko przed Tobą!

Znam Andrzeja Pileckiego. I znałem ok. 100 byłych więźniów Auschwitz. Twoja myśl jest słuszna i prawa.
Dodam od siebie co mnie się w Pileckim podobało najbardziej: poczucie obowiązku. Mało kto wie ale w ćwiczeniach wojskowych z okresu międzywojennego był przeciętniakiem. Lepszym był... Biznesmenem. Ale w momencie próby....

Dzięki. Słyszałem o tym okresie bez wojny, niezwykle ciekawe (daje mi to też osobiste pocieszenie bo raczej jestem "biznesmenem" ;)). Chciałoby się zobaczyć o tym epicki film, albo trylogię nawet ;>

Moje marzenie to raczej serial na Netflix :) BBC chciało, ale TVP nie chciało z kolei. Trudno. O Pileckim film w Hollywood jest o tyle trudny, że tam można sobie ''zabukowac temat'' i jeden gość to zrobił. Wytwórnie boją się wowczas zainwestować w temat. Niestety. Ale to kwestia czasu aż zostanie to przełamane

o serial na Netflixie może i nawet lepiej faktycznie! Może się doczekamy kto wie :)

Superbohaterowie, o których napisałeś, to zapewne tęsknota zwykłych maluczkich za opieką kogoś silniejszego, zdolnego stanąć w ich obronie... To działa na wyobraźnię dzieci, a że wciąż gdzieś to wewnętrzne dziecko w sobie niesiemy, to i fascynacja w jakimś stopniu pozostała. Nie ukrywam, że i ja lubię popatrzeć na filmy Marvela ;)
To też echa niegdysiejszych mitów o herosach, półbogach, opiekunach, którzy są blisko nas. Wielu z nas, pomimo postępu cywilizacyjnego, statusu materialnego i okazywanej pewności siebie, czuje się osamotniona i podświadomie pragnie namacalnej obecności istot o ponadnaturalnej mocy. Tak ja to czuję.

Co do prawdziwych bohaterów - zgadzam się z Tobą. Dodam jeszcze od siebie, że wkoło nas żyje ich więcej - są cisi, niepozorni, niczym się niewyróżniający i nie pchają się w kadr. Ale co dzień, wbrew przeciwnościom i różnym ograniczeniom (strach, brak pewności siebie, wątpliwości, kalectwo, warunki geopolityczne itp.) wstają i idą. Potrafią ogarnąć swoje życie i dać wsparcie lub ratunek innym. I niech to będzie "tylko" jedna osoba... to się też liczy.

Wielu z nas, pomimo postępu cywilizacyjnego, statusu materialnego i okazywanej pewności siebie, czuje się osamotniona i podświadomie pragnie namacalnej obecności istot o ponadnaturalnej mocy.

Tak, też uważam że greccy herosi są blisko spokrewnieni z superbohaterami, tylko jednak mam wrażenie że ci greccy herosi też byli przykrywką dla nauki ;) Albo do jakichś rozważań głębszych np nad fatum, dziś wszystko skupia się na efektach i samej walce. Oglądałem ostatnich Avengersów i tam był naprawdę fajny motyw filozoficzny i cywilizacyjny do przedstawienia. Po pierwsze "problem" przeludnienia i niszczenia własnych światów i problem sprawiedliwości gdy już w szaleńczej pysze (są ludzie na ziemi którzy tak samo uważają) uznamy że jedynym wyjściem jest "depopulacja". Kto powinien być odstrzelony? O dziwo wybór Thanosa (w mitologi greckiej występuj bóg Thanatos - bóg śmierci) faktycznie wydaje się brutalnie sprawiedliwy. Eksterminacja bez względu na to kim jest dana jednostka, eksterminacja losowa. Można było temu nadać głębię, a drugiej stronie można było włożyć w usta jakieś argumenty przeciwne, a nie tylko my chcemy żyć, nie zabijaj nas.

Ostatnich Avengersów jeszcze nie widziałam, ale chyba czuję kwestię, o której piszesz. Tę brutalność przejawia także szeroko pojęta "natura", choćby z najbardziej znaną zasadą - tylko najsilniejsi przetrwają. Abstrahując od tego, jak to się ma do obecnych ludzkich wartości, czy możemy powiedzieć, że natura jest zła? Ona nie jest ani zła ani dobra, ona "robi" to, co jest korzystne dla całego ekosystemu. Od dawna twierdzę, że jeśli człowiek faktycznie realnie zagrozi planecie, to zostanie wyeliminowany przez nią samą.
Ten aspekt został świetnie pokazany w Avatarze - tam natura stanęła po stronie bohaterów tylko dlatego, że chodziło o dobro Pandory. Tam wszystko było połączone i najważniejsza była równowaga. Myślę, że na Ziemi jest podobnie.

ciekawy artykuł. dziwię się, że dopiero teraz się do niego dokopałam :)

jakiś czas temu PewDiePie powiedział, że superbohaterowie nie powinni być autorytetami, bo często posiadają swoje moce od urodzenia, lub dostają je za darmo, w przeciwieństwie do - bronionych przez niego - postaci anime, które przeważnie zdobywają potęgę ciężką pracą.

jako że uważam, że w tym świecie wszystko jest odwrotnie, tak też w pełni popieram Twoją tezę :) co prawda jestem zakochana w filmach o superbohaterach, jednak tylko z powodu prymitywnej rozrywki. wychowałam się na produkcjach DC, więc zawsze będę mieć do tego sentyment, jednak to jest sztuczne. wszystkie wytwórnie o superbohaterach używają "sztuczek", tak samo jak McDonald's - czym wyróżnia się od zwykłych restauracji? trikami psychologicznymi.

nie ma co rozważać na temat superbohaterów - to postacie dalekie od ideałów. film "Hancock" pokazał konsekwencje działań bohaterów. w dodatku gwiazdki Marvela czy DC do aroganckie niedorajdy.. co to za bohaterowie, którzy nie zajmują się prawdziwymi światowymi problemami? Iron Man siedzi w pięknej wieży, kiedyś wyrabiał bronie (!), podczas gdy na świecie panuje głód, wojny, niesprawiedliwość itp. ocalenie jednej ślicznotki czy pokonanie (nieistniejących w realu..) kosmitów czyni superbohaterów postaciami, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. i tak też powinni być traktowani. fikcja, ZERO odniesień do naszego świata.

podałeś przykład Zawiszy Czarnego i wspomniałeś że bohaterowie również umierają (nie "znikają" jak w nowych Avengersach :D).. ładny cytat pojawił się w filmie "Braveheart":

Historia jest pisana przez ludzi, którzy wieszają bohaterów.

niestety wzorce, które obserwujemy w mediach i filmach nie mają niczego wspólnego z prawdziwymi bohaterami. całkowicie popieram Twoje wpisy!! :)

Coin Marketplace

STEEM 0.20
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 64401.36
ETH 2627.01
USDT 1.00
SBD 2.83