Zygmunt Wasilewski - Myśl Przebudowy - Dusza bez stylu

in #polish6 years ago (edited)

Dusza bez stylu.jpg

Nadeszły takie czasy, że na powrót budować trzeba sumienie według elementarza narodowego. Przyszli nowi ludzie, którzy nie słyszeli nauki historii, a starzy albo zbankrutowali, albo w znacznej części zwątpili.

Niema w kraju powagi. Myślę w tej chwili o Galicji. A ludzie publiczni zachowują się jak parweniusze, nie patrzący jutra, nie pomni dnia wczorajszego. Trwonią, czego nie zarobili. Byle stanowisko w obcej hierarchii tak głowy przewraca, że nie chce się rozmawiać z własnym narodem. Czy czujesz, że wszystko to wpada w cudzą orbitę, straciło przyciąganie do słońca narodowego?

Czy nie widzisz, że zapanował cynizm duszy bez idei. To już nie polityka bez programu, to - gorzej - dusza bez idei. Ludzie sobie mówią na ucho: anarchizm. Nieprawda - anarchista ma ideę. To, co widzimy, wytwarza się na gruncie zupełnego nihilizmu narodowego. Krew popsuta.

Nie dogadamy się. Głos krwi narodu jest dysonansem, psuje melodię. Z nim to walka, przerzucona na wewnątrz narodu. Wszystko, co groziło z zewnątrz narodowi, zeszło na drugi plan. Już inna budowa moralna. Jedyny wróg spokoju - to idea wysiłku w kierunku przeradzania się na typ samoistnie narodowy. Zatracone instynkty wolności.

Zatracone poczucie narodu wielkiego, z 20 milionów dusz, które mogą czuć i chcieć jedno. Niegdyś jedna samo- wiedza, stwarzająca własne ciało państwowości, jak jeden rycerz w stali ze skrzydłami wolności - huragan w środku Europy. Dziś cierpi bóle ze zrostów fałszywych samowiedzy z innymi istnieniami i błaga kuplerów politycznych: ratujcie nas od własnego sumienia!

Złe sny chorej duszy. Czekajmy przesilenia.


Chodźmy za miasto. Oto drzewa stoją w ciszy, w siebie zasłuchane. Kwiaty pachną na łące. Przypomina się dzieciństwo: w tym stanie poznawaliśmy przyrodę, przybywając na wakacje. Patrzysz zdziwiony, że wszystko po dawnemu, i z żalem. Gdyby przyroda wiedziała, coś w sobie tu przyniósł!

Rozłamujesz się w cierpieniu na dwa światy, połączone zmysłami. Dawniej byłeś jedno z przyrodą, aniś oceniał zapachu kwiatów i głosu ptaków, był to twój żywioł wewnętrzny. Dziś przyroda jest dla ciebie czymś na zewnątrz: patrzysz, słuchasz i wiesz, że to piękne przez relację do nawyknień artystycznych. Ale nie powrócisz do dawnego stosunku z przyrodą, choćby ci łkały pierwotne instynkty. Jesteś samowiedzą nowego świata, który tworzysz z przeznaczenia społecznego.

Przełożyłeś najsubtelniejszy głos przyrody - głos krwi na mowę idei. Fale stawania się przyrody przerobiłeś w sobie na siłę stwarzania celowego. W świecie zewnętrznym znasz przyczyny stawania się tego, co jest, a w swoim wewnętrznym masz coś zgoła innego - celowość wysiłków, zdążających do tego, co powinno być. To twój świat duchowy, w którym dziś wszystkie twoje zmysły, namiętności i dążenia.

A jednak to jeden świat...

Promienie życia powszechnego skupione w człowieku, jak w soczewce, rodzą nowe życie nadorganiczne. Ale w człowieku pełnym, zbudowanym na głosie krwi, wiernym instynktowi życia. Takiej soczewki żywej ognisko nie spala duszy na popiół, który rozwieją dzieje na cztery świata strony, ale stworzy zaród nowego życia, życia w ofierze na rzecz zbiorowości. Ogień Hestii[1]!

