No cóż, czasem tak jest, że wydaje się jakby wszystko obruciło się przeciwko nam. Ale czasem też jest tak, że mamy dużo szczęścia i wychodzi nam wszystko lepiej niż powinno. Ja pamiętam jedną wigilie, kiedy jeszcze mieszkałem z mamą i zatkała nam się toaleta. Sporą częśc dnia spędziłem wtedy wspólnie z bratem na niezbyt przyjemnym zajęciu żmijkowania. Żmijka to taki kilkumetrowy drut, który wprowadza się to rury, a następnie wyciąga. I znów to samo dopuki się nie odetka. Nasza żmijka miała kilka metrów(może 5?) i była przeciągnięta przez pół mieszkania. Więc wkładaliśmy ją i wyciągaliśmy i tak poł dnia. Jak potem wyglądało mieszkanie? Lepiej nie pytać.
Nie zazdroszczę tych "atrakcji"