Bobry w sąsiedztwie - aktualizacja.

Dwa tygodnie temu

pisałem o rodzinie bobrów, która zdecydowała się osiedlić w sąsiedniej miejscowości link.

Dziś mała aktualizacja - "Co tam Panie u bobrów słychać?";)

Kilka dni po publikacji pierwszego "bobrzego postu", po ulewnych, całonocnych opadach, tama została częściowo zniszczona przez napór wody.

Bobry zabrały się szybko za naprawę tamy, czego efekty widać było w pobliskim zagajniku.

Całkiem cienkie drzewka wycięte zostały w czasie budowy tamy, więc teraz przyszedł czas na okazy o większej średnicy pnia.

Przejeżdżając tydzień później

(dokładnie przedwczoraj) dostrzegłem, że te - ścięte tydzień temu drzewa - nie trafiły na zaporę.
Być może okazały się zbyt ciężkie do transportu, albo inżynier stwierdził, że towar jest wybrakowany, i nie nadaje się jednak na budowę... cieżko mi powiedzieć, nie wiem co siedzi w głowie bobra :)

Natomiast ciekawa sprawa ukazała się mym oczom na drugim brzegu.

Kilka metrów wyżej, w biegu rzeki leżało TO :

Parafrazując klasyka: "Noooo Panie Bobrze - jak Pan mnie zaimponowałeś w tej chwili" :)

Te drzewa mają naprawdę konkretną średnicę. Sam musiałbym się nieźle namachać siekierą, by ściąć takie drzewo.

Widać zatem, że bobry mają się dobrze, i -jak natura ciągnie wilka do lasu- tak bobra ciągnie do ścinania wszystkich drzew wokoło, średnica pnia nie gra roli :)

Najważniejsze, ze tama została odbudowana, a co będzie z tymi dużymi powalonymi drzewami, to czas pokaże.

p.s.
Przy okazji dowiedziałem się, że bobry pomieszkują w tej okolicy przynajmniej od wiosny.
Wcześniej osiedliły się w strumieniu, przepływającym przez pobliską łąkę. Oczywiście zbudowały w strumieniu tamę, co spowodowało znaczne spiętrzenie wody. Woda wylała na brzegi, podchodząc pod pobliskie zabudowania. Wtedy do akcji wkroczyli okoliczni mieszkańcy. Wezwali koparkę, która udrożniła strumień. Wtedy bobry zniknęły....na chwilę :)