Człowiek dojrzewający w kulturze, kiedy poznał w swoim łonie to słońce wszystko tworzące i zawołał: veni Creator![2] - stał się twórcą religii patriotycznej.

Przestał być produktem tylko przyrody, jest twórcą wartości wiecznych, które z nim się nie kończą. Człowiek idei.
Człowiekiem idei jest ten, kto ma wielki cel i widzi świat koło siebie w świetle tego celu. Człowiek ten idzie ze słońca do słońca. Idzie ze słońca kosmicznego do słońca ideału ludzkiego.

Tym się różni człowiek tego typu od błędnych rycerzy zgadywanej etyki, że drogi ma widne przed sobą- nie stąpa po własnym cieniu, który drogi brudzi. Idzie w zorze i tam świat swój prowadzi. Celowość zasadą jego kroków; nie mniej - wierny swojej naturze - jest dzieckiem zawsze przyrody.


Możesz, młody człowieku - poczytać to za poezję wiosenną Psyche[3] społecznej na łonie natury. Ale weź stąd jedno, skądinąd ci znane, że zasadą świata moralnego jest celowość. Ogólny cel dążenia zbiorowości obowiązuje jednostki i jest źródłem moralnych uświęceń. To jest dobre, co sprzyja najdalszemu celowi życia zbiorowości, to jest złe, co do osiągania go przeszkadza.

Mnie chodzi tylko o to, że nie wierzę w moralność ludzi, z których złe wychowanie dziejowe lub osobiste wyciągnęło promień tego najogólniejszego celu. Oni są bez busoli moralnej. Jednostki i społeczeństwo, nie czujące świadomie, czy zmysłem instynktu, tego celu narodowego, z którym związanie nazywamy ideą, muszą się błąkać. Ich etyka jest zgadywana. Nie mają miary zjawisk spotykanych, które z nich prowadzi do celu, które nie. I tracą kierunek rozwoju.

Dotąd nikt nie wymyślił w drodze eksperymentów utopijnych lepszych form współżycia i rozwoju zbiorowości, jak naród z samoistnym ideałem osobowości. Tak, jak nie wymyślono nic lepszego dla dziecka od rodziny.

Wszystkie wartości społeczne na typ tej celowości się urobiły. Przeszacowania ich równie harmonijnego i zbawczego dla społeczeństwa nie da żadna doktryna, a tym bardziej prosty przypadek, płynący z anarchii duchowej.

Mówię to dlatego, że czuję w powietrzu naszym jakiś nihilizm zatraconego instynktu rozwojowego, który na wszystko mówi sobie: „można i tak!” Otóż, nie można. Nie można przeciwstawiać na jednym poziomie najogólniejszemu ideałowi życia narodowego jakiegoś przygodnego ideału powszechnego, zmierzającego do zatracenia w poczuciu osobowości narodowej. Ale wprost kryminałem już trąci społeczeństwo, gdzie się na równi z ideowymi stawia cele samolubne jednostek i używa się aparatu społecznego do sankcjonowania ich uczynków, jako równie moralnych.

Moralności publicznej się nie wmówi, bo ona jest prawem psychicznym. Albo naród jest zdrów psychicznie, albo ginie. Wyboru niema.


Gdy z tego punktu spojrzysz na życie etyczne w społeczeństwie, to cię uderzy, ile istnieje nieporozumień między ludźmi na punkcie oceny zła. Błądząc bez celu dalszego, zatracają w sobie miarę, co dojść do celu przeszkadza, co nie; co jest wśród ludzi moralnych ustalone jako złe, a co ma być dobre; i pomału tracą instynkt, od przodków nabyty, wartości moralnych. Potrzebna im literatura, gdzie są przysłowia, aforyzmy rymowane; w duszy nie czują już różnicy między dobrem a złem. Są, jak popsuty pies, bez węchu moralnego.

Pojęcie zła ustaliła ludzkość, której przyświecał zawsze wielki cel zbiorowy - idea. A gdy ktoś ideowo wyrodnieje, to jest bez światła i rozróżnia tylko wartości, które mu się narzucają omackiem, na użytek doraźny. Co będzie komu z tego, co będzie potem - na to jednostka niema już sądu. Więc odbywa się mimo woli, wraz z zanikiem instynktu dobra, odwracanie wartości moralnej na towar użyteczności samolubnej. Ze złem, doraźnie pożytecznym, zaczynamy się oswajać, uczymy się tolerować je, potem zaczynamy go potrzebować, a wreszcie uwielbiamy je.

Tak się urodził z wielkich namiętności u ludzi religijnie pomylonych - kult złego ducha; tak się rodzi za dni naszych z małych namiętności kult nieprawości społecznej. Kult ten uprawiany jest tajemnie, obłudnie; ale istnieje faktycznie. Jego rozrostowi jawnemu stoją na przeszkodzie w życiu codziennym ustalone dawniej normy obyczajowości, religijne zakazy, policja, sąd; ale najgorzej dzieje się w sferze życia publicznego, w sferze, która właśnie jest najbliższa tego rdzenia ideowego, koło którego osadza się wszelka moralność. Tam tworzy się rana ropiejąca, zakażająca cały organizm.


Czy nie uważasz, jak łatwo ludzie wpadają w kult złego jako siły, gdy odwykną od ideowego wymierzania kierunku tej siły, tego kierunku „od słońca do słońca?"

Zwłaszcza w miastach, gdzie w ogóle poczucie natury jest słabsze, a wraz z tym instynkty mniej pewne, szerzy się łatwo parweniuszowska demonologia polityczna, oparta na kulcie nieprawości, a płynąca z podziwu dla siły lub zręczności, jako środków, bez względu na to, jaki cel przyświeca ich zastosowaniu. Zanalizuj atmosferę, jaką ogół nawet ludzi oświeconych się otacza, a przekonasz się, że budzą podziw kwalifikacje ujemne moralnie i politycznie.

Uznano całą politykę za robotę brudnych dróg, za coś co plami, uznano na to, aby mieli kurs ludzie, którzy czystymi drogami chodzić nie umieją. Skalano w opinii powołanie, które powinno być dostępne tylko wybranym z pośród etycznych, tym, którzy są moralnie zorganizowani na twórców narodu i przez to właśnie wyniesieni są na to stanowisko, że lepiej niż inni spojony mają ten rdzeń ideowy z całym organizmem moralnym i płoną jak pochodnia ideą dobra publicznego. Polityk to właśnie ten, który płonie ideą zbawiania narodu.

Ludzie pierwotni, nie znający duszy ludzkiej, stwarzali poetycki mit o Prometeuszu, który ognia szukał na zewnątrz siebie u źródeł absolutu. Prometeizm społeczny jest tajemnicą organizacji moralnej; ludzie płoną ogniem interesu zbiorowego. I nie jest to ofiara, jeno właśnie samo życie w swojej istocie, ogień, bez którego niema bytu zbiorowego i rozwoju. A to dążenie za światłem idei jest funkcją psychiczną normalną rasy historycznej.

Jednostki zdegenerowane społecznie tworzą teoryjki w najlepszym razie, dociekające, gdzie szukać drogi rozwoju; ale nic im instynktu rozwojowego nie powróci. A gdy już elementarna uczciwość nie dopisuje, puszczają całe życie publiczne na hazard. Kto silniejszy - ten niech kieruje, w którą chce stronę!

I wtedy cały dyktowany strachem pogląd na Zło, jaki sobie wyrobił ubogi duchem człowiek pierwotny, jako na niezmożoną siłę, przenosimy do cywilizacji społecznej i kapitulujemy przed tą siłą.

Tyle naszej cywilizacji, żeśmy nauczyli Zło z ręki jadać i zaprzęgamy je do robót publicznych. Oswojeni ze złem, tolerancji, niedowidzący moralnie, nie rozróżniamy prawdy, dobra, piękna od ich antytez. Naukę, literaturę i sztukę powołujemy na świadki, że niepodobna dać się dzisiaj krajać za to, co jest istotnie prawdą, dobrem, pięknem.
„Można i tak” - oto synteza takiej duchowości. A już najgorzej stoimy w ocenie zjawisk życia publicznego i działaczy. Tutaj jak kto chce. Można i tak, można inaczej, choćby w odwrotnym kierunku.

Zanik zaś zdrowych instynktów stadnych grozi ruiną społeczeństwu, a jest oznaką wewnętrznego wynarodowiania się.

W spokojnej cywilizacji typu sielskiego, jaką mieliśmy do niedawna w Polsce, a która nam dała w rozkwicie XIX wieku wielką literaturę poetycką, dusze lepsze doszły do samowiedzy i jasno zdawały sobie sprawę z mechanizmu wewnętrznego życia narodowego. Tam mieliśmy zjawisko świadczące, jak bezpośrednio i wyraźnie słyszeć można głos tradycji. Wtedy bodaj silniejsza ona była od samego życia, które ustawało i wytwarzała na psychice narodu prądy porywające rzeczywistość ku celowi, jasno, z bliska widzianemu.

Obecnie zaburzyły się wody naszego życia, co świadczy o jego pogłębieniu; wytworzył się jak w kotle rozgrzewanym ruch pierwiastków w górę i na dół, a stąd chwilowe rozchwianie samowiedzy. Przestały uczyć tradycje żywe; ale one się nawiążą, gdy przyjdzie w pomoc oświata, a równocześnie, gdy u góry przyjmie się prostota prawdziwej kultury, liczącej się z elementarnymi podstawami zdrowia moralnego.

Nauczmy się nawet na szczycie wysokiej świadomości oceniać rzeczy miarą człowieka zdrowego, jednym wyrazem: białe – czarne, dobro - zło... Nie bądźmy parweniuszami, którym się zdaje, że wymyślić mogą nową naturę człowieka.

Człowiek uczciwy zawsze będzie największym wynalazkiem cywilizacji. W nim rozwiązanie postępu moralnego i losu narodowego.


[1] Hestia – w mitologii greckiej, bogini ognia i ogniska domowego. [red.]
[2] veni Creator! [łac., ‘przyjdź Stworzycielu!]. Także nazwa jednego z najstarszych hymnów gregoriańskich, stworzony najprawdopodobniej w 809r., zwany także jako Hymn do Ducha Świętego. [red.]
[3] Psyche – w mitologii greckiej, bogini i uosobienie duszy ludzkiej. Także, psychika lub życie duchowe. [red.]


Wcześniejszy rozdział:
Dwa patriotyzmy
Następny rozdział:
Zachwiane podstawy moralne



Spis treści i dokumenty do pobrania


Tekst opracowany na podstawie: Zygmunt Wasilewski, Myśl przebudowy. Rozmowy z młodym przyjacielem, Zakład Gebethnera i Wolffa, Warszawa-Lublin-Łódź-Kraków 1912


Tekst zdigitalizowany został w ramach projektu "Cyfrowa Biblioteka Myśli Narodowej", więcej o samym projekcie możecie przeczytać tutaj.


Tekst znajduje się w Domenie Publicznej i może być dowolnie rozpowszechniany i powielany. @myslnarodowa zrzeka się wszelkich praw autorskich związanych z digitalizacją i obróbka tekstu na zasadzie licencji Creative Commons Zero

Coin Marketplace

STEEM 0.19
TRX 0.15
JST 0.029
BTC 63138.55
ETH 2579.36
USDT 1.00
SBD 2.80